konto usunięte

Temat: polska służba zdrowia

Trochę czarnego humoru.

Przychodzę dziś do szpitala, ze spuchniętym, obolałym, krwawiącym i ropiejącym kolanem. Kuleję. Odsyłają mnie na pogotowie, chirurgię urazową. Uzbrojona w indeks (a więc zaświadczenie o ubezpieczeniu), legitymację studencką, stałam (bo nie ma gdzie usiąść), z coraz bardziej drętwiejącą kończyną, aż łaskawie zostałam przyjęta.

Bardzo Niesympatyczna Pani Pielęgniarka (BNPP): co się dzieje?
ja: miałam mały wypadek, uszkodziłam kolano. Jest spuchnięte, a z kilku sporych ran leje się krew i ropa, nie wiem czy tego nie trzeba szyć, czy nie ma zakażenia...
BNPP: kiedy był ten wypadek?
ja: wczoraj i od wczoraj...
BNPP: wczorajszych wypadków nie przyjmujemy
ja: a gdybym powiedziała, że dziś?
BNPP: ale już powiedziała pani, że wczoraj

ja: to co, nikt mi nie pomoże?
BNPP: może pani poczekać na lekarza.
ja: a kiedy on będzie?
BNPP: nie wiem

pytam poważnie, czy to jest w ogóle zgodne z prawem? Przecież płacę ubezpieczenie, podatki, nie mam długów i nie przyszłam do szpitala z otartym małym palcem. Może ja tu czegoś nie rozumiem, może rzeczywiście powinnam była umierać albo mdleć, żeby ktoś przynajmniej zobaczył co się dzieje? Jak na mój gust wystarczyłby porządny opatrunek z dezynfekcją i czymś przeciwbólowym, który może zrobić lekarz pierwszego kontaktu albo po prostu pielęgniarka. Tymczasem po prostu mnie olali.Kaśka Paluch edytował(a) ten post dnia 05.11.07 o godzinie 20:11
Lucyna S.

Lucyna S. www.zaiprzeciw.eu

Temat: polska służba zdrowia

Kasiu nie Ty pierwsza i ostatnia
niestety,daleko nam do sensownego traktowania swojej pracy
czy to że jest problem z ich zarobkami to wina pacjenta?

Ja dostałam skierowanie na pilna konsultacje na pogotowiu.
3 godz. oczekiwania i już -doktor bada,pyta,po czym mówi że muszę zostać bo on nie wie co i dlaczego tak ze mną jest.
Odpowiadam że teraz nie mogę w domu mam psa i nic ze sobą,moge jutro przyjść.
odp- a jutro to Pani nie musi,jak Pani chce potem nie ma miejsca,i ja jest na urlopie i..., wie Pani lepiej poszukajmy dzisiaj.
Na co ja -nie
-to proszę podpisać papier że odmawia Pani zostania
podpisałam

Zadzwoniłam na drugi dzień na oddział kiedy mogę przyjść i na informacje że podpisałam papier,
powiedziano że nie wiadomo ,jak się nie chciało wczoraj to może w innym szpitalu.

Nie napiszę dokładne jak wyglądał mój dialog z lekarzem,ponieważ mi nie wypada.

Temat: polska służba zdrowia

dzień po operacji palca - pierwsza zmiana opatrunku... brrrr
przyczłapałam do gabinetu i zaznaczyłam lekarzowi, że kręci mi się w głowie, słabo mi itp. - nie zareagował, więc dalej stoimy! tylko wzią się za zmianę opatrunku i zaznaczył, że jeżeli "będzie mi się robić słabo albo coś to mam krzyczeć"! i... ocknęłam się po kilku minutach leżąc na kozetce z nogami do góry. pierwsze co usłyszałam z ust lekarza: "i czemu pani nie krzyczała, przecież mówiłem?"
i tak to pierwszy raz mężczyzna powalił mnie na łopatki :)
Anna P.

