konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Katarzyna Dolna:
jak dla mnie dobry coach powinien mimo wszystko posiadac takze wlasne doswiadczenia...jest wtedy w stanie zapewnic klientowi wieksze poczucie bezpieczenstwa, poczucie zrozumienia i latwiej wyobrazic sobie jaki cel chce klient osiagnac.

Całkowicie się nie zgadzam. Z przyczyn, które częściowo już podałem wyżej.

Miałem kiedyś klienta - dyrektora departamentu w bankowości. Na pierwszym spotkaniu, tzw. "kontraktowym", poświęconym głównie wzajemnemu obwąchaniu się, zapytał mnie z niejakim sceptycyzmem, czy ja w ogóle kiedyś pracowałem w bankowości, czyli czy w ogóle mam pojęcie, jak działa taka instytucja i z jakimi problemami on ma na co dzień do czynienia jako dyrektor departamentu X. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że tak. Ucieszył się, ale po chwili się zdziwił - bo powiedziałem mu, że to akurat może być przeszkodą i że będę bardzo się pilnował, żeby sobie zbyt dużo o tej bankowości nie przypomnieć.

Jako coach nie chcę wyobrażać sobie, jaki cel klient chce osiągnąć, bo moje wyobrażenia - z definicji - nigdy nie będą w pełni zgodne z tym, jaki ten cel faktycznie jest. To klient ma sobie odpowiedzieć na pytanie "czy osiągnąłem swój cel?" I tylko on zna prawdziwą odpowiedź. Cel jest jego i tylko jego. Długo walczyłem z idiotycznym nawykiem zwracania się do klientów w stylu "czy zbliżyliśmy się do naszego celu?"; już mi się prawie udało :-)

"Poczucie bezpieczeństwa" niebezpiecznie zalatuje mi poczuciem komfortu - a coaching polega między innymi na tym, żeby klienta z tejże strefy komfortu wypchnąć, bo tak długo, jak będzie się w niej poruszał - nie zmieni nic (a w coachingu o zmiany przecież chodzi).

"Szaleństwem jest oczekiwać, że jeśli po raz setny zrobimy coś tak samo, to tym razem rezultat będzie inny."

Czym innym jest stworzenie klientowi przestrzeni i atmosfery pozwalającej na nieskrępowane poszukiwania i spontaniczne reakcje - być może to właśnie miałaś Kasiu na myśli, pisząc o "poczuciu bezpieczeństwa"; tylko że to - według mnie - słabo koreluje z rodzajem życiowego doświadczenia, które coach ma za uszami.

Takie moje zdanie :-)

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

A teraz spróbujmy sobie wyobrazić sytuację, do jakiej z pewnością doszło tego lata. Po krótkiej przerwie wakacyjnej Adam Małysz pojawia się na pierwszym treningu. Razem z nim pojawia się również nowy trener kadry - Łukasz Kruczek !!! Zdolny trener młodego pokolenia, skończył AWF i kursy trenerskie, prowadził zajęcia dla dzieci a potem II kadry (również praktycznie dzieci) . Jest starszy od Małysza - całe dwa lata. Wcześniej był jego kolegą z kadry - skakał 30m krócej. Ale wszystkie papiery ma, AWF skończył, trenerem jest !! Więc powinno być dobrze. A jak jest ?

Małysz poleciał trenować do Finlandii pod okiem swojego poprzedniego szkoleniowca, starszego o 29 lat, wychowawcy mistrzów świata.

Myślę, że nie muszę przekładać tego przykładu na poletko biznesowe :) Trener/coach z doświadczeniem całe 2 lata po studiach budzi u wielu takie same uczucia, jak świeżo upieczony absolwent ekonomii, pracujący w dziale audytu, za którego klient płaci 100€/ h a i tak musi mu wszystko tłumaczyć.

Pozdrawiam.Marcin Miliński edytował(a) ten post dnia 21.01.09 o godzinie 22:01
Wojciech J.

Wojciech J. Człowiek od wielu
zadań, głównie
związanych z branżą
Bada...

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

A to nie jest troche tak, ze dla Malysza jest potrzebny - doswiadczony, starszy trener, do ktorego ma zaufanie z ktorym ma wspolny jezyk itd.

Bo biorac pod uwage pozostalych polskich skoczkow, to praca Lukasza Kruczka daje rezultaty.
Od dawna mowilo sie, ze Malysz nie powinien trenowac z reszta kadry, bo roznica poziomow jest zbyt duza.

Przekladajac to na temat watku wracam do mojego poprzedniego postu.
Dla mlodych - zaczynajcych swoj rozwoj- bardziej dostepny moze sie okazac mlody trener, ktory dojrzewal w podobnym srodowisku, ktoremu czesto latwiej zrozumiec pewne mechanizmy. Wraz ze swoim rozwojem- beda mieli wieksza swiadomosc i wieksze wymagania od trenera/coacha...

