konto usunięte

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Roger Zacharczyk:
paweł D.:
Roger Zacharczyk:
paweł D.:
Fanatyzm nie jest dobry w żadnej postaci. A wielu podchodzi do tematu fanatycznie, co widać po wypowiedziach tutaj zamieszczonych.

fanatyzm? raczej świadomość. zawsze to lepsze niż radosna ignorancja.
To nie jest świadomość, tylko imaginacja. Wydaje się Wam, że każdy, kto chce zaopiekować się kotem, jest zły. Gdybym przeprowadził badanie na próbie swoich znajomych, to 100% z nich traktuje zwierzęta odpowiednio. Oczywiście jest to zbyt mała próba, by czegokolwiek dowieść, ale wystarczająca, by z pełną świadomością móc wysunąć stwierdzenie, iż nie każdy jest zły. Co nie oznacza, rzecz jasna, że każdy jest dobry.
Nigdzie też nie nakazuję, by ignorować przypadki złego traktowania zwierząt. Apeluję jedynie do niektórych osób o opamiętanie się, bo większą krzywdę wyrządzają zwierzakom traktując potencjalnych nowych opiekunów jak ostatnich zwyrodnialców, czy też idiotów. Rozumiem dbałość o dobro zwierzaka, ale szanujmy też ludzi.

ciągle do Ciebie nie dociera, że nigdzie nie napisałem ani nawet nie zasugerowałem, że każdy jest złym czy zidiociałym kandydatem na opiekuna a już na pewno nie było żadnych nawet podtekstów nt zwyrodniałości takowych, dlatego jeżeli ktoś tu ma jakieś wizje, to raczej Ty.
a skoro szanowny jest taki zbulwersowany tym, że każdego traktuje się jako potencjalnego laika, tudzież osobę nieodpowiednią do adopcji (z takich, czy innych względów), to jak w takim razie odróżnić jednych od drugich, bez tego typu procedury - "na ładne oczy"??
taki wywiad jest może niezbyt miły czy komfortowy, ale to jest tutaj chyba sprawa drugorzędna, bo chodzi o dobro tych kotów?
jest różnica pomiędzy byciem niedoinformowanym a byciem idiotą? owszem, jeżeli ktoś się przed tym doinformowaniem broni rękoma i nogami, to zaczyna zasługiwać na miano ignoranta czy nawet idioty - tu się zgadzam.
to cenne, ale w necie obowiązuje netykieta.
I tu się zgadzamy. Dlatego proponuję się z nią zapoznać. Nigdzie bowiem nie nakazuje ona, by zwracać się do kogoś per "ty", wręcz przeciwnie - pozwala na to, o ile rozmówca wyrazi taką zgodę. Cieszę się więc, że takową zgodę uzyskałem. Jednocześnie mam nadzieję, iż różnica pomiędzy "nakazuje" a "pozwala" jest zrozumiała.
Kultura natomiast obowiązuje wszędzie, także w sieci i to nie podlega dyskusji.

Niemniej jednak, proszę o wybaczenie. Zachowałem się prostacko i dziecinnie, gdyż zwróciłem się do kogoś per "Pan" podczas dyskusji na forum. Postaram się więcej tego błędu nie powtórzyć. Toteż ten temat poboczny uważam za zakończony.

bez komentarza :)

konto usunięte

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Roger Zacharczyk:
Paulina N.:
Roger Zacharczyk:
Wrocławskie TOZ współpracuje ze sklepami zoologicznymi. Często widzi się tzw. kąciki adopcyjne. Latem poszedłem do takiego sklepu, poprosiłem o kociaka, podpisaliśmy umowę i porozmawialiśmy z pracownicą sklepu (nie fundacji), kupiłem odpowiednią wyprawkę i tyle. Tak to powinno wyglądać. Bez chorych wywiadów, nakazów przemeblowania mieszkania, etc.

