konto usunięte
Temat: Pułapki kredytów, kart kredytowych, czyli jakie...
Polacy nie lubią oszczędzać. Tylko niewielka grupa robi to systematycznie i długookresowo. Na tle innych krajów jesteśmy wręcz biedakami. Odłożenie nawet 100 zł miesięcznie może długookresowo dać duże zyski. Część osób nie chce czekać aż zaoszczędzi pieniądze na przykład na mieszkanie lub samochód. Są też tacy, którzy lekceważąco podchodzą do spłaty zobowiązań. Jest też grupa osób, która się zadłuża wtedy kiedy sytuacja gospodarcza się pogarsza. Pożyczanie pieniędzy w banku na zakup wymarzonego telewizora, sprzętu rtv agd, czy samochodu nie zawsze ma sens. Często lepiej zaoszczędzić potrzebną kwotę. Koszty są wtedy dużo mniejsze....Niestety, jednym z najczęstszych błędów jest korzystanie z "chwilówek” , pożyczek konsumpcyjnych i tych bez poręczenia, czy z kart kredytowych. Ludzie podpisują dokumenty, a potem się dziwią, czemu pożyczając 2 tysiące złotych na trzy lata muszą spłacić praktycznie dwa razy tyle. Wiele osób nie rozumie też, że oprócz oprocentowania w umowie kredytowej są dodatkowe koszty, jak choćby: ubezpieczenie kredytobiorcy, koszty założenia konta do obsługi kredytu, ubezpieczenie nieruchomości w przypadku kredytu hipotecznego itp. Często te opłaty są ukryte, np. za pismo (monit) przypominające spłatę opóźnionej raty.
Telewizor plazmowy albo egzotyczne wakacje za pieniądze z pożyczki. Do tego jeszcze jedna czy dwie karty kredytowe, jakiś niezapłacony rachunek. Wszystko to razem tworzy poważne długi, których coraz więcej osób nie umie spłacić. I jak reaguje? Najczęściej wierząc, że „jakoś to będzie”.
Nowy dom, dwa samochody, telewizor LCD, DVD, motorówka, wycieczka do Turcji? Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie te raty… a na forach internetowych można bardzo często znaleźć porady, że z długami nie trzeba nic robić, bo i tak bankom nie będzie się chciało procesować o jakieś małe pieniądze. To nieprawda, bo firmy bardzo dbają o jakość swoich aktywów i będą ściągać każdą kwotę. Wiele osób zadłużonych na kartach kredytowych, debetach liczy, że nagłe wydarzenie poprawi jej sytuację finansową , że wygrają na loterii albo nagle dostaną podwyżkę w pracy. Takie myślenie życzeniowe jest niepokojące, a nawet niebezpieczne. Czy te kredyty były/one są konieczne? Kiedy pożyczenie pieniędzy w banku jest ekonomicznie uzasadnione?
Gdybyśmy zadali takie pytania przedsiębiorcy, ten bez wahania powinien odpowiedzieć: korzystanie z kredytu ma sens, jeśli za uzyskane środki kupi się coś takiego (np. surowiec, maszynę, kurs doskonalący umiejętności), co potem przyniesie dochód pozwalający na spłatę tego kredytu.
Należy pamiętać! Gdy kupujemy na kredyt, musimy zapłacić co najmniej o kilkanaście procent więcej. A jeśli jest to mieszkanie spłacane przez kilkadziesiąt lat, to czasami nawet dwa razy więcej. Może zatem lepiej poczekać, a pieniądze zamiast przeznaczać na raty, regularnie inwestować? Oszczędzać.
W ten sposób będziemy mogli kupić taniej za swoje pieniądze. Często się jednak zdarza, (jest taki paradoks) że kogoś stać na wynajmowanie mieszkania np. za 1400 zł miesięcznie, ale bank uważa, że dany klient nie jest w stanie płacić miesięcznej raty w tej samej wysokości. Wtedy ratunkiem może być np. połączenie dochodów dwóch osób i wzięcie wspólnego kredytu czy przystąpienie do umowy osoby ze stabilnymi, wyższymi dochodami (mogą to być np. rodzice; zresztą niektóre banki nie chcą kredytować bardzo młodych osób, nawet jeśli ich dochody są wystarczające).
Karty kredytowe oferowane przez polskie banki są mało zróżnicowane, ponadto opłaty za nie oraz oprocentowanie wysokie, często rosną. Karty często różnią się tylko jakimiś pojedynczymi cechami, co łatwo można zaobserwować korzystając z różnego rodzaju porównywarek.
