Michał F.

Michał F. Przedstawiciel
handlowy, Celtycki
bard, Szkocki
tancerz

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Robert Suski:
Pewne zjawiska są uniwersalne. Zołnierze radzieccy wspominają
nostalgicznie wojne ojczyżniana bo to było najwazniejsze wydarzenie w ich zyciu. Inni weterani też podobnie postrzegają
rzeczywistośc

Robercie najwyraźniej nie zrozumiałeś tego co napisałem.

Tu nie chodzi o wspomnienia z frontu, tylko o to że przez kilkadziesiąt lat ZSRR jedzenie było tanie i ceny te nie zmieniały się [wbrew rozsądkowi ekonomicznemu] aż do dojścia do władzy M. Gorbaczowa.
Jeżeli przez całe ich życie przejazd metrem kosztował 5 kopiejek, a teraz przejazd kosztuje 22 ruble, to jest za czym tęsknić nieprawdaż? A że współczesni komuniści obiecują powrót do przeszłości, to chyba jasne jest że weterani bedą ich popierać.
To nie sentymenty a EKONOMIA.

konto usunięte

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

To nie jest tylko ekonomi, ale także poczucie dumy. Zupełnie jak u powstańców
Michał F.

Michał F. Przedstawiciel
handlowy, Celtycki
bard, Szkocki
tancerz

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Robert Suski:
To nie jest tylko ekonomi, ale także poczucie dumy. Zupełnie jak
u powstańców

Poczucie dumy, mieli zawsze [jak każdy kto czegoś dokonał, coś przeżył].
Teraz chodzi głównie o ekonomię, bo medali czy poczucia dumy do garnka nie włożysz. Może źródła historyczne o tym nie mówią, ale sami zainteresowani owszem, oni nie rozumieją tego co dzieje się w ich kraju. Było dobrze, tanio i nagle ustrój się zmienił i emerytury przestało starczać.
Zrozum to wreszcie, chyba że piszesz tylko po to by mieć ostatnie słowo.

konto usunięte

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Jak sam zresztą napisałeś owa duma z najważniejszego wydarzenia w ich zyciu zawsze im towarzysza. To tak smao jak z powstańcami. W obu wypadkach to co jest przedmiotem ich dumy to największe wydarzenie ich życia, niezależnie że w obu przypadkach dowodzenie, organizacja pozostawała wiele do zyczenia
Michał F.

Michał F. Przedstawiciel
handlowy, Celtycki
bard, Szkocki
tancerz

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Robercie, wyjściem do rozmowy o weteranach wojny ojczyźnianej było Twoje zdanie "weterani wojny ojczyźnianej popierają komunistów".

Obaliłem Twoją tezę pisząc o aspektach ekonomicznych, możesz się z tym niezgadzać, ale to było by zaprzeczanie na poziomie że "w dzień jest jaśniej niż w nocy", więc wolisz zmienić tezę, byle tylko wyszło na Twoje - troszkę pokory.

POWTÓRZĘ: Weterani wojny ojczyźnianej popierają komunistów, ze względów ekonomicznych, dokładniej ze względu na obietnicę przywrócenia poprzedniech warunków życia.

Etos bohatera, nie ma tu nic do rzeczy, tylko emerytura na poziomie 30$.

Poza tym owi ludzie dumni są nie tylko z udziału w wojnie, także z budowy socjalizmu [co w ich mniemaniu jest większą sprawą niż sama wojna]Michał F. edytował(a) ten post dnia 27.10.09 o godzinie 13:37
Stanisław Noskiewicz

Stanisław Noskiewicz
grafiko-arch-proj.wy
staw

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

z rozmów z Powstańcami wynika ze sa dumni ze swojej pracy czy z wnuków, rodzin
Mało kiedy odnosi się wrazenie ze sa dumni z Powstania ale pytanie do Roberta-czy rozmawiałeś z Powstańcami ? i gdzie widać ta ich dumę ?

ps:
sa dumni ze byli w Armii Krajowej ze nie byli w partii, nie dali sie złamać ale to chyba nie grzech?
ps2:skąd Pan czerpie wiedzę o tym z czego sa dumni Powstańcy ?
ps3:byłem na ok.20 -30 spotkaniach z Powstańcami i jak mi Bóg miły o dumie z Powstania mowy nigdy nie było! wykonali rozkaz to tak ale to musieli zrobić bo byli w Armii! byli żołnierzami
Adam Jankowski

Adam Jankowski dziennikarz/
fotoreporter /
freelancer /
www.adamjankowsk...