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Marcin Miliński:
A teraz spróbujmy sobie wyobrazić sytuację, do jakiej z pewnością doszło tego lata. Po krótkiej przerwie wakacyjnej Adam Małysz pojawia się na pierwszym treningu. Razem z nim pojawia się również nowy trener kadry - Łukasz Kruczek !!! Zdolny trener młodego pokolenia, skończył AWF i kursy trenerskie, prowadził zajęcia dla dzieci a potem II kadry (również praktycznie dzieci) . Jest starszy od Małysza - całe dwa lata. Wcześniej był jego kolegą z kadry - skakał 30m krócej. Ale wszystkie papiery ma, AWF skończył, trenerem jest !! Więc powinno być dobrze. A jak jest ?

Małysz poleciał trenować do Finlandii pod okiem swojego poprzedniego szkoleniowca, starszego o 29 lat, wychowawcy mistrzów świata.

Myślę, że nie muszę przekładać tego przykładu na poletko biznesowe :) Trener/coach z doświadczeniem całe 2 lata po studiach budzi u wielu takie same uczucia, jak świeżo upieczony absolwent ekonomii, pracujący w dziale audytu, za którego klient płaci 100€/ h a i tak musi mu wszystko tłumaczyć.

Pozdrawiam.Marcin Miliński edytował(a) ten post dnia 21.01.09 o godzinie 22:01

I tu znowu wychodzą różnice między trenerem a coachem.
Małysz potrzebuje trenera, a Kruczek jest dla niego coachem. Z czego wnioskuję? Z wypowiedzi Małysza o stylu pracy jednego i drugiego. Hannu powiedział autorytatywnie gdzie jest problem i kazał go zmienić. Kruczek rozmawiał, sugerował próby, udzielał feedbacku, prosił Małysza o feedback. W tym kontekście efektywniejszy okazał się trener, a nie coach. Tak więc ja upatrywałbym wymienianych przez Ciebie efektów pracy z Małyszem właśnie w tej zależności, a nie w tym ile który ma lat.

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Błażej S.:

I tu znowu wychodzą różnice między trenerem a coachem.
Małysz potrzebuje trenera, a Kruczek jest dla niego coachem. Z czego wnioskuję? Z wypowiedzi Małysza o stylu pracy jednego i drugiego.

Małysz nie potrzebuje trenera. Zawodnik, który od 25 lat codziennie ma zajęcia, może sobie sam ułożyć plan treningu i go realizować. Małysz potrzebuje coacha - przez lata był zawodnikiem z wielkim potencjałem i niespełnionymi możliwościami. Dopiero włączenie psychologa odmieniło diametralnie jego sytuację. Psycholog, działając jak coach, dał mu bodziec do zmiany. Która musiała nastąpić w głowie.

Fakt, że Kruczek jest wciąż nieopierzonym trenerem też ma znaczenie, ale powiedzmy sobie - to jest właśnie różnica między 'nastoletnim' trenerem a starym wygą. Człowiek to istota społeczna, nie słucha innych bezkrytycznie jak krowa. We wspólnotach plemiennych funkcjonowało pojęcie starszyzny, ono się nie wzięło znikąd. Dlatego młody człowiek posłucha starego coacha, a stary młodego ani trochę, nawet gdyby miał 100 % racji.
a nie w tym ile który ma lat.

A taka opinia to akurat zmienia się z wiekiem ;) Z wiekiem nabiera się pokory i dystansu dla własnych umiejętności.

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Marcin Miliński:
Błażej S.:

Małysz nie potrzebuje trenera. Zawodnik, który od 25 lat codziennie ma zajęcia, może sobie sam ułożyć plan treningu i go realizować.

Jeżeli by tak było to po co zatrudniać Hannu?
Małysz potrzebuje coacha - przez lata był zawodnikiem z wielkim potencjałem i niespełnionymi możliwościami. Dopiero włączenie psychologa odmieniło diametralnie jego sytuację. Psycholog, działając jak coach, dał mu bodziec do zmiany. Która musiała nastąpić w głowie.

Jest różnica pomiędzy psychologiem sportu a coachem. Znacząca. Tak samo jak mental coachingiem jak coachingiem w zakresie skakania na nartach. Mogę się zgodzić, że Małyszowi potrzebny jest też coaching by wzmocnić jego psychikę, ale to aż i tylko wycinek całej pracy.
Człowiek to istota społeczna, nie słucha innych bezkrytycznie jak krowa. We wspólnotach plemiennych funkcjonowało pojęcie starszyzny,
ono się nie wzięło znikąd. Dlatego młody człowiek posłucha starego coacha, a stary młodego ani trochę, nawet gdyby miał 100 % racji.

