konto usunięte
Temat: polska służba zdrowia
Trochę czarnego humoru.Przychodzę dziś do szpitala, ze spuchniętym, obolałym, krwawiącym i ropiejącym kolanem. Kuleję. Odsyłają mnie na pogotowie, chirurgię urazową. Uzbrojona w indeks (a więc zaświadczenie o ubezpieczeniu), legitymację studencką, stałam (bo nie ma gdzie usiąść), z coraz bardziej drętwiejącą kończyną, aż łaskawie zostałam przyjęta.
Bardzo Niesympatyczna Pani Pielęgniarka (BNPP): co się dzieje?
ja: miałam mały wypadek, uszkodziłam kolano. Jest spuchnięte, a z kilku sporych ran leje się krew i ropa, nie wiem czy tego nie trzeba szyć, czy nie ma zakażenia...
BNPP: kiedy był ten wypadek?
ja: wczoraj i od wczoraj...
BNPP: wczorajszych wypadków nie przyjmujemy
ja: a gdybym powiedziała, że dziś?
BNPP: ale już powiedziała pani, że wczoraj
ja: to co, nikt mi nie pomoże?
BNPP: może pani poczekać na lekarza.
ja: a kiedy on będzie?
BNPP: nie wiem
pytam poważnie, czy to jest w ogóle zgodne z prawem? Przecież płacę ubezpieczenie, podatki, nie mam długów i nie przyszłam do szpitala z otartym małym palcem. Może ja tu czegoś nie rozumiem, może rzeczywiście powinnam była umierać albo mdleć, żeby ktoś przynajmniej zobaczył co się dzieje? Jak na mój gust wystarczyłby porządny opatrunek z dezynfekcją i czymś przeciwbólowym, który może zrobić lekarz pierwszego kontaktu albo po prostu pielęgniarka. Tymczasem po prostu mnie olali.Kaśka Paluch edytował(a) ten post dnia 05.11.07 o godzinie 20:11