konto usunięte

Temat: Co dalej?

Kiedy daną książka odnosi sukces, często pisze się sequele lub presequele. Tak tworzą się cykle. Autor w pewnym momencie kończy cykl, lub umiera i powstaje potem pytanie co dalej.
Świat Tolkiena jest rozwiajny przez Ch. Tolkiena, który odkrywa kolejne szkice pzoostawione przez ojca. Powstaje pytanie w jakim stopniu kolejne opowiadania i powieści są autorstwa jego ojca a w jakim stopniu jego. Cykl Diuna i Fundacja został po śmierci autorów rozszerzony przez kolejnych autorów. Świat Gwiezdnych wojen doczekał się wielu ksiązek, komiksów, seriali. Dziś miłosnicy Gwiezdnych Wojen mogą czytać o wojnach Sithów i Jedi któe działy się tysiące lat przed A New Hope, lub o losach kolejnych pokoleń rodziny Skywalkerów. Z drugiej strony Rowling dba o swoje prawa autorstwa i ściga autorów "nieautoryzowanych" Pratchettów
Jak będzie ze światem dysku. Czy cykl umrze wraz z chorobą Pratchetta? Czy też będzie kontynuowany przez innych autorów?

konto usunięte

Temat: Co dalej?

Tego, co będzie dalej, na razie nikt nie wie...
Agata Kropidłowska

Agata Kropidłowska Head of Copy &
Senior Copywriter

Temat: Co dalej?

Kocham Pratchetta, ale "pratchett" pisany przez kogoś innego, nie będzie już tym samym "pratchettem". Wolałąbym żeby autorzy nie powielali (albo starali się powielać) czyichś pomysłów, a raczej twórczo pomyśleli nad własnymi.
David G.

David G. Konsultant

Temat: Co dalej?

.David G. edytował(a) ten post dnia 11.04.10 o godzinie 13:43

Temat: Co dalej?

Jeśli chodzi o Star Wars to porównanie jest kompletnie nietrafne, bo to jest inna struktura tworzenia świata - generalnie to jest franczyza i produkt stworzony przez dziesiątki, jak nie setki, osób. Co skutkuje tym, że taki np. Darth Maul - Łowca z mroku (chyba) to zdecydowanie najgorsza książka jaką czytałem (może jeszcze kwestia tłumaczenia się dołożyła), podczas gdy Trylogia Thrawna Zahn'a to arcydzieło które przerasta oryginalną trylogię.

Co do kopiowania stylu - wystarczy nie kupować książki, sprawa załatwiona :) Imitatorów jest masa i do tego nie trzeba choroby. W Polsce imitatorem Pratchetta jest przecież Sapkowski, którego narracja prawie przypomina TP (a z pewnością jest na nim wzorowana) - choć oczywiście prawie robi wielką różnicę, jako że różnica między "echognomią" i "tu-bezpieczeni" a "na pohybel skurwysynom" jest dość znaczna.

konto usunięte

Temat: Co dalej?

Sapkowski na początku rzeczywiście mógł nawiązywać do Pratchetta, ale nie wiem czy to trafna teza. Wczesne opowiadania Sapkowskiego to postmodernistyczna gra z kalkami kulturowymi. Pratchett w świecie dysku zaczał od tego samego ale to trochę coś innego. Pratchett zaczał od polemizowania ze stylistyka fantazy a Sapkowski postmodernistycznie rozbierał bajki na czynniki składowe. To jednak jest trochę coś innego

konto usunięte

Temat: Co dalej?

Bartosz K.:
Jeśli chodzi o Star Wars to porównanie jest kompletnie nietrafne, bo to jest inna struktura tworzenia świata - generalnie to jest franczyza i produkt stworzony przez dziesiątki, jak nie setki, osób. Co skutkuje tym, że taki np. Darth Maul - Łowca z mroku (chyba) to zdecydowanie najgorsza książka jaką czytałem (może jeszcze kwestia tłumaczenia się dołożyła), podczas gdy Trylogia Thrawna Zahn'a to arcydzieło które przerasta oryginalną trylogię.
Każde porównanie jest pewnym przybliżeniem. Gwiezdne wojny są przykładem rozwinięcia świata w którym osadzona była oryginalna trylogia na skale przemysłową. Niemniej wszystkie te komiksy, ksiazki bazują na tych samych podstawach - to ta sama galaktyka, ta sama moc.
Pratchett też stworzył pewny świat. Podobnie jak Asimov w cyklu Fundacja czy Herbert w Diunie. Oczywiście trudno sobie wyobrazić fantazy na poważnie w świecie dysku, ale mozna sobie wyobrazić humorystyczną powieść z głębszym przesłaniem i bardzo mocno osadzoną w klasycznej literaturze rozgrywającą się w świecie dysku, której autorem nie będzie sam T. Pratchett
Michał Zieliński

Michał Zieliński Starszy Audytor IT,
ING Bank Śląski
S.A., CIA

Temat: Co dalej?