Jakby ktoś miał mnie słuchać jako coacha, a w szczególności moich rad, to w życiu bym nie nazwał się coachem.
A taka opinia to akurat zmienia się z wiekiem ;) Z wiekiem nabiera się pokory i dystansu dla własnych umiejętności.

Jeszcze nie widziałem opinii która sama się zmienia :) Ale może przyjdzie mi to z wiekiem, że będę w stanie coś takiego zobaczyć.

Nie za bardzo też zrozumiałem Twoje wywody w przedmiocie wspólnot plemiennych, słuchania starszych, etc. Jakbyś może przybliżył mi swoje rozumowanie, bo nijak z faktu, że ludzie generalnie są istotami społecznymi nie potrafię wywieść faktu, że jakiś bliżej nieokreślony człowiek nie słucha jakiegoś drugiego bliżej nieokreślonego człowieka w sposób bezkrytyczny. Na tezę przeciwną jestem Ci akurat w stanie dostarczyć trochę dowodów i historii z życia wziętych.

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Nie bardzo Ci to umiem wytłumaczyć, żebyś się nie poczuł urażony, po prostu. Tytuł wątku zresztą jest wystarczająco wymowny. Starsi, doświadczeni coachowie dają Ci delikatnie do zrozumienia, że coach jest jak wino ale nie przyjmujesz. Nie chcę się przebijać argumentami, zwiążę ten dialog w taki sposób - mój coach nie może być mną -10 lat.... Jak mogę rozmawiać o carvingu z osobą, która widziała śnieg raz w życiu - na zdjęciu ?

Ok dość, za formułowanie swoich poglądów właśnie w taki sposób chcą mnie wysłać do coacha :)

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Marcin Miliński:
mój coach nie może być mną -10 lat

OK, nie ma w tym nic złego. Jeśli tak wolisz, to powinieneś wybrać coacha w swoim wieku lub starszego - bo ważne jest, żebyś się z coachem swobodnie czuł. Zdarza się np., że klienci chcą mieć coacha określonej płci - bo tak. No i dobrze.
Jak mogę rozmawiać o carvingu z osobą, która widziała śnieg raz w życiu - na zdjęciu ?

Eeehm... po polsku? Nadal stoję (twardo) na stanowisku, że coach nie musi rozumieć merytoryki Twojego problemu, a nawet lepiej, jeśli jej nie zna. Powtarzam - coach, a nie trener.

Ok dość, za formułowanie swoich poglądów właśnie w taki sposób chcą mnie wysłać do coacha :)

Coaching jako "kara"? Omajngot :-)

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Marcin Miliński:
Nie bardzo Ci to umiem wytłumaczyć, żebyś się nie poczuł urażony, po prostu.

Skąd pomysł, że miałbym się poczuć urażony? :) Wytłumacz proszę, wyprowadź poprawne logiczne wnioskowanie. Chętnie zobaczę :)
Tytuł wątku zresztą jest wystarczająco wymowny. Starsi, doświadczeni coachowie dają Ci delikatnie do zrozumienia, że coach jest jak wino ale nie przyjmujesz.

Którzy coachowie dają mi to do zrozumienia, wskaż nazwiska i wypowiedzi proszę.
Nie chcę się przebijać argumentami, zwiążę ten dialog w taki sposób - mój coach nie może być mną -10 lat....

No, w końcu coś o sobie, a nie o innych :)
Jak mogę rozmawiać o carvingu z osobą, która widziała śnieg raz w życiu - na zdjęciu ?

Jak? Otwarcie.

Ok dość, za formułowanie swoich poglądów właśnie w taki sposób chcą mnie wysłać do coacha :)

Rozbawiło mnie to setnie :) Przyjmij proszę mój feedback, komunikując się używasz więcej wymyślonych argumentów o osobie z którą się komunikujesz, niż mówisz o sobie, stosujesz dużo generalizacji oraz zniekształceń, które rzeczywiście wpływają na zaburzenie komunikacji. Mam taką fantazję na ten temat, że to jest właśnie powód dla którego ktoś chce Cię wysłać na coaching. Żeby było ciekawiej życzę Ci coacha młodszego od Ciebie :)))))

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Błażej, nie chcę się wdawać w dyskusje, ani to miejsce ani czas. Każdemu się po studiach wydaje, że jest debeściak. I to dobrze, to ważne żeby być pewnym siebie. Ale praktycznie wszyscy 5-10 lat później stwierdzają, że są kilka razy lepszymi debeściakami.

Ludzie od coachów wymagają, żeby byli kilka razy lepszymi debeściakami. Stąd geneza tego wątku oraz z drugiej strony argumenty w stylu 'no przecież Mozart już w wieku 5 lat grał na fortepianie'.

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Marcin Miliński:

Ludzie od coachów wymagają, żeby byli kilka razy lepszymi debeściakami.

