Temat: Panowie, co nosicie na szyi?
Artur Woliński:
Pytanie zatem czemu nie lubimy nowości i dlaczego tak cięzko nam się do nich przekonywać?
Artur, toz to zadna nowosc. Mezczyzni w czasach bardzo dawnych nosili (i nosza jeszcze w roznych kulturach) rozne ozdoby, ktore mialy jednak okreslona symbolike. A to oznaczaly, ze ktos kto nosil na szyi kiel lub inny "fragment" jakiegos zwierza jest zdolnym mysliwym, albo polawiaczem perel itp. Mogly sluzyc okreslaniu hierarchii, przynaleznosci do klanu, rodu. Zanik znaczenia w okreslonych spoleczenstwach prowadzil tez do zaniku symboli. IMHO w wiekszosci przypadkow symbol bez znaczenia traci swoja atrakcyjnosc. Dobrym przykladem jest sygnet tak czesto noszony np. przez warszawskich taksowkarzy - bez konotacji z historia rodowa staje sie marny, smieszny.
Ja jestem w stanie zrozumiec kilka przypadkow ozdobienia swojego ciala podobnymi rzeczami - np. corka zrobila ojcu prezent w formie jakiegos wisiorka, ojciec nosi aby sprawic przyjemnosc corce (moj kolega). Chrzescijanin chcacy nosic na szyi symbol swojej wiary odchodzacy od klasycznej formy lancuszka na rzecz rzemyka z drewnianym, artystycznym krzyzykiem. Sam mam w szufladzie (i w sumie ciagle tam:) koraliki, o ktore targowanie sie w Tunezji bylo taka przyjemnoscia, ze oto sa :) Ale - wybacz jesli Cie uraze - promowanie takiego czegos jako czysto meskiej bizuterii to efekt poszerzania rynku produktow dla mezczyzn i marketingu idacego w niezbyt dobrym kierunku :)
Rozumiem, ze dla mezczyzn otwieraja sie rynki czy produkty do tej pory glownie zarezerwowane dla kobiet - kosmetyki np. Ale nie wszystko co jest powiedzmy dobre dla kobiet (uogolaniajac bo pewnie nigdy nie wszystko dla wszystkich) musi byc dobre dla mezczyzn takie stringi np.;)