Bartosz K.:
Co do kopiowania stylu - wystarczy nie kupować książki, sprawa załatwiona :) Imitatorów jest masa i do tego nie trzeba choroby. W Polsce imitatorem Pratchetta jest przecież Sapkowski, którego narracja prawie przypomina TP (a z pewnością jest na nim wzorowana) - choć oczywiście prawie robi wielką różnicę, jako że różnica między "echognomią" i "tu-bezpieczeni" a "na pohybel skurwysynom" jest dość znaczna.

Oj, ale tutaj chyba się mocno zagalopowałeś. Niedawno po raz kolejny skończyłem trylogię husycką Sapkowskiego, wróciłem obecnie do Pratchetta - i zadziwia mnie Twoja teza. Przecież to coś zupełnie innego! Sapkowski zupełnie inaczej opisuje świat, wykorzystuje ogromnie dużo odniesień historycznych, a same postaci są budowane w zupełnie inny sposób. Nie wiem w ogóle jak można tu mówić o imitacji, skoro nawet o podobieństwa trudno.
Jakbym miał się pokusić o kogoś nawiązujacego do TP wśród polskich autorów to od biedy wskazałbym Pilipiuka. Nie dlatego, że kopiuje styl, ale dlatego że podobnie mi się go czyta.

Temat: Co dalej?

Michał Zieliński:
Bartosz K.:
Co do kopiowania stylu - wystarczy nie kupować książki, sprawa załatwiona :) Imitatorów jest masa i do tego nie trzeba choroby. W Polsce imitatorem Pratchetta jest przecież Sapkowski, którego narracja prawie przypomina TP (a z pewnością jest na nim wzorowana) - choć oczywiście prawie robi wielką różnicę, jako że różnica między "echognomią" i "tu-bezpieczeni" a "na pohybel skurwysynom" jest dość znaczna.

Oj, ale tutaj chyba się mocno zagalopowałeś. Niedawno po raz kolejny skończyłem trylogię husycką Sapkowskiego,

Zwróć uwagę, że cytat którym się posłużyłem pochodzi z wiedźmina akurat. Husytów nie przeczytałem, utknąłem na pierwszym tomie i mnie znudziła jak Reynevan zaczął znowu gdzieś jechać a sapek po raz kolejny "zakreślał tło".

wróciłem obecnie do Pratchetta - i zadziwia mnie Twoja teza. Przecież to coś zupełnie innego! Sapkowski zupełnie inaczej opisuje świat, wykorzystuje ogromnie dużo odniesień historycznych, a same postaci są budowane w zupełnie inny sposób.

Pratchett to niby nie wykorzystuje wydarzeń historycznych? Przy czym robi to dużo subtelniej (patrz Goodmountain który wynalazł prasę :D, albo Dolny Król). Humorystyczne wtręty sapka są żywcem wzięte (jeśli idzie o styl) od Pratchetta, że jakość nie ta sama to nie moja wina (bo po prostu to jest jak zwykle, na skalę naszych polskich możliwości). Konstrukcja postaci jest faktycznie inna, bo sapek gdzieś tam założył że będzie dęty i ponury, co poskutkowało sprzecznościami w fabule, podczas gdy u TP coś takiego jest niebywałe (choć jak pamiętam były pewne zgrzyty fabularne między pierwszymi powieściami).

Konkludując, styl podobny, klasa nie ta sama. Zresztą ja generalnie Sapka uważam za zręcznego plagiatora który wypłynął na braku obycia u ówczesnego czytelnika z zagraniczną literaturą SF (patrz kompletna zmiana klimatu sagi w V tomie i zerżnięcie masy pomysłów z Simmonsa).
Michał Zieliński

Michał Zieliński Starszy Audytor IT,
ING Bank Śląski
S.A., CIA

Temat: Co dalej?

