Marek P. opis
Temat: Przypowieść o zagubionym chłopcu.
Dawno temu w pewnej małej wiosce żył mały chłopiec. Chłopczyk miał przecudowne marzenia, chciał mieć największe skarby świata. Pewnego dnia we śnie przyszedł do niego Anioł. Wręczył mu magiczna miedziana kulkę i rzekł do niego. Wiem kochany jakie masz marzenia, daje Ci tę kulkę i jeśli ja wtoczysz na sam szczyt śniegowej góry, którą utworzyłem przed twoim domem spełnią się twoje wszystkie marzenia. Pamiętaj jednak, że kulka będzie się wtaczać ku górze sama i nie możesz jej w ogóle ruszać. Jeśli będziesz robił wszystko mądrze i z dobrym sercem kulka wtoczy się na sama górę.Chłopiec się strasznie ucieszył, wiedział już jak zdobyć wszystkie skarby świata. Wiedział, że jak będzie mocno pracował, dawał z siebie wszystko w każdej chwili osiągnie swój cel. Ale zapomniał, ze to nie jest zwykła kulka i ze ta śniegowa góra też nie jest zwykłą śniegową górą, że poza włożona praca kulka potrzebuje jeszcze miłości i dobrego serca. Chłopieć od pierwszego dnia wziął się do pracy. Pomyślał, ze będzie robił na wiosce dobre uczynki i kulka wtoczy mu się na szczyt. Poszedł więc do kowala i rzekł do niego. Kowalu daj mi miotłę, a zamiotę Ci cala stajnie. Kowal się ucieszył wręczył chłopcu miotłę i poczekał na błyskawiczne efekty. Chłopiec się ucieszył, ze mu wszystko tak pięknie gładko poszło, ale sprzątając stajnie zauważył pięknego kucyka. Chłopiec się zafascynował i zaczął prosić ze łzami w oczach kowala o tego konia. Kowal w końcu się złamał i dał dziecku konia. Chłopiec cały promieniował szczęściem, wiedział, że zrobił dobry uczynek, ma pięknego konia i kulka mu powędrowała do góry. Wrócił szczęśliwy do domu i załamał ręce. Kulka nawet nie drgnęła. Chłopiec zaczął płakać, bo zrozumiał, że za dobry uczynek zażądał zapłaty i ten dobry uczynek przemienił się w transakcje. Spuścił głowę i wrócił do kowala. Trzymaj kowalu to, co Twoje, moje skarby są większe niż Twój przepiękny koń. Kowal się ucieszył, bo odzyskał swoje ukochane maleństwo. Chłopiec wrócił do domu, spojrzał w okno i zobaczył jak magiczna kulka leciutko wtacza się do góry. Oczy mu się zaszkliły z radości, bo znał już jeden ze sposobów, by wtaczać kulkę wyżej i wyżej. Minął tydzień, jego kulka była wciąż wyżej i wyżej, aż pewnego dnia poszedł do sklepu z cukierkami. Cukierki były pyszne, kolorowe ale każdy z nich kosztował 1 monetę. Chłopiec postanowił przechytrzyć kobietę sprzedającą cukierki. Wybrał sobie piękny cukierek i płacąc za niego sprytnie zrzucił pieniążek na ziemie w stronę kobieciny. Kiedy się schyliła chłopiec capnął jeszcze garść cukierków i schował do kieszeni. Usiadł nad brzegiem rzeki i zaczął się zajadać swoimi przepysznymi cukierkami, w jego głowie pojawiały się cudowne myśli, moja kuleczka jest już w połowie drogi, dzisiaj się zrelaksuje, a od jutra znowu zacznę robić dobre uczynki. Wrócił szczęśliwy do domu i oczom nie mógł uwierzyć. Jego wspaniała magiczna kulka była na samym dole. A przecież była już tak wysoko! Zacisnął chłopiec zęby i w następnych dniach zaczął wszystko robić od nowa. Od tamtej pory nigdy już nic nie ukradł. Mijały lata, chłopiec dorastał, Pewnego dnia trafił na piękną polanę, świeciło piękne słonce, jemu uśmiech promieniował na cale ciało, bo wiedział ze jest dobry, ze jego kulka już jest bardzo wysoko, że wkrótce spełnią się jego największe marzenia. Kiedy tak siedział beztrosko na trawie zajadając swoje ulubione czekoladki podeszła do niego mała dziewczynka. Zapytała go, czy dał by jej jedną czekoladkę. Chłopiec spojrzał na pudełko chytrze i zakrył dłonią ostatnią czekoladkę. Popatrzał