Sylwia Małgorzata S.

Sylwia Małgorzata S. Zarządzanie,
projekty społeczne,
administracja
samorządowa.

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Barbara �.:
a wycieli cie kiedys na miau?
bo mnie tak

mnie swego czasu szanowny E. namiętnie kasował i pouczał ;)

ale ja to chyba lubie ;)
Zapał "edukacyjny" w kwestii kociej jednak minął mi jakiś czas temu, dlatego podziwiam, podziwiam i jeszcze raz podziwiam za cierpliwość :)

konto usunięte

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Analogia z dziećmi jest wyjątkowo trafiona, bardziej może do niezabezpieczonych okien/balkonów niz do ulicy, ale.

Jeśli miałabym dziecko, takie na oko 3-letnie (umiejętność oceniania przez kota ryzyka w chwili, gdy działa instynktownie przypomina mi zachowania właśnie 3-latków) i zostawiałabym je same na balkonie gdzie może wysunąć się poza szczebelki, lub przy otwartym na oścież oknie, do którego ma dostęp, - Anno - czy zrozumiałabyś moje słowa "nie bronię nikomu zamykać przed dziećmi okna, ale chcę, by szanowano moje podejście"?
Czy też usiłowałabyś mnie przekonać, nawet drastycznymi argumentami?

Sylwia - ;). Ja po prostu wierzę w ludzką inteligencję... (no i swoje w życiu już widziałam)
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

To nie jest dla mnie trafne porównanie. Nie stawiam kota na dachu wieżowca, tak samo jak nie zostawiam dziecka w oknie, czy na balkonie. To,że kot wychodzi z domu na osiedlu gdzie nie jeżdżą samochody i jest mało uczęszczana droga dojazdowa nie jest dla mnie równoznaczne z narażaniem jego życia. podobnie jak drugiego kota, który sam chce wychodzić i zrozumiał niebezpieczeństwo jakie niesie ze sobą samochód. Nie przekonamy siebie na wzajem.
Nie będę kwestionować Twojej inteligencji z powodu Twoich decyzji, które sobie argumentujesz na swój sposób.
Sylwia Małgorzata S.

Sylwia Małgorzata S. Zarządzanie,
projekty społeczne,
administracja
samorządowa.

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
To nie jest dla mnie trafne porównanie. Nie stawiam kota na dachuwieżowca, tak samo jak nie zostawiam dziecka w oknie, czy na balkonie. To,że kot wychodzi z domu na osiedlu gdzie nie jeżdżą samochody i jest mało uczęszczana droga dojazdowa nie jest dla mnie równoznaczne z narażaniem jego życia.

Nikt tutaj nie pisał, o stawianiu dzieci/kotów na dachach wieżowców - po cóż ta hiperbola?

Czy wypuszczanie samego trzylatka z domu jest normalne?
Nie.
Normalnym jest zapewnienie trzylatkowi odpowiedniej opieki, ponieważ nawet na mało uczęszczanej drodze może on wpaść pod samochód.
Dla mnie to jest kwestia oczywista i cieszę się, że prawodawcy myślą podobnie.

podobnie jak drugiego kota, który sam chce wychodzić i zrozumiał niebezpieczeństwo jakie niesie ze sobą samochód.

Ten kot ZROZUMIAŁ niebezpieczeństwo?
W jaki sposób mógł je zrozumieć, skoro - jak sama stwierdziłaś - nadal wychodzi na ulicę i nic sobie nie robi z nabytych doświadczeń??
Nie przypisujmy kotu zdolności logicznego myślenia i wysnuwania wniosków - zwłaszcza, że przytoczone powyżej fakty temu przeczą.

Nie przekonamy siebie na wzajem.

I w tym tkwi cały problem.
Zwłaszcza problem kotów potrącanych przez samochody, wylatujących przez niezabezpieczone okna, czy katowanych przez nastoletnich wyrostków "dla zabawy" - to jest problem KOTA i ludzi, którzy potem się taką kocią biedą zajmują jako wolontariusze.
Bo na pewno NIE JEST to problem "właściciela" :/
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

A kto powiedział, ze kot ma świadomość trzylatka? podaj mi źródło badan nad tą tematyką.

Gdzie napisałam,że kot nadal po wypadku wychodzi na ulicę? Oprócz ulic na świecie istnieją jeszcze ogrody, podwórka, parki, chodniki - nie tylko te przy ulicach itd. kot wychodzący po jakimkolwiek wypadku nie będzie chciał zostać w domu - ja mam takie doświadczenia w tym temacie a Ty?