Uhm... a widziałeś ile kotów i w jakich warunkach siedziało w Kakadu w Galerii Dominikanskiej? A widziałes jak teraz wygląda o pomieszczenie jak siedzą tam fretki?
Na willę z basenem ich nie stać. Mają takie, a nie inne warunki także w schronisku.
Ja osobiscie TOZowi nie ufam. Też mam kota z adopcji właśnie z Galerii, gdzie "wystawił" je TOZ. Kot miał mieć 3 miesiace, miał 6 tygodni.
Taką dużą różnicę wieku raczej nietrudno rozpoznać.
Miał być zdrowy a przywlókł jakąs zarazę.
Gdy ja brałem swojego, zapewniono mnie, że kot został odrobaczony itp., jednak mimo wszystko zalecano wizytę u weterynarza. Sądzę, że normalnym jest zabranie zwierzęcia do lekarza tuż po zabraniu go do adopcji.
Bidula był kompletnie zagubiony, żarłoczny (walka o pokarm wśród wielu kociąt).
Dostałam książeczkę od niewiadomo jakiego kota bo dane wpisywała pracownica sklepu na miejscu.
Jak to się ma zachowania ludzi ze schronisk względem potencjalnych opiekunów?
Dostałam umowę w której było napisane że TOZ się ze mną skontaktuje w celu sprawdzenia czy kotu jest u nas dobrze - nigdy się nie odezwali.
To nie oni mają dbać o zwierzaka, tylko Ty. Zwierzę przynajmniej nie stresuje się wizytami obcych.
Sama jestem hodowcą i nie dziwię się temu że ludzie oddający koty do adopcji tak rygorystycznie sprawdzają warunki. Czasami to jest przegięcie bo najważniejsze jest i tak dobre kochające serce. Ale jeśli to dobre kochające serce o wielu rzeczach nie wie to po prostu trzeba to powiedzieć, uświadomić :) tylko ładnie grzecznie i delikatnie
Zgadza się. Ładnie i grzecznie. Z szacunkiem, a nie z założeniem, że "on jest zły, przy nim to zwierzę nie przetrwa".

te procedury to jedynie próba odróżnienia właściwego opiekuna od niewłaściwego. czy jak zatrzymuje Cię policja i każe dmuchać w balonik, to masz do nich pretensje, że traktują Cię jak pijaka? inaczej się tego po prostu nie da zrobić i kropka. są tylko dwie możliwości, albo oddawać "na wiarę" z nadzieją, że kot trafia w dobre ręce (oczywiście loteria), albo trzymać się pewnych procedur i mieć ileś tam procent pewności. zawsze trafi się jakiś bufon, który się obrazi na panie z fundacji, bo poprosiły o założenie siatki na balkonie, zapowiedziały wizytę po adopcyjną czy jeszcze na coś innego. mają politykę mniejszej ilości adopcji, ale za to sprawdzonych. uważam że to godne pochwały, bo na pewno nie należy do czynności łatwych ani przyjemnych. w przeciwieństwie jak widać do wrocławskiego TOZu, wykazują troskę i zainteresowanie losem swoich zwierzaków. tak trudno to zrozumieć?

czy te wszystkie procedury, chociaż na pewno uciążliwe, przeczą zasadzie dla Ciebie priorytetowej czyli "grzecznie i z szacunkiem"? wątpię.
Roger Zacharczyk

Roger Zacharczyk Programista (gry,
webserwisy,
aplikacje użytkowe),
fotograf

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

paweł D.:
a skoro szanowny jest taki zbulwersowany tym, że każdego traktuje się jako potencjalnego laika, tudzież osobę nieodpowiednią do adopcji (z takich, czy innych względów),
No właśnie - z jakich względów traktuje się tak każdą osobę?
to jak w takim razie odróżnić jednych od drugich, bez tego typu procedury - "na ładne oczy"??