Anna P. Pozyskiwanie
funduszy, strategie
i programy rozwoju

Temat: polska służba zdrowia

Biegłam do autobusu, upadłam. W kostce coś chrupnęło i oczywiście zabolało. Kostka momentalnie spuchła, zrobiła się sina, o jakimkolwiek stąpnięciu można było zapomnieć. Do tego zdarłam kolano, wykręciłam rękę, walnęłam głową o krawężnik, obtarłam policzek... Generalnie masakra...

Zadzwoniłam na pogotowie (bo to przyszło mi do głowy) - okazało się, że mam iść najpierw do lekarza pierwszego kontaktu...I tu się zaczęło.

- Lekarz I kontaktu powiedziała, że z tym to do chirurga, ale w naszej przychodni akurat tego dnia go nie było. Wysłała mnie do chirurga w przychodni nr 2. Spytałam czy mam mieć skierowanie, powiedziała, że nie bo to nagłe i wypadek.
- W przychodni nr 2 dowiedziałam się, że mam miec skierowanie od lekarza nr 1, ale w ogóle to powinnam z tym na pogotowie
- Pojechałam na pogotowie - oni mnie nie przyjmą za dnia z taką sprawą, mam iść do szpitala.
- W szpitalu na chirurgii powiedzieli, że mnie nie przyjmą, bo to musi obejrzeć lekarz I kontaktu i dać ewentualnie skierowanie do szpitala, poza tym mają przekroczone limity przyjęć... ewentualnie mogę jechać do chiruga w przychodni nr 3 która może mnie przyjmie
- Lekarz nr 3 powiedział, ze cytuję "dziś jest...eeee 20 ?No ja mam koniec numerków, mogę panią przyjąć dopiero 6 kolejnego miesiąca jeżeli chce pani mieć to w ramach kasy chorych "
Wydarłam się, ze mam w dupie system, numerki - nie mogę chodzić, boli mnie noga i to był wypadek a nie moje widzimisię. Lekarz stwierdził, że on ma limity i nic nie poradzi, chyba że zapłacę to on obejrzy wszystkie rany

Efekt?
- straciłam kupę kasy na taksówy (bo samochodem z taką kostką nie mogłam jeździć, a rodzinki nie było)
- generalnie "odwiedzanie" tylu miejsc było niezbyt przyjemne - bolało jak diabli, a skakanie po schodach na 2 piętro (brak windy), łażenie itd było nielada wyzwaniem...
- musiałam zapłacić 50 pln za wizytę "prywatną" od ręki...
- kostka nie była na szczęście złamana, ale powinna być usztywniona przez lekarza (olał to).W efekcie staw jest uszkodzony, odnawia się to często.

Komentarz chirurga z "mojej macierzystej przychodni" po 3 tygodniach kiedy poszłam, że coś jest nie tak - KTO CI TAK NOGĘ SPAPRAŁ? NIE BYŁAŚ Z TYM U LEKARZA CZY CO?

a co miesiąc płacę ZUS... po cholerę? Wolałabym tą kasę dać na jakiś inny system, który zagwarantowałby mi pomoc w nagłych przypadkach...a nie numerki, których i tak nie ma.Anna Prejzner edytował(a) ten post dnia 07.11.07 o godzinie 14:54

konto usunięte

Temat: polska służba zdrowia

No cóż, czytam to jak horror, chore, to chore!
Mieszkam od lat w Szwajcarii i przyznam się szcerze, że nie chcę wracać choćby właśnie ze względu na "służbę zdrowia"!!!
A Szwajcarzy narzekają nie wiem na co!

konto usunięte

Temat: polska służba zdrowia

dlatego jestem za prywatyzacją szpitali. Płacę tak czy inaczej, jak koleżanka Ania, jeśli chcę zostać wyleczona. Więc skoro leczę się de facto prywatnie, to po co mam jeszcze dokładać na ubezpieczenie?

[kolano zobaczy mi lekarz w niedzielę, jak wrócę do rodzinnego miasta. Mam nadzieję, że nie spyta "kto ci tak spieprzył nogę?"...]

