Łukasz F.

Łukasz F. Aparatura i
instalacje
przemysłowe.

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Przemysław Tobjański:

Nie rozumie dlaczego odebrałeś to personalnie. Ale ok, masz prawo.
Przemysław Tobjański:
Gdybyś przeczytał całość mojej wypowiedzi, a szczególnie cytowany fragment, to byś wiedział, że chodziło co innego.

Mnie zaintrygował jeden cytat, do którego się odniosłem w swojej wypowiedzi:
Przemysław Tobjański:
O czy to świadczy? Świadczy tylko o tym, że na uczelniach siedzi sporo starych pryków, którym się przez lata we łbach poprzewracało.

Dla mnie Twoja historia wcale o tym nie świadczy - nie jest to argument, że komukolwiek się w głowie poprzewracało - a do opisanej przez Ciebie historii postawiłem kontrargument i tyle.
Przemysław Tobjański:
Otóż kolego drogi byłem najlepszym studentem na roku z tego przedmiotu, czyli z PKM. Właściwie to prawie z wszystkich.

Gratuluje, winszuje i nie wiem co powiedzieć. Więc dziwi mnie tylko, że sam nie wykonałeś projektu. Bo tak to zrozumiałem. Ale to zaś dowodzi tylko o tym, że jednak ocena nie świadczy o umiejętnościach studenta, a jedynie o jego sprycie. O to chodzi?
Przemysław Tobjański:
A wnioski na temat tego, że skserowałem tylko projekt nie mając pojęcia nawet co oddaję, są co najmniej zbyt daleko posunięte.

Chmmm... A gdzie ja napisałem, że Ty akurat skserowałeś? Jakbyś nie zauważył to napisałem: na podstawie własnych doświadczeń... Mnie tam nie obchodzi coś Ty sobie zrobił z tym projektem.

P.S.1 Czemu mają służyć takie wypowiedzi i historyjki? Problem w tym, że chyba zbyt poważnie traktujemy podejście indywidualne belfrów do studentów. To nie w tym tkwi problem, lecz w systemie edukacji, a mam tu na myśli liczbę godzin, sposób prowadzenia zajęć, przydatność zajęć w pracy zawodowej...

P.S.2 Tak jak Ty mi Przemysławie zarzuciłeś brak zrozumienia Twojej wypowiedzi, tak ja zwracam Ci uwagę na brak umiejętności czytania ze zrozumieniem :)
Łukasz F.

Łukasz F. Aparatura i
instalacje
przemysłowe.

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Przemysław Tobjański:

Nie rozumie skąd u Ciebie taka chęć manipulowania czyimiś wypowiedziami. Ja napisałem, że nie wszystkie zawody wymagają "dotykania, macania, poznawania". Czym niby "designer", obliczeniowiec jest gorszy od konstruktora? Każdy po studiach (lub może już podczas ich trwania) musi nim zostać? Duże korporacje działają chyba inaczej, a ludzie jednak tam pracujący są uznawani za fachowców. Nigdzie też nie zarzuciłem, że organoleptyczne poznanie konstrukcji różnego rodzaju jest niepotrzebne. Dla mnie sprawa jest "raczej" jasna, że nie każdy musi dotknąć wałka, żeby wiedzieć jak go narysować, albo go policzyć. Wszystko zależy kto i gdzie trafi i gdzie się czuje lepiej.

Z drugiej strony z wypowiedzi Przemka mam rozumieć, że jeśli nikt nigdy nie poznał zapachu smaru, ani pobrudził sobie rąk to nie będzie dobrym konstruktorem? Czyli, żeby narysować jeden szczegół spawu to przydałoby się przejść kurs spawania :) ?Łukasz F. edytował(a) ten post dnia 30.09.12 o godzinie 22:52
Marcin H.

Marcin H. Vrtech - Virtual
Reality Technology

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Damian Skórka:
Witam wszystkich.

I tu moje pytanie, czyli skoro ja studiuję zaocznie ale nie na politechnice albo na wacie tylko na prywatnej uczelni to znaczy, że pracodawca nie widzi we mnie pełnowartościowego pracownika?? Czyli jak skończę studia to będę dla pracodawcy, że tak to nazwę na niby inżynierem?? Będę miał mniejsze szanse na zatrudnienie rywalizując ze studentem np. politechniki mimo, że przykładowo mamy takie same doświadczenie w branży?