"Ludzie" to grube uogólnienie, które każe domniemywać, że rozmawiałeś z "ludźmi" - tylko co, z wszystkimi?? ;-)

Tak, coach ma się od klienta znać 100 razy lepiej. Na coachingu. Tak jak fryzjer ma się od klienta znać 100 razy lepiej na strzyżeniu. Fryzjer strzygący profesora filozofii nie musi odróżniać Kanta od kantu.

Nawiasem mówiąc, fryzjer sam chodzi się strzyc u innego fryzjera... Jedną z moich pierwszych klientów była osoba z certyfikatem ICC. Doskonale znała te same narzędzia i techniki co ja. Miała też świadomość, że samemu się coachować to tak jak próbować polizać własny łokieć; nawet jeśli się ma i język i łokieć :-)

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Piotr Szkutnicki:
"Ludzie" to grube uogólnienie, które każe domniemywać, że rozmawiałeś z "ludźmi" - tylko co, z wszystkimi?? ;-)

Grube czy chude, każdy może ocenić jego zasadność.

Na koniec zadam pytanie:

W tym samym czasie na uniwerku odbywają się dwa wykłady w tym samym czasie. Obydwa dotyczą motywacji i dążenia do wyznaczonych celów.
Jeden prowadzi świeżo upieczony absolwent psychologii 'z dyplomem' a drugi - Krzysztof Wielicki. Na który się wybierzesz ?

EOT z mojej strony.

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Pomijając fakt, że nie znam Krzysztof Wielickiego, pójdę na ten wykład, gdzie wykładowca jest bardziej (dla mnie) wiarygodny.

O tyleż chybiona to analogia, że wykład (nauczanie) a coaching to dwie różne sprawy. Coach nie przekazuje klientowi żadnej wiedzy i niczego go nie "uczy". Wiesz, to tak jak gwałt i samogwałt - nazywa się podobnie, a za każdym z tych pojęć stoją zgoła odmienne doznania :-)

Co uświadamia mi, że nie powinienem tu gadać o coachingu, bo wątek dotyczy trenerów. Stąd zapewne nieporozumienia.

Pozdrawiam
Tomasz Dulewicz

Tomasz Dulewicz Coach, trener

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Od 3 dni szukam czasu, aby zabrać głos w tym wątku. W końcu chwile znalazłem to i trochę napisałem :)

Odpowiadam tu na wiele pytań, dotyczących uczenia i uczenia się; tego w jaki sposób młodszy człowiek może uczyć starszego od siebie; tego w jaki sposób kickboxer nigdy nie grający w piłkę ręczną, może poprawić wyniki drużyny piłki ręcznej i poruszam jeszcze kilka innych kwestii.

O uczeniu się i trenowaniu

Jedyną osobą, która jest w stanie czegokolwiek nauczyć Jana Nowaka, jest sam Jan Nowak.

Zgodnie z teorią społecznego uczenia się Alberta Bandury, uczenie polega na naśladowaniu innych i udoskonalaniu tego naśladownictwa. Czyli obserwuję jak ktoś wykonuje czynność i naśladuję go, dodając własne elementy (ulepszenia, dopasowane do moich predyspozycji).

Trener może tylko przyspieszyć proces uczenia się. Polega to na tym, że trener obserwuje wzór i buduje model działania, a następnie uczy tego modelu działania swojego ucznia. Czyli trener przyspiesza proces ucznia się Jana Nowaka. Proces, który i tak by miał miejsce bez trenera, bo Jan Nowak obserwowałby i naśladowałby wzór (mentora), a NIE trenera.

To właśnie jest społeczna teoria uczenia się. W ten sposób nauczyłeś się chodzić i mówić. Nauczyłeś się też przeklinać (jeśli przeklinasz). Nauczyłeś się też, że ogień może oparzyć, a w zimie jest zimno i trzeba się cieplej ubierać, bo można zmarznąć i zachorować. Morsy jednak nauczyły się czegoś innego – jest zimno, a ci w kąpielówkach pływają w lodowatej wodzie;)

Nigdy w życiu nie skakałem wzwyż o tyczce, a mimo to uważam, że jestem w stanie nauczyć owego skakania każdego człowieka, który nie potrafi tego, a chce to zrobić i ma fizyczne predyspozycje do owej czynności.

Jak tego dokonam?

Bardzo prosto. Znajdę człowieka, który jest dobry w skakaniu wzwyż o tyczce. Będę go obserwował, pytał, analizował, sam wykonam kilka skoków i w końcu zbuduję system elementów potrzebnych do skakania wzwyż o tyczce. Będą to, ogólnie mówiąc, elementy otoczenia, zachowania, umiejętności, wartości, przekonań, cech charakteru, i osobowości skoczka oraz idee dla których skacze.

Następnie owego „systemu” nauczę mojego ucznia posługując się np. cyklem uczenia się Davida Kolba. Będę to robił korzystając z obserwacji wzoru (mentora) razem z moim uczniem.