Skąd wiesz, że zwierzę nie potrafi wyciągać wniosków?

Kot nie jest moją własnością. Jest moim przyjacielem. Pozwalam mu na decydowanie kiedy chce jeść, kiedy chce spać i kiedy chce wychodzić.
Tym się różni posiadanie od kochania.

konto usunięte

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
A kto powiedział, ze kot ma świadomość trzylatka? podaj mi źródło badan nad tą tematyką.

Li i jedynie obserwacje ;)

Gdzie napisałam,że kot nadal po wypadku wychodzi na ulicę? Oprócz ulic na świecie istnieją jeszcze ogrody, podwórka, parki, chodniki - nie tylko te przy ulicach itd. kot wychodzący po jakimkolwiek wypadku nie będzie chciał zostać w domu - ja mam takie doświadczenia w tym temacie a Ty?

Żaden mój kot nigdy nie wychodził, nie mam więc doświadczeń. Dlatego korzystam z doświadczeń innych: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=74832&highlight=

Skąd wiesz, że zwierzę nie potrafi wyciągać wniosków?

Nie wiem. Po prostu bym nie ryzykowała sprawdzania.

Kot nie jest moją własnością. Jest moim przyjacielem. Pozwalam mu na decydowanie kiedy chce jeść, kiedy chce spać i kiedy chce wychodzić.
Tym się różni posiadanie od kochania.

OK. Po prostu mój "posiadany" kot pożyje dłużej. Nie wiem, może długości życia nie należy traktować oceniająco. Oraz rodzaju rozrywek w ciągu życia i ilości cierpienia w momencie śmierci.

Edit: rozjaśnienie sformułowaniaUschi Pawlik edytował(a) ten post dnia 12.05.08 o godzinie 13:24
Sylwia Małgorzata S.

Sylwia Małgorzata S. Zarządzanie,
projekty społeczne,
administracja
samorządowa.

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
A kto powiedział, ze kot ma świadomość trzylatka? podaj mi źródło badan nad tą tematyką.

Uschi już na to odpowiedziała.

Gdzie napisałam,że kot nadal po wypadku wychodzi na ulicę? Oprócz ulic na świecie istnieją jeszcze ogrody, podwórka, parki, chodniki - nie tylko te przy ulicach itd. kot wychodzący po jakimkolwiek wypadku nie będzie chciał zostać w domu - ja mam takie doświadczenia w tym temacie a Ty?

Gdzie?
Tutaj:
A co do kotów potrąconych przez samochód nie zgadzam się. U moich rodziców mieszka kotka, która miała spotkanie z samochodem i następnego dnia znowu chętnie poszła na dwór - nadal wychodzi codziennie, samochody omija z daleka i nie ma zwyczaju przebiegania tuż przed nimi.

Mam rozumieć, że te samochody omija z daleka na ogródku, tak?

Ja mam inne doświadczenie w tym temacie.
Mam trzy koty - wszystkie kiedyś były kotami wolnożyjącymi.
Jedną kotkę - dzieciaki wywaliły przez okno z 4 piętra kamienicy, bo chciały zobaczyć, czy kot zawsze spada na cztery łapy.
Drugą - dzieciaki wieszały w parku na wędce - "dla zabawy".
Jedynie mój najstarszy kocur uniknął tego typu atrakcji, ale zapewne to źle, bo nie zdobył żadnych ciekawych doświadczeń z samochodami, lataniem, tudzież zabawą z dziećmi...? :/

Skąd wiesz, że zwierzę nie potrafi wyciągać wniosków?

Ze specyficznej konstrukcji mózgu kota.
Możesz sobie go warunkować na zasadzie odruchu Pawłowa, ale nie wymagaj od niego, żeby jednostkowe zdarzenie wpłynęło na jego postępowanie.
Behawioryści się kłaniają i neuropsychologia.
Kot nie jest moją własnością. Jest moim przyjacielem. Pozwalam mu na decydowanie kiedy chce jeść, kiedy chce spać i kiedy chce wychodzić.
Tym się różni posiadanie od kochania.

A ja powiem tak: szanuję i kocham moich Przyjaciół i dlatego nie chciałabym, aby stała się im jakakolwiek krzywda przez moją niefrasobliwość czy głupotę.

Amen.
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Dobra, to ciekawym doświadczeniem będzie wpisanie tu wieku śmierci kota. Ale czy to coś zmieni? Na moim osiedlu dzieci nie wyrzucają kotów z czwartego ani innego piętra. Inne osoby mieszkające tu też mają koty i te sierściuchy sobie wychodzą balkonami i tą samą droga wracają do domów. Nie osądzamy trzymających koty w domu, nie mówimy, że robią im krzywdę, że dbają o nie wystarczająco.