Widocznie ten pracodawca już się "sparzył" na absolwentach/studentach innych uczelni i widocznie uznaje, że WAT/PWr to ten "minimalny" dla niego poziom. Jego wybór, to on tutaj stawia warunki :). Ale prawie na pewno są to warunki poparte praktyką...
Łukasz Sokołowski

Łukasz Sokołowski Project-based
Supplier Quality
Engineer / Assurance

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Żeby umieć zaprojektować coś do wykonania na frezarce/tokarce/drążarce/szlifierce, to trzeba wiedzieć, czego po danej maszynie się spodziewać, jakich dokładności, jakich kształtów, wiedzieć, że tu czy tam nie dojedziemy narzędziem itp. Ja projektuję rzeczy jednostkowe i nikt nie będzie projektował procesu produkcyjnego pod mój produkt, tylko odwrotnie: ja się muszę dopasować z konstrukcją do dostępnego parku maszynowego. I jasne, mogę na rysunku napisać 65HRC na wybitnie fikuśnej powierzchni, ale już nie mam jak tego wykonać.

Z drugiej strony z wypowiedzi Przemka mam rozumieć, że jeśli nikt nigdy nie poznał zapachu smaru, ani pobrudził sobie rąk to nie będzie dobrym konstruktorem?

Nigdy nie mów nigdy, ale na pewno komuś z praktyką na tokarce będzie łatwiej projektować elementy toczone, więc ryzyko modyfikowania konstrukcji elementu, a więc możliwego wzrostu kosztu produkcji, spada. Poza tym spada ryzyko kompromitacji :)

Kiedyś widziałem na rysunku tolerancję ±0 (naprawdę, ± zero) :)

Widziałem wymiarowanie określone w sposób "bo tak", a nie w odniesieniu do technologii czy funkcji. A to, do czego pozaczepiamy wymiary na rysunku, ma znaczenie ogromne (model to inna bajka, tam to bez różnicy). A żeby wiedzieć, jak poprzyczepiać wymiary, to trzeba mieć pojęcie o metrologii.
Marcin H.

Marcin H. Vrtech - Virtual
Reality Technology

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Łukasz F.:
Przemysław Tobjański:

Z drugiej strony z wypowiedzi Przemka mam rozumieć, że jeśli nikt nigdy nie poznał zapachu smaru, ani pobrudził sobie rąk to nie będzie dobrym konstruktorem? Czyli, żeby narysować jeden szczegół spawu to przydałoby się przejść kurs spawania :) ?

Szczerze? Tak. Może to trochę przesadzone, ale konstruktor "rysujący spawy" musi się znać trochę lepiej niż uczą na uczelni. Jeżeli nie, to potem są kwiatki typu "jakieś" rysunki na produkcji, a spawacz spawa i tak po swojemu.

edit: PS a jak spawacz spawa po swojemu, bo na rysunkach sa bzdury, to potem technolog nie jest w stanie tego dokładnie policzyć (bo liczy zgodnie z rysunkami) a kontrola jakości ma problem z odbiorami konstrukcji. A jak jeszcze w firmie jest główny spawalnik, to już w ogóle spotkania produkcyjne przebiegają w ciężkiej atmosferze...

I to odnosi się to praktycznie każdej dziedziny - także do projektowania elementów do obróbki skrawaniem etc.Marcin H. edytował(a) ten post dnia 30.09.12 o godzinie 23:42
Łukasz F.

Łukasz F. Aparatura i
instalacje
przemysłowe.

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Marcin H.:
Szczerze? Tak. Może to trochę przesadzone, ale konstruktor "rysujący spawy" musi się znać trochę lepiej niż uczą na uczelni.

No i zgoda. Ale czy konstruktor musi potrafić spawać? O to mi chodziło. Kwestia wiedzy jest tu niepodważalna, ale czy akurat tę wiedzę można zdobyć wyłącznie w tej praktyce spawalniczej - mam tu na myśli przespawanie ileś ton żelastwa?
Łukasz Sokołowski:
Nigdy nie mów nigdy, ale na pewno komuś z praktyką na tokarce będzie łatwiej projektować elementy toczone, więc ryzyko modyfikowania konstrukcji elementu, a więc możliwego wzrostu kosztu produkcji, spada. Poza tym spada ryzyko kompromitacji :)

