Temat: Ton rozkazujący a wasza reakcja.
:)
N dobra, wracając do tematu. Jest typ osób, które w zasadzie bez trybu rozkazującego nie potrafią funkcjonować. Jest to cecha wpisana w ich charakter, tworzy im poczucie bezpieczeństwa, najlepiej dnajdują sie, gdy ktoś im przekazuje komunikaty proste i bez-alternatywne.
Przypomniało mi się takie zdarzenie sprzed wielu, wielu lat. Moja była żona i ja. Nowe mieszkanie, wieczór. W trakcie prania, stzelił zawór i cała woda z pralki wylała na podłogę w łazience, mocząc miedzy innymi kable elektryczne. Moja była, widzi to, próbuje wejśc do łazienki i bach! - kopie ją prąd. Krzyczy do mnie wyłacz korki!. Ja lecę do tablicy, patrzę na nią, a tam jest kilka bezpieczników w rzędzie. Ponieważ w dużym pokoju oglądalem akurat mecz, nie chciałem wyłączać wszystkich, tylko ten własciwy. Ale nie wiedziałem, który to.
Wyłączyłem pierwszy z brzegu i tonem nieznoszącym sprzeciwu nakazałem: sprawdź teraz: weszła do wody w łazience - dups!, kopnął ją prąd. "To nie ten! krzyczy. Ja wyłączam kolejny w rzędzie i krzyczę: "Sprawdź teraz!". A ona co robi...? Oczywiście wchodzi ponownie do wody w łazience i... dups! znowu ją kopie. Krzyczy: "to nie ten, sprawdź następny!". Dopiero po chwili dociera do nas obojga absurd tej sytuacji. Oboje poddalismy się całkiem bezwolnie trybowi rozkazującemu naszej komunikacji (z satysfakcją stwierdzam, że mnie przynajmniej nie bolało;))
Umiejętnie użyty tryb rozkazujący jest czasem bezcenny (oczywiście nie podaję przytoczonej historii jako "dobrego" przykładu;)) i - wbrew przytaczanym tu opiniom - często stosujemy się do niego zupełnie bezwarunkowo :)