Dla jednych wartością jest ilość dla innych jakość.
Mój kot nawet po jakimkolwiek wypadku nie będzie "kocia biedą" w schronisku. W domach też zdarzają sie wypadki.

Kot potrącony przez samochód unika zbliżania się do ulicy, przez którą przybiegał, kiedy go potrącił samochód. I chadza sobie teraz podwórkami.

Pokaż mi behawiorystę badającego zachowania kota?
Dosyć tego spierania, bo widzę, że Ty i tak wiesz lepiej(jak zawsze...)

Głupotą można nazywać różne zachowania... a kiedyś mówiłaś, że nie wypowiadasz się oceniająco.

PS. Mój kot bawi się W ogródku a nie NA ogródku.
Ola Ż.

Ola Ż. Poszukująca własnej
drogi :-)

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Kociary, dajcie spokój, ja myslałam że temat sterylizacji to jest walka z wiatrakami, ale w tak oczywistym temacie jak dbanie o zycie kota ktoś ma poglądy takie jak beton to nie ma sensu tego ciągnąc.

Ja cie kręce:-) ja myslalam ze ja czasem przesadzam z uczlowieczaniem zwierzat ale twierdzenie ze kot sie nauczyl zeby nie biegac przez ulice, czy dla kota wazna jest wolnosc na dworze poprostu kojarza mi sie z jakims śrendiowieczem.

Aniu, piszesz że Sylwia (albo Uschi) wie lepiej... no cóz, i jedna i druga WIE LEPIEJ, bo ma doswiadczenie i interesuje sie tym tematem w zyciu, a nie w momencie przytulenia swojej pociechy czy nakrmienia jej.
Sylwia Małgorzata S.

Sylwia Małgorzata S. Zarządzanie,
projekty społeczne,
administracja
samorządowa.

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
Dla jednych wartością jest ilość dla innych jakość.
Mój kot nawet po jakimkolwiek wypadku nie będzie "kocia biedą" w schronisku. W domach też zdarzają sie wypadki.

W myśl zasady "wybrańcy bogów umierają młodo"...?

Ciekawe, czy w stosunku do dzieci i przywołanych wcześniej przyjaciół też masz takie podejście?

Pokaż mi behawiorystę badającego zachowania kota?

http://www.zoopsycholog.malopolska.pl/
http://behawiorysci.pl/
http://www.psycholog.zoologia.pl/lekwet.html

Polecam - http://google.pl

Dosyć tego spierania, bo widzę, że Ty i tak wiesz lepiej(jak zawsze...)
Jak widać.
Głupotą można nazywać różne zachowania... a kiedyś mówiłaś, że nie wypowiadasz się oceniająco.
Napisałam wyraźnie O SOBIE - o ewentualnej swojej głupocie i swojej niefrasobliwości - czytanie ze zrozumieniem byłoby mile widziane.

PS. Mój kot bawi się W ogródku a nie NA ogródku.
Obie formy są poprawne. Kwestia lokalnych naleciałości.
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

W Polsce na forum nie można wypowiadać swojego zdania bez bycia ocenionym - zwłaszcza negatywnie.
Przykro mi ale obie panie nie są dla mnie wyroczniami w sprawie kotów. I drażni mnie uważanie ludzi mających inne zdanie za głupich.

Ushi na tym forum, do którego link podałaś wcale meni ma takich jednoznacznych wypowiedzi o tym, że koty nie chcą wychodzić - nie chcą te, które nigdy nie miały domu, bo boja się, że wrócą do poprzedniego życia.

Wracam do swojego średniowiecza i betonu, tam przynajmniej można kulturalnie dyskutować i mieć inne zdanie.
Agnieszka M.

Agnieszka M. specjalista i
doradca ds. reklamy
Internetowej,
psycholog...

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
Kotka hasa nie tylko po balkonie. Wychodzi na zewnątrz kiedy chce, najczęściej wraca lub pokazuje się na wołanie. Też jest ufna, ale wolę jej dać wolność i widzieć jaka jest wtedy szczęśliwa.

Jedna z wyadoptowanych przeze mnie kotek tez była cudna ufną kotką, która łasiła się i dawała głaskać wszystkim ludziom. Mieszkała na zamknietym nowym osiedlu, gdzie mieszkają same rodziny z małymi dziećmi. Sami kulturalni i cywilizowani ludzie. Mili sąsiedzi.