Wypowiedź jednej z osób w tym temacie:
robili wszystko, żeby mnie do adopcji zniechęcić, a zaliczyłam ankietę, wizytę przedadopcyjną (notabene pani spóźniła się skromne 2 godzinki), wyjazd za miasto celem zapoznania psa (tu pani się spóźniła tylko godzinkę), którego chiałam adoptować i 3 godzinny spacer z nim, kolejną rozmowę z panią z fundacji w trakcie spaceru zaczynającą się od "miałam nadzieję, że się przestraszycie i nie będziecie go chciały", a wreszcie "sugestia" zmian architektonicznych w ogrodzie - czyli budowa kojca, którego ja nie uznaję, i wizytę behawiorysty. no błagam.
dodam, że znam się na psach, nie jest to moja pierwsza adopcja i umiem się obchodzić z psami trudnymi, wymagającymi pracy czy agresywnymi. dałam nawet namiary na naszego weta, żeby panie z fundacji mogły się upewnić. czyli wykazałam maksimum dobrej woli.
nie wiem co jeszcze panie by chciały - deklaracji pisemnej "nie oddamy psa choćby ugryzł"? dałam taką deklarację! jednak ostatecznie staneło na innym psie, bo już się nam nie chciało użerać, a panie dalej były nieprzekonane.
szkoda w tym wszystkim tylko psa, bo ciężko będzie znaleźć "odważnego", który wypełni wszystkie wymagania.
Czy to jest dobra procedura? Czy "instrukcja obsługi zwierzaka" + umowa adopcyjna nie wystarczy?
Po co w takim razie ta umowa?
paweł D.:
jest różnica pomiędzy byciem niedoinformowanym a byciem idiotą? owszem, jeżeli ktoś
się przed tym doinformowaniem broni rękoma i nogami, to zaczyna zasługiwać na miano
ignoranta czy nawet idioty - tu się zgadzam.
Czy osoba, której słowa wyżej przytoczyłem, broniła się rękoma i nogami przed doinformowaniem? Nie sądzę. A mimo to, pracownice ze schroniska zachowały się nieodpowiednio. Zatem to raczej one zasługują na takie miano. I przykre jest, że te zwierzęta cierpią z powodu nadopiekuńczości niektórych fanatyków.
Roger Zacharczyk

Roger Zacharczyk Programista (gry,
webserwisy,
aplikacje użytkowe),
fotograf

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

paweł D.:
te procedury to jedynie próba odróżnienia właściwego opiekuna od niewłaściwego. czy jak zatrzymuje Cię policja i każe dmuchać w balonik, to masz do nich pretensje, że traktują Cię jak pijaka?
Czy odczuwasz wtedy, że uważają, iż piłeś, czy czujesz, że po prostu wykonują swoje zadanie?
Czy koleżanka, której wypowiedź przytoczyłem odczuła, że pracownice wykonywały swoje zadanie, czy że traktowały ją jak nieodpowiedniego opiekuna?

Widzisz różnicę? Chodzi o podejście do drugiego człowieka. Co innego jest sprawdzić go, a co innego założyć sobie że jest zły i sprawdzić go.
inaczej się tego po prostu nie da zrobić i kropka.
Na pewno można zadbać o to, by potencjalny opiekun nie odczuł tego, o czym mówię.
są tylko dwie możliwości, albo oddawać "na wiarę" z nadzieją, że kot trafia w dobre ręce (oczywiście loteria), albo trzymać się pewnych procedur i mieć ileś tam procent pewności.
Fakt.
zawsze trafi się jakiś bufon, który się obrazi na panie z fundacji, bo poprosiły o założenie siatki na balkonie, zapowiedziały wizytę po adopcyjną czy jeszcze na coś innego.
Wtedy jest bufonem. Ale jeśli to panie z fundacji przeginają (co się często zdarza)? Kto wtedy jest bufonem, czy raczej fanatykiem?
mają politykę mniejszej ilości adopcji, ale za to sprawdzonych.
Adopcja może i sprawdzona, ale czy przekłada się to na dobro zwierzaków, które skazane są na dalsze czekanie na opiekuna? Niekoniecznie. Dlaczego? Bo ktoś, kto przez ostatnie X lat opiekował się kotem, nagle, zdaniem pani z fundacji, nie ma pojęcia o tych zwierzętach.
uważam że to godne pochwały, bo na pewno nie należy do czynności łatwych ani przyjemnych. w przeciwieństwie jak widać do wrocławskiego TOZu, wykazują troskę i zainteresowanie losem swoich zwierzaków.
tak trudno to zrozumieć?
Ale ja tu nie mówię o zwykłej trosce. Ja tu mówię o nadgorliwości i fanatyzmie. Nie wiem, jak wrocławskie TOZ interesuje się byłymi podopiecznymi, w każdym bądź razie nie odczułem, bym ich zdaniem był osobą nieodpowiednią do adopcji mimo, iż otrzymałem pouczenie i zobowiązany byłem do podpisania umowy adopcyjnej.
czy te wszystkie procedury, chociaż na pewno uciążliwe, przeczą zasadzie dla Ciebie priorytetowej czyli "grzecznie i z szacunkiem"? wątpię.
Nadal wątpisz? Powtórzę raz jeszcze - procedura to jedno, a sposób jej wykonania to drugie. Można wykonać ją z poszanowaniem drugiego człowieka, a można, wykonując ją, traktować potencjalnego opiekuna jak kogoś, kto się nie nadaje zakładając to sobie z góry nawet, jeśli wszystko wskazuje, że jest inaczej.
Izabela Korzińska