Temat: polska służba zdrowia

Kaśka Paluch:
dlatego jestem za prywatyzacją szpitali. Płacę tak czy inaczej, jak koleżanka Ania, jeśli chcę zostać wyleczona. Więc skoro leczę się de facto prywatnie, to po co mam jeszcze dokładać na ubezpieczenie?

zgadzam się jak najbardziej! i również za prywatyzacją.
Lucyna S.

Lucyna S. www.zaiprzeciw.eu

Temat: polska służba zdrowia

Dalczego nikt głośno i wyrażnie nie wytłumaczy społeczeństwo na czym to ma polegać?
Nie wiedzą to się boją.
Anna P.

Anna P. Pozyskiwanie
funduszy, strategie
i programy rozwoju

Temat: polska służba zdrowia

Bo najłatwiej jest nie mówić...Bo najłatwiej jest straszyć...

Bo trudno zarządzać, bo według polskiej filozofii szpitale nie mogą być dochodowe (słynny argument PIS - szpitale to nie przedsiębiorstwa czy fabryki, nie mogą być dochodowe).

Bo to takie chwytliwe hasło...nie wiem czym wypromować partię to krzyczę, że prywatyzacja zabije pacjentów. A przecież wcale nie musi tak być.

Bo łatwiej jest trzymać 100 pielęgniarek i dać im po 800 złotych niż np zatrzymać 75, które naprawdę są potrzebne i dać im po 2000 złotych albo i więcej.

Bo nadal w większości szpitali brak prawdziwych menedżerów. Są dyrektorzy-lekarze. Każdy powinien robic to co potrafi - lekarz leczyć, menedżer zarządzać, kucharka-gotować, a sprzątaczka-sprzątać.
Tymczasem u nas wszystko jest możliwe.

A ja chcę prywatyzacji! Poza tym w Polsce działa kilka prywatnych szpitali. Warunki o niebo lepsze dla pacjentów i zatrudnionych.
Ostatnio słuchałam wywiadu z panią menadżer.
Szpitale te obok "prywaty" wykonują też usługi bezpłatne zakontraktowane przez NFZ więc pacjent nie płaci! I jak stwierdziła menadżer szpitala - tu patrzy się na każdą złotówkę. Inwestuje się w sprzęt i ludzi... Myśli się, bo to prywatny szpital i żadne ministerstwo nie dołoży mu pieniędzy gdy zacznie się problem.A funkcjonujemy z roku na rok coraz lepiej..

konto usunięte

Temat: polska służba zdrowia

Anna Prejzner:
Bo łatwiej jest trzymać 100 pielęgniarek i dać im po 800 złotych niż np zatrzymać 75, które naprawdę są potrzebne i dać im po 2000 złotych albo i więcej.

Oj problem polega na tym, że pracowników jest ZA MAŁO.
Bo nadal w większości szpitali brak prawdziwych menedżerów. Są dyrektorzy-lekarze. Każdy powinien robic to co potrafi - lekarz leczyć, menedżer zarządzać, kucharka-gotować, a sprzątaczka-sprzątać.
Tymczasem u nas wszystko jest możliwe.

To prawda w 100% - co więcej, pielęgniarki nieraz wykonują rzeczy, których robić nie chce lekarz - a powinien. Efekt tego jest taki, że odpowiedzialność spada na nie, a jeśli tego nie zrobią - to won z pracy, bo przecież od czegoś tu jest...
A ja chcę prywatyzacji! Poza tym w Polsce działa kilka prywatnych szpitali. Warunki o niebo lepsze dla pacjentów i zatrudnionych.

