Temat: Moda na Powstanie Warszawskie
Robert Suski:
A co jest wartościowego w promowaniu ignorancji?
Panie Robercie,
Przyznam się że poczułem się dotknięty Pana wypowiedzią, albowiem nie rozumiem skąd Pan wyciągnął wniosek nt. „promowania ignorancji”. Najwyraźniej ocenia Pan według swojego stanu wiedzy, który w temacie rekonstrukcji historycznych jest bardzo pobieżny i moim zdaniem wynika z niewiedzy o odtwórstwie. Jak rozumiem dla Pana odtwórstwo historyczne to tylko walenie się żelazem po głowach i zabawa w rycerzy, żołnierzy etc.
Nic bardziej mylnego, ale posłużmy się przykładami:
Pana dorobek naukowy publikowany w pismach popularnych i fachowych jest dostępny dla wąskiego grona odbiorców [ograniczenia nakładu, dystrybucji, dostępności w bibliotekach wydziałowych, ograniczenia w wykonywaniu kserokopii w bibliotece narodowej etc.], dla porównania [Aby pozostać w Panu bliskiej epoce, pozostaniemy w antyku] dwutysięczna rocznica klęski Warusa w Lesie Teutoburskkim była prezentowana przy muzeum w Kalkriese przez trzy dni, sprzedano w tym czasie 60 tysięcy biletów, impreza była transmitowana przez trzy niemieckie sieci telewizyjne, plus nagrywana przez telewizyjne ekipy z Francji, Włoch, Wlk. Brytanii, Szwajcarii, Austrii. W rekonstrukcji bitwy brało udział kilka setek odtwórców na polu bitwy i około stu osób prezentujących rzemiosła, życie obozowe, etc. Na miejscu można było kupić opracowania popularne jak i repliki znalezisk archeologicznych – czy widzi Pan różnicę w popularyzacji?
Wydawało by się że Pan jako naukowiec, historyk powinien być zainteresowany tym by wiedza była powszechnie dostępna i rodziła głód poznania jej dogłębnie przez opracowania coraz bardziej fachowe.
Osobiście znam człowiek z wykształceniem zawodowym ( z małej wsi w centralnej Polsce), który jest odtwórcą i robi jedne z najlepszych w świecie (sic!) kopie naczyń typu Terra Sigilata [opinie fachowców w tej dziedzinie, a jego naczynia zdobią prezentacje muzealne w połowie europy]. Naczynia owe są wykonywane dokładnie z zachowaniem procesów produkcyjnych z czasów antyku, angoba jest oparta na tlenkach żelaza etc. [nie będę zanudzał bo dla Pana jako fachowca od antyku powinno to być oczywiste]. Człowiek ten z zawodu spawacz z zamiłowania garncarz, w temacie ceramiki rzymskiej, przeworskiej i łużyckiej może spokojnie stawać w dyskusji z naukowcami akademickimi – czy według Pana jest ignorantem, bo nie ma tytułu magistra historii czy też funkcji na uczelni?
Czy według Pana student medycyny, który własnoręcznie wykonuje repliki pasów łańcuchowych, odlewając ogniwa metodą na wosk tracony jest również ignorantem, bo na imprezach rekonstrukcyjnych pokazuje „gawiedzi” cały proces technologiczny?
Czy wykonanie repliki pistoletu „Błyskawica” to też ignorancja?
Boję się że na „zwykłej” imprezie historycznej niejeden [nie mówię że każdy, bo jak i na uczelniach, tak i wśród odtwórców są fachowcy i partacze] mógłby Pana zagadać wiedzą o odtwarzanej epoce, detalami stroju, wiedzą o funkcjonalności etc.
Dla przykładu przytoczę podpis pod jednym z eksponatów z Muzeum Archeologicznego w „jednym z miast polskich” , w gablocie przedmiot: dwie obręcze połączone dwoma prętami zapewniającymi pewną swobodę ruchu. Opis przedmiotu: „Celtyckie kajdanki dla niewolników” –opracował to zapewne fachowiec, więc zwykły turysta „łyka” wiedzę i dokształcony idzie dalej, a jeden rzut oka na przedmiot osoby która jeździ konno powie że to zwykłe wędzidło.
Dla mnie to jest przykład ignorancji, zbytniego zawężenia naukowców i utrata szerszego pola widzenia.
Można do ludzi mówić językiem: „ Naczynie typu Dragendorf 37b jest ciekawsze niż Primitivus I z Drochlina, a zdobienia sigillum są lepsze niż barbotina” tylko kto to zrozumie? Czy uważa Pan że to zachęci ludzi to sięgnięcia po źródła?
Jedna wizyta w muzeum typu MPW czy na inscenizacji, daje dzieciom, młodzieży i dorosłym więcej niż setka wykładów. Polecam czasem wyjść zza biurka na uczelni i poznanie dokładniej odtwórców ;)
Na koniec tego przydługiego, i odległego od tematu wątku, postu pozwolę sobie powiedzieć że znam również przypadki gdzie w czasie „bitew” odtwórcy wychodzili z rozciętymi głowami, złamanymi rękami, palcami etc. [łącznie z zejściem śmiertelnym] Czy według Pana tak powinny wyglądać inscenizacje, by poczuł się Pan dowartościowany przekazem?
Pozdrawiam serdecznie
Michał F.
P.S. Przepraszam za długi post.
P.S. II - kanały o przekroju owalnym sięgają od XIX do współczesności, a w Warszawie jeszcze w dwutysięcznym roku, były działające dębowe rury wodociągowe.