konto usunięte

Temat: Dotacje europejskie.

Premier Beata Szydło po dyplomatycznym blamażu brnie dalej. Jedną krótką wypowiedzią udowodniła, jak proste i roszczeniowe spojrzenie ma na fundusze europejskie. Lub też pozwoliła się sprowokować austriackiemu dziennikarzowi. Jedno i drugie powinno martwić.

Trzeba postawić sprawę jasno: próba utrącenia Donalda Tuska ze stołka szefa Rady Europejskiej skończyła się dyplomatyczną porażką. Jej rozmiarów nie sposób po prostu przyrównać do piłkarskiego wyniku 27:1 (co ma odpowiadać liczbie głosów poszczególnych państw). Mniej więcej tak skończyło się spotkanie Tahiti z Mikronezją w 2015 r. podczas Igrzysk Pacyfiku. Problem w tym, że Polska to nie Mikronezja. To 6. gospodarka UE, 24. na świecie.


Nie udało przekonać się nawet państw postrzeganych jako sprzymierzeńców polskiego rządu. Węgrzy zagłosowali za Tuskiem. Grupa Wyszehradzka też odwróciła się plecami. A jeszcze kilka dni temu od polityków PiS można było usłyszeć w nieoficjalnych rozmowach, że pomysł z Jackiem Saryuszem Wolskim to "polityczny majstersztyk". Nie wyszło.

Zasady funduszy są bardzo proste. To nie jest los na loterii, to nie jest kasa rozdana za darmo. W dużym uproszczeniu: kraje UE zrzucają się, by inwestować w jednym z nich, a w zamian mają dostęp do tego rynku. Na funduszach zarabiać mają wszyscy. Nie tylko końcowy beneficjent, nie tylko Polska. Tak samo jak polskie firmy mogą walczyć o kontrakty budowlane we Włoszech, Hiszpanii, Grecji czy Niemczech.

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/beat...