Temat: Mobilność polskich kandydatów, co myślicie?
Nie trafiles. Nie jestem z branzy elektrycznej.
Narzedziem pracy programisty jest komputer. A programowania mozna nauczyc sie z ksiazki.
Mialem kumpli korzy w liceum programowali dla zabawy i sami sie uczyli w domu. Na studiach znalem goscia, takiego troche "dextera" ktory pisal programy i artykoly do jakies gazety i juz cos tam zarabial. Jego narzedziem pracy byl.. komputer w domu.
W mojej branzy niestety zestawu majsterkowania malej elektrowni czy instalacji przemyslowych i sanitarnych nie moglem cwiczyc w domu :>
Takie obrazowe porownanie :)
Programista pracuje przed komputerem tak ? Komputer to glowne narzedzie jego pracy tak ? Mozna sie nauczyc programowac w domu ? Jak pisalem wczesniej, znalem ludzi co mozna. Wiec to troche specyficzny zawod inzynierski. Mozna i bez studiiow byc juz doswiadczonym na tym polu pracownikiem.
Pracodawca nie patrzy na studia (chociaz formalnie sa niezbedne) tylko na konkretne umiejetnosci.
Nie mniej studia mają przede wszystkim rozwijać w jakimś kierunku. Pokazywać jak >najwięcej .możliwości , dawać dostęp do materiałów, projektów, nauczyć pracy w zespole, >czytania i tłumaczenie dokumentacji, tworzenia dokumentacji, pracy ze sprzętem o dużej
wartości , globalnego spojrzenia na projekty... Mógłbym pewnie tak jeszcze trochę.
To twoje pobozne zyczenie ?
Dostepow do takich materialow jakie pozniej sa w pracy nie ma, do projektow tym bardziej, pracowac w zespole to albo ktos porafi albo nie. Dokumentacji technicznej na studiach tez nie ma, jak sie ja tworzy wcale nie ucza. Sprzet o duzej wartosci ? Hehe na polskich uczelniach :> Jak jakis sponsor da to cos tam jest... Moglbys tak wymyslac ale co to ma wspolnego z rzeczywistoscia na studiach - nie wiem.
Naiwne jest spojrzenie na studia na zasadzie że jak już poszedłeś to potem chcesz mieć wstęp >do pracy od zaraz bo przecież studiowałeś i możesz pracować wszędzie. Naiwne też z punktu >widzenia pracodawcy, bo raz że żaden pracodawca nie może oczekiwać że na studiach uczą >tematyki związanej z daną firmą w dokładnie takim ujęciu; i że świeżo upieczony absolwent będzie obyty w kontaktach z klientem, zorientowany w danym biznesie itd... a dwa że >stanowiska zazwyczaj dzielą się na specjalistów i juniorów, więc naturalnie jest miejce i na kogoś po studiach i na kogoś z doświadczeniem.
Pracodawcy naiwni nie sa. Dlatego raczej niechetnie zatrudniaja absolwentow. Wiem cos o tym.
Co do naiwnosci absolwentow, no coz, przed studiami sie wmawia jakie to studia sa fajne, potrzebne i jest po nich praca... Oczywisie :)
Twierdzę jednaj że choćbyś wydał 10.000 na prywatne studia o nie wiadomo jakim prestiżu to i >tak nie przygotuje cię to do faktycznej pracy w zawodzie. Po to jest tzw. doświadczenie zawodowe.
Gdyby byly same uczelnie prywatne to weryfikowaby je rynek i renoma, prestiz uczeczlni.Uczelnia uczy dobrych absolwentow - ma renome, ma klinetow ma zysk.
Uczy kiepsko, bankrutuje.
Studia panstwowe nie maja zadnej weryfikacji. Jak ucza sie nie liczy, kasa z budzetu i tak bedzie a profesorkowie na posadach sa nietykalni. Jaki program wymysla to sami sobie w zadowolniu zawierdzaja.
Oczywiscie, zadne studia nie wyprodukuja juz gotowego pracownika z doswiadczeniem ale polskie uczelnie produkuja absolwenta tylko z wiedza (a w zasadzie niewiedza bo pare miesiecy i sie encyklopedyncza wiedze zapomina.) i to w jakis 70% wogole do niczego nie potrzebna.
Pracodawca jak bierze absolwenta musi go praktycznie uczyc od 0. Nie oplaca sie to. Absolwencji maja wiec kiepsko.
I widzę jeszcze że znów pisałeś o znajomościach. Jak pisałem wcześniej sprawdzi się to gdy >jesteś w czymś dobry bo nikt przy zdrowych zmysłach nie przyjmie Cię do pracy po znajomości wiedząc że jesteś w jakimś temacie średni. Przecież to strzał w kolano by był :).
Zaden absolwent nie jest jeszcze w niczym dobry. Na poczatku absolwent wykonuje prace ktora moze wykonac osoba po podstawowce. Wiec jak juz sie zatrudnia absolwenta to glownie po znajomosiach. Przeciez rozmawiam z ludzmi i wiem jak jest :)
Jak sie szuka jakiegos absolwenta po danym kieruku i robi rekrutacje, zglasza sie 100 osob a w tym jedna ktora jest corka kolezanki, etc. Myslisz ze kogo zatrudniaja ? :)
Wcale nie odbiegamy tak od tematu. Sytacja absolwentow na rynku i sytacji tej przyczyny sa powiazane z tematem mobilnosci.
Jak absolwent nie ma znajomosci to musi miec WIELKIE SZCZESCIE aby dostac prace akurat w okolicy swojego zamieszkania. Duza liczba ZMUSZONA jest wlasnie aby szukac okazji w innych czesciach kraju.
Co w zasadzie tez jest dramatem bo bez pomocy rodzicow nie da sie utrzymac samemu za takie pieniadze jakie daja na wstepie absolwentom. Jak sie nie ma pomocy rodzicow to sie konczy na kasie w Tesco chyba.
Seweryn Tota edytował(a) ten post dnia 24.04.12 o godzinie 13:30