konto usunięte

Temat: Damsko-męskie

Geografia kobiety:
Pomiędzy 18 a 21 rokiem życia kobieta jest jak Afryka. Nie do końca odkryta, półdzika, epatująca naturalnym pięknem Czarnego buszu położonego w uroczej delcie.
Pomiędzy 21 a 30 kobieta jest jak Ameryka. Dokładnie zbadana, rozwinięta i otwarta na wymianę z innymi krajami, szczególnie tymi posiadającymi gotówkę lub dobre samochody.
Pomiędzy 30 a 35 kobieta jest jak Indie. Gorąca, wyluzowana, pewna swego niezaprzeczalnego piękna.
Pomiędzy 35 a 40 kobieta jest jak Francja. W połowie zrujnowana przez wojny, ciągle posiada wiele miejsc, które warto zobaczyć.
Pomiędzy 40 a 50 jest jak Jugosławia. Przegrała wojnę i ciągle ponosi konsekwencje błędów przeszłości. Potrzebuje gruntownej przebudowy.
Pomiędzy 50 a 60 jest jak Rosja. Rozległa, zimna, a jej surowy klimat trzyma wszelkich wędrowców z dala.
Pomiędzy 60 a 70 jest jak Mongolia. Z bogatą i pełną podbojów przeszłością, ale bez widoków na jutro.
Po 70 jest jak Afganistan. Każdy wie, gdzie to jest, ale nikt nie ma zamiaru tam jechać.
Geografia mężczyzny:
Od 17 do 70 roku życia mężczyzna jest jak Zimbabwe. Rządzi nim mały dyktator!

konto usunięte

Temat: Damsko-męskie

Totalne bzdury:( Zwłaszcza o mężczyznach.To wieczni łowcy!!!
Mężczyźni, jako powód zdrady podają najczęściej przyjemność, atrakcję, element nowości, fizyczną satysfakcję. 84 proc. mężczyzn potrafi oddzielić seks od zaangażowania emocjonalnego. Psychologowie podkreślają, że ważną rolę odgrywa instynkt łowiecki, chęć sprawdzenia się i możliwość „pochwalenia się zdobyczą”.Anna K. edytował(a) ten post dnia 15.01.09 o godzinie 17:22

konto usunięte

Temat: Damsko-męskie

Dobra kobieta-artykuł z FEMINOTEKI

W życiu każdej kobiety, nawet feministki, przychodzi moment, kiedy musi skonfrontować się z opinią mężczyzn na swój temat. Konfrontacje bywają rozmaite i pojawiają się w różnych kontekstach i kontaktach - społecznych, rodzinnych, zawodowych, osobistych. I właśnie te ostatnie bywają najtrudniejsze w codziennym zmaganiu się z "różnością" i dążeniu do równości płci, bo dotykają najgłębszej i najbardziej wrażliwej sfery.

Co mnie skłoniło do poruszenia tej kwestii? Otóż jedno krótkie zdanie, które wypowiedział na mój temat kolega mojego byłego faceta, kiedy to zerwałam z nim publicznie, nie mogąc dłużej znieść jego szowinistycznych zachowań i komentarzy. Dodam, że kolega ów określa się mianem samca alfa, znawcy kobiet i Casanovy. Wszystko w jednym, okraszone protekcjonalnym stosunkiem do płci tzw. pięknej. Kiedy więc uznałam towarzystwo tych panów za uwłaczające i obraźliwe i postanowiłam zabrać swoje zabawki, wyżej wymieniony Casanova pocieszał mojego ex słowami: "Ona jest zbyt inteligentna i zbyt zawzięta, żeby mogła być dobrą kobietą."

Et voila! Tutaj, drogie panie i drodzy panowie, wyłania się definicja tzw. dobrej kobiety, czyt. laski, dupy, świni, foczki, ewentualnie dziewczyny, ale na pewno nie partnerki. Do publicznej informacji podaję: dobra kobieta to osoba raczej głupia niż mądra, i raczej uległa niż dbająca o swoje prawa i potrzeby.
Taką kobietę łatwo zmanipulować, oszukać, zdradzić bez konsekwencji i poczucia winy, wmówić nieprawdę, uciszyć, zawstydzić, pokazać, gdzie jej miejsce, a przede wszystkim zademonstrować, kto tu rządzi. Dobra kobieta nie widzi świństw, nie słyszy kłamstw, nigdy ale to nigdy nie czuje gniewu czy niesmaku w stosunku do swojego mężczyzny, nie dostrzega jego zakłamania i hipokryzji... Długo jeszcze mogłabym wymieniać cechy tzw. dobrej kobiety, powiem jednak w dużym skrócie: dobra kobieta to taka, która pragnie szczęścia swojego samca alfa, a przy tym jest na tyle nierozgarnięta, żeby nie dostrzec, na ile unieszczęśliwia siebie.