Bartosz K.:
Michał Zieliński:
Bartosz K.:
Co do kopiowania stylu - wystarczy nie kupować książki, sprawa załatwiona :) Imitatorów jest masa i do tego nie trzeba choroby. W Polsce imitatorem Pratchetta jest przecież Sapkowski, którego narracja prawie przypomina TP (a z pewnością jest na nim wzorowana) - choć oczywiście prawie robi wielką różnicę, jako że różnica między "echognomią" i "tu-bezpieczeni" a "na pohybel skurwysynom" jest dość znaczna.

Oj, ale tutaj chyba się mocno zagalopowałeś. Niedawno po raz kolejny skończyłem trylogię husycką Sapkowskiego,

Zwróć uwagę, że cytat którym się posłużyłem pochodzi z wiedźmina akurat. Husytów nie przeczytałem, utknąłem na pierwszym tomie i mnie znudziła jak Reynevan zaczął znowu gdzieś jechać a sapek po raz kolejny "zakreślał tło".

wróciłem obecnie do Pratchetta - i zadziwia mnie Twoja teza. Przecież to coś zupełnie innego! Sapkowski zupełnie inaczej opisuje świat, wykorzystuje ogromnie dużo odniesień historycznych, a same postaci są budowane w zupełnie inny sposób.

Pratchett to niby nie wykorzystuje wydarzeń historycznych? Przy czym robi to dużo subtelniej (patrz Goodmountain który wynalazł prasę :D, albo Dolny Król). Humorystyczne wtręty sapka są żywcem wzięte (jeśli idzie o styl) od Pratchetta, że jakość nie ta sama to nie moja wina (bo po prostu to jest jak zwykle, na skalę naszych polskich możliwości). Konstrukcja postaci jest faktycznie inna, bo sapek gdzieś tam założył że będzie dęty i ponury, co poskutkowało sprzecznościami w fabule, podczas gdy u TP coś takiego jest niebywałe (choć jak pamiętam były pewne zgrzyty fabularne między pierwszymi powieściami).

Konkludując, styl podobny, klasa nie ta sama. Zresztą ja generalnie Sapka uważam za zręcznego plagiatora który wypłynął na braku obycia u ówczesnego czytelnika z zagraniczną literaturą SF (patrz kompletna zmiana klimatu sagi w V tomie i zerżnięcie masy pomysłów z Simmonsa).

A to tylko dowodzi, że czytaliśmy niby to samo, a jednak coś całkiem innego :) Ja trylogię husycką przeczytałem jednym ciągiem, niesamowicie mnie wciągnęła.
Nie zgadzam się z Twoją opinią o Sapkowskim, osobiście uważam go za pisarza genialnego. Jedyne gdzie muszę się odnieść - twierdzisz, że Pratchett wykorzystuje wydarzenia historyczne dużo subtelniej. Trudno żeby było inaczej, skoro świat dysku jest z założenia fikcyjny, podczas gdy Sapkowski (w przypadku trylogii) wplata swoją historię w rzeczywiste wydarzenia. Że jest dęty i ponury też zgodzić się nie mogę, no chyba że w ten sposób kwitujesz jego niechęć do hollywoodzkich zakończeń :)
O gustach się jednak podobno nie dyskutuje... a chyba jeśli chodzi o geniusz TP to zdanie mamy wspólne, więc proponuję na tym poprzestać i Sapkowskiego ewentualnie omówić na forum jemu poświęconym :)
Grzegorz Prusinowski

Grzegorz Prusinowski Senior Regional
Account Manager,
Wacom Europe GmbH

Temat: Co dalej?

Wracając do głównego wątku (co dalej?):

Filmów o Dysku jest już sporo, a następne w planach.
Gry komputerowe też już były i jeszcze będą.
Fanfiction rozwija się w bardzo różnych kierunkach (slash w ŚD widziałem jakiś rok temu), ale nie zastąpi nowych książek TP.
Pozostanie to, co napisał i będzie inspirowało zapewne jeszcze przez wiele pokoleń. Może trafi kiedyś w jakiegoś godnego następcę?

Wspomniana kontynuacja Diuny jest czymś makabrycznym, potworem równie wielkim jak film Wiedźmin. ale klasyce (oryginałowi) takie gnioty chyba specjalnej krzywdy nie robią.

Następna dyskusja:

Co dalej?!?




Wyślij zaproszenie do