Konsolidacja kredytów także zawiera pewne haczyki, ma się ona ograniczać do zamiany pięciu kredytów oprocentowanych załóżmy na 20 proc. na jeden, konsolidacyjny oprocentowany na 18 proc., ale spłacany cztery razy dłużej, przez co wychodzi drożej. Czy w kredytach konsolidacyjnych tkwi jakieś jedno wielkie oszustwo? Wystarczy dobrze sobie to przeliczyć, przekalkulować! Tylko biedni ludzie, albo naiwni spłacający takie, rzekomo „tanie i wygodne” kredyty konsolidacyjne, gdzie w ostateczności oddadzą bankowi znacznie więcej, niż gdyby spłacali swoje kredyty po staremu, na raty, nawet po połowie. Do kredytów konsolidacyjnych banki wybierają sobie klientów, którzy są, owszem, zadłużeni po uszy, ale nie stracili płynności finansowej (bo nadal płacą raty w terminie). W dodatku mają całkiem solidną historię kredytową, co z definicji obniża ryzyko banku. Dla banku lepszym klientem jest ten, o którym wiadomo, że w życiu coś-tam spłacił albo nie spłacił, niż taki, który jest czystą kartką.
Największy wpływ na wzrost zadłużenia ma spowolnienie gospodarcze, a także wzrost bezrobocia i, co za tym idzie, obniżenie kondycji finansowej Polaków. Jednak ważną przyczyną jest także nadmierna skłonność Polaków do zadłużania się, korzystania z promocji, atrakcyjnych ofert i sprzedaży ratalnej, które pojawiają się na rynku oraz przeszacowanie własnych możliwości finansowych. Kolejna miesięczna rata kredytu za kino domowe wygląda niepozornie, jednak często zdarza się, że raty, rachunki i inne płatności po zsumowaniu przekraczają możliwości finansowe danej osoby, prowadzą do utraty płynności finansowej i powodują zaległości w płatnościach. Na liście dłużników znajdują się osoby zadłużone np. za kino domowe. Paradoksalnie, to nie duże kredyty, np. mieszkaniowe, są źródłem problemów, ale małe, łatwo dostępne pożyczki konsumenckie, a także karty kredytowe. Ludzie posiadają po kilka kredytów czy kart kredytowych. Do windykacji przekazywane są wszystkie produkty oferowane przez dany bank. Znajdują się wśród nich wszelkiego rodzaju pożyczki, np. samochodowe i kredyty, np. gotówkowe. Jednak największą grupę wierzytelności stanowią długi na kartach kredytowych. W tym przypadku bowiem małe kwoty zadłużenia i krótkie terminy powodują, że właściciele kart często zapominają o uregulowaniu zobowiązań.
Nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, ale o nasze pieniądze trwa ciągła rywalizacja. My w swoich decyzjach powinniśmy kierować się rozsądkiem, ostrożnością, pewnym sceptycyzmem wobec ofert bankowych i troską o przyszłość. Np. Ważną rzeczą, o której zapominamy są kary za opóźnienie w spłacie kredytu czy odsetki od zapomnianych kilku złotych, o które bank może upomnieć się po kilku latach.
Nasz kontrpartner (bank) jest inteligentny, doskonale wykształcony i opłacony. Jego zadaniem jest skłonienie nas do wydania pieniędzy na towary lub usługi, które on oferuje. Nowoczesny marketing nie waha się sięgać po bardzo wyrafinowane metody, łącznie z badaniem reakcji mózgu potencjalnego konsumenta na różnorakie propozycje (tzw. neuromarketing). Jeśli nie jesteśmy czujni i rozsądni, kupujemy rzeczy, które nie są nam potrzebne, przepłacamy za nie i w końcu nadmiernie się zadłużamy.
Konsekwencje nie spłacania długów są niebezpieczne zarówno dla dłużnika, jak i całej gospodarki. Dlaczego konsekwencje nieregulowanych w terminie zobowiązań są poważne zarówno dla samych dłużników, jak i dla całej gospodarki? Otóż skutkują one bowiem mniejszą siłą nabywczą społeczeństwa, zaostrzeniem kryteriów przyznawania kredytów w bankach, wyłączeniem dłużników z obrotu gospodarczego i ich marginalizacją, a także wzrostem postępowań sądowych i komorniczych. Zdaniem ekspertów, fatalnym pomysłem są też pożyczki na spłacenie poprzednich długów, które z resztą często pochodzą z szarej strefy. Fatalne są też kredyty konsolidacyjne.