jej w oczy i rzekł do niej. Kochana dziewczynko dał bym Ci czekoladkę, ale jak widzisz mam już puste pudełko. Dziewczynka nic sobie z tego nie robiąc wzruszyła ramionami i poszła dalej. Chłopiec nagle poczuł ból w brzuchu i zrozumiawszy co takiego zrobił zerwał się szybko i pobiegł do dziewczynki. Hej poczekaj, znalazłem czekoladkę, weź ja, zjedz sobie proszę. Dziewczynka bardzo się ucieszyła. Chłopiec wiedział, że zrobił dobrze bardzo się ucieszył i wrócił do domu. Niestety nie pomogły łzy i rozpacz, jego kulka była na samym dole. Od tamtej pory chłopiec już nigdy więcej nikogo nie okłamał i nie oszukał. Mijały lata chłopiec stał się młodym mężczyzną ciężko pracował, robił ludziom przeróżne dobre uczynki, nigdy już nic nie ukradł, nigdy już nikogo nie okłamał i cieszył się życiem. Jego magiczna kulka była już prawie na samym szczycie. Pewnego dnia usiadł w karczmie i zobaczył przecudna kobietę, była jak jego marzenie. Ona się uśmiechała do niego, a on siedział i się patrzał i serce miał coraz gorętsze, jak nigdy wcześniej. Pomyślał sobie wtedy, kiedyś jak moja kulka będzie już na samym szczycie, spełnią się moje wszystkie marzenia przyjdę do tej karczmy i cię zabiorę do mojego pałacu. Popatrzał, uśmiechnął się do niej i wyszedł bez pożegnania do domu. Przez drogę był coraz smutniejszy, ciągnęło go do karczmy jak nic nigdy do niczego, ale on miał swoje marzenia, które chciał spełnić, by później innym mógł spełniać te marzenia. Wrócił do domu i świat mu się zawalił. Jego wymarzona kulka była na samym dnie, nie mógł się z tym pogodzić, minęło kilka dobrych lat, zanim doszedł do siebie i zaczął od nowa podnosić swoją magiczną kulkę. Od tamtej pory już nigdy nie przekładał swoich marzeń ponad miłość. Minęło 40 lat. Mężczyzna wytrwale dążył do celu, nigdy nikogo nie okłamał, nic nie ukradł, dzielił się wszystkim, robił uczynki za darmo, kochał innych i sam był kochany. Pewnego dnia przyszedł do domu i zobaczył jak czary dzieją się wokół jego domu. Z jego małego ogródka wyrósł piękny park, tam gdzie był domek pojawił się potężny pałac, wokół pojawiły się złote karoce, służba, błazny, muzycy, jego szaty zalśniły złotem i aksamitem, a jego magiczna kulka była na samym szczycie. W końcu spełniły się jego wszystkie marzenia, pławił się w luksusie i bogactwach całego świata. Miał wspaniałą kochającą żonę, piękne mądre dzieci. Pewnej nocy do jego sypialni przyszedł ten sam Anioł, który objawił się w jego małym pokoiku jak był małym dzieckiem.
Mężczyzna spojrzał na niego i zapytał. Co może dla niego uczynić, bo ma wszystko co może sobie tylko zamarzyć. Anioł spojrzał na niego i rzekł mu. Dziękuj Bogu, za to co masz, bo to wszystko dary od Niego. Król popatrzył z pogarda na Anioła, i pożegnał go czule niosąc fałsz w sercu.
Zaczął rozmyślać nad swoim życiem, nad tym co ma i jak do tego doszedł. Aż w końcu sam rzekł do siebie. Gdzie w tym wszystkim jest Bóg, skoro to ja sam każdego dnia tak ciężko pracowałem, robiłem dobre uczynki, nie okłamywałem ludzi, nie oszukiwałem, nie okradałem, kochałem ich sercem. Gdzie jest niby w tym wszystkim Bóg? Boga nie ma! Mijały dni, a król dalej pławił się w luksusie, aż pewnego dnia zerwała się straszna wichura z piorunami i deszczem. Roztrzaskała ogromny pałać, potopiła żonę, dzieci, służbę, a wszystkie skarby wiatr poroznosił po całym świecie. Przeżył tylko król. Król nie mógł uwierzyć w to co zobaczył, nie zostało kompletnie nic, tylko on, bagno, spalone zgliszcza i unoszące się kłęby dymu. Król spojrzał w niebo, zapłakał wziął sztylet i wbił go sobie prosto w serce. Odszedł w krainę ciemności na wieki.