Ja się z tym zgadzam, że praca w danej branży ułatwia później projektowanie. Ale prawda jest taka, że z takim podejściem to jeszcze podczas studiów dobrze by było zrobić kurs spawania, toczenia, frezowania, jakiś kurs MES, poznać 5 programów cad, bo kto wie gdzie trafi mi się praca po skończeniu studiów :)

Inna sprawa to jeszcze branża do jakiej trafimy :) Dlatego sądzę, że każdy idzie w tę stronę w jakiej czuje się mocny i tyle - i nie należy dać się zwariować, bo później dochodzi do sytuacji jaką mamy na rynku pracy, a jaką sami Tworzymy: czyli minimalne wymagania 5 języków, kurs tokarza, frezera, spawania, 3 programy Cad itd. itp.Łukasz F. edytował(a) ten post dnia 30.09.12 o godzinie 23:29
Marcin H.

Marcin H. Vrtech - Virtual
Reality Technology

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Łukasz F.:
Marcin H.:
Szczerze? Tak. Może to trochę przesadzone, ale konstruktor "rysujący spawy" musi się znać trochę lepiej niż uczą na uczelni.

No i zgoda. Ale czy konstruktor musi potrafić spawać? O to mi chodziło. Kwestia wiedzy jest tu niepodważalna, ale czy akurat tę wiedzę można zdobyć wyłącznie w tej praktyce spawalniczej - mam tu na myśli przespawanie ileś ton żelastwa?

Nie musi, ale dobrze by było, żeby miał kiedyś spawarkę w ręce, im dłużej, tym lepiej. Uniknęło by to całej masy nieporozumień. I fakt - nie mam tutaj na myśli konstruktora od "jakiś prostych spawów", ale już wiedza dotycząca np. równomiernego rozchodzenia się ciepła w konstrukcji i odpowiedniego doboru np kolejności spawania wymaga trochę praktyki, a i pan Heniek z palnikiem miałby później mniej roboty przy prostowaniu tego, bo jakiemuś konstruktorowi/technologowi "się wydawało".

Identyczna sytuacja jest z maszynami CNC. Idealny programista to były operator. Idealny technolog - to były programista (i były operator). Idealny konstruktor - to były technolog (i były programista i były operator).
Łukasz Sokołowski

Łukasz Sokołowski Project-based
Supplier Quality
Engineer / Assurance

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Łukasz F.:

Ale prawda jest taka, że z takim podejściem to jeszcze podczas studiów dobrze by było zrobić kurs spawania, toczenia, frezowania, jakiś kurs MES, poznać 5 programów cad, bo kto wie gdzie trafi mi się praca po skończeniu studiów :)


Mi bynajmniej nie chodzi o kurs spawania, toczenia czy cokolwiek (edukację formalną jakoś nisko oceniam), tylko o to, żeby trochę popracować na frezarce/tokarce/drążarce itp, choćby przez jeden rok. Pamiętam, że kilka lat temu, jak przyszedłem do pracy do nowej, to poszedłem na parę dni na produkcję, popracować jako operator na każdej maszynie, przy każdym procesie. I dowiedziałem się przydatnych rzeczy, zauważyłem parę dziur w procesie, poznałem produkty. Wiedza bezcenna, za biurkiem bym jej nie złapał. Ale ja jestem skażony toyotowskim "idź do gemba" :)
Łukasz F.

Łukasz F. Aparatura i
instalacje
przemysłowe.

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Marcin H.:
(...) a i pan Heniek z palnikiem miałby później mniej roboty przy prostowaniu tego, bo jakiemuś konstruktorowi/technologowi "się wydawało".

Ale to działa w dwie strony :) Więc zależy, z której strony jesteśmy. Ja zaś mogę powiedzieć podobnie o Panu Heńku. Że jak daję mu uwagi w dokumentacji, że ma użyć klucza dynamometrycznego, albo zrobić dodatkowe badania materiału, bo to tak ma być. Wtedy nie będzie Pan Henio latał co miesiąc dokręcać, albo wymieniać śrubeczek...

Ale tak było i będzie i idąc podobnym tokiem myślenia wychodzi na to, że dobrze by było (dla konstruktora) jakby Pan Henio był też konstruktorem, ale to nie ma sensu. Najlepiej jest, aby współpracować i rozmawiać i uczyć się od siebie nawzajem - bez konieczności organoleptycznego poznania danego tematu/zawodu.
Łukasz F.

