Temat: Ziemia, planeta ludzi??????
Zofia Aldona S.:
To nie tak. Pomyślcie przez chwilę, czy istniałby świat (w rozumieniu Ziemia) bez człowieka? Przecież to on nadaje jej kształt, nazywa ją, zmienia pył, kurz, materię dzięki temu, że widzi, dotyka, czuje - daje jej życie - jest świata kontrapunktem. Może "kronikarzem" dzięki któremu świat ów trwa. Człowiek "zapisuje świat", przekazując go swoim następcom, bez niego nie byłoby nic, bo gdy umiera człowiek umiera świat - więc nie obawiajcie się mimo wszystko nie jest w stanie zniszczyć go - są od siebie zależni i poniekąd na siebie skazani.
No dobrze, umiera ów świat, ale tylko i wyłącznie w kategorii subiektywnej. Świat per se, Ziemia czy jakkolwiek naszą geoidę nazwiemy, istnieje bez nas jako pewna rzeczywistość obiektywna. My mamy skonkretyzowany obraz tejże rzeczywistości, czy jej wycinków w swoich głowach. To obraz subiektywny. Gdy pracujemy wspólnie nad jej ujęciem (i.e. rzeczywistości) to obraz intersubiektywny. Dalej nie pójdziemy.
Być może stwarzamy świat (w każdej kolejnej teraźniejszości na nowo, by uściślić), ale jest to li i jedynie księżyc odbity na powierzchni stawu. Zbadamy powierzchnię stawu, przyjrzymy się odbiciu, określimy je, ale prawdziwy księżyc nadal jest poza zasięgiem naszej ręki. (to metafora, proszę się księżyca nie czepiać :P).
Moim zdaniem nie ma się co specjalnie wikłać w ujmowanie rzeczywistości obiektywnej, jaką jest planeta Ziemia czy Wszechświat. Podobnie, wychodzę z założenia że umiera świat, gdy umieramy my. Ale umiera tylko i wyłącznie nasz świat. Choć nie wiem czy to "tylko" czy "aż". ;)
Kwestia nazewnictwa i semantyki to już kompletnie inna sprawa. By nie wikłać się w filozujące wywody, podam tylko jako przykład ćwiczenie zen, które polega na spożywaniu posiłku i mówieniu "podaj mi sól", podczas gdy osoba podająca wyciąga dłoń z np. widelcem. Jesteśmy spętani nazwami i semantyką, a tak naprawdę jest to tylko rzecz umowna. Tak, to frazes, ale wielu ludzi nie zauważa, że jeśli to coś co mam teraz za oknem, czyli 'drzewo', nazwę drzewem czy nawet - klonem lub topolą, nie znaczy że doszedłem to stanu esencjonalnego danego klonu czy topoli. To tylko funkcja komunikacyjna, nic więcej.
Ale bez nazw ludzie by zgłupieli. Przynajmniej większość. ;)