Jedyne co mi jest potrzebne, żeby nauczyć mojego podopiecznego skakania, to podstawowa wiedza i umiejętności dotyczące skakania o tyczce. Zobrazuję to następującą historią.

Kiedyś w przedszkolu Jasiu z Małgosią przyszli do coacha - Piotra. Oznajmili:
- Już od 3 miesięcy staramy się o dziecko, a ciągle go nie mamy.
Coach - sześcioletni Piotruś zapytał:
- A jak się staracie o to dziecko?
- No całujemy się cały czas, a dziecka nie mamy.
- OK, to zaczynamy coaching, będziecie doskonalić to co robicie - powiedział Piotruś.

Rok później Jasiu i Małgosia byli mistrzami podstawówki w całowaniu się, a dziecka dalej nie mieli...
Porzucili swojego coacha...

Pytanie:
Czy coach musiał mieć sam dziecko, żeby jego klienci mieli dziecko?
NIE.

Czy coach powinien wiedzieć skąd się biorą dzieci?
TAK.
To jest właśnie to minimum, które coach powinien wiedzieć, bo jak nie wie, to sobie wszyscy będą błądzić, a cel nie zostanie osiągnięty.

Znam człowieka który wiele lat trenował boks i kickboxing. Potem został trenerem kickboxingu. Pewnego dnia widząc jak moja drużyna gra w piłkę ręczną podszedł do nas i powiedział:
- Ludzie, ja nigdy w życiu w piłkę ręczną nie grałem, nawet całego meczu nigdy nie widziałem, ale to co wy robicie to na pewno nie jest gra. Jak chcecie to pomogę Wam zacząć porządnie grać.

I w taki oto sposób naszym trenerem drużyny piłki ręcznej został kickboser, który nawet podstawowych zasad gry nie znał.
Poświeciliśmy jakieś 5 minut na wytłumaczenie mu podstawowych zasad, a później zrobił z nas drużynę. Wyeliminował nasze trudności i "dopracował" to czego potrzebowaliśmy, czyli zdobywania bramek. Sam jednak nigdy w życiu w piłkę ręczną nie grał.
On po prostu potrafił pomóc ludziom wyeliminować błędy i pomóc osiągać cele.

Więcej na temat tego, jak to się dziej, że coach nie musi być ekspertem w obszarze, w którym pracuje z klientem, napisałem tutaj:
http://www.goldenline.pl/forum/coaching-sztuka-mozliwo...

Trener – Mentor

Co się stanie jak trener powie swojemu uczniowi: „Patrz na mnie, jak ja to robię. Nauczę Cię tego samego”?

Stanie się to, że trener narzuci swojemu uczniowi wzór do naśladowania (autorytet, mentora). Raz może to być dobre, a raz złe. Jako trener nie lubię tego robić i nie robię. Oddzielam funkcje trenera od mentora.
Jak to robię?

Prowadzę szkolenie z drugim trenerem. On prezentuje umiejętność, a ja omawiam ją i uczę jej. Kolejną umiejętność ja demonstruję, a drugi trener omawia i uczy jej itd.
Lub prowadzę szkolenie razem z mentorem – ekspertem będącym dobrym w tym co robi i mającym duże doświadczenie praktyczne. On wszystko demonstruje, a ja przyspieszam proces uczenia się uczestników szkolenia.

Rozdzielenie funkcji trenera i mentora (wzoru) podnosi komfort uczenia się. Daje też kilka efektów, które przyspieszają proces uczenia się:

1. Trener jest tylko trenerem, a mentor tylko mentorem. Jeśli mentor pomyli się, to trener pracując z mentorem jest w stanie wyeliminować ten błąd.
Uczestnicy szkolenia czują się pewniej niż, kiedy trener i mentor w jednej osobie popełni błąd. Jak jednoosobowy trener i mentor popełnia błąd to traci wiarygodność. Jak trener i mentor pracujący w duecie, to pomyłkę jednego naprawia drugi.
Uczestnicy widzą, że ci dwaj są zgrani, dogadują się i jak nawet jeden pomyli się, to drugi czuwa i wszystko naprawi.

2. Uczestnicy mogą sobie wybrać tego, którego lepiej lubią, lepiej im pasuje, bardziej chcą się od niego uczyć.
Mamy różnych uczestników szkolenia. Jedni wolą uczyć się obserwując praktyka i go naśladując. Inni wpierw wolą słuchać teorii, a potem samodzielnie wykonywać zadanie. Ci pierwsi w naturalny sposób bardziej polubią mentora, a ci drudzy trenera.
Kiedy jednoosobowy trener i mentor prowadzi szkolenie, to zarówno praktycy jak i teoretycy mają do niego jakieś uwagi.
Praktycy: „Niby jest dobry w praktyce, ale strasznie dużo gada o teorii”.
Teoretycy: „Niby ma dużą wiedzę, fajnie wszystko omawia, ale strasznie dużo czasu traci na demonstracje umiejętności”.