Łukasz F. Aparatura i
instalacje
przemysłowe.

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Łukasz Sokołowski:
Mi bynajmniej nie chodzi o kurs spawania, toczenia czy cokolwiek (edukację formalną jakoś nisko oceniam), tylko o to, żeby trochę popracować na frezarce/tokarce/drążarce itp, choćby przez jeden rok. Pamiętam, że kilka lat temu, jak przyszedłem do pracy do nowej, to poszedłem na parę dni na produkcję, popracować jako operator na każdej maszynie, przy każdym procesie. I dowiedziałem się przydatnych rzeczy, zauważyłem parę dziur w procesie, poznałem produkty. Wiedza bezcenna, za biurkiem bym jej nie złapał. Ale ja jestem skażony toyotowskim "idź do gemba" :)

Łukasz, ale ja się zgadzam. Tylko, że to wszystko zależy od tego, gdzie kto trafi i co robi. Każde takie doświadczenie jest cenne. Ale nie jest ono konieczne. Ja znam inżynierów, którzy na tokarce może raz w życiu coś zrobili. Dziś mają 30 lat doświadczenia i gdy z nimi rozmawiam, to żaden z nich takiej potrzeby nie miał i jakoś sobie przez 30 lat bardzo dobrze radzili. I tak dla przykładu konstruktorem jest chemik, inżynierów procesów przemysłowych, automatyk itd.

Rozumie, że są zawody które wręcz wymagają takiej wiedzy i takich umiejętności, ale nie zawsze i nie wszędzie :)
Paweł Lewandowski

Paweł Lewandowski Automatyka -
projektowanie/progra
mowanie

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Idąc do pracy na taśmie dostaniesz konkretne obowiązki i tyle.
Pracuje się przy jednej maszynie przez kilka miesięcy. Dla mnie to strata czasu.

Rozumiem że ktoś idzie na staż, jedna maszyna na tydzień, gdzie dodatkowo mamy wgląd w działanie maszyny. Po tygodniu kolejna. Itd.
Jako automatyk, co by mi to dało że siedzę na jednej linii nie mając dostępu do schematu elektrycznego, bez wglądu do programu.
Stanisław K.

Stanisław K. Technical Director,
R&D and Innovation
Technologies

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Przemysław Tobjański:
Ja mimo jakiegoś obycia praktycznego wyniesionego ze szkoły i tak kilka razy spotkałem się z sytuacjami takimi, że przychodził do mnie technolog, albo ludzie z produkcji, albo z kontroli jakości i mówili : "skoroś takie cudo namalował, to chodź teraz i powiedz jak to zrobić/pomierzyć/ ..."
W moim zespole czlowiek ktory projektuje maszyne jest tym, ktory potem odpowiada za wybor technologii wykonania, znalezienie dostawcy, jest tym ktory montuje pierwszy prototyp, definiuje program testow, analizuje wyniki, przeprowadza inspekcje po testach... dzieki temu dobrze sie zastanowi zanim podejmie decyzje.

Nie wszedzie tak sie da, niemniej uwazam ze inzynier gdzies po drodze powinien sobie pobrudzic rece.

Spedzenie kilku-kilkunastu miesiecy "przy tasmie" nie musi byc strata czasu. Jesli ktos ogranicza sie do pracy "od-do" pewnie wiele sie nie nauczy, ale z takim podejsciem bedzie zapewne podobnie skuteczny na kazdym innym stanowisku.
Stanisław K.

Stanisław K. Technical Director,
R&D and Innovation
Technologies

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Paweł Lewandowski:
Idąc do pracy na taśmie dostaniesz konkretne obowiązki i tyle.
Plus przez pomylke, sorry.
Bartłomiej M.

Bartłomiej M. Konstruktor, Aluprof
S.A.

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Marcin H.:
Łukasz F.:
Marcin H.:
Szczerze? Tak. Może to trochę przesadzone, ale konstruktor "rysujący spawy" musi się znać trochę lepiej niż uczą na uczelni.

No i zgoda. Ale czy konstruktor musi potrafić spawać? O to mi chodziło. Kwestia wiedzy jest tu niepodważalna, ale czy akurat tę wiedzę można zdobyć wyłącznie w tej praktyce spawalniczej - mam tu na myśli przespawanie ileś ton żelastwa?