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Co do Powstańców, to sądzę również, iż nawet dla nich pewne rzeczy w wykonaniu PiS nie są bliskie. Jedyne dlaczego popierają PiS, to dlatego, że Kaczyński dał im MPW. Jeśli zrobiłby to ktoś inny, np. PO, to popieraliby PO.

konto usunięte

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

To raczej uproszczenie. Wizja Polski PiS jest bardzo anachroniczna i może trafiać do osób, które stoja nad grobem bardziej niż inne (oczywiście sporo osób starszych nadal patrzy realnie na rzeczywistość). Wśród najstarszych wyborców PIS cieszy się poparciem większym niż wśród innych grup wiekowych
Stanisław Noskiewicz

Stanisław Noskiewicz
grafiko-arch-proj.wy
staw

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Robert Suski:
To raczej uproszczenie. Wizja Polski PiS jest bardzo anachroniczna i może trafiać do osób, które stoja nad grobem bardziej niż inne (oczywiście sporo osób starszych nadal patrzy realnie na rzeczywistość). Wśród najstarszych wyborców PIS cieszy się poparciem większym niż wśród innych grup wiekowych

to moze pod ścianę i kula w łeb :) i tak stoją nad grobem, sa nieudolni, anachroniczni a i zus zaoszczedzi troszkę grosza no i jeszcze ta miłość ich do pisóarów nie ma to jak miłośc do słonecznych i rozpromienionych :)

konto usunięte

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Nie da się ukryć, że spojrzenie ludzi starszych jest inne niż młodych. To dosyć banalna konstatacja. PiS promując powstanie warszawskie chce nauczyć młodych postaw charakterystycznych dla starszych przekłądanie ebzpieczeńśtwa nad wolność, wyrzeknięcie się wolności osobistej na rzecz społeczności, przedłożenie bezimiennego intersu społeczności nad intersy osobiste
Adam Jankowski

Adam Jankowski dziennikarz/
fotoreporter /
freelancer /
www.adamjankowsk...

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Panie dr, jednak młodzi wolą PO, zatem wykorzystywanie Powstania, jedynie może odnosić sukces w przypadku osób starszych.

konto usunięte

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Adam Jankowski:
Panie dr, jednak młodzi wolą PO, zatem wykorzystywanie Powstania, jedynie może odnosić sukces w przypadku osób starszych.
Głosowałem na PO mając nadzieję na POPIS, podobało mi się jako stosunkowo młodemu człowiekowi, zaangażowanie i inicjatywy dotyczące Muzeum Powstania, nie podoba mi się styl uprawiania polityki pod publikę i sondaże zarówno PO jak i PIS... do czego zmierzam?
Nie możemy uogólnić, kogo dziś młodzież preferuje.
Może się okazać, że to "średni wiek" woli jakiś relatywizm moralny zachowywać i iść z życiem na kompromisy a to właśnie ludzie młodzi szukają nowej, bezkompromisowej jakości, idei. Ta grupa wiekowa "gówniarzy", którzy walczyliby w Powstaniu, których "ółą
Adam Jankowski

Adam Jankowski dziennikarz/
fotoreporter /
freelancer /
www.adamjankowsk...

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Ja nie uogólniam, tylko stwierdziłem fakt, iż więcej osób młodych popiera PO niż PiS.