Izabela Korzińska Architekt /
Developer ETL/TEam
Leader, Roche Polska

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Mnie te pytania przedadopcyjne raczej rozczulają, bo świadczą tylko o tym, że osobie, która wyadoptowuje zwierza bardzo na nim zależy i moim zdaniem to TRZEBA uszanować. Nie świadczy to na pewno o upierdliwości dla samego wymądrzenia się (a już na pewno nie o fanatyzmie), tylko jest miarą troski obecnego, przejściowego "właściciela" kota o to, czy jego przyjaciel dobrze trafi.
Z kolei osoba, która chce przygarnąć kota z powodu, dla którego się przygarnia zwierzęta, czyli aby mieć w domu włochatego przyjaciela, powinna być na tyle wyrozumiała, aby pozwolić człowiekowi, oddającemu jej kota zyskać pewność, że będzie miał rewelacyjną opiekę.
Jeśli zwierzę chcemy potraktować, jak towar, to dopiero wtedy takie pytania są nie na miejscu.
Może ktoś przegina. Ale nie demonizujcie z tego powodu instytucji, jaką są domy tymczasowe. Bo dla bezdomnych zwierzaków nie istnieje nic lepszego. Doceńcie to, a nie psioczycie. Osobiście bardzo się z nich cieszę i podziwiam osoby, które poświęcają własny komfort, aby pomagać zwierzakom. A przecież one z reguły trafiają do tych osób w opłakanym stanie - brudne, zapchlone i zarobaczone.
Olga Bajak

Olga Bajak specjalista ds.
marketingu, RM
GASTRO

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Ja jestem 2 miesiące po adopcji. Nigdy wcześniej nie opiekowałam się kotem, dlatego świadomie (i troszkę z wygody) wybrałam kota dorosłego. Było mi obojętne czy to będzie kot z DT czy z prywatnej rodziny.
Oglądałam przeróżne koty przez rok (tak, przez kilkanaście miesięcy) aż zobaczyłam Hajdi. Napisałam bardzo długiego maila z całą moją życiową historią nie pomijając rozmiaru swojego buta i odległości jaką miałam do przedszkola. Dostałam odpowiedź, że poradzę sobie z opieką nad kotem. 4 dni później przejechałam 70km, kupiłam po drodze transporter, odnalazłam w obcym mieście wskazany adres i zobaczyłam moją Hajdi :) Rozmowa była długa, ale przede wszystkim dlatego, że miałam tysiące pytań. Obowiązkami się nie przeraziłam bo, jako świadomie podchodząca do poszerzania rodziny, przeczytałam na czym polega adopcja i czego mogę się spodziewać w pierwszych dniach po zabraniu sierścia.
Do byłej opiekunki dostałam wszelkie możliwe namiary i numery żebym mogła w środku nocy zadzwonić jak coś mnie zaniepokoi.
Miło wspominam adopcję.
Przekazanie niezbędnych uwag i informacji dot. obowiązków uważam za konieczne. Osoba która CHCE kota, która podjęła tą decyzję świadomie, nie wystraszy się tego.

