![Gabriela Peda](https://static.goldenline.pl/user_photo/090/user_526426_f9c4b0_basic.jpg)
Gabriela
Peda
Z Loży Szyderców
łatwiej złapać Pana
Boga za nogi
Temat: polska służba zdrowia
No i historia druga:Był sierpień 2008 roku... spędzałam sielskie wakacje wśród ostępów Puszczy Piskiej nad Jeziorem Nidzkim (wtedy właśnie zostało wykonane zdjęcie, które mam na avatarze) - przepraszam - znów się rozmarzyłam! Tym razem jako osoba dorosła i samodzielna, w pełni władz umysłowych etc. wybrałam się sama motocyklem, a na miejscu czekała na mnie przyjaciółka, jej mąż i ich mały synek.
W drodze powrotnej do Warszawy w miejscowości Myszyniec wskutek wtargnięcia pijanego człowieka na jezdnię zaliczyłam małą niegroźną glebę - coś mam pecha do pijaków. Wstałam, otrząsnęłam się i pojechałam dalej. Trochę bolała mnie prawa ręka w nadgarstku, ale jechać się dało. Wróciłam do Warszawy i następnego dnia udałam się na ostry dyżur na Stępińską i tu się zdziwiłam! Otóż w ramach cięć budżetowych czy czegoś-tam nie ma tak łatwo i w poniedziałki ostry dyżur urazowy jest na ul. Barskiej. Wylądowałam tam o godzinie 22.00, wyszłam o 3.00, gdzie rzutem na taśmę założono mi gips. Za 10 dni miałam się zgłosić na zdjęcie gipsu, dzwoniąc uprzednio i umawiając wizytę.
Mija kilka dni, dzwonię na Barską, a tam nikt nie odbiera. Dzwonię rano, we dnie, w nocy - i dupa. W końcu po tygodniu się dodzwoniłam - do zdjęcia gipsu - 3 dni, a pani w telefonie mi mówi, że najwcześniej za tydzień mogę przyjechać. Myślę, że może to i lepiej, więc mówię - spoko. Mówię nazwisko, literuję: Patrycja, Elżbieta, Dariusz, Anna. Dziękuję, do widzenia.
Wybija godzina zero, jadę na Barską. Stoję w kolejce. Po jakimś czasie moja kolej: dzień dobry, przyszłam na zdjęcie gipsu, moje nazwisko PEDA (tak, powiedziałam to dużymi, drukowanymi literami). Pani szuka raz, drugi trzeci w jakimś pobazgranym zeszycie - nie ma - mówi. Pytam więc: i co teraz? A pani: nie wiem - wzruszyła ramionami i zaczęła zaglądać przez moje ramię w celu poproszenia następnego połamańca. Ty głupia pipo - pomyślałam - czy Ty myślisz, że ja tu sobie przyszłam dla jaj??? I mówię: Proszę pani, zaraz, to ja do końca życia mam chodzić w tym gipsie? Przecież ja nie po to dzwonię i liczę na pań rzetelność, żeby odejść z kwitkiem! A ona do mnie mówi, że ona nic na to nie poradzi i żebym jeszcze raz się zapisała. To ja do niej, że może ktoś źle wpisał moje nazwisko, to może po numerze skierowania znajdą i wiecie co? Znalazło się! (Dlaczego ta pani na to nie wpadła?) I wiecie jak miałam na nazwisko? DEDAL!!!
A, polecam jeszcze wątek, trochę związany z tą historią:
Bazgrolenie lekarzyGabriela Peda edytował(a) ten post dnia 13.01.09 o godzinie 18:45