Temat: Ile może zarobić inżynier?
Marcin B.:
Widzę, że bierzesz wszytko bardzo personalnie... a niepotrzebnie.
A może wyjedz na jakaś bezludna wyspę, wtedy nie będziesz miał do czynienia z "po znajomości", z rządami, które to wysyłają wszystkich na studia, i innymi spiskowymi teoriami odnośnie życia, pracy, itd...
Nie knuję spiskowych teorii. W niektórych firmach (nie będę wymieniał z nazwy), jeśli pracownik znajdzie kandydata, który następnie pomyślnie przejdzie rozmowę kwalifikacyjną, oraz testy techniczne to wówczas taki pracownik dostaję "premię" za tego swojego kandydata. Nie jest to nowość. Nowością też nie jest, że takiemu kandydatowi łatwiej zdać testy, ponieważ pracownicy sami pomagają.
Ciekawe czy wtedy będziesz żył spokojnie, czy może znajdziesz temat do narzekań.
Nie narzekam, ale razi mnie Twoje proste, a czasem wręcz "prostackie" podejście do życia. Również jestem zwolennikiem ciężkiej pracy, aby do czegoś dojść, ale życie nie jest tak cudownie kolorowe jak to opisujesz w swoich wypowiedziach. To, że udaje się jednemu, to wcale nie oznacza, że uda się drugiemu. Bo jeśli miałbym podchodzić do sprawy w podobny sposób jak opisujesz, to wychodzi na to, że jeśli jest konkurs na stanowisko konstruktora/asystenta w jednej z krakowskich firm, gdzie chętnych zgłasza się cała aula wykładowa (jednych z lepszych studentów), a pracę dostaję tylko kilku, bo tylko tyle jest miejsc pracy, to oznacza że reszta to "debile" bo pracy nie dostali. Miejsca pracy też są ograniczone. Żeby tworzyły się nowe miejsca pracy trzeba ku temu dobrych warunków. Jak na razie obserwuję (patrząc na swoja specjalizację), że wypuszcza się więcej absolwentów niż jest miejsc pracy.
Z tak pesymistycznym podejściem do życia nie dziwne, że widzisz wszystko w odcieniach szarości.
A jednak filozof, albo kaznodzieja. Jest tylko białe, albo czarne... Tak jest prościej - racja :)
Nikt, nie kazał Ci zostawać inżynierem, skoro uważasz, że rząd wpuscił Cię w maliny i obiecywał, że jak skonczysz studia to będziesz zarabiał miliony i pracował w pracy marzeń.
Ale dlaczego odnosisz się do mojej osoby? Czy piszemy o mnie? Czepiasz się mnie, bo troszkę się podenerwowałeś? Mnie nikt nie oszukał, ja nie studiowałem dla kasy, bo pracę w której mógłbym dobrze zarabiać mam pod nosem. Studia kończyłem, bo lubiłem się uczyć i wtedy nawet nie spoglądałem przed siebie, że może przynieść mi to "kokosy".
Ktoś kto potrafi logicznie myśleć z pewnością potrafi też przesiewać natłok informacji propagandowych i analizować zachowanie chociażby rynku pracy i się odpowiednio do tego przygotować.
A możesz mi powiedzieć jaka propaganda? Cieszy mnie Twój optymizm, ale ja nic nie pisałem o propagandach. Napisałem: "może", które logicznie jest tak samo mocne jak Twoje "może", a zarazem tak samo bzdurne, co z resztą sam podkreśliłeś. Więc Twoje "może źle napisane CV" jest tak samo bezpodstawne w zdobyciu pracy jak moje "może ktoś zdobędzie pracę po znajomości".
P.S. A wracają do tematu i uniwersalnych haseł, to takie jedno też mi utkwiło mi w głowie: "zarobić można tyle ile zaoferuje mi pracodawca". No i coś w tym jest, bo z doświadczenia wiem, że jak pracodawca dobrze się ma to i pracownik też nie narzeka :)
Łukasz F. edytował(a) ten post dnia 05.08.12 o godzinie 16:52