Temat: za co nie lubimy dzieci?
Nie popieram bezmyślnego mnożenia się.
Popieram posiadanie kochającej się rodziny, kształtowanie wzajemnych relacji i uczenie się miłości do innych istot, zależnych od nas. Ponieważ z niej każdy wychodzi i ona nas kształtuje.
Jeśli mówimy o wydawaniu pieniędzy... cóż, rzeczywiście, pies czy kot wychodzi taniej. Na tym poziomie nie podejmuje dyskusji, sorry.
Temat prowokacyjny, wbrew pozorom, nie jest dla wykolejonych egocentryków ziejących nienawiścią do każdego poniżej 21 roku życia. Jest jak papierek lakmusowy.
Jakoś jednak nikt jeszcze nie napisał, że można nie lubić pewnych sytuacji wiążących się z wychowywaniem dzieci, a może być ich wiele, ale nie same dzieci, bo one są jakie są, a wszyscy jak tu jesteśmy, byliśmy kiedyś nimi. "Złe dzieci" to porażka wychowawcza rodziców. Psychopaci i socjopaci z urodzenia to kilka procent całej populacji zaledwie. Reszta przypadków trudnych, to głównie błędy wychowania, brak miłości, skrajna bieda i bardzo niski iloraz inteligencji.
Ciekawe jakby czuły się wypowiadające tu negatywnie osoby, gdyby dowiedziały się, że jako dzieci były dla swoich rodziców, śmierdzielami, gnojkami, upierdliwymi bachorami o lepkich kończynach, czyli małymi potworkami, budzącymi obrzydzenie i agresję?