To prawda!

konto usunięte

Temat: polska służba zdrowia

A propos naszych kochanych szpitali i wszelkiej maści biurokracji :) Nie wiadomo tylko czy się śmiac.., Takie to prawdziwe:)

Po wielu latach Bóg spojrzał znów na ziemie i stwierdził, ze się bardzo źle dzieje. Ludzie byli zepsuci i skłonni do przemocy, wiec postanowił znów zesłać potop i zniszczyć ludzkość. Ale przedtem zawołał Noego i powiedział:
"Zbuduj arkę z drzewa cedrowego, tak jak wtedy: 300 łokci długa, 50 łokci szeroka, 30 łokci wysoka. Zabierz żonę i dzieci, i z każdego gatunku zwierząt po parze. A za 6 tygodni ześle wielki deszcz". Noe nie był zachwycony - znów 40 dni deszczu, 150 dni bez wygód na arce, bez telewizora i z tymi wszystkimi zwierzętami -ale był posłuszny i obiecał spełnić wymagania Boga. Po 6 tygodniach zaczęło padać dzień i noc. Noe siedział w ogródku i płakał, bo nie miał arki. Bóg wychylił się z nieba i zapytał "Dlaczego nie spełniłeś mojego rozkazu?"
Noe odpowiedział:
"Panie, cos mi uczynił? Jako pierwsze musiałem złożyć podanie o budowę. W urzędzie myśleli, ze chce budować stajnie dla baranów. Potem nie podobała im się architektura - za wymyślna dla baranów, a w budowę statku na ladzie nie chcieli wierzyć. Także wymiary nie znalazły poparcia, bo dziś nikt nie wie, jaka miara jest łokieć. Po przedłożeniu nowych planów dostałem znów odmowę, bo budowa stoczni w terenie zamieszkanym jest niedozwolona. Po kupnie odpowiedniej działki zaczęły się nowe kłopoty.W tej chwili np. chodzi o to, ze w planach nie są uwzględnione systemy do gaszenia w czasie pożaru. Na moja uwagę, ze będę przecież otoczony woda, przysłali mi psychiatrę powiatowego. Kiedy psychiatra upewnił się, ze jednak buduje statek, zadzwonili do mnie z województwa, żeby mi uświadomić, ze na transport statku do morza będzie potrzebne nowe zezwolenie, a będzie o nie trudno, bo minister podał się do dymisji. Kiedy powiedziałem, ze statku nie musze transportować, bo będzie i tak otoczony woda, kazali mi z ministerstwa marynarki wojennej, według przepisów unii, złożyć podanie do Brukseli w ośmiu odbitkach i trzech urzędowych językach o zezwolenie na zalanie terenów zamieszkałych. Z drzewa cedrowego musiałem tez zrezygnować - nie wolno go już ze względów ekologicznych sprowadzać. Próbowałem kupić tutejsze drzewo, ale nie dostałem tej ilości ze względu na przepis o ochronie środowiska, najpierw musiałbym zadbać o sadzenie drzew zastępczych. Na moja wzmiankę o tym, że i tak będzie potop i nie opłaca się tu sadzić żadnych drzew, przysłali mi nowego psychiatrę, tym razem z województwa. Krotko mówiąc - dałem kilka łapówek, kupiłem drzewo, znalazłem nawet cieśli do budowy, ale oni najpierw utworzyli związki zawodowe. Kiedy się okazało, ze nie mogę im płacić wg. taryfy, to rozpoczęli strajk, tak ze budowa arki znów się odwlekała. W międzyczasie zacząłem sprowadzać zwierzęta. Tylko ze wmieszał się związek ochrony zwierząt i zabronił mi (zarządzenie unii euro pejs kiej Nr. 733/6/987) transportu jeleni w okresie rykowiska. Poza tym musiałem podać cel transportu tych zwierząt, jestem na stronie 22 pierwszego formularza z 47, moi adwokaci sprawdzają, czy przepisy dotyczące królików obejmują również zające. A działacze z Greenpeace wskazali na konieczność specjalnego urządzenia do pozbycia się gnoju i innych odpadów pochodzących z hodowli zwierząt. Panie Boże, teraz jeszcze podał mnie mój sąsiad do sadu, twierdząc, ze buduje prywatne zoo bez zezwolenia. Moje nerwy są zszarpane, nie mogę spać, arka nie gotowa, a ty już zesłałeś deszcz." W tej chwili przestało padać, wyszło słonce i tęcza. Noe spojrzał w niebo i powiedział: "Czyżbyś się Boże rozmyślił i nie chcesz już zniszczyć ludzkości?" Bóg odpowiedział: "Nie trzeba. To załatwi biurokracja".
Jakub Stępniewski

