Temat: Orange dla firmy kilka pytań
Januszu, posiadając (być może naiwną) wiarę w ludzką inteligencję uważam że celem i głównym sensem reklamy jest zaproszenie ludzi do punktów sprzedaży gdzie odpowiednio przeszkoleni konsultanci pokażą zalety konkretnej oferty. Jest założenie, że klient po prostu zapyta a nie będzie się targował na argumenty, nie do podważenia, w stylu "To da mi Pan/Pani jeszcze do tego co już wziąłem jakiś pakiet. Gratis". (serio, takie rozmowy też słyszałem)
Tymczasem klientowi się pisze, rysuje, zaznacza, zakreśla, obkreśla, przedstawia i maluje a klient i tak "wie swoje". "Zna" też możliwości konkurencji, "zna" swoje prawa (a i to, niestety, to na wyrywki, czytaj "co w danym momencie mu wygodniej").
Sugestia że reklama NIE jest ofertą, w imieniu kodeksu cywilnego to jeszcze za mało.
Januszu, mam wrażenie że przeprowadzamy na szybko "amerykanizację" polskiego społeczeństwa. (jak nie zostało wskazane, napisane, zaznaczone, zaakcentowane i uwypuklone to znaczy że można mózg wyłączyć i odciążyć z myślenia)
Wydatki na reklamę: No, OK.
Jestem przyzwyczajony do tego że słowo pisane, mówione jest dla mnie zrozumiałe (i to zarówno przekazane mi "na surowo", czarno na białym, większym czy mniejszym fontem, jak i kolorowo, głośno i z odpowiednimi akcentami. I wiem, że tekst z małymi literkami (ale w dużej ich ilości) winien być potraktowany przeze mnie poważnie, tym bardziej, że pod nim składam swój podpis i zobowiązuję się do jego przestrzegania.
A reklama ma nas przyciągnąć do punktu. I nic więcej.
Janusz K.:
Wydatki na reklamę są horrendalne - a proszę zauważyć, że ta działalność naprawdęnie tworzy niczego realnego. Oczywiście - można marudzić o świadomości marki i innych bzdetach, bardzo ważnych dla wysoko opłacanych specjalistów od marketingu, ale ich działalność świadczy jedynie o tym, że obecnie najbardziej liczy się nie rzeczywista wartość użytkowa produktu, a wmówienie ludziom, że ona jest wysoka. Jest więc pochodną wydatków na reklamę - czyli kosztów, którymi jesteśmy obecnie obciążani bez pytania o zgodę.
Znowu oczekujesz, że firmy zaczną publikować wewnętrzne informacje na zewnątrz, "dla dobra klienta"? :)
Mechanizm rynkowy - konkurencja - wymaga nie reklamy, a informacji.
Ale ta informacja jest dostępna.
Ale lenistwo ludzkie jest silniejsze. Reklama ma za zadanie sprowokować do sięgnięcia po informację.
Reklama wręcz zakłóca informację (jak w wypadku szybkości transferu), uniemożliwiając nabywcom podejmowanie racjonalnych decyzji, zaś pochodną tych gigantycznych wydatków świata na reklamę są zjawiska tak niby odległe, jak nadymanie baniek z kredytami hipotecznymi*.
Pragnę zauważyć, że są promocje, w których klient bierze terminal ze sobą, do domu, przez tydzień może sprawdzić czy pasuje mu Internet w dużym pokoju, czy musi korzystać jedynie przy biurku, czy też ma zmienić miejsce biurka, bardziej przy oknie, albo... operatora.
Nie odbierajmy ludziom prawa do wyboru!
Załamanie branży reklamowej może wydawać się katastrofą jedynie dzieciom i tym dorosłym, którzy farbowaną fantazję reklam uznali za swoją rzeczywistość.
* Tu wyjaśnię ten związek gigantycznych wydatków na reklamę i bańką kredytów hipotecznych, będącą praprzyczyną obecnego kryzysu finansowego na świecie: znaczną część tych gigantycznych wydatków stanowią wynagrodzenia dla kreatorów reklam i gaże gwiazd reklamy. Osiągają oni wielkie dochody, które przeznaczają na zakupy gadżetów: szybkie samochody, apartamenty w modnej okolicy, rezydencje postawione tam, gdzie trzeba mieć rezydencję, aby być kimś (o te poglądy też zresztą troszczy się reklama). Wysoki popyt rodzi ogromną konkurencję nabywców, bo przecież podaż tych dóbr jest ograniczona - co niesłychanie winduje ceny. Ponieważ branża reklamowa rośnie (wszyscy uznają, że obecnie nie jest problemem wytworzenie produktów, ale ich sprzedaż), stale następuje dopływ młodych nagle wzbogaconych, głodnych apartamentu w modnych lokalizacjach i Porsche w garażu. Tak nadyma się bańka cen na nieruchomości, windowanych właśnie wskutek rośnięcia branży reklamowej. Z drugiej strony, niezagospodarowane wydatkami na dobra luksusowe zarobki w tej branży lokowane są do modnych funduszy inwestycyjnych (hedgingowych), które tę tworząca się bańkę pozorów nadymają do oporu.
[/edited]
Januszu, to nie jest wiedza tajemna.