Do tej pory zachodzę w głowę, który z nich ją skatował?:/

Dlaczego? - nawet nie pytam, bo na to odpowiedzi po prostu nie ma:(

Co do szczęścia... mam 3 koty niewychodzace. Od wielu gości, którzy mnie odwiedzali słyszałam, że na pierwszy rzut oka wygladają na szczęsliwe koty.
Kiedy tulą się do mnie, mruczą, strzelaja baranki, bawią sie na drapaku, biegają za piłeczką i mordują myszki-zabawki to też nie wyglądają na szczególnie nieszczęsliwe...
Sylwia Małgorzata S.

Sylwia Małgorzata S. Zarządzanie,
projekty społeczne,
administracja
samorządowa.

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

W Polsce... no tak, zabrzmiało złowieszczo.
W jakim to złym kraju żyjemy, prawda?

Dyskusja była jak najbardziej na poziomie - z braku argumentów najłatwiej "strzelić focha" i stwierdzić, że grono interlokutorów mi nie odpowiada.

Nie oceniamy ludzi, jedynie brak logiki w zachowaniu i niewyciąganie wniosków płynących z doświadczeń. Trudno, a by w takiej sytuacji głaskać po głowie i przytakiwać - zwłaszcza, jak się ma zupełnie inny bagaż doświadczeń.
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Tak do wszystkich mam podejście, że ważniejsza jest jakość - nie wiesz ile będziesz żyć, to chociaż żyj tak jak lubisz.

Wypuszczanie kota na dwór nie równa się z nieumyślnym mordowaniem go i skracaniem jego życia.
I dla mnie nie jest sprzeczne z logiką. Za to sprzeczne jest panowanie nad wszystkim.

Tak w strasznej Polsce żyjemy ze strasznymi ludźmi, którzy bardzo źle traktują swoje zwierzęta.
Głupotą można nazywać różne zachowania... a kiedyś mówiłaś, że nie wypowiadasz się oceniająco.
Napisałam wyraźnie O SOBIE - o ewentualnej swojej głupocie i swojej niefrasobliwości - czytanie ze zrozumieniem byłoby mile widziane.


A czy głupotą nie jest dla Ciebie pozwalanie kotu na wychodzenie?
Wiązanie faktów było by mile widziane.

Nie mam w zwyczaju "strzelania fochów".

Skoro wiesz lepiej, to wiedz nadal.
Dziękuję za dyskusję

THE ENDAnna Niedźwiecka edytował(a) ten post dnia 12.05.08 o godzinie 14:11

konto usunięte

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anno,
Wydaje mi się, że na podanym przeze mnie wątku ludzie piszą uczciwie, ze jeśli kot wychodził, a teraz nie chcą, by wychodził, to zdecydowana większość kotów nie traktuje tego jako tragedię, tylko się przyzwyczaja albo wręcz wychodzić nie chce.

Niewychodzenie jest na forum.miau taki standardem, że o nim się już nie dyskutuje - i dlatego podałam ten wątek nie żeby cię przekonac, tylko żeby pokazać, ze się da i koty nie są nieszczęśliwe przez to.

I zastanawiam się, gdzie ja Cię u licha obraziłam i nie dopuściłam do dyskusji... Bo nie kojarzę. Jeśli wzięłaś personalnie komentarz o mojej wierze w ludzką inteligencję - nie poradze na to nic, ale to była wyłącznie moja odpowiedź na dość ogólne pytanie Barbary, czemu mi się chce ;)

Ale skoro wolisz się obrazić i zabrać swoje zabawki - OK.

Ja tylko wiem, że za nasze błędy płaca ci, którzy są od nas zależni. Czy wygłoszenie twierdzenia, że moim zdaniem Twoje opinie są błędne jest już dyskusją niekulturalną?Uschi Pawlik edytował(a) ten post dnia 12.05.08 o godzinie 14:11
Sylwia Małgorzata S.

Sylwia Małgorzata S. Zarządzanie,
projekty społeczne,
administracja
samorządowa.

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anna Niedźwiecka:
Tak do wszystkich mam podejście, że ważniejsza jest jakość - nie wiesz ile będziesz żyć, to chociaż żyj tak jak lubisz.

Wypuszczanie kota na dwór nie równa się z nieumyślnym mordowaniem go i skracaniem jego życia.

Oczywiście - możemy zastosować mechanizm wyparcia, albo działania w białych rękawiczkach..
JA nie zabijam, JA tylko na to przyzwalam... - jakaż to różnica? Dla mnie żadna.

A czy głupotą nie jest dla Ciebie pozwalanie kotu na wychodzenie?