Nadmierne zadłużenie, zawsze gdy obawiamy się o możliwość spłaty długów jest nie tylko sytuacją bardzo stresującą dla osoby, która się w niej znalazła, ale również bardzo niekorzystną sytuacją z punktu widzenia budżetu domowego. Wynika to z faktu że zadłużenie jest oprocentowane i w przypadku ignorowania podlega różnym karom, które sytuację naszego budżetu mogą jedynie pogorszyć i narazić nas na dodatkowe wydatki nieprzewidziane w budżecie. A jeżeli zalegasz ze spłacaniem długów wobec banków sytuacja wymaga negocjacji z bankiem. Co więcej....
Deficyt pojawia się zawsze wówczas kiedy nasze wydatki przewyższają nasze dochody. Niejednokrotnie taka sytuacja jest całkowicie dopuszczalna, np. w przypadku zakupu droższych dóbr trwałego użytku, zakupu nieruchomości lub w przypadku niespodziewanych sytuacji kryzysowych w naszym życiu. Należy jednak pamiętać że deficyt budżetu domowego niesie ze sobą różne koszty, które płacimy w postaci odsetek, kar lub innych opłat nakładanych przez banki i inne instytucje. Deficyt budżetu domowego, podobnie jak w przypadku każdego innego deficytu, nigdy nie jest darmowy, o ile nie jest finansowany z nadwyżek zgromadzonych wcześniej, tj. z oszczędności które odkładaliśmy na wypadek nieprzewidzianych sytuacji.
Podobnie jak w przypadku deficytu Państwa, deficyt budżetu domowego może być finansowany za pomocą kredytu. Kredytowanie może być realizowane przez osobną linię kredytową, debet w ramach konta bieżącego lub za pomocą karty kredytowej. To są złe rozwiązania dla anszego budżetu domowego! Deficyt w domowym budżecie możemy również finansować z oszczędności, które zgromadziliśmy w poprzednich miesiącach.Wiele osób uważa, że oszczędzanie wymaga dużych pieniędzy. To duży błąd w myśleniu! Jest cała masa produktów, które umożliwiają odkładanie niewielkich kwot.
Finansowa bezmyślność jest powiązana z impulsywnym zachowaniem, Ludzie, którzy mają problemy z utrzymaniem oszczędności są bardziej skłonni do porywczych zachowań, takich jak np. obżarstwo, palenie i niewierność – pokazują najnowsze badania. Szybkie zaspokojenie potrzeb mniejszymi środkami przekładało się na styl życia tych osób. Badania te wykazały, że ludzie charakteryzujący się porywczymi, natychmiastowymi decyzjami dotyczącymi pieniędzy, nie myślą o przyszłości także w szerszym znaczeniu. Szybkie zaspokajanie potrzeb, bez troski o przyszłość, bez planowania, nie wróży dobrze harmonii rodzinnej. Spontaniczność to niezwykle pożądana cecha, ale wszystko ma granice rozsądku. Dla tych, którzy mają skłonności do impulsywnych finansowo zachowań i chcą to zmienić jest ratunek. To że teraz tak jest, nie znaczy, że musi tak pozostać przez całe życie. Impulsywność w tym względzie nie jest cechą wrodzoną.
Jeśli jednak ktoś dobrze zarabia i stać go na sfinansowanie zakupu kredytem, to w czym problem? Faktycznie, dzisiaj nie ma problemu. Ale przecież nie mamy gwarancji, że nasza sytuacja finansowa nie pogorszy się, choćby czasowo (np. możemy zachorować, stracić pracę). A jednocześnie wiemy na pewno, że za ileś lat przejdziemy na emeryturę. A wtedy nasze dochody spadną drastycznie. Jeśli w czasie aktywności zawodowej będziemy wydawać wszystko, co zarabiamy, na starość pozostaną nam dylematy: jak utrzymać dotychczasowy poziom życia, z czego zrezygnować, a może nawet – jak przeżyć. Dlatego nawet jeśli teraz stać nas na kredyty na zakup bardziej lub mniej potrzebnych rzeczy, powinniśmy pomyśleć o przyszłości. I mimo wszystko zadać sobie pytanie, czy ten kredyt jest uzasadniony ekonomicznie. Warto przemyśleć, pomyśleć, powyższe słowa poddać refleksji.... wszystkie te zacytowane informacje można znaleźć w sieci...Piotr Gońciarz edytował(a) ten post dnia 09.11.09 o godzinie 19:04