PS. Moje prywatne centrum rozrywki uwiesiło się na klamce okna dachowego i tak mi tu dynda przed oczami :)Olga Bajak edytował(a) ten post dnia 22.01.11 o godzinie 22:45
Roger Zacharczyk

Roger Zacharczyk Programista (gry,
webserwisy,
aplikacje użytkowe),
fotograf

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Izabela Korzińska:
Może ktoś przegina. Ale nie demonizujcie z tego powodu instytucji,
Ludzie są różni. Jedni są skrajnie olewający to, czy zwierzę oddają w dobre ręce, a inni są skrajnie nadgorliwi. Są też ludzie normalni i oni są ok.
Tak, jak nie powinno się tolerować osób znęcających nad zwierzętami, tak nie powinno się tolerować osób, które przeginają w schroniskach, ponieważ nie pomagają w ten sposób zwierzętom.
jaką są domy tymczasowe. Bo dla bezdomnych zwierzaków nie istnieje nic lepszego. Doceńcie to, a nie psioczycie.
Doceniamy, że są ludzie, którzy chcą tym zwierzętom zapewnić opiekę na jak najwyższym poziomie.

konto usunięte

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Roger Zacharczyk:
Izabela Korzińska:
Może ktoś przegina. Ale nie demonizujcie z tego powodu instytucji,
Ludzie są różni. Jedni są skrajnie olewający to, czy zwierzę oddają w dobre ręce, a inni są skrajnie nadgorliwi. Są też ludzie normalni i oni są ok.
Tak, jak nie powinno się tolerować osób znęcających nad zwierzętami, tak nie powinno się tolerować osób, które przeginają w schroniskach, ponieważ nie pomagają w ten sposób zwierzętom.
jaką są domy tymczasowe. Bo dla bezdomnych zwierzaków nie istnieje nic lepszego. Doceńcie to, a nie psioczycie.
Doceniamy, że są ludzie, którzy chcą tym zwierzętom zapewnić opiekę na jak najwyższym poziomie.

są ludzie, dla których liczy się jedynie komfort adopcji i są tacy, dla których jest to sprawa drugorzędna. którzy z nich "są ok"?
ilość, zwłaszcza w takim przypadku nigdy nie idzie w parze z jakością. robi się coś albo szczegółowo i starannie albo szybko i pobieżnie. to co zrobiła ta osoba w sklepie zoologicznym "miło i grzecznie", to typowa fuszerka, działanie pozorowane, żeby nikt się nie przyczepił, że tego nie było. najlepszym na to dowodem jest relacja Pauliny. nic się nie zgadzało - ani wiek kota, ani jego stan zdrowia, ani to że się później skontaktują. mało że kot okazał się być chory, to jeszcze był wygłodzony... jednym słowem katastrofa.
jeżeli tak Twoim zdaniem powinny wyglądać wszystkie adopcje, to w zasadzie nie ma o czym gadać.paweł D. edytował(a) ten post dnia 22.01.11 o godzinie 01:22
Roger Zacharczyk

Roger Zacharczyk Programista (gry,
webserwisy,
aplikacje użytkowe),
fotograf

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

paweł D.:
są ludzie, dla których liczy się jedynie komfort adopcji i są tacy, dla których jest to sprawa drugorzędna. którzy z nich "są ok"?
ilość, zwłaszcza w takim przypadku nigdy nie idzie w parze z jakością. robi się coś albo szczegółowo i starannie albo szybko i pobieżnie. to co zrobiła ta osoba w sklepie zoologicznym "miło i grzecznie", to typowa fuszerka, działanie pozorowane, żeby nikt się nie przyczepił, że tego nie było. najlepszym na to dowodem jest relacja Pauliny. nic się nie zgadzało - ani wiek kota, ani jego stan zdrowia, ani to że się później skontaktują. mało że kot okazał się być chory, to jeszcze był wygłodzony... jednym słowem katastrofa.
jeżeli tak Twoim zdaniem powinny wyglądać wszystkie adopcje, to w zasadzie nie ma o czym gadać.paweł D. edytował(a) ten post dnia 22.01.11 o godzinie 01:22
Cały czas podkreślam, że same procedury to jedno, ale sposób ich stosowania to drugie. Koleżanka, której wypowiedź przytoczyłem spotkała się raczej z nieodpowiednim zastosowaniem procedur. Z nadgorliwością. Nie uważasz, że tamta pani z fundacji przegięła?