Jakub Stępniewski współwłaściciel,
Your-House

Temat: polska służba zdrowia

Przeczytałem to a potem zadzwoniłem po lekarza bo wiadomo za paredziesiąt lat może się przydać, a lepiej już teraz stanąć w kolejce i wypełnić wszystkie formularze :-)

konto usunięte

Temat: polska służba zdrowia

Ten tekst jest do kitu, bo nikt w naszych warunkach nie zrobiłby tego co Noe w 6 tygodni, co najmniej 2 lata przy kilkunastu pomocnikach. Co najmniej ;P
Jolanta K.

Jolanta K. Planowanie
Produkcji,
Logistyka, Sprzedaż,
Zaopatrzenie

Temat: polska służba zdrowia

Mnie w zeszłym roku z porażeniem nerwu twarzy w trzech szpitalach odprawili z kwitkiem, bo nie miałam skierowania!!!jak załatwiłam na drugi dzień skierowanie, to się okazało, że każda godzina się liczy i już jest znacznie gorzej. Do dziś mam problemy zdrowotne z tego powodu.
Jolanta K.

Jolanta K. Planowanie
Produkcji,
Logistyka, Sprzedaż,
Zaopatrzenie

Temat: polska służba zdrowia

A w miniony piatek miałam robiony rezonans magnetyczny głowy. Badanie kosztuje 750zł, więc by sie wydawało, że w szpitalu podejdą do tego pofesjonalnie. Niestety po odbiorze wyników okazało się, że nagrano mi na płytę nie moje zdjęcia, które sa podstawą do odczytu wyników badań.

konto usunięte

Temat: polska służba zdrowia

O służbie zdrowia to raczej przy okazji, ale żeby nie tworzyć nowego wątku (wesoły rektor i jeszcze weselszy szpital we... Włoszczowie):

"Po raz kolejny przed sądem nie doszło do rozpoczęcia procesu przeciwko b. rektorowi PWSZ z Jarosławia Antoniemu J.
Oskarżonego nie było w sądzie, a jego obrońca przedłożył zaświadczenie, iż Antoni J. przebywa w szpitalu we Włoszczowie. Jak ustalił sąd w rozmowie telefonicznej z ordynatorem, Antoni J. podobno znajduje się "w stanie totalnego otępienia i nie może funkcjonować bez pomocy osób trzecich".

Antoniemu J. od kwietnia ub.r. udaje się uniknąć rozpoczęcia procesu. Na kolejne terminy obrońca przedstawiał zaświadczenia, że jego klient znajduje się w kolejnych szpitalach. Sąd uzyskał ekspertyzy od biegłych, z których wynikało, że Antoni J. zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym jest zdolny do uczestniczenia w procesie.

W dodatku biegli z Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, którzy nie stwierdzili zaburzenia procesów poznawczych ani objawów otępiennych, napisali, że pacjent usiłował symulować, tj. zaprezentować się im jako osoba niesprawna umysłowo ze znacznymi ubytkami pamięci.

Antoni J. ma odpowiadać za wyłudzenie 230 tys. zł z kierowanej przez siebie uczelni i wypowiadanie gróźb pod adresem dziennikarki, dotyczących m.in. nasłania przestępców, którzy ją zgwałcą. Ponadto - za czerpanie korzyści majątkowych i osobistych (w tym seksualnych) od studentów i doktorantów, handel tytułami naukowymi oraz przekroczenie uprawnień.

Został [także] oskarżony o finansowanie z pieniędzy szkoły swojej kampanii wyborczej do Senatu w 2005 roku - na kwotę 44 tys. zł - oraz o nieprawidłowości w rozliczaniu delegacji na kwotę 3,2 tys. zł. Ponadto został oskarżony o nakłanianie do fałszywych zeznań i wprowadzenie w błąd dwóch pokrzywdzonych co do wykonywania przez siebie zawodu lekarza i doprowadzenie ich do "innej czynności seksualnej" oraz - jednego z pokrzywdzonych - do obcowania płciowego."

