konto usunięte

Temat: Na kupno mieszkania Polak pracuje 9 lat. Francuz 15, a...

Prawie 5 lat w Brukseli i bez mała 44 lata w Monako – średnio tyle trzeba pracować i przy tym odkładać wszystkie zarobione pieniądze, aby zarobić tam na własne 50-metrowe „M” – wynika z szacunków HRE Investments opartych o dane portalu numbeo. Polska z wynikiem niższym niż 9 lat wypada na tle europejskim przyzwoicie. Średnia europejska jest o ponad 5 miesięcy dłuższa.

8 lat 10 miesięcy i 6 dni – aż tak długo należałoby w Warszawie odkładać każdą zarobioną złotówkę, aby móc pozwolić sobie na kupno mieszkania o powierzchni 50 mkw. poza centrum stolicy – wynika z szacunków HRE Investments. Pod uwagę wzięliśmy przy tym przeciętne wynagrodzenia netto i średnie ceny płacone za metr kwadratowy mieszkania poza centrum miasta, które na bieżąco aktualizuje portal numbeo. Z jego wyliczeń wynika, że w Polsce za metr poza centrum stolicy trzeba już płacić prawie 9 tysięcy złotych, a przeciętna pensja netto wynosi w Warszawie ponad 4,2 tys. zł miesięcznie.

5 miesięcy krócej
Wynik nie jest mimo wszystko imponujący, choć porównując się do europejskiej średniej możemy mieć powody do zadowolenia. Statystycznie rzecz ujmując na starym kontynencie wartość 50-metrowego „M” poza centrum stolicy odpowiada bowiem równowartości ponad 9-letniej średniej pensji. Wynik ten jest o 5 miesięcy wyższy niż nadwiślański - wynika z szacunków HRE Investments.

W 15 krajach o kupno mieszkania jest trudniej
Ponadto w zestawieniu znaleźć możemy aż 15 europejskich stolic, gdzie dojście do własności zajmuje dłużej niż w Polsce. I choć jest to nikłe pocieszenie, to spójrzmy na przypadek skrajny. Chcąc kupić na własność 50 metrów mieszkania poza ścisłym centrum Monako trzeba by pracować za monakijską średnią płacę aż 43 lata i 6 miesięcy. Wynik szokujący tak jak i szokująca jest tam cena metra kwadratowego własnego "M". Jak bowiem szacuje portal numbeo za metr kwadratowy w ścisłym centrum trzeba zapłacić równowartość 234 tys. złotych. To tyle, co za kawalerkę w dużych polskich miastach. Poza ścisłym centrum za metr przyjdzie zapłacić co prawda o około 60 tysięcy mniej, ale wciąż mówimy o cenach skromnych nieruchomości idących w miliony złotych.

Jak długo trzeba zarabiać na mieszkanie w stolicach europejskich?
Są to potężne kwoty nawet dla osób pracujących w Monako i zarabiających tamtejszą średnią (równowartość 16,7 tys. zł netto). Dlaczego więc ceny mieszkań są tam aż tak wysokie? Monako jest synonimem bogactwa i luksusu, a oliwy do ognia dodają bardzo ograniczona powierzchnia tego państwa oraz fakt, że jest to raj podatkowy przyciągający najbogatszych ludzi świata.

Ze względu na wysokie ceny dłużej niż w Polsce na kupno mieszkania popracujemy w Wiedniu, Pradze, Londynie czy Paryżu. Sztuka ta zajmie w tych miastach od ponad 9 do nawet bez mała 16 lat.

Bruksela szokuje kosztami

Z drugiej strony nie brakuje też przykładów, w których kupno mieszkania powinno być łatwiejsze niż w Polsce. Co więcej, w tym gronie znajdziemy aż 24 stolice europejskie. Są to między innymi Rzym, Amsterdam, Oslo, Berlin, Ryga czy Zurych.

Ciekawym przykładem jest Kijów. Tam 50-metrowe mieszkanie poza centrum odpowiada równowartości 6,5-rocznej średniej kijowskiej pensji. W tym wypadku dobitnie widać jednak ułomność średniej jako miary statystycznej. O co chodzi? Trzeba pamiętać, że na Ukrainie mamy do czynienia z potężnym rozwarstwieniem społecznym. Chodzi o to że najlepiej zarabiający bardzo wyraźnie zawyżają przeciętną płacę. I tak podczas gdy minimalne wynagrodzenie na Ukrainie wynosi obecnie około 750 złotych brutto, to średnia kijowska netto jest około 3 razy wyższa, bo sięga wg numbeo kwoty 2,2 tys. złotych.

W Polsce nierówności płacowe są znacznie niższe. Płaca minimalna wynosi u nas 2,6 tys. zł brutto, a średnia warszawska netto nie jest nawet dwa razy wyższa (4,2 tys. zł). W efekcie łatwo można zaryzykować stwierdzenie, że relatywnie niewielki odsetek mieszkańców Ukrainy inkasuje co miesiąc równowartość tamtejszej średniej płacy, a przeważająca większość dysponuje niższym dochodem.

Bruksela odstrasza kosztami

Skrajnymi przykładami są ponadto Bruksela i Reykjavik. W miastach tych wynagrodzenia są znacznie wyższe niż w Warszawie, a ceny nieruchomości niekoniecznie. W efekcie cena 50-metrowego lokum poza centrum odpowiada sumie mniej niż 5-letnich zarobków.

Dlaczego jednak w Brukseli ceny mieszkań są relatywnie atrakcyjne? Możliwym wytłumaczeniem mogą być koszty transakcyjne. W Belgii, kupując mieszkanie na własność, trzeba się przygotować na wydatek rzędu od kilkunastu do ponad 20% wyższy niż sama cena mieszkania. Dodatkowe koszty transakcyjne są więc kilka razy wyższe niż w Polsce. To właśnie wysokie belgijskie podatki związane z nabyciem mogą zniechęcać do zakupu czy wręcz utrudniać zakup nieruchomości, co przekłada się wprost na ceny mieszkań.
...
http://www.nieruchomosci.egospodarka.pl/161293,Na-kupn...