Temat: Święto Zmarłych
Oto fragment wywiadu, który zrobiła ze mną Magda Mąka do WP na temat święta zmarłych:
Święto zmarłych, czyli rozmowa z duchami
O tym czy dusza zmarłego przebywa na cmentarzu, jak się przygotować do śmierci opowiada Sebastian Minor – tanatoterapeuta, udzielajacy pomocy osobom umierającym, przeprowadzający dusze zmarłych, założyciel fundacji „Feniksa”, autor książki „Pupu w krainie życia po śmierci”.
Po co tak naprawdę jest nam święto zmarłych?
Wcześniej to były święta pogańskie. Właściwie w każdej kulturze mamy kult zmarłych, czy to w formie jawnej czy ukrytej. To święto powstało na skutek już istniejących rytuałów, które Kościół zaadoptował i zalegalizował . Ale nie mówmy o historii, powiedzmy sobie o podstawowych celach jakie można osiągnąć dzięki wizycie na cmentarzu. Podam tekst z nagrobków, który często widuje. Odzwierciedla on pewną mądrość: „Kim ty jesteś ja byłem, kim ja jestem ty będziesz”. Jest to świadomość naszej przemijalności i zetknięcie się z energią rozpadu, transformacji. Coroczna, nieco wymuszona tym świętem wizyta na cmentarzu, jest też podstawą do tego, by oddać się autorefleksji.
Kolejnym celem jest pomoc duszom zmarłym w oderwaniu się od tego świata. Te osoby, które zmarły, często nie wiedzą, że umarły, chcą kontynuować swoją pasję życia powielają te czynności, które za życia powielały tysiąc razy. Osobom takim wydaje im się, że coś jest nie tak, bo ludzie ich nie zauważają, ale przypisują to temu, że może ktoś się obraził, może jeszcze wszystko się zmieni. Na pewno możemy pomóc tym duszom w oderwaniu się od Ziemi.
Jak wygląda śmierć dzisiaj?
Problemem w naszych czasach jest to, że śmierć jest zepchnięta na margines do szpitali, do hospicjów, do domów starców. A przecież jeszcze w XIX w. czy nawet na początku XX w. osoba umierająca była w domu, wśród rodziny. Konająca osoba uczestniczyła nadal w życiu rodziny, wszyscy się z nią żegnali, paliły się świece. Śmierć była bliska. Ludzie wiedzieli, że i ich to czeka i akceptowali to bez jakiegoś strachu czy żalu z odejścia. Teraz stało się to tematem tabu. Człowiek, który jest w wieku nieproduktywnym, jest traktowany, jako emeryt, zawalidroga, blokujący metraż w domu. Próbuje się go jak przedmiot wystawić za drzwi, wyrzucić ze swojej świadomości. Faza konania jest zdehumanizowana. Żeby przywrócić aspekt ludzki śmierci, można się zastanowić, jak ja chciałbym umrzeć. Co będzie, jak ja będę umierać? Czy też chcę gdzieś w zapomnieniu i porzuceniu odejść, czy wśród bliskich? Co mogę zrobić dla siebie, żeby odejść w pokoju?
Jak możemy pomóc zmarłym duszom?
Sama wizyta na cmentarzu nie jest konieczna. Ale jeśli traktujemy to jako rytuał, to warto pamiętać o symbolicznych aspektach z czym przychodzimy do tych miejsc. Czyli przychodzimy z pamięcią o zmarłych, o babci, dziadku, kuzynach. Pielęgnujemy tę pamięć, przez to oddajemy im cześć, dajemy im tym znać, że są dla nas ważni. Odeszli fizycznie, ale mentalnie pamiętamy o nich.
Kolejną rzeczą jest ofiara, symboliczne kwiaty, które stawiamy. Jest to coś w stylu dawnej ofiary przebłagalnej. Jest to próba dogadania się z duszą, z którą może nie byliśmy w harmonii za życia. Być może ta dusza ma do nas żal o coś, pretensje, czy też my do niej. Staramy się załagodzić, rozpuścić wszystkie sprawy nieharmonijne.
Gotowość wybaczenia wszystkich win to jest odcięcie kotwic, które trzymają duszę tu przy ziemi. Tak samo radość, dziękczynienie, że ta dusza towarzyszyła nam za życia, to jest coś co tej duszy pomaga się uwolnić, bo wtedy wie, że jej życie nie było zmarnowane.