Również, wielu młodym nie podoba się granie historią, a to jest argument, który często wykorzystuje się by zdobyć starszy elektorat, a tak robi PiS.

konto usunięte

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Jacek Kotowski:
Głosowałem na PO mając nadzieję na POPIS, podobało mi się jako stosunkowo młodemu człowiekowi, zaangażowanie i inicjatywy dotyczące Muzeum Powstania, nie podoba mi się styl uprawiania polityki pod publikę i sondaże zarówno PO jak i PIS... do czego zmierzam?
Nie możemy uogólnić, kogo dziś młodzież preferuje.
Może się okazać, że to "średni wiek" woli jakiś relatywizm moralny zachowywać i iść z życiem na kompromisy a to właśnie ludzie młodzi szukają nowej, bezkompromisowej jakości, idei. Ta grupa wiekowa "gówniarzy", którzy walczyliby w Powstaniu, których "ółą

Myśle, że nie powinien pan się wypowiadać za młodzież. Pana zdjęcie pokazuje mężczyznę w średnim wieku, który młodość ma dawno za sobą.
Ważniejsze jest coś innego. PiS prezentuje ksenofobiczą wizję historii, która zakłamuje przeszłość. To wizja jednostronna, w któej pamięta się jedynie dobre karty a zapomina o złych. To wizja jakby zywcem wzięta z krótkiego kursu historii WKP (b) - jednostronna pisana pod z góry powziętą tezę.

konto usunięte

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Robert Suski:
Jacek Kotowski:
Głosowałem na PO mając nadzieję na POPIS, podobało mi się jako stosunkowo młodemu człowiekowi, zaangażowanie i inicjatywy dotyczące Muzeum Powstania, nie podoba mi się styl uprawiania polityki pod publikę i sondaże zarówno PO jak i PIS... do czego zmierzam?
Nie możemy uogólnić, kogo dziś młodzież preferuje.
Może się okazać, że to "średni wiek" woli jakiś relatywizm moralny zachowywać i iść z życiem na kompromisy a to właśnie ludzie młodzi szukają nowej, bezkompromisowej jakości, idei. Ta grupa wiekowa "gówniarzy", którzy walczyliby w Powstaniu,

Myśle, że nie powinien pan się wypowiadać za młodzież.
Wciaz Pan mowi gdzie i jak nie powinienem się wypowiadać. Do diaska cięzkiego

Pana
zdjęcie pokazuje mężczyznę w średnim wieku, który młodość ma dawno za sobą.
Przystapil Pan do analizy mojego profilu? To tez jest glowna zasada erystyki. Nie, jestem czlowiekiem wysportowanym i bardzo sprawnym, o dość bezkompromisowych poglądach. Czuję się na 20. Służyłem krajowi w Wojsku gdy inni szukali wymówek i wymyków. W razie zagrożenia pójdę tam gdzie karta mobilizacyjna powie.
Ważniejsze jest coś innego. PiS prezentuje ksenofobiczą wizję historii, która zakłamuje przeszłość. To wizja jednostronna, w któej pamięta się jedynie dobre karty a zapomina o złych.

A ja mysle ze to wlasnie Pan ma bardzo jednostronna wizje historii i swoja prawdę, której ani ja ani wiele osob na tym forum nie chce podzielac. Nie moze nam Pan zamykac ust. No chyba, że zbiorowo się wyniesiemy do innego watku i pozostawimy tutaj Pana by kontynuowal Pan swoj monolog.Jacek Kotowski edytował(a) ten post dnia 28.10.09 o godzinie 11:44

konto usunięte

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Załosne jest gdy ktoś wchodzi w kompetencje, których nie posiada. pan nie zdobył pewnych kompetencji, więc autorytatywne się wypowadanie przez pana w tych kwestiach jest po prostu nierozsądne

Nie przystąpiłem do analizy pana profilu. Po prostu kiedy widzę na zdjęciu podtatusiałego faceta w średnim wieku który pisze o sobie jako młodej osobie to jest to śmieszne. Zresztą na tym polega erystyka. Przypisuje pan sobie obecność w grupie, do której pan nie należy