Nie musi, ale dobrze by było, żeby miał kiedyś spawarkę w ręce, im dłużej, tym lepiej. Uniknęło by to całej masy nieporozumień. I fakt - nie mam tutaj na myśli konstruktora od "jakiś prostych spawów", ale już wiedza dotycząca np. równomiernego rozchodzenia się ciepła w konstrukcji i odpowiedniego doboru np kolejności spawania wymaga trochę praktyki, a i pan Heniek z palnikiem miałby później mniej roboty przy prostowaniu tego, bo jakiemuś konstruktorowi/technologowi "się wydawało".

Identyczna sytuacja jest z maszynami CNC. Idealny programista to były operator. Idealny technolog - to były programista (i były operator). Idealny konstruktor - to były technolog (i były programista i były operator).
No to jedziemy dalej. Idealny konstruktor po pracy na frezarce, tokarce, elektrodrążarce, po "potechnologowaniu" w tych dziedzinach, po przygodzie ze spawarką, na pewno warto by było, żeby też odpowiedni czas spędził ze ślusarzami. Maszyna zapewne jest automatyczna więc nieodzownym będzie wcześniejsza praca jako automatyk, a jeszcze zanim do elektroniki kogoś dopuścimy to na pewno jako elektryk. Sprawa się skomplikuje, gdy jakiś element będzie musiał być twardszy niż standard blachy użytej do jego wytworzenia. Nie można też ryzykować, że ktoś dowie się po fakcie, że najpierw należy wykonać obróbkę mechaniczną, a dopiero później termiczną, dlatego staż w zaprzyjaźnionej hartowni jest nieodzowny. Niech się człowiek gruntownie przygotuje z azotowania i nawęglania. A jaką stal można hartować? No niby można się tego dowiedzieć z książek, ale my stawiamy na praktykę, dlatego przygoda w hucie, w odpowiedniej odległości od wielkiego pieca (opalenizna za free) wskazana. I czy już jest kompletny? Nie, nie, w żadnym przypadku. Przecież mnóstwo elementów w maszynie jest z tworzyw sztucznych, a niekoniecznie będziemy dobierali produkty z katalogu. Zatem najpierw odpowiednio długo trzeba by popracować w zakładzie produkującym takie wyroby. Wiedza o możliwościach tej technologii nie będzie pełna, bez wiedzy o budowie form wtryskowych. Na szczęście, dzięki wcześniejszej praktyce na frezarce być może podarują staż w narzędziowni...

mogę tak długo

Ja się zgadzam, że wiedza praktyczna jest potrzebna, ale naprawdę (!) nie musi się to odbywać poprzez praktykę na stanowisku robotniczym. Może, i jest to ok, ale nie musi. Ja w pierwszej pracy przez chyba rok ganiałem kilka razy na dzień na halę i rozmawiałem z frezerami, tokarzami, ślusarzami itd. nt. tego co 'namalowałem'. Dużo mi to dało. Ale praca w różnych branżach może mieć różną specyfikę. W innej firmie wygląda to tak, że 95% produkcji jest dostarczana przez kooperantów, a ja jako konstruktor jednego dnia konstruuje element toczony, drugiego profil tworzywowy, trzeciego odlew aluminiowy. Doświadczenie i wiedza pozwala zaprojektować rozwiązanie prawidłowe pod względem konstrukcyjnym, natomiast pod względem technologicznym prawidłowość gwarantują wspólne ustalenia z technologiem.
Nie wiem dlaczego wiele osób uważa, że konstruktor to powinien być specjalista w każdej dziedzinie. Nie, nie powinien. Jak ktoś jest od wszystkiego to jest.... Jak najbardziej powinien dużo wiedzieć, ale zostawmy tez troche miejsca innym (technologom, konstruktorom z różnych branż, pracownikom fizycznym...)Jan K. edytował(a) ten post dnia 01.10.12 o godzinie 18:19
Marcin H.