Modlitwa za duszę, to nasz duchowy wpływ na ten świat, w którym przebywa ta istota. Za naszym pośrednictwem może nastąpić pewna zmiana w jej życiu po śmierci. Możemy przywołać jej opiekunów duchowych, przewodników, gdzie przejdzie do nowego lokum. Ta dusza może uzyskać przebaczenie, akceptacje świata, który odrzucała, bo np. uważała, że jest niegodna do wejścia do światła.
Światło, czyli znicz, który zapalamy na grobie - to aspekt światła duchowego. Różnie się objawia, np. jako światło w tunelu, istota naszego przewodnika, wyższego ja, anioła w aureoli, który towarzyszy zmarłemu. Zapalając świeczkę na grobie symbolicznie otwieramy portal energetyczny, duchowy. Dobrze jest zrobić to świadomie i z intencją, że to światło pojawia się też w życiu duchowym tej osoby. Wtedy możemy uczestniczyć w przeprowadzeniu z obszaru pośredniego, do świata wyższego, z którego dusza przyszła.
Bardzo ważna jest akceptacja tego, że ta dusza jest już po tamtej stronie. Trudno jest się pogodzić jak odchodzi dziecko. Ale akceptacja prawa do śmierci jest dla duszy bardzo ważna. Każda dusza decyduje sama, ile będzie żyła na tym świecie i akceptacja prawa śmierci jest poszanowaniem jej wolnej woli. Może ta dusza wypełniła swoje zadanie, swoją misję i ma prawo wyzwolić się ze swego ciała. Tak jak my chcielibyśmy, by bliscy uszanowali nasze odejście, tak i my szanujmy wolę umierającego, by łagodne uwolnił się od ciała. Lament ludzi żyjących nie pomaga, tylko opóźnia i pogarsza sytuację. Akceptacja śmierci pozwala też rozpuścić żal, że człowiek odszedł.
Pozostała też sprawa modlitwy. Modlitwa „Wieczny odpoczynek racz im dać panie” to jest półśrodek. Dusza, która powraca do uniwersum, krótko tam przebywa, bo bez pracy nie ma wzrostu duchowego. Więc, po krótkim odpoczynku, dusza znowu sobie znajduje jakieś zajęcie. Proponowałbym modlitwę: „Światło Boga nieustannie świeci w Tobie. Podążaj za nim, do źródła Prawdy”. Wystarczy otworzyć serce, zamiast biczować się myślami. Gdy otwieramy się na światło pojawia się przewodnik i tam możemy spotkać się z rodziną, krewnymi, znajomymi, czyli komitetem powitalnym. Potem wracamy do domu duchowego.
Jeśli też pomagamy duszy przy przejściu to możemy ją poprosić o pomoc. Te dusze mają wpływ np. na poprawienie naszego nastroju, czy mogą wywoływać sny, mogą przyjść i powiedzieć co się z nimi dzieje. Na pewno dużo osób zna z własnych doświadczeń takie sytuacje.
Czy wizyta na cmentarzu jest konieczna?
Dusza nie przebywa w żadnymi miejscu ani czasie. Istnienie duchowe odbywa się bardziej na poziomie emocjonalno-mentalnym. Wytwarza sobie stan w jakim przebywa. Nie jest to ani tu, ani tam. Wystarczy, że intensywnie pomyślimy o tej duszy i ta dusza już ma z nami łączność. Jest przy nas. Nieważne gdzie się znajduje. Wystarczy się do niej zwrócić z prośbą o wizytę lub kontakt. Możemy spotkać się z duszą wszędzie w domu, w parku, na ulicy. Nie musi to być cmentarz. Te dusze, które po śmierci czują smutek, żal, poczucie winy wpadają w stan urojeń, który ich prześladuje. Wchodzą w piekło własnego umysłu, przekonania tworzą świat iluzji dla takiej duszy. To co jest poczuciem winy przeobraża się w świat zewnętrzny. Dlatego tak ważna jest dla nich pomoc z zewnątrz.
Jeśli chcesz się dowiedzieć co się dzieje dokładnie z człowiekiem podczas umierania i po śmierci to zapraszam na warsztaty Tanatoterapii w Gdańsku 7-9 XI