Wie pan jest pan ostatnim człowiekiem któy może okreslać jaka wizja historii jest lepsza. Nie ma pan umiejętności, które pozwalają panu wyrokować w tej materii. Jest pan dyletantem, który zabiera głos o rzeczach na któych się nie zna.
Ale to bez znaczenia.

konto usunięte

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Wypowiedz P. Machcewicza z gazety wyborczej o polityce historycznej PIS i roli w niej muzeum powstania warszawskiego
2007-09-14, ostatnia aktualizacja 2007-09-13 17:53

"Zapowiedź tych niebezpieczeństw pojawiła się już wraz z największym sukcesem PiS-owskiej polityki historycznej - stworzeniem Muzeum Powstania Warszawskiego w 2004 r. Nie chodzi przy tym o jego kształt, o który oczywiście można się spierać. Mnie brakuje w nim refleksji nad sensem i celowością powstańczego zrywu, postawienia pytania, czy Polacy nie zapłacili zań zbyt dużej ceny. W ten sposób amputuje się niezwykle ważną część narodowej debaty toczonej po 1944 r. i na emigracji, i - w kadłubowym oczywiście kształcie - w kraju.

Nawet najzagorzalsi krytycy polityki historycznej nie mogą jednak zaprzeczyć, że Muzeum było bardzo potrzebne, jest najnowocześniejszą w Polsce placówką wystawienniczą, a jego powołanie było wielkim osiągnięciem (zapewne jedynym) Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta Warszawy. Zostało ono zresztą, jak i całe obchody 60. rocznicy Powstania, zdyskontowane w kampanii wyborczej. Polityka historyczna jako jedno z najważniejszych haseł triumfującego obozu okazała się skutecznym wehikułem pozwalającym mobilizować zwolenników, odróżniać się od oponentów, dzielić scenę polityczną."
Stanisław Noskiewicz

Stanisław Noskiewicz
grafiko-arch-proj.wy
staw

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Robert Suski:
Załosne jest gdy ktoś wchodzi w kompetencje, których nie posiada. pan nie zdobył pewnych kompetencji, więc autorytatywne się wypowadanie przez pana w tych kwestiach jest po prostu nierozsądne

Nie przystąpiłem do analizy pana profilu. Po prostu kiedy widzę na zdjęciu podtatusiałego faceta w średnim wieku który pisze o sobie jako młodej osobie to jest to śmieszne. Zresztą na tym polega erystyka. Przypisuje pan sobie obecność w grupie, do której pan nie należy

Wie pan jest pan ostatnim człowiekiem któy może okreslać jaka wizja historii jest lepsza. Nie ma pan umiejętności, które pozwalają panu wyrokować w tej materii. Jest pan dyletantem, który zabiera głos o rzeczach na któych się nie zna.
Ale to bez znaczenia.


chce być pan kulturwalnie-chamsko-inteligentny ale niestety panu to słabo wychodzi !
ps:Panie Suski pana opis zdjęcia pana Jacka jest mało grzeczne-zawsze moze ktos opisać pana zdjecie :) i chyba panu nie było by do śmiechu (patrz syrenka w Kopenhadze :))


Obrazek


a tych dyletantów niech juz pan sobie daruje - nuda -totalna i oklepanie(i przy okazji obraza pan swoją fankę , ona raczej nie jest historykiem :))Stanisław Noskiewicz edytował(a) ten post dnia 28.10.09 o godzinie 12:18

konto usunięte

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Joanna Tokarska-Bakir
Nędza polityki historycznej

