konto usunięte

Temat: Dziś (20 stycznia) przypada najbardziej depresyjny dzień...

Pielęgniarka, nauczyciel, doradca finansowy - to zdaniem serwisu health.com najbardziej depresyjne zawody na świecie. Stresująco na pracowników wpływać może kilka rzeczy. Skutki nie są dobre dla żadnej ze stron.

Dziś (20 stycznia) przypada najbardziej depresyjny dzień w roku, czyli tzw. Blue Monday.
Według prognoz Światowej Organizacji Zdrowia, do 2020 roku depresja będzie na drugim miejscu wśród najczęstszych chorób, a do 2030 roku – na pierwszym.

W Polsce zmaga się z nią około 1,5 mln osób.

W 2018 roku ZUS zarejestrował ponad 300 tys. zaświadczeń lekarskich z tytułu F 43.
O co chodzi z Blue Monday? Okazuje się, że to efekt statystycznych wyliczeń. Cliff Arnall, brytyjski psycholog i pracownik Cardiff University, w 2004 roku wyznaczył ten dzień za pomocą wzoru matematycznego. Wziął pod uwagę kilka czynników: meteorologię (krótki dzień, niskie nasłonecznienie), psychologię (dół z powodu niedotrzymania postanowień noworocznych) czy ekonomię (pusty portfel po świętach i sylwestrze).

Fakt jest jednak taki, że "depresyjny poniedziałek" to zagrywka mocno reklamowa. Okazało się bowiem, że badania Cliffa Arnalla były wysyłane do różnych mediów przez firmę obsługującą biuro podróży Sky Travel. Firma postanowiła wykorzystać badania Arnalla, by zachęcać do kupna wycieczek, co miało pomagać w walce ze złym samopoczuciem.

Depresja problemem globalnym
Choć wyniki badań Arnalla traktowane są raczej jako ciekawostka, jednak sama depresja czy złe samopoczucie nie są już ciekawostką, a dużym problemem.

Szacunki mówią, że na całym świecie na depresję cierpi 320 mln ludzi. Według prognoz Światowej Organizacji Zdrowia, do 2020 roku będzie ona na drugim miejscu wśród najczęstszych chorób, a do 2030 roku – na pierwszym. W Polsce z depresją zmaga się około 1,5 mln osób.

W 2018 roku ZUS zarejestrował ponad 300 tys. zaświadczeń lekarskich z tytułu F 43. Pod tym symbolem kryją się zaburzenia adaptacyjne - stany napięcia, niepokoju, przygnębienia - reakcja na ciężki stres. Wyniki nie powinny zaskakiwać.

Z raportu ADP "Workface View in Europe 2017" wynika, że ponad połowa pracowników w Polsce odczuwa stres przy wykonywaniu obowiązków służbowych.

- Permanentny stres i pośpiech są przede wszystkim przyczyną zmęczenia. Każda tkanka, każdy organ, kiedy są przeciążone, męczą się. Nie inaczej jest z naszym mózgiem. W mózgu znajduje się struktura, którą nazywamy układem nagrody. Zajmuje się ona czynnościami poszukiwawczymi. Sprawia, że nam się w ogóle chce, że potrafimy się mobilizować, wstawać z łóżka i rozpoczynać nowe projekty. Sprawia także, że odczuwamy radość, satysfakcję i spełnienie. Żadna tkanka w człowieku nie jest niezniszczalna, również układ nagrody. Jeśli nadużywamy naszego mózgu, naszego układu nagrody, przeciążamy go i dochodzi do jego wyczerpania. W medycynie nazywa się to neurastenią, a potocznie mówimy o tym wypalenie zawodowe lub zespół przewlekłego zmęczenia - tłumaczy w rozmowie z PulsemHR dr hab. n. med. Marek Krzystanek, profesor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

Polacy są jednym z najbardziej zestresowanych narodów (fot.archiwum)Polacy są jednym z najbardziej zestresowanych narodów (fot.archiwum)
Droga od wypalenia zawodowego do depresji jest, jak podkreślają psycholodzy, bardzo krótka i dość prosta. Z klinicznego punktu widzenia depresja jest powikłaniem wypalenia zawodowego.