3. Proces grupowy. Dwóch prowadzących szkolenie widzi o wiele więcej niż 1 i o wiele więcej potrafi wykorzystać z procesu grupowego zachodzącego wśród uczestników, jeśli tylko potrafią się dogadać. Super praktyk z minimalnymi umiejętnościami trenerskimi i super trener z minimalnymi umiejętnościami praktycznymi widzą o wiele więcej i są w stanie o wiele bardziej pomóc uczestnikom w uczeniu się, niż super praktyk i super trener w jednej osobie. Temat procesu grupowego jest zbyt złożony, żebym go tu opisywał. Zainteresowanym polecam rozdział o procesie grupowym z książki: „Psychoterapia grupowa”, Irvin Yalom. Książka o terapii, ale bardzo konkretna i przystępna, a w książkach o szkoleniach lepszego opisu procesu grupowego jeszcze nie spotkałem.

Czy Kruczek jest za młodym trenerem dla Małysza?

Dlaczego Łukasz Kruczek nie uczynił z Adama Małysza super skoczka?
Dlatego, że jest młody i niedoświadczony? Wątpię. Prawdopodobnie Kruczek buduje inny model super skoczka, niż Małysz. Kruczek ma inną wizję super skoczka, a Małysz inną.

Jeśli zawodnik „cofa się” w rozwoju pod opieką danego trenera, to dlatego, że ma inną wizję – naśladuje inny wzór niż trener.
To tak jakby Kruczek budował model latania obserwując odrzutowiec wojskowy F-16, a Małysz obserwując pasażerskiego Boeinga 737. Oba latają, ale różnica w pilotażu jest ogromna.

W takiej sytuacji można poczekać, aż się dogadają co do wspólnej wizji, albo można zmienić trenera na takiego, co ma podobną wizję do Małysza.

Błędu nie popełnił Kruczek trenując Małysza, lecz Polski Związek Narciarstwa (PZN) zatrudniając Kruczka do pracy z Małyszem. Domyślam się, że błędnie przeprowadzili „rekrutację”. Mówiąc językiem szkoleniowym, źle dobrali trenera do uczestników szkolenia, lub źle dobrali uczestników do szkolenia.

Czasem zdarza się, że na szkolenie z Podstaw Komunikacji Marketingowej, trener dostaje grupę, której 50% uczestników nie wie co to jest marketing, a drugie 50% od kilku lat pracuje w działach marketingu, a szkoleń z marketingu odbyli 5 razy więcej niż trener.

Gdyby w takiej sytuacji trener próbował być mentorem, to prawdopodobnie „poległby”. W grupie jest wielu tzw. naturalnych mentorów, których pozostali uważają za większe autorytety od trenera. Jedyne co trener może zrobić, to owych naturalnych mentorów uczynić jawnymi mentorami.
Dla osób początkujących trener powinien stać się osobą przyśpieszającą ich proces uczenia się od owych naturalnych mentorów (super praktyków).
Natomiast dla mentorów powinien stać się coachem doskonalącym to co oni już potrafią. Może to zrobić poprzez zadawanie pytań, poprzez eliminację błędów, które mimo wszystko popełniają oraz inspirowanie ich do stawiania i osiągania ambitnych celów.

To samo może zrobić trener skoczków narciarskich, który trafia do drużyny złożonej z super zawodowców typu Adam Małysz oraz super początkujących typu reszta drużyny.

Trener owej kadry powinien być:

- trenerem dla słabszych zawodników. Powinien przyspieszać ich proces uczenia się od naturalnego mentora (Małysza). NIE powinien czynić mentora z siebie, bo w grupie jest już silniejszy autorytet. Na bycie mentorem, może sobie pozwolić, ktoś kogo drużyna uważa za autorytet silniejszy od Małysza.

- coachem dla zawodowca i naturalnego mentora, jakim jest w polskiej kadrze Małysz. NIE powinien go trenować, stawać się dla niego mentorem, a tylko pomóc mu wyeliminować błędy i zainspirować do stawiania i osiągania ambitnych celów.

Jak osoby przeprowadzające rekrutację na szkolenie popełnia błąd, to szkolenie można uratować. Trzeba tylko być elastycznym trenerem, dostrzegającym proces grupowy. Jak PZN popełni błąd podczas doboru trenera, to kadrę można uratować, trzeba tylko być elastycznym trenerem, dostrzegającym proces grupowy zachodzący w drużynie.

Jeśli trener tego nie dostrzeże i nie dostosuje się do grupy to „polegnie”. Być może przez to, że ma niskie umiejętności, ale może też przez to, że jest sztywny i chce uczyć swojej wizji.
Na pewno jednak NIE polegnie przez to, że ma małe doświadczenie w zdobywaniu medali olimpijskich.