Całość: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Nie-doszlo-do-p...

konto usunięte

Temat: polska służba zdrowia

Też zasadniczo nie o służbie zdrowia, ale nie lubię wrzucać ciągle nowych wątków.
Ad rem - otóż kobieta, która przez osiem miesięcy po śmierci ojca pobierała za niego rentę, czyniła to "do czasu, aż zmienił się listonosz. Kiedy przyszedł nowy i odmówił wydania renty kobiecie, doszło do awantury. - Córka zmarłego nie mogła pogodzić się z tym, że listonosz nie dał jej pieniędzy, więc powiadomiła o całym zajściu dzielnicowego." Tak, nie mylicie się! To ona powiadomiła dzielnicowego, nie listonosz :)

Cały artykuł: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Ukrywala-przez-...
Danuta Łazarczyk

Danuta Łazarczyk Robię to co lubię

Temat: polska służba zdrowia

A wracjąc do naszej dzielnej służby zdrowia- sytuacja autentyczna z roku 2004 (wątpię, aby teraz było lepiej). Odkryłam w piersi guzek. Baczna na wszelkie apele typu "badaj się" potruchtałam do ginekologa. Ten jednak uznał sprawę za lekką hipochondrię, a ponieważ upierałam się, aby przynajmniej mnie zbadał, to z niechęcią przynał, że "coś w tym może być" i odesłał mnie do rodzinnego po skierowanie do chirurga. Rodzinny mnie wyśmiał, gdyż "taka młoda to nie jest pani w żadnej grupie ryzyka". Sama za własne pieniądze zrobiłam dwa USG wykazujące, że jednak guzek jest. Termin u chirurga- za miesiąc. Chirurg odesłał mnie do poradni K, bo bez biopsji to on nie będzie ciął. W poradni K termin przesuwano 3 razy (w tym raz bo pani doktor poszła na urlop i automatycznie terminy z całęgo miesiąca poszły się ...). W końcu udało się zrobić biopsję, znowu wrócić do chirurga, a ten łaskawie zaplanował operację. W sumie od momentu wykrycia guzka do operacji i ponownego zbadania wycinka minęło 9 miesięcy. Gdyby to był guz złośliwy, to zapewne usłyszałabym "trzeba się było zgłosić wcześniej".... Dlatego śmiech mnie pusty ogarnia gdy znane aktorki namawiają do badań profilaktycznych i samokontroli.....
Gabriela Peda

Gabriela Peda Z Loży Szyderców
łatwiej złapać Pana
Boga za nogi

Temat: polska służba zdrowia

Danusia, jeśli mogę polecić: orientuj się w internecie jak
gdzieś w Twoich okolicach będą jeździły mammobusy, albo
USG-busy. Ja w październiku skorzystałam z darmowego USG piersi na
marszu różowej wstążki - trochę się nastałam w kolejce (ok. 3
godzin), ale była piękna pogoda (to straszne, że człowiek swoje zdrowie uzależnia od pogody) i już wydałam kasę (warunkiem
wykonania darmowego USG był zakup jakiegoś gadżetu) i to mnie
trzymało w tym ogonku - wiem, to przerażające, ale stwierdziłam,
że wolę dziś postać 3 godziny, bo tak to nigdy nie wybiorę się
do lekarza.
Jak widać była fajna imprezka (ta w centrum fotki w drugim rzędzie to ja):

