Temat: W jaki sposób zmieniać podświadomość?
Barbara Pieśkowska:
Co Wy na to?
Że bardzo dobrze, bo nic tak jej nie pomaga, jak samodzielne i świadome przemiany :)
Jeszcze rok temu, pamiętam jak będąc w cholernie dużych długach (bankowych też), ręce mi drżały gdy dostawałem kolejne listy z banku, bałem się, że w końcu nie odpuszczą i przekażą to windykatorom, co równoznaczne jest ze spłatą całości długi, na pokrycie którego nie miałem nic.
A dzisiaj? - doszedłem do takiego stanu umysłu, że wszystkie i te najbardziej negatywne wydarzenia (przede mną pewnie jeszcze i gorsze) traktuje jako coś normalnego, przyjmując to ze spokojem. Co jest fajniejszego jeszcze - efekty rozwoju widać na każdym kroku - te niezliczone i sprzyjające wydarzenia, które nieraz można by i nazwać przypadkiem, sytuacje w życiu jak np. spotykanie ludzi bądź nieoczekiwane telefony z propozycją współpracy, której akurat potrzebuję, czy wreszcie oczekiwane wyniki :)
Tak jak w jednym programie naukowym mówiono (nie pamiętam) - mózg to sieć nie tylko neuronów, ale również w pewnym sensie mięsień, nad którym jeśli się nie pracuje - zanika :).
Ta praca nad m.in. podświadomością, to trening dla mózgu, który zwiększa jego kondycje, wytrzymałość na stres i inne negatywne wibracje oraz rozwija coraz większe umiejętności i daje nam tym samym szansę korzystania z tych magicznych 90% złóż nigdy nie wykorzystanego wcześniej potencjału :)
Tak więc Basiu jak na Twoje pytanie o zmianie tego co już w niej jest, odpowiedziałbym tak.
Zmienić się nie da, bo to o czym mówimy jest nieograniczone niczym, nawet nie wiemy co wywołuje jej samoistne funkcjonowanie (no dobra, wiemy, ale nie wszyscy chcą wiedzieć bądź nie wierzą ;) ). Poza tym, świat by był pozbawiony radości nie mogąc poznać tych negatywnych odczuć - musi być równowaga.
Nie warto się skupiać nad tym, jak zmieniać to co jest w niej, bo Ty już to robisz teraźniejszością - to jest zmiana czegoś, co na dobrą sprawę jest w niej wyłącznie - potencjał i możliwości :).
Jest jeszcze coś, na co często nie mamy wpływu, a co nas martwi. Sen i jego często niepotrzebnie negatywny odbiór. Tak jak kiedyś w pewnym wątku odpowiadałem kobiecie będącej w ciąży, martwiącej się koszmarami o swoją przyszłość - to jedynie, ba... tylko i wyłącznie to, co swoim olbrzymim potencjałem zapamiętała - a jest taka, że zapamiętuje wszystko. A kiedy ma upuszczać to ciśnienie jak nie we śnie? :) - tylko i wyłącznie w śnie, bo wyobraźmy sobie, co by było na dniu, gdy funkcjonujemy, a koszmar nam "staje przed oczami" ...z łóżka co najwyżej spadniemy ;).
Powiem coś jeszcze - mamy takie możliwości, że snów takich możemy się wyzbyć całkowicie :). Co się z nimi dzieje, tymi które kiedyś nas dręczyły? - nie ma, gdyż swoim pozytywnym podejściem do życia, wdzięcznością, wybaczeniem i wszechobecną miłością - "zmieniamy" naszą podświadomość i samych siebie.
I trzeba wierzyć, że praca nad samym sobą przyniesie efekt - no może nie praca, bo w wielu przypadkach cel jaki mamy na oku musimy odpuścić i nie czekać usilnie aż coś się wydarzy... w końcu jeśli nie ma sprzyjających warunków, jakby się coś miało stać? :)