Kamil
Rajczyk
Projektant - grafik
3D, Rhinoceros 3D,
Temat: adopcje - czy nie za dużo wymagacie?
hurtem skomentuję dwie strony postów ;)może to być bez ładu i składu, ale mnie tknęły tamte posty więc sie do nich odniose...
Anna Maria I.:kotów jest tyle na ile pozwalają im warunki. ludzie wyrzucają straszne ilości pożywienia - pewne gatunki sie do tego przystosowały i całkiem dobrze sobie radzą mając pewnie największe populacje w swoich dziejach.
Nie można teraz mówić o ewolucyjnym przystosowaniu bo wszystko dla ewolucji stanęło na głowie :) nie ma naturalnej selekcji, przez co jest nadmiar kotów - i też przez nadgorliwość ludzką i dobroć która prowadzi do ratowania słabych jednostek [...] nie zmienia to > faktu, że kotów jest za dużo ii to faktycznie widać gołym okiem.
Magdalena J.:ja bym sie właśnie bał hodowli jakiekolwiek by one nie były. nikt nie hoduje zwyczajnych kotów (dobrze nam znanych dachowców) a ich rasy rzadkie lub mutacje hodowlane...
To lepiej jest nie robić nic i pozwolić dalej się im rozmnażać w takiej ilości i w takich warunkach? O ilość kotów bym tak bardzo się nie martwiła - jest na świecie tyle hodowli (mówię o prawdziwych hodowlach), że zapewnią one żywotność gatunku.
Magdalena J.:
I tak na marginesie dodam, że zdrowy, zadbany kot może żyć grubo ponad 10 lat, więc aby je "wybić" jak to mi zarzucasz musiało by minąc naprawdę dużo czasu.....jeżeli wykastrujesz/wysterylizujesz cały gatunek albo całą rasę to istnieć będzie tylko i wyłącznie przez okres jednego pokolenia - w przypadku kota jak sama podałaś będzie to grubo ponad 10 lat (a nie więcej niż 25).
Ja kocham zwierzęta i śmiem myśleć, że przez sterylizację i kastrację nie zabijam zwierząt.nikt by przecież nie chciał myśleć że prowadzi swoim zachowaniem pomnożonym przez ilość takich 'kochających' do zmniejszania różnorodności puli genetycznej co może doprowadzić do wyginięcia gatunku.
Anna Maria I.:niestety akcja sterylizacyjna na taką skalę jest już niemożliwa. za 40 lat będzie 8 miliardów.... chyba, że hindusi zrobią realny spis ludności to może i wcześniej.
człowiek jest po prostu popieprzony, i to niektórych ludzi powinno się kastrować, patrząc na to co nasz gatunek robi:((
Marlena Pindras:
Kwestionariusz, tak jak już pisałam, jest umieszczony na stronie, wypełniają go osoby, które poszukują kota a następnie wysyłają na fundacyjnego maila. Od odpowiedzi na te pytania, zależy do kogo odsyłamy daną odobę (do jakiego DT).
przepraszam - nie załapałem kontekstu formularza. w tym przypadku pytania 'warunkowe' mają uzasadnienie - by dobrać kota i dom w sposób optymalny. nie wiem czemu sie zasugerowałem, że te pytania mają skreślać przyszłego opiekuna - pewnie zbyt dużo czytania naraz i sie posty pozlewały. mea culpa
A jeśli chodzi o sterylizacje kotów to jak już pisałam walczymy z ich nadpopulacją, o to abyśmy na swojej drodze spotykały jak najmniej bezdomnych, chorych i potrzebujących kotów a te 2 sprawy łączą się ze sobą.ciekawe czy tylko ja o tym pomyślałem, że taka walka z "nadpopulacją" (windows mi podkreśla to słowo na czerwono więc chyba ono nie istnieje oficjalnie) to może być sposób na nabijanie portfeli tych którzy zajmują sie sterylizowaniem? łatwo wyłapać kolonie na wpół oswojonych, dokarmianych kotów ale wyłapanie dzikusów jest niemożliwe - fizycznie człowiek nie jest w stanie sie wcisnąć tam gdzie kot wejdzie, więc zasadność takich akcji może być poddana dyskusji.
przypomina mi sie pewna historia - na przełomie wieków XIX i XX było od zatrzęsienia wróbli. uważano je za plagę (uważano je za szkodniki wyżerające zboża) i zwalczano - zwłaszcza że upodobały sobie ludzkie skupiska. truto, płoszono, niszczono gniazda a jednak wróbli nie ubywało. przełom przyszedł wraz ze zmianą cywilizacyjną gdy konie zostały zastąpione przez samochody - zwyczajnie wróble nie miały co jeść ponieważ dużo pożywienia pozyskiwały z końskich jabłek, tego co koń nie przetrawił. wniosek pierwszy: ludzka nieznajomość ekosystemu, nawet mając go pod nosem. wniosek drugi: obecnie gatunki wróbla są pod ochroną a w miastach jest ich zbyt mało i nie spełniają swojej roli w likwidacji owadów.
'ludzie z fundacji', weterynarze czy wolontariusze nie są biologami którzy fachowo mogą sie wypowiedzieć o ekosystemach miejskich i podpierając sie badaniami naukowymi powiedzieć coś o nadpopulacjach gatunków. jeżeli mamy jakąś nadpopulację to jest to populacja szczurów które nie mają naturalnego wroga w ekosystemie miejskim.
ps: chyba cała dyskusja wyszła daleko poza ramy tematu.... przynajmniej ja sie już gubię w ilości wątków pobocznych i ich wzajemnych relacjach ;)