Temat: Czy Powstanie Warszawskie było w ogóle potrzebne?
Adam Jankowski:
Jednak jak piszesz poniżej, należy obalać mity co fałszują historię. A takim mitem jest wina dowódzących Powstaniem, stworzona przez sowietów.
To że Stalin już podczas Powstania stwierdził , że nie pomoże Warszawie w tej "hałaśliwej rozróbie" nikt nie kwestionował .
Dobrze wiesz że po 45 sowieci czepiali się wszystkich co nie mieli książeczki partyjnej.Potępianie przez sowietów Powstania i wszystkich co wrócili z zachodu to jedno, a skazanie milionowego miasta na zagładę w imię stołków to drugie.
Skoro interesujesz się tamtym okresem dobrze wiesz ,że Polska była już na straconej pozycji i na zachodzie a tym bardziej na wschodzie.
Alianci początkowo nie mogli uwierzyć, że nie mogą wylądować na lotnisku opanowanym przez sowietów, dzięki czemu nie musieliby latać nad teren Europy opanowanym przez Niemców. A nalezy tu zaznaczyć, iż Stalin wyraźnie zabronił im wylądować.
Rozumiem ,że mówisz o zrzutach zaopatrzenia , a nie o wsparciu bezpośrednim?
Latające fortece startowały albo z Wielkiej Brytanii albo z Włoch i miały lądować na Ukrainie- niby jak miały nie lecieć nad terytorium zajętym przez Niemców?
W co nie mogli uwierzyć - skoro już w Teheranie , Stalin potępił AK, bo mu w planach przeszkadzała
Jak wiesz Powstanie warszawskie było kulminacją planu „Burza”, którego celem było wyzwolenie Polski przez AK spod niemieckiej okupacji i objęcie władzy w kraju przez przedstawicieli rządu polskiego na wychodźstwie.
Działania te na terenie Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej wiosną i latem 1944 r. zakończyły się niepowodzeniem na skutek sowieckiego przeciwdziałania. Wprawdzie oddziały AK wzięły udział w wyzwalaniu Wilna i Lwowa, ale po początkowej współpracy antyniemieckiej, następowało rozbrojenie przez Rosjan, aresztowania i wywózki w głąb ZSRR.
No sory ale jeśli ktoś jeszcze po tym miał złudzenie w przychylność Stalina w jakikolwiek sposób to był szaleńcem.
Błagam ludzie nie piszcie ,że Powstańcy nie mieli innego wyjścia - Powstańcy byli żołnierzami i obowiązywał by ich rozkaz pozytywny czy negatywny co do podjęcia walki.
Tym zdaniem odpowiedziałeś sobie sam. Nawet jeśli pominiesz fakty polityczne, to żołnierz musiał wykonać rozkaz. Tylko fakt jest taki, że Powstańcy nie odbierali tego rozkazu negatywnie. Sądzę, że doskonale orientowali się w tym, jaka jest sytuacja.
Rozumiem że chcesz powiedzieć ,że atakujący uzbrojone stanowiska bez broni własnej powstańcy byli w pozytywnych nastrojach?
To nie Japonia i hasło "100 milionów umrze za Cesarza"
Oczywiście że zdawali sobie sprawę, ale na poziomie szeregowego nie ma się w zwyczaju w warunkach frontowych dyskutowanie z dowódcą w sens atakowania.
Zdawano sobie też sprawę , że Warszawa jest zbyt ważnym strategicznie miastem aby szkopy miały je odpuścić i również zdawano sobie sprawę z jednostek jakie Niemcy pod koniec lipca zaczęli sprowadzać d Warszawy.
A jeśli Cię to nie przekonuje, to powiem Ci, że wielu z nich pytanych mówi, że zrobiłoby to jeszcze raz w tamtych okolicznościach - może staraliby się mieć więcej broni.
Cóż popytaj mieszkańców Woli - no tak zapomniałem martwi nie mają co powiedzieć. Ludzie którzy przeżyli 5 lat okupacji zginęli przy końcu wojny , a ich śmierć nie dała nic.
A niby co mają powiedzieć ( Powstańcy) przyznać się że to było szaleństwo- wczoraj widziałem wywiad z kilkoma powstańcami - Jedna kobieta stwierdziła " że to były najpiękniejsze dni jej życia" = komentarz tej wypowiedzi = Cóż popytaj mieszkańców Woli.
Drugą osobą był dowódca oddziału który wszedł do kanałów z 70 podwładnymi a wyszedł z 3 - i przyznał się szczerze że ma wątpliwości co do słuszności stworzenia piekła na ziemi.
Zatem obalajmy mity i nie mówmy, że gloryfikuje się teraz to wydarzenie. Poprostu, w końcu o nim się mówi, bo przez ponad 50 lat mówiło się o tym szeptem.
I tu nie zaprzeczam , ale mówmy otwarcie wykazujmy prawdziwych bohaterów tamtych czasów i wyciągnijmy wnioski z tamtych wydarzeń , bo jeszcze jedno takie powstanie i nie było by komu po Polsku mówić .
P.S.
Już teraz dziękuje za rzeczową dyskusję
pozdrawiam