Jest - i dlatego tego nie robię.

Wiązanie faktów było by mile widziane.

A gdzież nastąpił brak tego?
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Ushi to nie było do Ciebie.

Ja nie będę nikomu zabraniać trzymać kota w domu, tym bardziej jeśli chciało sie go wypuścić, a kot nie chce.
Bronię tylko tych, którzy swoje koty wypuszczają. Jeśli robią to w miejscach przez siebie uważanych za bezpieczne, to nie byłabym wobec nich taka radykalna.Anna Niedźwiecka edytował(a) ten post dnia 12.05.08 o godzinie 14:14
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Sylwia Małgorzata S.:
Anna Niedźwiecka:
Tak do wszystkich mam podejście, że ważniejsza jest jakość - nie wiesz ile będziesz żyć, to chociaż żyj tak jak lubisz.

Wypuszczanie kota na dwór nie równa się z nieumyślnym mordowaniem go i skracaniem jego życia.

Oczywiście - możemy zastosować mechanizm wyparcia, albo działania w białych rękawiczkach..
JA nie zabijam, JA tylko na to przyzwalam... - jakaż to różnica? Dla mnie żadna.

Nie każdy kot wychodzący zginie pod kołami, albo z rąk niewychowanych dzieci. Wypuszczanie kota, to nie jest przyzwalanie na zamordowanie go i żadne wyparcie tu nie ma miejsca.
A czy głupotą nie jest dla Ciebie pozwalanie kotu na wychodzenie?

Jest - i dlatego tego nie robię.
Więc ja według Twojego sposobu myślenia jestem głupia.

Wiązanie faktów było by mile widziane.

A gdzież nastąpił brak tego?
W zdaniu wyżej masz odpowiedź
Anna N.

Anna N. www.trzebamarzyc.org

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"


Jedna z wyadoptowanych przeze mnie kotek tez była cudna ufną kotką, która łasiła się i dawała głaskać wszystkim ludziom. Mieszkała na zamknietym nowym osiedlu, gdzie mieszkają same rodziny z małymi dziećmi. Sami kulturalni i cywilizowani ludzie. Mili sąsiedzi.

Do tej pory zachodzę w głowę, który z nich ją skatował?:/

Dlaczego? - nawet nie pytam, bo na to odpowiedzi po prostu nie ma:(

Co do szczęścia... mam 3 koty niewychodzace. Od wielu gości, którzy mnie odwiedzali słyszałam, że na pierwszy rzut oka wygladają na szczęsliwe koty.
Kiedy tulą się do mnie, mruczą, strzelaja baranki, bawią sie na drapaku, biegają za piłeczką i mordują myszki-zabawki to też nie wyglądają na szczególnie nieszczęsliwe...

Przykro mi bardzo z powodu Twojej kotki. Zdaję sobie sprawę, że takie sytuacje mogą sie zdarzyć wszędzie i to jest strasznie przykre. Moja kotka nie przyzwyczai się nagle do siedzenia tylko w domu, więc będzie nadal wychodzić.
Nie chcę powiedzieć, że wszystkie koty siedzące w domu są nieszczęśliwe, niektóre mają potrzebę wychodzenia i trzymanie tych na siłę nie jest dla mnie w porządku.
Najbardziej przeszkadza mi bardzo negatywne ocenianie przez zwolenników kociego życia w domu tych, którzy swoje zwierzęta wypuszczają.
Mam nadzieję, że Twoje kotki zawsze będą radosne i szczęśliwe.
Pozdrawiam
Agnieszka M.

Agnieszka M. specjalista i
doradca ds. reklamy
Internetowej,
psycholog...

Temat: Jeszcze w sprawie kotów "wychodzących"

Anno,
Odnoszę nieodparte wrażenie, że Twoje nastawienie w tej dyskusji jest "nie, bo nie". Nikt Cie tu nie zmusi nijak do tego byś swojego kota nie wypuszczała:)
Obiektywnie rzecz ujmując więcej jest jednak zalet niewypuszczania kota niż wypuszczania.
Rozumiem, że po całej zaciętej dyskusji nie przyznasz racji dziewczynom - przemyśl to jednak na spokojnie.

Zastanów się czy 2-3 letnie dziecko też byłabyś w stanie wypuścić bez nadzoru - choćby i na zamkniętym osiedlu?

PS Z tego co wiem to Uschi akurat jest autorytetem w kwestii kotów, bo choćby od jesieni ub. roku uratowała z piwnic i ulic kilkadziesiąt kotów... (także takich po wypadkach).



Wyślij zaproszenie do