Marcin H. Vrtech - Virtual
Reality Technology

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Jan K.:
Identyczna sytuacja jest z maszynami CNC. Idealny programista to były operator. Idealny technolog - to były programista (i były operator). Idealny konstruktor - to były technolog (i były programista i były operator).
No to jedziemy dalej. Idealny konstruktor po pracy na frezarce, tokarce, elektrodrążarce, po "potechnologowaniu" w tych dziedzinach, po przygodzie ze spawarką, na pewno warto by było, żeby też odpowiedni czas spędził ze ślusarzami. Maszyna zapewne jest automatyczna więc nieodzownym będzie wcześniejsza praca jako automatyk, a jeszcze zanim do elektroniki kogoś dopuścimy to na pewno jako elektryk. Sprawa się skomplikuje, gdy jakiś element będzie musiał być twardszy niż standard blachy użytej do jego wytworzenia. Nie można też ryzykować, że ktoś dowie się po fakcie, że najpierw należy wykonać obróbkę mechaniczną, a dopiero później termiczną, dlatego staż w zaprzyjaźnionej hartowni jest nieodzowny. Niech się człowiek gruntownie przygotuje z azotowania i nawęglania. A jaką stal można hartować? No niby można się tego dowiedzieć z książek, ale my stawiamy na praktykę, dlatego przygoda w hucie, w odpowiedniej odległości od wielkiego pieca (opalenizna za free) wskazana. I czy już jest kompletny? Nie, nie, w żadnym przypadku. Przecież mnóstwo elementów w maszynie jest z tworzyw sztucznych, a niekoniecznie będziemy dobierali produkty z katalogu. Zatem najpierw odpowiednio długo trzeba by popracować w zakładzie produkującym takie wyroby. Wiedza o możliwościach tej technologii nie będzie pełna, bez wiedzy o budowie form wtryskowych. Na szczęście, dzięki wcześniejszej praktyce na frezarce być może podarują staż w narzędziowni...

Bardzo malowniczy opis, niemalże poetycki (chociaż z tym piecem to przesada ;), a także doktoryzowanie się nad tym, jak dana maszyna działa pod względem np automatyki/elektroniki mogłoby podpadać pod fanatyzm, w końcu rozmawiamy o technikach wytwarzania czegoś, co zaprojektowaliśmy...chociaż z drugiej strony...wycinarki laserowe są bardzo ciekawe do takiego doktoryzowania się...). Niemniej jednak, gdy już przebijemy sie przez pokłady ironii powyżej i zakładamy, że dążymy do ideału (o czym pisałem), to mniej-więcej tak to powinno wyglądać. Inżynier-konstruktor/technolog powinien odbyć jakiś staż fizyczny "na produkcji" w dziedzinie, jaką się W danej chwilizajmuje, chociażby po to, aby wyżej wymieniony Pan Heniek Z Palnikiem nie wciskał mu kitu, że się nie da...

edit:
Nie wiem dlaczego wiele osób uważa, że konstruktor to powinien być specjalista w każdej dziedzinie. Nie, nie powinien. Jak ktoś jest od wszystkiego to jest.... Jak najbardziej powinien dużo wiedzieć, ale zostawmy tez troche miejsca innym (technologom, konstruktorom z różnych branż, pracownikom fizycznym...)

W dziedzinie, którą się zajmuje - powinien być specjalistą.
A jak jest specjalistą w wielu dziedzinach - daje mu to szersze horyzonty myślowe i umożliwia pewną elastyczność w podejściu do rozwiązania danych zagadnień.
Z resztą - myślenie, że przez całe życie będziemy się zajmować tylko jedną dziedziną w dzisiejszych czasach może być mocno złudne.Marcin H. edytował(a) ten post dnia 01.10.12 o godzinie 19:15
Łukasz F.

Łukasz F. Aparatura i
instalacje
przemysłowe.

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Jan K.:

Przychylam się do odpowiedzi. Popadamy w paranoję czasami. Później przy poszukiwaniu pracy większość narzeka, że pracodawca wymaga tak wysokich kwalifikacji, gdzie najlepiej żeby konstruktor barierek balkonowych miał uprawnienia budowlane.
Marcin H.:
W dziedzinie, którą się zajmuje - powinien być specjalistą.
A jak jest specjalistą w wielu dziedzinach - daje mu to szersze horyzonty myślowe i umożliwia pewną elastyczność w podejściu do rozwiązania danych zagadnień.

Ale jak zdefiniować specjalistę od wszystkiego? No chyba, że ta definicja obowiązuje dla osób, które poprawnie coś potrafią zrobić i to co zrobią działa, ale czasem sami zastanawiają się dlaczego. Bo tak naprawdę to ja coraz częściej spotykam się z takim stwierdzeniem: jeśli pracownik biura bez żadnych obliczeń dobrał wałek i konstrukcja działa to jest specjalistą, bo mówi się, że dobrał go zgodnie z praktyką inżynierską, a jak inny pracownik wie jeszcze jak to policzyć to mówi się, że to już jest naukowiec, bo przeczytał więcej niż jedną książkę z wytrzymałości i zna wzory dłuższe niż 2cm.
A jak jest specjalistą w wielu dziedzinach - daje mu to szersze horyzonty myślowe i umożliwia pewną elastyczność w podejściu do rozwiązania danych zagadnień.