Trener, żeby być dobrym powinien:
- dostrzegać proces grupowy,
- dogadywać się z naturalnymi mentorami i naturalnymi amatorami,
- umieć przyspieszać proces uczenia się amatorów od mentorów
- coachem dla mentorów.
Jeśli potrafi to zrobić to znaczy, że jest dobrym trenerem, niezależnie od tego ile ma lat. Jeśli nie potrafi to znaczy, że powinien się tego nauczyć niezależnie od tego czy ma 21, czy 51 lat.

Pytanie „Który trener jest lepszy, ten młodszy czy ten starszy?” jest trochę podobne do pytanie: „Który samochód jest szybszy, ten mały czy ten duży?”.

Nie od wielkości zależy moc samochodu. Jeden mały np. Porsche będzie szybszy od pewnego dużego typu Opel Vectra Combi. Natomiast inny mały np. Fiat 126 (Maluch), będzie wolniejszy.

Kilka słów o kształceniu trenerów

Nie zastawiajmy się jak „pozbyć się” młodych, niedoświadczonych trenerów z rynku. Zastanówmy się jak im pomóc i wychować na doświadczonych i kompetentnych trenerów.
Co najczęściej słyszy taki młody niedoświadczony trener?

„Za młody jesteś. Nic nie potrafisz. Zrezygnuj na starcie.”

Pytanie: Czy dobry trener, był dobrym od pierwszego szkolenia jakie zrobił?

Pomyślmy nad tym, bo polska kadra skoczków ma podobne problemy. Kiedyś PZN zastanawiał się jak trenować Małysza? Zapomnieli o tym jak wychować następców Małysza. Teraz chcą wychowywać następców, to zapomnieli o samym Małyszu...

Podobnie jest z innymi sportami w Polsce. Ludzie chcą efektów dorosłych zawodników, a nie wychowują owych dobrych zawodników od dziecka.

Wiele firm szkoleniowych chce mieć super trenerów, a nie wychowuje owych super trenerów od dziecka. Przecież łatwiej jest dać ogłoszenie i znaleźć już gotowego trenera.

Jednak jeśli jakiś dobry trener sam się wychowa na dobrego trenera, to prawdopodobnie nie będzie chciał pracować dla innych, a tylko dla siebie, bo przecież wszystko sam osiągnął.

Krytykując młodych trenerów, pamiętajmy o tym, że pierwszy skok Małysza to nie był rekord skoczni. Zamiast ganić małego Adasia za marny pierwszy skok, podajmy mu rękę i pomóżmy stać się Adamem mistrzem.

Pamiętacie jak w 2000 roku, tuż przed sukcesami Małysza, większość ekspertów od skoków narciarskich jak i kibiców doradzała Adamowi zakończenie kariery? Przecież tyle lat już skakał i nic nie wyskakał?

Może z tych młodych słabych trenerów, jeszcze coś wyrośnie? ;)

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Zmienna "wiek" ma dzisiaj bardzo mało do rzeczy, będzie służyć jedynie pewnym osobom do niesprawiedliwego dyskredytowania młodszych od siebie i budowania sobie ego. Doświadczenia mogą być również antydoświadczeniami i utrwalaniem złych nawyków. Stąd młoda osoba, która wcześnie zaczęła drogę rozwoju może poruszać się z prędkością światła w porównaniu z kimś, kto uważa, że lata, a nie ilość doświadczeń są decydujące.

Uważam, że istnieją pewne etapy w rozwoju ze względu na wiek, społeczeństwo bardzo dobrze pilnuje aby osoba w wieku 16 lat nie poczuła się przez moment dorosła. W związku z tym wiek 23-24 lat równoznaczny z ukończeniem studiów jest być może najbardziej właściwy. To jedynie hipoteza, gdyż znajdzie się cała masa nastolatków z umiejętnościami przewyższającymi osoby wiele wiele starsze.

Z podziwem i szacunkiem obserwuje te młode osoby, które zaczynają wcześnie, nawet w czasie studiów prowadzić szkolenia, szczególnie te osoby, które robią je nie zarobkowo w swoich organizacjach, kołach, klubach. Anthony Robbins zaczynał w wieku 21 lat, Richard Bandler rozpoczął tworzenie NLP w trakcie studiów.

Jestem przekonany, że te osoby, które będą robić to, co lubią jak najlepiej mogą osiągnąć więcej niż Ci wszyscy, którzy się na nich oglądają zamiast zająć się własnym rozwojem.

konto usunięte

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Nigdy w życiu nie skakałem wzwyż o tyczce, a mimo to uważam, że jestem w stanie nauczyć owego skakania każdego człowieka, który nie potrafi tego, a chce to zrobić i ma fizyczne predyspozycje do owej czynności.

Jak tego dokonam?

