Temat: Wykorzystanie poziomów neurologicznych Diltsa w rozmowie...
Katarzyna Z.:
A czym innym jest poziom tożsamości jak nie podstawowym rozumieniem samych siebie i uznawanych przez nas wartości.
IMO niewiele ma wspólnego z wartościami.
I co z tego, że to dziwka, leci na kasę, jest głupia i sprzedałaby naszą matkę za działkę - skoro to moja siostra*? Zero wspólnych wartości - za to Grodzicka :)
A co do handlowców zgadzam się w pełni z Twoją wypowiedzią. Oni rzadko, a chyba nawet odważę się powiedzieć nigdy, liczą się z misją firmy.
No, na tym polega sztuka motywowania.
Przecież jak żona posyła męża po przecier pomidorowy do pomidorówki to wcale nie znaczy, że to zupa go motywuje. Może doszedł do wniosku, że właśnie jest przerwa w meczu, skoczyło mu się piwo a jej uśmiech będzie fajnym dodatkiem do piwa. Może nawet nie znosić pomidorowej.
Właściwie to firma i jej misja w sposób realny istnieje tylko przy właścicielach firmy (i to przy firmach jednoosobowych czy kilku właścicielach).
W przypadku pracowników najemnych cała sztuka polega na przełożeniu celów firmy na ich cele/misję/wartości. Idąc na łatwiznę - chodzi o system premiowania. A jak ktoś się przyłoży, to dochodzi uznanie, wyzwania, szanse na podróże służbowe, bycie częścią cudnej korporacji itd (właśnie też ładnie się komponują poziomy Diltsa - na dole wystarczy fajne miejsce pracy i kasa, a jak już to jest, to dochodzą kolejne rzeczy, które cenimy).
I znowu wartości - całkiem innym kieruje się prezes, a całkiem innym jego handlowiec, a obaj reperezentują interesy tej samej firmy.
To już zależy od systemu. Wartości mogą mieć dokładnie te same - skóra, fura i komóra albo pracować w wiodącej firmie w branży albo coś innego. Ale my, prezesi nie jeździmy na wakacje z handlowcami ;)
*Jakby ktoś miał wątpliwości, to nie mam siostry. Przecież gdybym miał to po podaniu takiego przykładu w Internecie straciłbym życie ;)
Mariusz G. edytował(a) ten post dnia 16.04.09 o godzinie 22:02