Rozmowa o relacjach między pamięcią a władzą jest dla mnie nieodłącznie związana z terminem „polityka historyczna”, ponieważ w rozumieniu przeciętnego człowieka z takim mianem kojarzy się polityczne dysponowanie pamięcią.
Według Marianne Hirsch zawsze istnieją przeszkody w bezpośredniej
dyskursywizacji wydarzeń traumatycznych oraz w ich przetwarzaniu
w składnik pamięci. Te przeszkody można podzielić na dwie grupy: naturalne, związane z tym, że konkretne wydarzenia z trudem mieszczą się w ludzkiej zdolności pojmowania, oraz kulturowe, łączące się właśnie z polityką historyczną. Niedobrze się dzieje, kiedy polityka przysparza trudności w przyswajaniu faktów i tak już w naturalny sposób trudnych „do obróbki” przez pamięć, bo ze względu na ich traumatyczność chętnie wypieranych.
Jeśli ta sytuacja trwa wystarczająco długo, to zamiast z pamięcią szybko zaczynamy mieć do czynienia z „postpamięcią” (termin Marianne Hirsch). Postpamięć to ładunek przemieszczającej się traumy, która wskutek przeszkód społecznych lub indywidualnych psychicznych nie mogła zostać w miarę sprawnie rozładowana, a kiedy wreszcie się do świadomości przebiła, nie może zostać zobiektywizowana – a tym samym, na ile się to może w ogóle
udać, wyleczona czy też ograniczona: najczęściej nie żyją już świadkowie zdarzeń, nie można o nich sensownie rozmawiać, rzecz się mitologizuje i produktami swojego rozkładu zatruwa cały organizm. Całe społeczeństwo Pamięć jako przedmiot władzy
28
cierpi wskutek takich działań. (Marek Cichocki, który niesienie ulgi ludziom straumatyzowanym historią uznał za godny ubolewania produkt „kultury terapeutycznej”, powinien raczej skutki swoich poglądów sprawdzać na samym sobie, niż fundować eksperymenty psychiatryczne całemu społeczeństwu).
W historii europejskiej znajdujemy wiele dowodów na to, jak mszczą
się długo odwlekane dyskusje. Polityka historyczna Charles’a de Gaulle’a jest dobrym przykładem tego, jak trudno po jakimś czasie rozwiązywać zadawnione problemy. Przywołam film Marcela Ophülsa Le Chagrin et la pitié, bo jego losy dobrze pokazują istotę polityki historycznej tamtych czasów.
Przez wiele lat ten film nie był wyświetlany we Francji. Uzasadniano to następująco (to cytat ze współczesnej wypowiedzi, usprawiedliwiającej ten przypadek cenzury): „nie pokazujemy dzieła Ophülsa, ponieważ niszczy ono mit, którego potrzebuje francuski lud”. To politycy zdefiniowali to, co było potrzebne francuskiej wspólnocie. Politycy czasem zbyt dobrze wiedzą, czego potrzebują wspólnoty narodowe. Na przykład w „micie, którego potrzebował francuski lud”, zawierało się poważne niebezpieczeństwo dla
wspólnoty.
Marie von Ebner-Eschenbach twierdzi, że o znaczeniu słów przekonujemy się na podstawie echa, jakie one wywołują. Określenie „polityka historyczna” wywołuje w Polsce echo, w które twórcy owej polityki zbyt rzadko się wsłuchują. Trzeba się zastanowić, dlaczego w kraju, który ma za sobą doświadczenia przemocy zadawanej historii przez stalinowską,gomułkowską, a potem gierkowską politykę historyczną, to ostatnie pojęciewywołuje tak silny opór.
W dzisiejszych dyskursach publicznych w punktach spornych mamy
zwyczaj odwoływać się do nauki. Zasada ta nie w każdym przypadku jest właściwa, bo nauka nie zawsze pozostaje w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem, ale akurat w tej sytuacji byłoby wskazane stanięcie na gruncie nauki i postulowanej przez nią rozdzielności dyscyplin, a nie pójście za przykładem bliskiego mojemu sercu Clifforda Geertza, sugerującego, by gatunki mącić, a granice zacierać. Jeśli, jak za Nietzschem mówi Krzysztof Michalski
29
(w książce Płomień wieczności. Eseje o myślach Fryderyka Nietzschego), „historia to jeszcze jedna nazwa na świat, w którym żyjemy”, to polityka historyczna byłaby polityką świata, w którym żyjemy, czyli po prostu polityką. Polityka historyczna jest bowiem zwykłą polityką, próbującą zdominować historię. Na to zgody być nie może. Pojawia się pytanie: kogo owa polityka usiłuje naprawdę zdominować?
Historię czy historyków? Z protestami zgłaszają się zazwyczaj historycy, ale to przecież nie historycy są podmiotem historii. Podmiotem historii jest „lud” – „peuple” – „people”, by przywołać to archaiczne, ale znaczące słowo. Sądzę, że w tym właśnie kontekście można przypomnieć inną kategorię, przy okazji polityki historycznej niebezpiecznie się zawężającą – kategorię „dobra”, które nie jest sprowadzalne tylko do „dobra wspólnego”, a mimo
to lepiej niż ono służy wspólnocie. Warto też przywołać kategorię prawdy, której nie można sprowadzić do prawd wygodnych, kategorię, o której Cyprian Kamil Norwid mówił, że „ma przywilej całości”, i dodawał: „tylko prawdy liche fałszem dosztukowywać się potrzebują”.
Sądzę wreszcie, że polityka historyczna ma skłonność do wad znanych
już z dziejów dyskursu o historii. Myślę tu o dwóch głównych kategoriach
manipulacji historycznych. Pierwsza, rzadziej dziś występująca, to suggestio falsi, czyli sytuacja, kiedy forsowane są jawnie fałszywe reprezentacje historii. Druga, częstsza, szczególnie ulubiona w polityce historycznej, to suppressio veri. W tym drugim przypadku pewne niewygodne reprezentacje historii są po prostu pomijane. I na tym właśnie – na wykrywaniu obu tychmanipulacji: fałszywych reprezentacji, a także pomijania reprezentacji niewygodnych, które nie zgadzają się z projektowaną wizją historii – polega wielka rola zawodowych historyków.
I jeszcze jedna uwaga na temat polskiej polityki historycznej. Jej projektanci często sugerują (tak na przykład relacjonuje ich poglądy Dariusz Gawin, przywoływany ostatnio przez Michała Głowińskiego1), że dążenie do pełnej prawdy o historii jest przejawem naiwności politycznej, zasadza

