Anna Szwed specjalista, lRON
Temat: czy możecie pomóc?
Witam serdecznieMój dobry znajomy ma ogromny problem i mam pytanie czy możecie cos poradzić podpowiedzieć
Będę wdzięczna Wam za wszelką pomoc.
W 1998 roku w jednym Banku w Polsce znajomy poręczył (był tylko jedynym żyrantem) kredyt samochodowy osobie która wspólnie z żoną wzięła kredyt. Wysokość kredytu 76 000. Zabezpieczenie spłaty kredytu stanowił: weksel In blanco, poręczenie wekslowe złożone na wekslu oraz deklaracji do weksla, zastaw rejestrowy na zakupionym pojeździe wraz z cesją praw z polisy.
Niestety kredytobiorca po ok. dwóch latach przestał spłacać kredyt i do tego nie oddawał długo samochodu. W 2000 roku Bank wypowiedział umowę i postawił całą należność w stan natychmiastowej wymagalności zgodnie z deklaracją wekslową na kwotę 66 000 łącznie z wszystkimi odsetkami. Wiadomo że kredytobiorcy nie zapłacili tej kwoty i dodatkowo nie oddali do dyspozycji banku samochodu. Samochód został oddany dopiero do komisu po paru miesiącach a sprzedany za dziwnie niską cenę 27 tys.
Co dziwniejsze to zgodę na to komu i za ile sprzedany został samochód musiał wydać kredytobiorca a nie bank. Istnieje podejrzenie ze samochód został sprzedany poniżej jego wartości skoro wyceniany był dwa lata wcześniej na dużo większa kwotę. Czy skoro zabezpieczeniem miał być zastaw rejestrowy to nie bank powinien odpowiadać za ile sprzeda i komu samochód? Czy nie powinien wziąć rzeczoznawcy do wyceny za ile sprzedać samochód? Po co potrzebował zgody kredytobiorcy który nie spłacał kredytu?
W 2002 roku Sąd wydał Nakaz Zapłaty w postępowaniu nakazowym i nakazał kredytobiorcom i poręczycielowi solidarnie zapłacić Bankowi ok. 50 000 plus odsetki . Trzy lata później zmarł kredytobiorca a dodatkowo komornik rzekomo umorzył ściąganie należności z jego żony, gdyż chyba nie mógł nic ściągnąć.
Przez 7 lat od wysłania nakazu Bank nie informował poręczyciela co się dzieje ze spłatą długu ani nie windykował go choć był prawie ciągle zatrudniony na umowę o pracę i mógł być windykowany. Poręczyciel nie dostał przez ten czas 7-miu lat żadnego listu i informacji co się dzieje z kwotą należności.
Tydzień temu nagle jego pensję zajął komornik który powiedział mu że do spłaty ma ok. 35 000 kapitału plus około 50 000 odsetek plus koszty.
Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji?? Czy bank mógł popełnić jakiś błąd ? czy można zatrzymać tą egzekucję? Czy są jakieś szanse wyjścia z tej sytuacji? a może znacie dobrych prawników specjalizujących się w tego rodzaju sprawach?
Dzięki serdeczne
Ania