Jeszcze krótki komentarz do słowa "kobieta", czyli osoba płci żeńskiej. Drogie panie, czy nie odczuwacie pewnego dyskomfortu, kiedy ktoś określa Was jako "moja kobieta"?... Bo ja tak.

Długo nie mogłam znaleźć przyczyny poczucia niezgody na to określenie; wydawało mi się, że to ten zaimek dzierżawczy "moja"; drażni mą feministyczną świadomość. Potem jednak uznałam, że powód musi być inny, bo przecież móc powiedzieć o kimś "mój mężczyzna" to wyraz zachwytu, oddania, dumy z przynależności... Pozostało więc słowo "kobieta", które przecież na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie neutralne i bez seksistowskiego wydźwięku. Jednak słowa mają swoją historię i swoją pamięć. Ewoluują przez stulecia, niosąc cały ładunek znaczeń i odcieni. I tak jest z ową nieszczęsną "kobietą", a jej tajemnicę pomogła mi rozgryźć moja pani promotor i słownik etymologiczny Brücknera, który przy owym problematycznym haśle podaje następującą uwagę: "W użycie weszło dopiero w XIX wieku, wypierając określenie "niewiasta". Wcześniej było mianem obelżywym, uwłaczającym, w okresie między 1550-1700 obecnym prawie wyłącznie w tzw. literaturze sowizdrzalskiej, fraszkach." Echa pobrzmiewają dzisiaj w pogardliwym "kobita", zaś ja sama pamiętam z opowieści cioć i babć, jak to będąc paniami z dużego miasta poszukiwały kobiety (do sprzątania albo do dziecka). Nie było precyzowania ich kompetencji typu: "niańka" czy "sprzątaczka". Po prostu "kobieta" i wszystko jasne.

Dziś słowo to ma faktycznie neutralne znaczenie, jednak w pewnych kontekstach przypomina o swojej niechlubnej przeszłości, zaś mówca - jak w wyżej opisanym przypadku - używa go z pewną nieuświadomioną premedytacją.

W ramach podsumowania i refleksji: opisane doświadczenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie warto być "dobrą kobietą". Pozostawiam tę rolę innych chętnym, jednocześnie przesyłając wyrazy współczucia. Sama zaś zamierzam pielęgnować moją "zbytnią" (lub też zbyteczną, jak kto woli) inteligencję i zawziętość, na pohybel samcom alfa!
Danuta Łazarczyk

Danuta Łazarczyk Robię to co lubię

Temat: Damsko-męskie

A mój ulubiony z cyklu "damsko-męskie" to modlitwa mężczyzny:
"Panie dlaczego dałeś mi mózg i penisa... a krwi tylko tyle, aby mogło funkcjonować tylko jedno" ;-)

P.S.- Wojujące feministki są takie nudne.......Danuta Łazarczyk edytował(a) ten post dnia 17.01.09 o godzinie 19:52

konto usunięte

Temat: Damsko-męskie

Anna K.:
Totalne bzdury:
Spokojnie.
( Zwłaszcza o mężczyznach.To wieczni łowcy!!!
Prawda. Widocznie wie co mówi, ale spokojnie:)
Mężczyźni, jako powód zdrady podają najczęściej przyjemność, atrakcję, element nowości, fizyczną satysfakcję.
A potrzeba? No zwykła potrzeba.
Przecież jedenaste przykazanie mówi:
Nie chciej wiecej niż raz na dobę gdyż są jeszcze kobiety, które mężów nie mają:)
84 proc. mężczyzn potrafi oddzielić seks od zaangażowania emocjonalnego.
Myślałem, ze wiecej ale wierzę w to co mówi:)
Psychologowie podkreślają, że ważną rolę odgrywa instynkt łowiecki,
Dokładnie.
Warto zapolować na ładną i młodą samiczkę.
Odwdzieczy si ę podwójnie:
chęć sprawdzenia się i możliwość „pochwalenia się zdobyczą”.
To już nie. Chyba, ze jakiś brzydal ale taki to nic nie zapoluje.
która upolowana chce aby się nią chwalić?:)

konto usunięte

Następna dyskusja:

damsko-męskie




Wyślij zaproszenie do