1 Zob. Michał Głowiński, Esej Błońskiego po latach, „Zagłada Żydów. Studia i materiały”
2007, nr 2: „Według jednego z ideologów polityki historycznej, Dariusza Gawina,
Nędza polityki historycznej
Pamięć jako przedmiot władzy jącej się na idei chrześcijańskiego „przeanielenia”. W miejsce „patriotyzmu krytycznego” proponują oni „partiotyzm nowoczesny”, gdzie „doświadczenia pozytywne okazują się ważniejsze od negatywnych i haniebnych, a bohaterowie od zdrajców i tchórzy”2. W ślad za tym idzie sugestia kolejności
przywoływanych argumentów: chodzi o zachowanie „właściwego
porządku mówienia, to znaczy takiego, w którym afirmacja poprzedza (ale nie wyklucza) krytyczny osąd”3.
Kwestionując to stanowisko, chciałabym wskazać na marną antropologię,
którą jest ono zagrożone. Źle rokuje wizja człowieka czy narodu ufundowana
na anielstwie. Dobra definicja człowieka, najbardziej mu sprzyjająca
i nieprzypadkowo także bliska chrześcijaństwu, to definicja Johanna von
Herdera: nazwał on człowieka istotą obdarzoną brakiem, Mangelwesen,
stworzeniem, które właśnie ze swojego permanentnego braku (malum),
upośledzenia, niedostosowania – w stosunku do znakomicie przystosowanych
do natury zwierząt – wyprowadza swoje największe dobro (bonum),
samą zdolność do bycia człowiekiem. Polityka historyczna, propagująca
anielstwo, z konieczności musi zajmować się suppressio veri, tłumieniem tych
aspektów historii narodowej, z których niekoniecznie możemy być dumni.
Wizja wspólnoty zbudowanej na dumie, przeciwstawionej wspólnocie zbudowanej
na hańbie, wydaje mi się z gruntu fałszywa. Bliska mi jest natomiast
wizja narodu dojrzałego, który potrafi przyznać się do błędów popełnionych
przez przodków, przeciwstawionego narodowi zdziecinniałemu, który do
haniebnych zachowań przyznać się nie umie.
«Błoński popełnia błąd, bo zakłada, że odpowiedzią na polskie zbiorowe przyznanie się do
winy będzie sprawiedliwa ocena postawy wobec Holokaustu. Projektanci ‚polityki historycznej’
zarzucają Lipskiemu i Błońskiemu (oraz ich niewymienionym z nazwiska epigonom) naiwną
próbę chrześcijańskiego ‚przeanielenia’. Z ich punktu widzenia to coś więcej niż naiwność – to
polityczny błąd, za który płacimy jako wspólnota. ‚Patriotyzm krytyczny’ niebezpiecznie zbliża
się do przyjęcia obcej interpretacji dziejów, w domyśle – szkodliwej dla polskiej wspólnoty»”.
Cytat wewnętrzny w tekście Głowińskiego za: Adam Leszczyński, Polityka historyczna. Wielki
strach, „Gazeta Wyborcza”, 7.04.2006.
2 Pamięć i odpowiedzialność, red. Robert Kostro, Tomasz Merta, Wrocław 2005.
3 Kazimierz Michał Ujazdowski, Tomasz Merta, Robert Kostro, Polityka historyczna i jej
wrogowie, „Gazeta Wyborcza”, 6.04.2006.