Dr Karolina Zalewska-Łunkiewicz z wydziału psychologii Uniwersytetu SWPS podkreśla, że zaniepokoić powinno nas zniechęcenie, poczucie nudy, drażliwość na fakt konieczności wyjścia do pracy. Charakterystyczne są także objawy psychosomatyczne: bóle głowy, kołatanie serca, duszności, trudności w zasypianiu.

- Im dłużej taki stan się utrzymuje, im bardziej jest chroniczny, tym silniej będzie wpływał na ryzyko depresji. Przedłużający się stres związany z pracą może uruchomić nadmierną aktywację na osi przysadka mózgowa-kora nadnerczy i silny wyrzut kortyzolu. Kortyzol jest uznawany za hormon współwinny powstawaniu objawów depresji - mówi Zalewska-Łunkiewicz.

Większą część osób cierpiących na depresję stanowią kobiety. Choć jak podkreślają specjaliści, choroba nie ma płci.

- Spadek nastroju, niepokój czy sama depresja, która może się pojawić na poziomie klinicznym i nierzadko w kontekście pracy się pojawia, spotyka częściej osoby z pewną psychologiczną podatnością. Są to osoby neurotyczne, bardzo wrażliwe na punkcie własnego ja, z niską samooceną, ale także osoby, które są bardzo ambitne. One spotykając się z wieloma barierami – krytyczną oceną, presją czasu lub wyniku, nakładaną przez przełożonego – frustrują się, nie mogąc zrealizować określonych celów – podkreśla dalej Zalewska-Łunkiewicz.

Urlop, grupa znajomych, rozmowa z szefem
- W moim przypadku sprawa okazała się prosta. Problemem był szef. I co gorsza, była to moja dobra koleżanka, być może dlatego nie brałam pod uwagę jej jako źródła moich problemów z pracą. Czym to się objawiało? Przychodziła niedziela, a ja już się stresowałam tym, że muszę rano wstać i iść do pracy. Były momenty, kiedy musiałam się do tego zmuszać i moment wyjścia z pracy był dla mnie najlepszym momentem dnia. Nie spałam w nocy. W momencie, kiedy nie przespałam kilku nocy, mój mąż wysłał mnie do lekarza. I tu okazało się, że mam syndrom wypalenia zawodowego, mocno wynikający z relacji w pracy - opisuje w rozmowie z naszym portalem Iza.

Izie pomógł terapeuta, pomogło jej wsparcie rodziny i grupa znajomych z pracy i zapewne zmiana na stanowisku szefa działu. Karolina Zalewska-Łunkiewicz tłumaczy, że warto mieć grupę zaufanych osób.

- Pomocne jest posiadanie takiej grupki ludzi w pracy, z którymi można swobodnie porozmawiać o czymś innym niż realizowane zadania lub o tym, że czujemy się zmęczeni. Ludzi, z którymi możemy umówić się też poza pracą – na kawę, spacer czy na fitness. Taka „grupka wsparcia” jest czymś bardzo wartościowym. W pracy, oczywiście poza nadużyciami ze strony pracodawców, chyba nie ma nic gorszego niż bycie samotnym. Jeśli wokół są jedynie osoby „od krótkiego tête-à-tête”, to może okazać się zbyt mało, ponieważ w przypadku problemu nie możemy być pewni, że można do kogoś zwrócić się o pomoc.

Zmiana pracy ostatecznością, lekarstwem znalezienie alternatywy
Co zrobić, jeśli sytuacje w pracy: obciążenie obowiązkami, relacje z przełożonymi lub kolegami, zaczynają stanowić realny problem?

Dr hab. Marek Krzystanek podkreśla, że sposobów na "przerobienie" problemu jest wiele. Najważniejszy jest jednak sam pracownik i jego podejście.

- Pomoże zmiana stylu życia, wprowadzenie pewnych podstawowych „zdrowych” elementów: nie zabierajmy pracy do domu, stwórzmy granicę pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Jeśli życie zawodowe będzie dominować, także w życiu prywatnym, mogą pojawić się problemy - dodaje Karolina Zalewska-Łunkiewicz.

https://www.pulshr.pl/zarzadzanie/blue-monday-mial-byc-...