konto usunięte

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Roger Zacharczyk:
paweł D.:
są ludzie, dla których liczy się jedynie komfort adopcji i są tacy, dla których jest to sprawa drugorzędna. którzy z nich "są ok"?
ilość, zwłaszcza w takim przypadku nigdy nie idzie w parze z jakością. robi się coś albo szczegółowo i starannie albo szybko i pobieżnie. to co zrobiła ta osoba w sklepie zoologicznym "miło i grzecznie", to typowa fuszerka, działanie pozorowane, żeby nikt się nie przyczepił, że tego nie było. najlepszym na to dowodem jest relacja Pauliny. nic się nie zgadzało - ani wiek kota, ani jego stan zdrowia, ani to że się później skontaktują. mało że kot okazał się być chory, to jeszcze był wygłodzony... jednym słowem katastrofa.
jeżeli tak Twoim zdaniem powinny wyglądać wszystkie adopcje, to w zasadzie nie ma o czym gadać.paweł D. edytował(a) ten post dnia 22.01.11 o godzinie 01:22
Cały czas podkreślam, że same procedury to jedno, ale sposób ich stosowania to drugie. Koleżanka, której wypowiedź przytoczyłem spotkała się raczej z nieodpowiednim zastosowaniem procedur. Z nadgorliwością. Nie uważasz, że tamta pani z fundacji przegięła?

o tym piszesz?
"Czy półgodzinną rozmowę z panią z fundacji / DT, wizytę przedadopcyjną, podpisywanie umowy, montowanie siatki na balkonie i wizję wizyt poadopcyjnych? Słowem - dużo stresu dla osoby, która w życiu kotka nie miała."

no jakoś nie.
prędzej w przypadku Beaty, która jak twierdzi miała nie jednego kota i z którą chyba rzeczywiście rozmawiano niezbyt grzecznie, skoro się zniechęciła. jeżeli osoba jest starsza i doświadczona w trzymaniu kotów, tym bardziej powinna być bardziej ulgowo potraktowana. poza tym przypadek jeszcze innej koleżanki (sorry nie pomnę imienia), która musiała znosić spóźnienia pani z fundacji liczone w godzinach. to rzeczywiście już było "przegięcie" i przejaw braku odpowiedzialności drugiej strony. nie przekreśla to chyba jednak zasadności tych procedur, co najwyżej nie najlepiej świadczy o osobach je wykonujących? życie...
Ania M.

Ania M. One step forward,
two steps back

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

ja tez mam kota od 10 lat i jak chciałam adoptować drugiego z DT to spasował

am, bo czułam się traktowana jak totalny nowicjusz, który nic o kotach nie wie. I o dziwo kot którego chciałam do dziś dnia nie znalazł domu a Pani obrzuciły mnie uwagą, że jak mi się nie podoba to mam spadać bo one sobie szybko znajdą kogoś. Nie znalazły...

Znam wiele osób, które pomagają kotom. I znam fanatyków, którzy zajmują się adopcją. Uważam, że wiele kotów znalazłoby dom, gdyby nie takie fanatyczne podejście. Wszystko można wytłumaczyć każdemu, ale to zależy od sposoby przekazywania wiedzy.

Mnie też uraczono tekstami "myślałam, że cię zniechęcimy" to po co do diabła chcecie, żeby go ktoś adoptował??? Po co to ogłaszacie skoro usiłujecie odwieść od tego. Nie mam nic przeciwko uprzedzaniu o zagrożeniach, ale nie w formie zniechęcania.
Roger Zacharczyk

Roger Zacharczyk Programista (gry,
webserwisy,
aplikacje użytkowe),
fotograf

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

paweł D.:
o tym piszesz?
"Czy półgodzinną rozmowę z panią z fundacji / DT, wizytę przedadopcyjną, podpisywanie umowy, montowanie siatki na balkonie i wizję wizyt poadopcyjnych? Słowem - dużo stresu dla osoby, która w życiu kotka nie miała."

