Łukasz
F.
Aparatura i
instalacje
przemysłowe.
Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych
Przemysław Tobjański:
Czyli wniosek nasuwa się jeden. Osoby po liceum nie mają po co wybierać się na studia techniczne. Bo już na starcie są wybrakowanym towarem, bez pilnika w ręce, bez kilku poszarpanych rękawów na tokarce konwencjonalnej, bez posmakowania chłodziwa itd. I nieważne, że ten gość po liceum ma ponadprzeciętną wiedzę o matematyce, fizyce i innych przedmiotach ścisłych, które mogą mu się przydać przy mechanice, wytrzymałości, optymalizacji, numeryce, przy FEM, CFD, DOE itd. Jednym słowem takie osoby są skazane na klęskę, a przynajmniej na to, że nie będą dobrymi konstruktorami.
Przemysław Tobjański:
Niestety wielu inżynierów mechaników, którzy są konstruktorami nie wie nawet co to "piłować" i to wcale nie praktycznie, ale w sense całkiem ogólnym. Spotkałem niejednego, który był przekonany, że piłuje sie piłą.
No już jest akurat skrajny przypadek i nie wydaje mi się, żeby ten człowiek był konstruktorem. Prędzej kreślarzem wykonującym polecenia konstruktora. Bo przy takich brakach nie zarobi na firmę, bo prawdopodobnie to co wykona nie będzie nadawać się do użytku. No, a wtedy prędzej go zwolnią niż coś skonstruuje.
Z drugiej strony wytykasz braki wśród konstruktorów bez "praktyki" (tej na frezarkach itd.). Ja podobne braki mogę wytknąć konstruktorom z tą właśnie praktyką. Tylko, że dla mnie nie ma znaczenia, że ktoś czegoś nie wie (co wynika z wyuczonej specjalizacji). Ważna jest zaś praca w zespole - żeby przepływ informacji był na porządku dziennym. I tak np. jeden wie więcej o obróbce plastycznej, drugi o frezowaniu, trzeci o toczeniu, a na koniec konsultują to z Panem Heniem.
Dla przykładu Panie Przemku mogę powiedzieć, że ostatnio miałem rozmowę z konstruktorem z doświadczeniem (kilka lat na obrabiarkach, kilka w zakładzie produkującym urządzenia ciśnieniowe itd.). No i ten jegomość wiedział wszystko na temat technologii, materiałów itd. A gdy zwróciłem mu uwagę, że dla jednego elementu pod wysokim ciśnieniem powinien podać minimalną grubość po zewnętrznym i wewnętrznym promieniu to najzwyczajniej chciał mi wmówić, że to bez sensu, a moje argumenty że w tych dwóch miejscach mamy różne naprężenia i różną szybkość erozji, potraktował jako bzdurę. Więc jak potraktować tego konstruktora? Ignorant? Nie nadaje się do projektowania? No chyba nie... Bo on po prostu nie miał wiedzy (tak szczegółowej) na temat obliczeń wytrzymałościowych, ale po co mu one, jak od obliczeń które w normie zajmują 800 stron (a takich norm jest setki) jest ktoś inny.
No i pewnie każdy może mnożyć przykładów na pęczki, bo każda praca inna i nie wszędzie jest potrzebna ta sama wiedza.