Jak ktoś ma szerokie horyzonty myślowe to zostaje kierownikiem projektu :) Potrafi dobrać zespół, który zrobi to co zażyczy sobie klient, ale to w cale nie oznacza, że sam potrafiłby to zaprojektować, wykonać :) Ja tak to odbieram.
Bartłomiej M.

Bartłomiej M. Konstruktor, Aluprof
S.A.

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Marcin H.:

Bardzo malowniczy opis, niemalże poetycki (chociaż z tym piecem to przesada ;), a także doktoryzowanie się nad tym, jak dana maszyna działa pod względem np automatyki/elektroniki mogłoby podpadać pod fanatyzm, w końcu rozmawiamy o technikach wytwarzania czegoś, co zaprojektowaliśmy...chociaż z drugiej strony...wycinarki laserowe są bardzo ciekawe do takiego doktoryzowania się...).

Mam na koncie półtoraroczną pracę w firmie, gdzie m. in. programowałem CNC (frezarki, wypalarki etc.). Wiedza z tego okresu jest pożyteczna, ale pracując z kolegami, którzy takich doświadczeń nie mają nie czuję się 'mądrzejszy'. Naprawdę niczego im nie brakuje.
Marcin H.:

Niemniej jednak, gdy już przebijemy sie przez pokłady ironii powyżej i zakładamy, że dążymy do ideału (o czym pisałem), to mniej-więcej tak to powinno wyglądać. Inżynier-konstruktor/technolog powinien odbyć jakiś staż fizyczny "na produkcji" w dziedzinie, jaką się W danej chwilizajmuje, chociażby po to, aby wyżej wymieniony Pan Heniek Z Palnikiem nie wciskał mu kitu, że się nie da...

1. Jak firma ma du... technologa (lub go wcale nie ma) to p. Heniek wciska co chce, ale umówmy się, że rozmawiamy chociaż o średnio poważnej firmie.

2. Tak jak wyżej napisałem mam doświadczenie jako programista CNC i za Chiny nie uwierzę, że 1-2 tygodnie przy frezarce da jakąś istotną wiedzę. Ja po roku dopiero 'coś' wiedziałem nt. obróbki i możliwości maszyn (a były to frezarki 3 osiowe). No chyba, że ja taki słaby jestem, inni uczą się 100x szybciej. W każdym razie dla mnie ludzie mają tylko iluzję wiedzy, ale jeśli czują się z tym lepiej to ok.
Marcin H.:

W dziedzinie, którą się zajmuje - powinien być specjalistą.
A jak jest specjalistą w wielu dziedzinach - daje mu to szersze horyzonty myślowe i umożliwia pewną elastyczność w podejściu do rozwiązania danych zagadnień.
Z resztą - myślenie, że przez całe życie będziemy się zajmować tylko jedną dziedziną w dzisiejszych czasach może być mocno złudne.

Ale dlaczego zakładasz, że konstruktor ma być alfą i omegą wszystkiego? Nie wiem jak to wygląda u Ciebie, ale u mnie konsultacje na linii konstruktor (znający w pewnym stopniu jakąś technologię) - technolog (specjalista od danej technologii) to rzecz normalna. Przykładowo, oddaję do produkcji jakiś element z tworzywa sztucznego (wtrysk). Już kilka takich popełniłem, koledzy jeszcze więcej, coś poczytałem, porozmawiałem, więc wiedz ogólna jest. Ale zawsze zostawiam namiary, żeby technolog w firmie wykonującej mógł ze mną skonsultować ewentualne zmiany. I czasami nie ma żadnych uwag, a czasami dzwoni pan Henryk / Tomasz czy inny i dyskutujemy, czy zwiększenie pochylenia tu czy tam jest możliwe, czy grubości ścianki jest możliwa, nawet czy zmiana materiału na inny ma z mojego punktu widzenia znaczenie. I nie ma z tym problemu. Ba, przecież to normalne i racjonalne. Inaczej oczywiście wygląda sprawa w przypadku projektowania typowego asortymentu. Tutaj oczywiście moja wiedza powinna być na poziomie technologa, co nie zmienia jednak faktu, że konsultacje i tak powinny się odbyć.

