Temat: Metoda Silvy - Prawdziwe historie
Witam serdecznie,
przesyłam Panu również swoje świadectwo. Niestety nie jest w "stylu" jakiego się Pan oczekuje. Cóż przykro mi, szczególnie że piszę prawdę.
Zaraszam do lektury.
z „metodą” silvy zetknąłem się kilka lat temu czyli w okresie gdy mocno szukałem sensu i radości życia... Na początku mając mglistą wiedzę na jej temat miałem pewne opory związane z jej mocno "uduchowionm" charakterem, ale naturalnie zapoznany z takimi sytuacjami prowadzący szybko wyjaśnił (uśpił moją czujność),że na kursach bywają ludzie różnych profesji, religii a nawet duchowni...i tak się zaczęła moja „przygoda”...
Początkowo stałem się spokojny, skupiony tak, że nawet ludzie z mojego otoczenia to widzieli! Wchodziłem coraz częściej do swojego „pokoju” odpoczywając i zbierając siły…Po pewnym czasie zaczął mnie lekko niepokoić „mój przyjaciel” pojawiający się czasem w mojej „wyobraźni”. Ale finalnie to w końcu „moja wyobraźnia” czy podświadomość więc pomyślałem co tam - jest ok.!
Dzięki Bogu po kilku miesiącach z poczuciem, że coś jednak jest nie tak(np. właściwie wcale nie modliłem - mimo, że jestem Katolikiem i wcześniej choć wieczorem miałem czas dla Boga), spotkałem się najpierw z książką, a później artykułami na temat „metody”. Tyle tylko, że ku mojemu wielkiemu zdziwieniu już nie było „tak pięknie”...Prawdę powiedziawszy mocno się zanipokoiłem...
Finalnie po długich zmaganiach, analizie "za i przeciw" postanowiłem całkowicie z tym zerwać. Wyrzuciłem wszystkie książki na ten temat i inne „ciekawostki” i "potęgi podświadomości”. Wówczas się zaczęło!
tak koszmarnych snów i stanów lękowych nie doświadczyłem nigdy w życiu! Bałem się iść spać! Ale co mam powiedzieć rodzinie, że mam złe sny?!to było straszne...(dodam tylko że byłem wówczas, poza młodzieńczymi rozterkami, człowiekiem raczej wyciszonym i nie znającym takich sytuacji)…Skończyło się wsparciem duchowym mądrego Księdza, spowiedzią i modlitwą. Dziś to już dzięki Bogu tylko mgliste wspomnienie...
Dlaczego to piszę? Czy chcę komuś dokuczyć, odebrać chleb? Absolutnie nie! Chcę oszczędzić innym tego co sam poznałem i co jest tylko czubkiem góry lodowej problemów, które mogą mieć miejsce.
Osobiście jestem przekonany, że wielu - ba! pewnie zdecydowana większość „Trenerów” i adeptów silvy (je też nim niestety jestem) to bardzo dobrzy ludzie, którzy nikomu nie chcą szkodzić! Problem w tym, że to nie wystarczy...
Zapraszam do lektury i otwarcia oczu np.:
http://newage.info.pl/index.php?option=com_content&tas...
oraz
http://newage.info.pl/index.php?option=com_content&tas...
jak również np. do książki
„Dlaczego nie metoda silvy”
Pozdrawiam P
Piotr W. edytował(a) ten post dnia 14.01.11 o godzinie 23:15