konto usunięte

Temat: Powstanie Warszawskie a dzisiejsza polityka

Wybitna etyczka prof. M. Środa o polityce historycznej:
Prawda nauki, nie polityki
Magdalena Środa
2009-09-02, ostatnia aktualizacja 2009-09-02 13:48
Nie ma nic gorszego niż prawda w rękach polityków


Magdalena Środa
Polityk z prawdy robi dogmat, a dogmat "pracuje" zawsze w imię jakichś interesów: narodowych, partyjnych, utopijnych lub - po prostu - w imię prywatnych ambicji. Polityk wykorzystuje tak zwaną prawdę historyczną, przede wszystkim po to by wzmocnić narodowe mity, wzmocnić swój wizerunek jako syna narodu (a nie jako polityka), odwołać się do narodowej tożsamości i nie przepuścić okazji, by ją w glorii własnej wzmocnić.

W przypadku Polski lwia część tych zabiegów skupia się na martyrologii, ofiarnictwie i ponadnarodowym - jak nam się wydaje - posłannictwie zbawienia narodu. W przypadku Rosji zabiegi te polegają na wzmacnianiu wszechobecnego tam imperializmu i dumy z wielkości, znaczenia, podbojów i władzy państwa (przy czym wszystko jest jedno, w jakiej postaci państwo to występuje). Nikt nie powie wprost tego, co jest w polityce rzeczywistym dogmatem, że najważniejsza jest potrzeba dominacji, dla której niezbędnym narzędziem jest konieczność monopolizowania historycznej prawdy. O wielkości narodów stanowią nie tyle bitwy, ile późniejszy "pijar".

Gdyby Polska była równie konsekwentna i solidarna w swoich politycznych ambicjach co Rosja, działałaby w sposób równie imperialny i bezwzględny (makiaweliczny) jak ona, a gdyby Rosja miała tyle wewnętrznych kłopotów i rozdarć co Polska, skupiłaby się na malowniczej martyrologii i domagała hołdów oraz uznania dla jej cierpień i aksjologicznych - bo wszak nie faktycznych - zwycięstw. Też się tego domaga, ale jednak w mniejszym stopniu niż Polska.

Następna dyskusja:

Powstanie Warszawskie w lit...




Wyślij zaproszenie do