Naprawdę takich buców-konstruktorów spotykacie w swojej pracy, że nie można z nimi porozmawiać o wprowadzeniu zmian w produkcie?
Przemysław Tobjański

Przemysław Tobjański działalność własna

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Jan K.:
Ja się zgadzam, że wiedza praktyczna jest potrzebna, ale naprawdę (!) nie musi się to odbywać poprzez praktykę na stanowisku robotniczym. Może, i jest to ok, ale nie musi. Ja w pierwszej pracy przez chyba rok ganiałem kilka razy na dzień na halę i rozmawiałem z frezerami, tokarzami, ślusarzami itd. nt. tego co 'namalowałem'. Dużo mi to dało. ...
Pewnie, że nie chodzi o to, że trzeba stać rok przy maszynie czy taśmie produkcyjnej.
Chodzi o to, żeby być tam gdzie twoje pomysły są tworzone, żeby widzieć jakie są problemy, jak można było zrobić, żeby było, łatwiej, szybciej, taniej, bardziej zrozumiale.
A jak jeszcze inżynier umie praktycznie zrobić coś co zaprojektował, to już całkiem super.
Takie jest moje zdanie. Każdy oczywiście może mieć swoje.
W każdym razie - chyba to moje najgorsze nie jest, bo w mojej karierze zawodowej nie zdarzyło się jeszcze żebym był bezrobotnym , szukającym pracy. Jeszcze żaden pracodawca mnie nie zwolnił, zawsze to ja zmieniałem pracę na lepszą.
Więc chyba sposób myślenia się sprawdza praktycznie.
Łukasz F.

Łukasz F. Aparatura i
instalacje
przemysłowe.

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Przemysław Tobjański:

Plus przez pomyłkę :)
Przemysław Tobjański:
Pewnie, że nie chodzi o to, że trzeba stać rok przy maszynie czy taśmie produkcyjnej.
Chodzi o to, żeby być tam gdzie twoje pomysły są tworzone, żeby widzieć jakie są problemy, jak można było zrobić, żeby było, łatwiej, szybciej, taniej, bardziej zrozumiale.

Al to nie podlega dyskusji. Tylko, czy oprócz tego ktoś musi jeszcze potrafić frezować, toczyć, spawać, piłować itd.?
W każdym razie - chyba to moje najgorsze nie jest, bo w mojej karierze zawodowej nie zdarzyło się jeszcze żebym był bezrobotnym , szukającym pracy. Jeszcze żaden pracodawca mnie nie zwolnił, zawsze to ja zmieniałem pracę na lepszą.
Więc chyba sposób myślenia się sprawdza praktycznie.

Ty masz swój pogląd i masz pracę, inni mają inny pogląd i mają pracę, więc wniosek jest jeden: to nie ma żadnego znaczenia :)
Przemysław Tobjański

Przemysław Tobjański działalność własna

Temat: inżynier politechniki a studiów prywatnych

Łukasz F.:
Ty masz swój pogląd i masz pracę, inni mają inny pogląd i mają pracę, więc wniosek jest jeden: to nie ma żadnego znaczenia :)
Jedni mają - inni nie mają. Ja jak mi nie pasuje, to się zwijam gdzie indziej. Innych można kopać po d... i płacić jak sprzątaczce a i tajk będą w d.. wchodzić.
Znaczenie ma to takie. Ale wszystko zależy od tego co kto lubi.
Al to nie podlega dyskusji. Tylko, czy oprócz tego ktoś musi jeszcze potrafić frezować, toczyć,
spawać, piłować itd.?
Pewnie, że nie musi, dobrze jak by kiedyś coś toczył, frezował, spawał itp żeby mieć pogląd na temat trudności, czasochłonności itd, ale wcale niekoniecznie.
Niestety wielu inżynierów mechaników, którzy są konstruktorami nie wie nawet co to "piłować" i to wcale nie praktycznie, ale w sense całkiem ogólnym. Spotkałem niejednego, który był przekonany, że piłuje sie piłą.
A "pan Henio" o mało nie schodzi śmiertelnie na atak śmiechu słuchając takiego "inżyniera".



Wyślij zaproszenie do