konto usunięte

Temat: "Pogoń" Felieton Marka Janowskiego

5 minut nonkonformizmu

Pogoń

Kolekcjonowanie, różnego rodzaju zaświadczeń dotyczących ukończenia kursu, nawet skrajnie różniących się dziedzin, to nowa forma koniunkturalizmu. Nie chodzi tu bowiem o jakość, lecz o ilość stażów i szkoleń, z dumą umieszczanych w życiorysie przez tzw. aktywnych i przedsiębiorczych.

Opuszczając niedawno budynek US przy ulicy cukrowej spostrzegłem na ścianie kiosku poczyniony sprayem napis: „Pogoń ponad wszystko!”. Zaintrygowało mnie to zdanie. Nie wiem czy dlatego, że zostało umieszczone dokładnie na wprost wydziału ekonomii, czy to z powodu trafności z jaką wskazuje pewne zjawisko dotyczące środowisk studenckich.
Dramatyzm i niepokój zawarty w tym zdaniu skłoniły mnie do rezygnacji z wcześniej przygotowanego tematu i zajęcia się kwestią życiowej pogoni.
(Jednocześnie za swoje nie oczywiste skojarzenie pragnę serdecznie przeprosić kibiców szczecińskiej piłki nożnej)

Dzisiejsza sytuacja na rynku pracy nie nastraja optymistycznie młodych ludzi. Koń jaki jest każdy widzi, nic dziwnego zatem że studenci uczą się języków, biorą udział w kursach i szkoleniach, ba studiują nawet na drugim kierunku aby zdobyć możliwie najwyższe kwalifikacje. Tendencja to będąca ze swej natury czymś pozytywnym, w ostatnich czasach przybiera dość specyficznego charakteru. Otóż wielokrotnie zdarza się, iż wyżej wymienione czynności nie mają nic wspólnego z nabywaniem dodatkowych umiejętności, a są raczej szczególną odmianą zbieractwa. Kolekcjonowanie, różnego rodzaju zaświadczeń, które można dopiąć do swojego CV, nawet skrajnie różniących się dziedzin to nowa forma koniunkturalizmu. Nie chodzi tu bowiem o jakość lecz o ilość stażów i szkoleń, z dumą umieszczanych w życiorysie przez tzw. aktywnych i przedsiębiorczych.

Nowa filozofia budowania kariery zawodowej powoduje zatarcie się różnicy pomiędzy prawdziwą aktywnością a czymś co w języku taktyki wojskowej nazywa się „działaniami pozorowanymi”. Poszczególne osoby niczym wolne elektrony krążą po różnych instytucjach, stowarzyszeniach, organizacjach studenckich, nigdzie na dłużej nie zagrzewając miejsca, że o realnym wkładzie pracy w ich działania nie wspomnę. To ostatnie wymaga bowiem czasu i konsekwencji.

Brak podstawowego rozróżnienia, między rzetelną pracą, a maskowanym „leserstwem”
niesie z sobą daleko idące konsekwencje. Znikają bowiem jasne kryteria oceny tego, co jest świadomym budowaniem własnej przyszłości, a co tylko pozoranctwem. Prawo odpowiedzi jak jest w przypadku każdego z nas, nie należy jednak do żadnej instytucji czy osoby ale do nas samych i na tym polega cała trudność. Do tego, aby móc się ocenić potrzeba chwili refleksji i jakichś obiektywnych kryteriów. Bezmyślne uganianie się za papierkami na pewno tego nie ułatwia.




Przypomina mi się tutaj pewna anegdota z poprzedniego ustroju.
W latach siedemdziesiątych syn polskiego przywódcy rozmawia z synem przywódcy amerykańskiego:
- Cześć John! Co porabiasz?
- Jem banany. A Ty ?
- Ja buduję komunizm – brzmi odpowiedź polskiej strony

W czasie kolejnej rozmowy Amerykanin chcąc pokazać, że również zajmuje się poważnymi sprawami, mówi do swojego polskiego kolegi:
-Wiesz, a ja też buduję komunizm
- To już nie będziesz jadł bananów

Ta prosta historyjka przypomina nam pewną zasadniczą prawdę, działanie nie jest celem samym w sobie, a jego wartość zależy od tego jakiej sprawie służy. Aby móc się zorientować w naszej osobistej sytuacji trzeba się zatrzymać choć na chwilę, a do tego potrzebny jest charakter. Praca nad nim, nie jest ani stratą czasu, ani romantycznym idealizmem. Jest koniecznością, od której człowiekowi wartościowemu uciekać nie podobna. Mam zatem dobrą wiadomość dla wszystkich, którzy jeszcze nie zdążyli włączyć się w wyścig o kolejny papier. W życiu – także tym zawodowym – liczą się nie tylko umiejętności, ale także to kim jesteśmy i jakim wartościom służymy. Z tego jednak nikt jeszcze nie wymyślił żadnego przyspieszonego kursu!