Temat: Czy przyszli inżynierowie wiedzą co mogą robić po studiach?
Dariusz W.:
Piotrze - do tak daleko posuniętej aktywności prócz chęci i przekonania, że się uda - trzeba mieć jeszcze co najmniej jedną rzecz - czas.
polecam "7 nawyków skutecznego dzialania" (tam nieco szerzej jest ta postawa "mieć i być" opisana...
czasu każdy ma tyle samo - w przybliżeniu 24h na dobę (co daje 1440 minuty lub 86400 sekund)
kwestia zorganizowania sie i priorytetów...
Czas, którego w realiach mojego wydziału nie ma wystarczająco
dużo (ba, nie zauważyłem, żeby on w ogóle był).
ilu takich studentów jest u mnie na wydziale/uczelni/w mieście...
nie mam na nic czasu, mam tyle nauki, nie mogę tego czy tamtego - kwestia tego, co się CHCE - później jest już z górki - tylko trzeba naprawdę chcieć, a nie gdybać...
I to właśnie zawsze najbardziej dziwi mnie gdy rozmawiam ze studentami innych uczelni/wydziałów - wszyscy mówią ciekawe rzeczy, ale nikt nie daje odpowiedzi KIEDY.
wtedy kiedy chcesz;) to jest Twój czas i Ty go sobie organizujesz (wykorzystujesz i marnujesz wedlug wlasnego uznania/(nie)wiedzy)
Jest to problem wymagający cięć/zmian programowych.
tu wchodzimy na obszar, który faktycznie nie bardzo zależy od nas (przynajmniej nie bezpośrednio i nie w takim stopniu jak byśmy chcieli), lecz tak naprawdę nie ma to nic do rzeczy...
A te już tak łatwo nie jest przeprowadzić - trzeba by najpierw "rozbić układ" ;) - potem wyrzucić 90% studentów bo uczelnia jest przepełniona. Potem można się zastanawiać - ale w międzyczasie zabraknie środków finansowych bo wydział nie prowadzi studiów wieczorowych/zaocznych - bo zwyczajnie nie może.
te same problemy są wszędzie - odpowiednia motywacja, cierpliwość, rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy i sie da...
u mnie na wydziale pomalu zmiany się szykują, oczywiście żeby bylo dobrze to jeszcze dużo brakuje - lecz male kroczki robia swoje ;)
Doceniam Twoją motywację - lecz "jej" mi akurat nie brakuje.
niewątpię, że nie brakuje, jednakże sama motywacja nie wystarczy...
Chętnie wysłucham za to, bardziej praktycznych rad od kogoś bardziej doświadczonego.
doświadczonego w czym?
jakiś "dziadek", który studiowal 30 lat temu ma Ci mówić jak się studenckie imprezy (chodzi mi o wszelaka dzialalność, a nie tylko pochlajparty) organizuje? i jak się kiedyś godzilo czas pomiędzy nauka i rozrywka? powodzenia...
>co zrobileś, żeby im pomóc?
Zważywszy, że dowiedziałem się o tym dzień przed - nic.
za rok będą następne - co (z)robisz?
PS zastanów się nad jednym - dwie renomowane uczelnie techniczne, te same czasy, ta sama kultura, myślę, że możemy z
niezłą dokładnością założyć, że średnie predyspozycje studentów tu i tam są podobne. Dlaczego jednym się udaje, a drugim nie? Przypadek?;)
na pewno nie...
A może odpowiednia organizacja zajęć,
każdy sam sobie organizuje zajęcia - owszem masz jakiś "plan zajęć" - a po i przed zajęciami TY decydujesz co robisz (albo nie robisz nic)
odpowiednio stworzone warunki,
warunki są zmienne - samemu można je "ulepszyć"
korzystny wpływ stolicy?
to dziala też w drugą stronę - marazm, brak uśmiechów, wszyscy się śpiesza itp - widzi się to, co się chce widzieć...
Wszystko
to jest poza wpływem studentów.
można jeszcze dopisać, że to tak naprawdę Żydzi, Masoni i Cykliści są temu winni, że to oni decydują co się gdzie dzieje i najlepiej to się wcale nie odzywać...
Twoją strefę wplywów sam określasz - a jeśli faktycznie nie masz na coś bezpośredniego wplywu (bo pośredni się ma zawsze) to się tym nie zajmuj - bo to będzie marnowanie czasu, a efekt żaden...
Pamiętaj, że jak się chce szuka się sposobów, jak się nie chce - powodów.
Pozdrawiam
P.