Temat: Czy Powstanie Warszawskie było w ogóle potrzebne?
Bruno R.:
Prawie wszyscy historycy zgodnie twierdzą że "pozytywnym aspektem" Powstania była gorzka lekcja i nauczka na przyszłość. A to pozwoliło nam uniknąć rzezi podobnej do tej w Budapeszcie 56 roku.
Dzięki tragedii Powstania nikt nie odważył się zbrojnie przeciwstawić sowietem w latach powojennych
Całe szczęście :-) Jeszcze by tego brakowało. I tak jeszcze wiele lat będzie się mówiło o tym, że Solidarność zwyciężyła z socjalizmem ;-) To jest kolejna ściema serwowana nam w podręcznikach do historii. Walka z Sowietami kończyła się tak jak w Budapeszcie i żadna Solidarność nie miała tu zbyt wiele do gadania.
I największe szanse na przeżycie widzieli właśnie w przywitaniu Rosjan w charakterze gospodarzy.
Oczywiście, jest tylko jedno ALE, o którym pisałem wcześniej. Polacy doskonale zdawali sobie sprawę, że Rosjanie idą na zachód. Naprawdę nietrudno jest wpaść na to, że nikt normalny nie będzie wysyłał swoich zmęczonych żołnierzy do miasta, w którym ma wybuchnąć powstanie, bo po co? Polacy wytłuką trochę Niemców, zmęczą ich, zasieją zamęt, a to było Rosjanom na rękę. Nie widzę cienia powodu, żeby Rosja miała nam pomóc w powstaniu. Dążę do tego, że "góra" doskonale wiedziała, że powstanie nie wypali i ma to być wyłącznie pokazówka. Niestety reszta dała sobie wyprać mózgi przez propagandę (czemu się oczywiście nie dziwię) i już.
Bartłomiej W.:
Włączę się na chwilę - proponuję zatem rozszerzyć odrobinę swoje zainteresowania poza Powstanie i poczytać trochę o tych "normalnych ludziach" walczących po stronie niemieckiej.
Ależ rozszerzyłem :-) Niemieccy żołnierze, ta zwykła armia, to byli normalni ludzie. Bali się, było im źle, byli DOKŁADNIE TACY SAMI jak Polacy. Czasem żołnierze polscy i niemieccy pomagali sobie po cichu itd. Nie mówię o oddziałach specjalnych, bo to były maszynki do zabijania i tak jest do teraz.
Owszem, to nie Ci szeregowi żołnierze rozpoczęli wojnę, ale też nie można rozgrzeszać ich tak radośnie ze wszystkich win.
Zabijali na rozkaz i tyle. Polacy robili to samo. Wiesz co groziło w stanie wojny za niewykonanie rozkazu?
Perełka... Wiadomo, że najgroźniejsi są ci zastraszeni, starzy wieśniacy chowający się po chałupach. No i uciekające w panice baby z tobołami, zgarniające po drodze dzieciaki...
Vide Nangar Khel. Weź pod uwagę OGROMNY stres towarzyszący żołnierzom 24h/dobę. Obejrzyj sobie 9. kompanię czy szeregowca ryana. W 9. komp. jest ciekawa scena, kiedy żołnierz się skrada i wchodzi na podwórko afgańskiego domu. W pewnym momencie patrzy, a w drzwiach siedzi mały chłopiec i uśmiecha się do niego. Nagle odetchnął, odwrócił się, a chłopiec wpakował w niego kilka kul z kałacha. Dalej się dziwisz?
Owszem - ale głównie dla owej ludności cywilnej.
To pomijam. Walki uliczne są niebezpieczne dla zwykłego wojska. Niemcy ściągali specjalne oddziały wyszkolone właśnie do walki w zabudowaniach.
a i samo miasto nie miało raczej większego znaczenia, obie strony bez żalu gotowe były je zniszczyć.
:-/ ?!
Na dodatek dzięki linii Wisły Niemcy mogliby dłużej utrzymać pozycję
Tak, ale wiadomo, że dostawali od Rosjan regularne baty i wycofywali się sukcesywnie. Rosjanie musieli odsapnąć i była to świetna ku temu okazja.