no jakoś nie.
Tu jest ok.
prędzej w przypadku Beaty, która jak twierdzi miała nie jednego kota i z którą chyba rzeczywiście rozmawiano niezbyt grzecznie, skoro się zniechęciła. jeżeli osoba jest starsza i doświadczona w trzymaniu kotów, tym bardziej powinna być bardziej ulgowo potraktowana. poza tym przypadek jeszcze innej koleżanki (sorry nie pomnę imienia), która musiała znosić spóźnienia pani z fundacji liczone w godzinach. to rzeczywiście już było "przegięcie" i przejaw braku odpowiedzialności drugiej strony. nie przekreśla to chyba jednak zasadności tych procedur, co najwyżej nie najlepiej świadczy o osobach je wykonujących? życie...
Tu już nie. Niestety. Także w końcu się rozumiemy. :)
Katarzyna Ataman

Katarzyna Ataman A strong 360-degree
marketing
practitioner with a
focus o...

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

wywiązała się bardzo długa dyskusja z małymi różnicami poglądów, więc chciałabym coś dodać od siebie:

nikt tu nie neguje sensowności wywiadu przedadopcyjnego, bo ważne jest żeby sprawdzić jakim właścicielem i w jakich warunkach będzie żył adoptowany zwierzak.

krytykowana jest nadgorliwość i fanatyzm, bo, jak każda skrajność, szkodzi sprawie.

wywiad powinien być prowadzony umiejętnie i być dostosowywany do poziomu rozmówcy.

krew mnie zalewa jak "wszystkowiedząca" pani z fundacji uczy mnie jak się z psem czy kotem obchodzić, a nie przyjmuje do wiadomości, że jestem osobą bardzo doświadczoną w pracy ze zwierzętami i o zabezpieczeniach, zdrowiu i pracy ze zwierzakiem wiem conajmniej tyle co ona, jeśli - z całym szacunkiem - nie wiem więcej.

nikt nie lubi jak ktoś traktuje go protekcjonalnie, nikt nie lubi ingerencji w swój prywatny teren jakim jest mieszkanie, więc powinno to być uszanowane.

inaczej prowadzić wywiady i rozmawiać z ludźmi doświadczonymi,a inaczej z zielonymi - tu jest potrzebna dawka edukacji i ostrzeżeń, większa niż w przypadku osób doświadczonych, gdzie wystarczy wybadać poglądy.
Mariola B.

Mariola B. Tester
oprogramowania /
Quality Assurance
Engineer / hob...

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Plusik dla Rogera parę postów powyżej był przypadkiem. Ale generalnie zgadzam się i z Rogerem, i z Pawłem, najlepiej całą dyskusję podsumowała chyba Kasia w poście nade mną :)
Joanna Guśko

Joanna Guśko I know that I was
born and I know that
I'll die. The in
b...

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

to i ja sie dopisze, bo dla mnie ta dyskusja bardzo 'na czasie'

od poczatku stycznia szukalam kota (pilnie i szybko, bo mialam wolny tydzien, ktory chcialam poswiecic na oswajanie nowego przybysza z rezydentem)
na poczatku grudnia odszedl moj 12-letni kocurek i w domu zostal 5-letni, ktoremu szukalam brata (jeden i drugi trafily do mnie jako male kociaki, wiec doswiadczenie w opiece nad kotami jako takie mam)

rozmowy z paniami z fundacji to byla jakas droga przez meke!! - warunki spelniam, koty nie wychodza, jedza RC i surowa wolowinke, sa glaskane, chuchane, leczone itd - niestety to chyba nie bylo wystarczajace zeby wzbudzic zaufanie (nie chce tu sie za bardzo rozpisywac, ale moglabym przytoczyc kilka rozmow, czy mailowych korespondencji, ktore mniej uparta osobe zniechecilyby skutecznie)

od 3 tygodni mieszka z nami 'paluchowiec' :) nieco dominujacy, czasem agresywny, nieprzytulasny, ale juz kochany przez cala rodzine, ktora cierpliwie czeka kiedy bedzie mozna go wysciskac i wyprzytulac
Kamil Rajczyk

