Grażyna Jabłońska Prezes, Jeden Świat
Temat: za co nie lubimy dzieci?
Anita L.:
Przeklinali - może. Jeżeli nie chcieli nas mieć.
Jeżeli chcieli, to może przeklinali nas sąsiedzi, albo ludzie w autobusie - nic o tym nie wiem, jakoś żyję mimo tych potencjalnych klątw i mam się nieźle.
A jeżeli chcieli, to przecież zupełnie inna bajka :)
Nie powiem, że marzyam o sporej gromadce dzieci - z natury jestem samotniczką i skrajna introwertyczką, ale jak już byłam w ciązy, chciałam dziecko urodzić (temat aborcji, tyle razy poruszany - dla mnei nei jest problemem, ja tego nei zrobię, ale nei mam prawa potępiać innych, że sie zdecydują na to, tak, jak dziwią mnie "pogłosy" - wykształcona a ciemna baba - po co jej tyle dzieci? - czyż nie przegięcie w drugą stronę? - moje ciało i mój wybór, no nie?), podejmowałam sie odpowiedzialności za nie.
Ja tam (żadnych) dzieci klątwami nie obrzucam, ale potrafią mi zaleźć za skórę i doprowadzić do szału, ale - pomijając te skrajne, aczkolwiek częste, momenty - z zaciekawieniem obserwuję swoje bachorki. A jest co obserwować. Zadziwia mnie różnorodność ich osobowości - to jest naparwdę fascynujące - nie kupki i ilośc spozytego mniamku - to juz poza mną (przede mną myślę te sprawy z babciowaniem związane, no, nei teraz, moze za rok, kilka lat) - obserwuję, jak sobie radzą z problemami, jak podchodzą do rżónych spraw... jak sie rozwijają intelektualnie, jak powoli przekształcaja sie w ciekawych ludzi.
A porodów wcale nei wspominam niemiło. A i okres kupkowo-zupkowy (przyznam, że uciekałam po macierzyńskim do pracy, pewnei nie jestem wzorem mamuśki) minął dosc bezbolesnie.
Jestem na chudej emeryturze na opiekę nad najmłodszą, niepełnosprawną, pracuję społecznie, co daje mi ogromną satysfakcję i ... uwielbiam swoje dzieci, czasem serdecznie majac ich dosc.
A to, czy ktoś chce czy nie mieć dzieci - to jego prywatna sprawa. Nigdy nikomu nie zazdrościłam ani braku dzieci ani ich posiadania.
No fakt, jeśli ktos mi swoje dziecię z jego przywarami (przez siebie wyprodukowanymi przywarami) narzuca - potrafię niepoprawnie politycznie zaprotestować. Za to, jakie dzieci są, odpowiadają rodzice. I mówię to z pełną świadomością, bo moje aniołkami nie są :-P