Temat: White Christmass...i Miauczące Czworonogi:)
To nie chciałabys sie ze mną spotkac w Krakowie??Tylko opowiadac mi o nim?...a to dobre:) :(
Wiesz, ja co prawda uwazam, ze Kraków wygląda zupełnie inaczej z perspktywy turysty czy studenta a inaczej mieszkańca ( ja zaliczałam się stopniowo do wszystkich tych kategorii) ale na pewno chętnie z Tobą posiedze i pogadam w jakiejs sympatycznej kawiarni.
A mój Filuś- najstarszy kociasty ma juz 7 latek...Na poczatku miałam tylko jego wiec czesto zabierałam go, jak gdzies jechałam- miał tez ze sobą kuwetę ...Wszedzie wzbudzał sympatię- wskakiwal pasażerom na kolana a jak jechałam gdzis busem to urządzał koci koncert- widać miła świadomość, że jest w centrum uwagi :)
A nawet w tym komercyjnym i niesympatycznym Mrągowie własciciele kwater nawet nie protestowali, że jestem z kotem:)..A do samego pikiniku country- przeciez w stylu kowbojskim Filuś niesamowicie pasował :)..niczym kot w butach:)...szkoda, ze nie mieli takich małych butów kowbojskich i kapeluszów na jego łepetynkę:) :)
Tak wiem cos o zdolnosciach komputerowych moich rodziców...A wiesz, ze koresponduje mailowo z pewną Holenderką- esperantystką, ktora ma juz 84 lata?...jest moją korespondentką- w jezyku esperanto od podstawówki- wowczas oczywiscie pisałysmy listy.... a potem bardzo szybko przerzuciła sie na internet pomimo tak podeszłego wieku..u nich wprost niemożliwe, zeby nie uzywać internetu...
A ja własnego laptopoa mam od 96 roku wiec tez późno bo z internetu korzystam od 2000 roku...
A wiesz, że jak pracowałam w pierwszej firmie w 98 roku, w ogole nie umiałam pisac na komputerze?:)...straszna była za mnie łamaga ale po prostu na studiach, na moich dwoch humanistycznych kierunkach w ogole nie było obowiazku korzystania z komputera a tez mało kto go miał- prace magisterskie oddawało sie do przepisania, co było zresztą niesamowitą stratą czasu przede wszystkim nie wspominając o pieniądzach.
Ciekawa jestem bardzo co ciekawego robisz w tym zakładzie produkcyjnym...Ja zabierałam sie za podyplomówkę z zarządzania zasobami ludzkimi ale jednak stwierdziłam, ze to zanadto ekonomiczne dla mnie, spodziewałam sie, ze będzie bardziej psychologiczn- szkoleniowe a tu Excel, ktorego w życiu nie uzywałam:) i przeniosłam sie na Public Relations...co oczywiscie niesttey praktycznie nic mi nie dało- w Krakowie to ciezki kawałek chleba ale miałam ochote postudiowac sobie cos podyplomowo.
Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.05.13 o godzinie 11:25