Kamil Rajczyk Projektant - grafik
3D, Rhinoceros 3D,

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

widzę, że nie tylko j mam dziwne wrażenia po rozmowie z osobami od adopcji.
no nawet nie była to jeszcze rozmowa tylko wymiana e-maili.
dokocić sie chciałem już od kawałka czasu, przeglądałem ogłoszenia zostawiane w sklepach, rozpuściłem info wśród znajomych. w końcu trafiłem na częstochowski elpis. napisałem mejla, dostałem odpowiedź z pytaniami czy sie zgadzam na umowe adopcyjną, wizyty poadopcyjne, opisałem jakie mam warunki mieszkaniowe (kot będzie sobie wychodził bo mam za oknem ogród i jest daleko od zagrożeń ulicznych) i czy zamierzam sterylizować...

odpisałem zgodnie z prawdą i temat sie totalnie urwał. ani 'przykro nam - pan sie nie nadaje', ani 'odezwiemy się gdy będą zwierzaki szukały domu' ani nawet 'pocałuj psa w nos'. od prawie dwóch miesięcy cisza. wziąłbym kociaka ze schroniska, ale odradzono mi to gdy już kot jest w domu i łatwo przywlec choróbsko jakieś. (pierwszego w życiu kociaka właśnie w taki sposób straciłem - był chory ze schroniska i na ówczesne czasy bez szans, więc jestem na tym punkcie przewrażliwiony)
Emi B.

Emi B. Mani Mani

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

ja mam dwie adopcje za sobą, od tej samej osoby, odbyło się to normalnie, choć w ogóle sam wywiad był dla mnie zaskoczeniem. natomiast zanim moje słodziaki trafiły do mnie odrzucono mnie trzy razy "a bo kolejka" "a bo za daleko" "a bo dopiero za dwa miesiące" bla bla bla

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

ciekawy list - pasuje do dyskusji w temacie:

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,9106300,Dla...
Kamila W.

Kamila W. Konsultant Executive
Search

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

Kamil Rajczyk:
widzę, że nie tylko j mam dziwne wrażenia po rozmowie z osobami od adopcji.
no nawet nie była to jeszcze rozmowa tylko wymiana e-maili.
dokocić sie chciałem już od kawałka czasu, przeglądałem ogłoszenia zostawiane w sklepach, rozpuściłem info wśród znajomych. w końcu trafiłem na częstochowski elpis. napisałem mejla, dostałem odpowiedź z pytaniami czy sie zgadzam na umowe adopcyjną, wizyty poadopcyjne, opisałem jakie mam warunki mieszkaniowe (kot będzie sobie wychodził bo mam za oknem ogród i jest daleko od zagrożeń ulicznych) i czy zamierzam sterylizować...

odpisałem zgodnie z prawdą i temat sie totalnie urwał. ani 'przykro nam - pan sie nie nadaje', ani 'odezwiemy się gdy będą zwierzaki szukały domu' ani nawet 'pocałuj psa w nos'. od prawie dwóch miesięcy cisza. wziąłbym kociaka ze schroniska, ale odradzono mi to gdy już kot jest w domu i łatwo przywlec choróbsko jakieś. (pierwszego w życiu kociaka właśnie w taki sposób straciłem - był chory ze schroniska i na ówczesne czasy bez szans, więc jestem na tym punkcie przewrażliwiony)


właśnie takie zachowania opisane powyżej przekładają się na jeszcze gorszy los zwierząt... Postaraj się nie przekładać niewłaściwego podejścia ludzi, którzy po prostu zatracili granicę, gdzie kończy się troska o zwierzę a gdzie zaczyna przedłużanie życia w "poczekalni". Po za tym bezdomne zwierzęta czekają na właścicieli nie tylko w schroniskach
Kamil Rajczyk

Kamil Rajczyk Projektant - grafik
3D, Rhinoceros 3D,

Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?

nie zniechęcam się. cały czas sie rozglądam po zoologicznych w których bywam za ogłoszeniami i po miejscach gdzie by można było sie dowiedzieć o kociakach :)



Wyślij zaproszenie do