Temat: Cały Krk rozkopany - raporty
Mam wrażenie, że krakowiacy lubią narzekać. Zapraszam do wschodniej Polski, gdzie na remonty nie ma kasy i nic się nie robi. Jasne dla mnie jest to, że w lecie przy nawale turystów robienie remontu jakiś ważnych dróg byłoby problematyczne. Tak wyszło akurat, że w tym roku są wybory, choć owszem nie ma co ukrywać zakończenie tylu remontów drogowych jest na rękę władzom (swoją drogą gdyby Majchrowski dbał wyłącznie o reelekcję, to nie zaczynałby przecież remontu Mogilskiego teraz, a za kilka miesięcy, to co się tam dzieje to koszmar). Polityka jednak wchodzi w to wszystko jak najbardziej. Widać to chociażby po tym jak Majchrowski (dla niezorientowanych kandydat lewicowy, choć oficjalnie bezpartyjny) zaczął budować estakadę nad rondem Polsadu, a PiSowy wojewoda dopatrzył się jakiś braków w dokumentacji i rozbabraną budowę kazał zamknąć.
Jeśli chodzi o remonty to wszystkich krakusów zapraszam do Kęt. Jechałem tamtędy w drodze na kilka dni w Beskidzie Żywieckim. To dopiero tragedia. Wyobraźcie sobie miasteczko, nie za wielkie, gdzie CAŁA trasa od granic miasta do granic z drugiej strony, na drodze z Krakowa do Bielska miała zdartą wierzchnia warstwę asfaltu (w obu kierunkach), gdzieniegdzie wystawały na środku na wysokość około 10 cm studzienki kanalizacyjne, a pierwsze większe mrozy porozsadzały te resztki asfaltu w ten sposób, że było pełno dziur wypełnionych wodą. Zawieszenia na szczęśćie nie straciłem, przynajmniej na razie, ale nie chciałbym juz tamtędy jechać. Nie było widać żadnego ruchu mającego na celu poprawę sytuacji, zero robót drogowych, po prostu zdarte i odstawione na przyszłość.