Bardzo prosto. Znajdę człowieka, który jest dobry w skakaniu wzwyż o tyczce. Będę go obserwował, pytał, analizował, sam wykonam kilka skoków i w końcu zbuduję system elementów potrzebnych do skakania wzwyż o tyczce. Będą to, ogólnie mówiąc, elementy otoczenia, zachowania, umiejętności, wartości, przekonań, cech charakteru, i osobowości skoczka oraz idee dla których skacze.

jedni sadzą a inni przesadzają i rośnie, a miało być że brudzi ...

pozdrawiam
Artur
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Piotr Szkutnicki:
Inne proste ujęcie tej fundamentalnej różnicy można przedstawić tak: coach nie przekazuje klientowi żadnej wiedzy i umiejętności, lecz używa swojej wiedzy (technik i narzędzi) by pomóc klientowi uporać się (de facto samodzielnie) z tematami, z którymi tenże klient bez pomocy sobie poradzić nie może.

Nie zgodzę się, że klient nie moze sobie poradzić z jakimkolwiek tematem bez pomocy coacha. Coach PRZYŚPIESZA ten proces i czyni go łatwiejszym - ale nie umożliwia, bo i nie ma jak umożliwiać coś, co osoba sama już może zrobić.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Marek Zubacz:
Jednak widze tez to, ze w pewnym stopniu nawet gdybys chcial, nie moglbys cenic sie zbyt wysoko, ze wzgledu na braki typu certyfikat, doswiadczenie, wiedza (na pewno masz jej sporo ale jestem przekonany, ze zdajesz sobie sprawe ile jeszcze jest do przyswojenia - to wnioskuje na swoim przykladzie) i nie mozesz przesadzac z cena za swoje uslugi.

Znam coachów młodszych od siebie, którzy biorą po kilka tysięcy za sesję - i na brak klientów nie narzekają.

Więc wszystko jest względne.

Znam też coachów starszych, wykształconych, wycertyfikowanych, którzy są chodzącym zaprzeczeniem metod których uczą - bo np. ucząc umiejętności miękkich, praktycznie żadnych sami nie mają.

Znów, wszystko jest względne.
Tomasz Dulewicz

Tomasz Dulewicz Coach, trener

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Artur Łukasik:

jedni sadzą a inni przesadzają i rośnie, a miało być że brudzi ...

To się chyba nazywa wolność słowa, demokracja, czy jakoś tak :)

Przy okazji dodam, że czym innym jest dla mnie uczyć skakania wzwyż, a czym innym np. robienia operacji plastycznych.

Jeśli człowiek chce, żebym go uczył skakać wzwyż, to ja go mogę uczyć owej czynności. Jednak gdyby ów człowiek chciał, żebym go uczył przeprowadzać operacje plastyczne, to bym odmówił. Z jednej prostej przyczyny. Trenowałem w swoim życiu wiele dyscyplin sportowych. Mimo iż doświadczenia w skakaniu o tyczce wzwyż nie posiadam, to pewnie czuję się w sportowym obszarze. Jestem pewny, że mojemu "uczniowi" nic złego by się nie stało, a na pewno rozwinąłby on swoje umiejętności.

Natomiast zupełnie obce są mi np. tematy operacji plastycznych. Nie pozwoliłbym także "trenować" owemu człowiekowi na na innych ludziach swoich umiejętności w zakresie przeprowadzania operacji. Mógłby on bardzo zaszkodzić im oraz sobie, gdyby miał np. poczucie winy, że komuś zaszkodził.

Uważam, że trener mający mniejsze umiejętności niż uczeń, może trenować owego ucznia. Jednak minimum umiejętności z danej dziedziny powinien posiadać. Oczywiście w role wchodzi jeszcze zdrowy rozsądek. Jak trener nie chce i uczeń nie chce, to nie zmuszajmy ich do tego :)
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Nastoletni trenerzy. Eksplozja talentu, czy przerost...

Marcin Miliński:
się nie wzięło znikąd. Dlatego młody człowiek posłucha starego coacha, a stary młodego ani trochę, nawet gdyby miał 100 % racji.

Kurcze, to trafiłem na jakichś dziwnych starych klientów, bo ze mną młodym pracowali bez problemów.
a nie w tym ile który ma lat.

A taka opinia to akurat zmienia się z wiekiem ;) Z wiekiem nabiera się pokory i dystansu dla własnych umiejętności.

Co pokora i dystans do wlasnych umiejetnosci ma wspolnego z wyzszym cenieniem starszego albo mlodszego coacha? Lub cenieniem starosci/mlodosci w ogole - chyba, ze na zasadzie 'teraz jestem taki, to takie jest lepsze.

Robert Heinlein miał już wiele ponad srednia wieku rozmowcow w tej dyskusji gdy powiedzial 'Starosc nie jest zaletą, ani wiek grzechem.'

Następna dyskusja:

Czy certyfikat coacha i tre...




Wyślij zaproszenie do