Marek P. opis
Temat: Dlaczego pieniądz rządzi światem? Czy my nie jesteśmy...
Pewnie każdy słyszał od dziecka powiedzenie "Pieniądze szczęścia nie dają", pewnie każdy nie raz, nie dwa razy w życiu podczas głębszych rozmów w doborowym towarzystwie zgadzał się z tym powiedzeniem, po czym na drugi dzień z ciężkim zgrzytem zębów szedł do tej swojej cholernej pracy, by zarobić na dom, dzieci, żonę z dala od swoich najukochańszych pociech. Pewnie każdy z nas przeżył w swoim życiu piękne uczucie miłości, wszystko wtedy było tak piękne, kolorowe, cały świat się do Ciebie uśmiechał, po czym lądowałeś do przyziemnego świata pieniądza pełnego pośpiechu i znowu wszystko było szare i nijakie. Twoje konto bankowe rosło kosztem żony, dzieciaków, przychodził okres, że ostatnia rozmowa z ukochaną mamą była pół roku temu, a później przez myśl przechodziło pytanie czy ja ją w ogóle kocham.Kocham ją, przecież myślę często o niej i ona to wie, czuje to...A czy jak pewien Aborygen w Australii spojrzy w gwiazdy i powie sobie głęboko w sercu myśląc o Tobie, kocham Cie Pani/Panie X to czy Ty to czujesz?
Na pewno każdy z nas ma marzenia, duże, małe, niewyobrażalnie wielkie, jednemu się marzy nowa pralka, drugiemu piękny dom, trzeciemu by jego zona wyszła z ciężkiej choroby, a czwartemu jak np wielkim duchownym tego świata by na ziemi był pokój. Zastanawialiście się może dlaczego ludzie zawsze dążą do spełnienie swoich marzeń poprzez pieniądz?
Dlaczego marząc o pralce, człowiek szuka najpierw pracy by zarobić pieniądze i dopiero mając je idzie do sklepu? Czy nie prościej było by od razu zdobyć swoja wymarzona pralkę pisząc np ogłoszenie na slupie "Szukam niepotrzebnej pralki w zamian mogę wysprzątać cały dom, albo zaopiekować się dzieckiem"
A co może zrobić biedny mąż, który po wizycie lekarskiej dowiaduje się, że jego żonie zostało rok życia? Są dwie opcje - droga pieniądza i droga wiary. Droga pieniądza jest banalnie prosta. Bierzemy ile się da z naszego konta i dajemy w łapę licząc na cud, który się pewnie nie zdarzy, bo ta choroba którą ma żona jest tak beznadziejna, że już gorsza nie może być, tylko 1 osoba na milion cudem uchodzi z niej życiem. Czy nie lepiej w tym wypadku pójść drogą wiary i te wszystkie pieniądze które miały iść w łapę ofiarować biednym na ulicy by mogli sobie oni spełnić swoje marzenie i choć przez moment poczuć się czysto i sycie? Pewnie pomyślicie, pewnie, ze nie warto, bo profesor to jest zawsze profesor, tylko, ze profesor dużo bierze on 500zl nie przyjmie jemu to trzeba dać tak z 10.000 wtedy raczy się zainteresować chorym. A czy choć raz pomyśleliście ile biednych osób byście uszczęśliwili za te 10.000? A Jak byście każdemu dali po 10zl i powiedzieli mu: Świat mi się skończył, umiera mi żona, muszę liczyć tylko na cud proszę pomódl się o cud dla mojej zony, bo tylko to mi zostało. Czy nie było by wtedy pięknie, jakby 1000ludzi nagle zaczęło prosić o cud dla Waszej zony?
Inny człowiek ma szlachetne marzenia on jest inny, wielki, jest przywódca duchowym, pragnie by na ziemi był pokój. Czy my jesteśmy zadowoleni z takiego przywódcy duchowego, który prosi każdego dnia o pokój a mimo to zbiera pieniądze na tace? Czy kościół nas nie drażni, kiedy wola zbieramy na remont, zbieramy na szkole, zbieramy na jedzenie, benzynę, ogrzewanie. Niby nie musimy nic dawać, ale z drugiej strony jak podejdzie do ciebie duchowny z taca to jak mu mamy nie dać skoro jesteśmy dobrzy? Oni są szlachetniejsi, przelewają te pieniądze na biedne dzieci, ubrania, środki czystości i tak samo jak wszyscy ślepcy podążają droga pieniądza, a czy oni nie są takimi samymi ludźmi jak my? W czym są lepsi?
Czy nie lepiej wiernym w kościele by się zrobiło gdyby duchowny z ambony powiedział do nich potrzebujemy pomocy, by wyremontować kościół, jest tu Was tak dużo, jest mocny kryzys, pewnie wielu z Was nie ma pracy. Proszę przyjdzie do nas pomóżcie nam wyremontować kościół, wśród tych ludzi znajdzie się jeden murarz który przekaże innym wiedzę, oni z kolei będą bogatsi o jeden talent i w przyszłości będą już potrafili malować, murować, pewnie przypadkiem zgłosi się jakaś kobieta o dobrym sercu, która zamieni się dla nich w kucharkę na czas remontu, pewnie znajdzie się jakiś bogaty właściciel firmy, który przypadkiem ma hurtownie z materiałami budowlanymi i np w zamian za inna usługę on przekaże potrzebne materiały. Czy Wy słysząc coś takiego w kościele zgodzili byście się pomoc? Pewnie nie bardzo...A jakby Papierz na spotkaniu gdzie jest 500000 osób powiedział coś takiego czy nie znaleźli by się tacy co pomogą? A czym się różni Papierz od księdza? Bo on jest pełen wiary i go ludy słuchają.
Bądźmy pełni wiary, nie idźmy drogą pieniądza.
KrzysztofKrzysztof B. edytował(a) ten post dnia 10.01.11 o godzinie 14:19