Temat: Poszukuję Pani , która użyczy swojego ciała do nauki...
Piotrze,
Otaczająca nas rzeczywistośc jest obecnie bardzo złożona, wiec nie można generalizwac niczego na podstawie wybranych kilku przypadków.
Pisząc że społeczna świadomośc zdrowotna jest na zastraszająco niskim poziomie mam na myśli własne wieloletnie spostrzeżenia:
1. od 2003-2005 roku pracowałem jako masażysta w spa w Warszawie na Bemowie. Przez moją klientkę poznałem jej męża znanego chirurga. odbyłem z nim spor rozmów- bo np konsultowałem z nim moje spostrzenia na temat funkcjonowania układu limfatycznego, w szczegółach ktore trudno jest wyczytac np z rycin atlasów anatomicznych- a bedących przecież tylko pewna idealizacją wizualna ( rysownicy usuwają przeciez np wszystkie powięzi bo one zakrywają tkanki pod nimi , a przecież to ważne dla masażystów i wyczuwalne w masażu warstwy).
Kiedyś ten chirurg powiedział mi że jest tak nikła swaidomośc zdrowtna , a tak wielkie zaufanie do tego co sie pokazuje w telewizji , ze powinno się w ogóle zakazac reklam leków.
Reklamy te bowiem robią szczególnie starszym ludzia taką "wodę z mózgu" ze wciąż trafiają do nich na odział starsi ludzie wręcz już uzależnieni od stale przyjmowanych leków, tak że nie można w szpitalu ich im odstawic - by wywołało by to drastyczną reakcje organizmu.
Powiedział : ja i moi koledzy nazywamy takich pacjentów "pacjent telewizyjny".
2. kolejny przykład to z kolei życiowe i funkcjonalne uzależnienie młodego pokolenia od interentu,
stającego się dla nich głównym autorytetem zródłem wiedzy o świecie- bez świadomości że wyszukana przez nich ta droga informacja zależy od pozycjonowania danej strony i hasła - i może zawierac absolutne głupoty! Drugim zaś źródłem są zasłyszane "opowieści podczas rodzinnych i towarzyskich spotkań" .
Okazuje się że w konfrontacji z tymi dwoma "źródłami wiedzy" argument że "hartowanie wcale nie polega na wyziębianiu lecz na stałym podnoszeniu odporności" i że mówi to ktoś się zajmuje 15 lat medycyna dla młodego pokolenia - to żaden argument.
A przekonałem się o tym zwracając wraz z żona uwagę córce moje żony która właśnie urodziła córeczke i właśnie była wypisywana z oddziału położniczego że obecnie są duże mrozy i że powinni jeszcze cieplej owinąc dziecko. Na co córka odpowiedziała , mam nie przesadzaj przecież wszędzie się pisze w interencie że "należy uważac żeby dziecka nie przegrzac." Na co obecna w szpitalu teściowa córki powiedziała na poparacie tezy "nie przegrzewania" opowiedziała jak to jej wujek gołego dzieciaka podrzucała nago przy otwartym oknie i dzieciak jest dzięki temu zahartowany". Już nic nie powiedziałem choc może powinienem :"tylko skoro to taka rzekomo skuteczna recepta, to dlaczego w tym samym czasie i szpitalu 2 pietra niżej jej druga wnuczka znalazła się w szpitalu z chorymi nerkami"?