Obrazek

Jolanta Komorowska:
Mnie w zeszłym roku z porażeniem nerwu twarzy w trzech szpitalach odprawili z kwitkiem, bo nie miałam skierowania!!!
E tam, ze 3 lata temu przez krótki czas był taki okres, że kobity
musiały mieć skierowanie na położniczy (nie wiem, może nadal
tak jest - nieważne) - kumpela idzie z bębnem jak stodoła i
mówi, że chyba już rodzi, bo wody jej odeszły, a baba w okienku:
a skierowanie pani ma?
Nie wierzyłam, dopóki 2 lata temu nie zawiozłam innej kumpelki o
północy na porodówkę: dziewczyna sama ważyła ze 40 kg
(straszny chudzielec), brzuch drugie tyle i w samochodzie mi
stękała a tu co? Do okienka podchodzi i wyjmuje te wszystkie
papiery (w tym skierowanie) - i się zaczyna: nazwiska, telefony,
kontakty, PESEL, NIP, srip, nr buta :/ Siedziałam z taaakimi
oczami...Gabriela Peda edytował(a) ten post dnia 13.01.09 o godzinie 17:14
Gabriela Peda

Gabriela Peda Z Loży Szyderców
łatwiej złapać Pana
Boga za nogi

Temat: polska służba zdrowia

A teraz moje dwie historie:
Był lipiec 1996 roku... spędzałam sielskie wakacje pod namiotem wśród ostępów Puszczy Piskiej nad Jeziorem Nidzkim (tak mi już zostało, co widać na moim zdjęciu na avatarze) - przepraszam - rozmarzyłam się. A, że byłam głupią gówniarą, lat 17, to wsiadłam z pijanym kolegą do malucha i nie zapięłam pasów. Aby jak najszybciej ukrócić naszą eskapadę pewne drzewo postanowiło stanąć nam na drodze, wskutek czego wylądowałam w szpitalu w Piszu. Tam kilka godzin spędziłam na łóżku polowym w korytarzu, po którym hulały wichry co i raz zaznaczając swą siłę ogromnym hukiem okien (jedno nawet poszło, dobrze, że nie nad moją głową). Niebawem objawiła się moja szanowna rodzicielka, której na mój widok krew odpłynęła z twarzy, bowiem na mojej krew po skrzepnięciu utworzyła ciemnobrązową skorupę tworząc widok zgoła makabryczny, a grozy całości dodawały pojedyncze huknięcia okien w tle. Po kolejnych kilku godzinach kwarantanny w korytarzu otrzymałam łóżko w sali oraz gips sięgający od pasa do szyi - wolna była tylko lewa ręka, bowiem miałam złamanie główki kości ramiennej prawej. I teraz krótko:
Ja (gówniara, lat 17): Panie doktorze, mnie bardziej boli ta ręka w gipsie niż bez...
Pan doktor (specjalizacja, studia, etc.): No proszę, przyjechała hrabianka z Warszawy i marudzi, ech...
Tydzień później hrabianka z całą świtą udała się do swej rezydencji w Warszawie, gdzie za karę miała spędzić całe wakacje w czterech ścianach. Jej szanowna rodzicielka (a więc hrabina) udała się do pracy; przypadek chciał, że była to służba zdrowia (konkretnie Centrum Onkologii).
Pani hrabina pokazuje koledze w pracy zdjęcie RTG nieszczęsnej ręki niesfornej hrabianki.
Pan doktor-onkolog-znający-się-na-nowotworach-a-nie-kościach: Pani hrabino, czy to zdjęcie zostało wykonane w gipsie?
Pani hrabina przytaknęła.
Pan dr: Kobieto! Zabieraj szybko dzieciaka na ostry dyżur! Przecież ta ręka nie jest złożona!!!
I tak oto hrabianka wylądowała w szpitalu na Stępińskiej, gdzie dzięki przytomności lekarzy uniknęła operacji, po której by była baaardzo brzydka blizna. Okazało się, że wspomniany wcześniej dr z Pisza, przeoczył fakt wywichnięcia odłamanej części kości, co zostało zauważone przez lekarza onkologa. Później, w drodze formalności ubezpieczeniowych przyznano mi 14% trwałego ubytku na zdrowiu, co w przypadku złamań ręki zdarza się bardzo rzadko.
I nigdy nie zapomnę, jak ten konował z drwiną w głosie, mówił, że hrabianka z Warszawy przyjechała i marudzi, ech...

Następna dyskusja:

Poczta Polska... ehhh




Wyślij zaproszenie do