Walentyna Rakiel-Czarnecka

Walentyna Rakiel-Czarnecka dziennikarz,
muzealnik, ekolog,
promotorka dobrego
życia

Temat: Potrzebny Urząd ds bezpieczeństwa żywności i lepsze prawo

Już 2500 lat temu Hipokrates sformułował maksymę „Niech żywność będzie twoim lekiem, a lek żywnością”. Moim pragnieniem jest, aby ta złota myśl stała się w naszym kraju na tyle powszechna, że bez samokontroli i lęku będziemy kupowali w dowolnym sklepie artykuły żywnościowe tak świetnej jakości, że będą służyły naszemu zdrowiu jak najlepszy lek.

Zanim jednak spełni się marzenie Hipokratesa, trzeba trochę powalczyć. Ja zaczęłam tę walkę już prawie 10 lat temu, a w 2005 roku publicznie sformułowałam hasło: „Czy wiesz co jesz?”, które do dzisiaj jest podejmowane przez prasę, co mnie osobiście bardzo cieszy.
Pytanie to zadałam podczas konferencji nt. bezpieczeństwa zdrowotnego żywności, które zorganizowałam z własnej inicjatywy w Sejmie (z pomocą Klubu Parlamentarnego PSL) w czerwcu 2005 roku. Była to moja reakcja na pokazany w telewizji i prasie przykład firmy „Constar”, która wycofywała ze sklepu spleśniałe wędliny, myła je, następnie wkładała ponownie w próżniowe opakowania i zawoziła towar do sklepu. Przedsiębiorstwo miało powiązania z koncernem „Smithfield”, który w kilkunastu punktach w Polsce prowadzi fermy wielkoprzemysłowego tuczu świń. O praktykach amerykańskiego koncernu, niezbyt przyjaznych środowisku i konsumentom mięsa pisaliśmy na łamach redagowanej przeze mnie „Przyrody Polskiej”, jak również w innych ekologicznych pismach.
Podczas wspomnianych konferencji w Sejmie powołaliśmy Zespół ds. Bezpieczeństwa Zdrowotnego Żywności, który zebrał się tylko raz. Niestety zabrakło woli kontynuacji dzieła. W Sejmie na konferencji 24 czerwca 2005 roku mówiliśmy, że musi powstać Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności, który skonsoliduje pracę pięciu urzędowych inspekcji, podległych trzem ministrom.
Problem powołania Urzędu ds. Bezpieczeństwa Zdrowotnego Żywności ujęłam w swoim programie wyborczym (byłam kandydatką na Senatora RP). Mandatu nie otrzymałam, ale nadal „robiłam swoje”: powołałam Fundację Dobre Życie, aby być bardziej skuteczną.
Tymczasem idee, sformułowane podczas konferencji żyły swoim życiem. Już w kilka miesięcy „po” rząd podjął działania zmierzające do stworzenia superurzędu. Bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że w Ministerstwie Rolnictwa powstał specjalny zespół roboczy ds. bezpieczeństwa żywności, który pracował nad projektem powołania Państwowej Inspekcji Kontroli Żywności. Miałaby ona przejąć zadania związane z kontrolą żywności, które obecnie dzieli między siebie wiele odrębnie działających instytucji. W gronie inspekcji, na bazie których miał powstać nowy urząd miała znaleźć się Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. W jego skład miały wejść: znacząca część Inspekcji Weterynaryjnej, część Inspekcji Sanitarnej, część Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa oraz zajmująca się kontrolą żywności część Inspekcji Handlowej.
Chodziło m.in. o to, aby uprościć system kontroli żywności, efektywniej wykorzystać potencjał laboratoryjny i zasobów ludzkich istniejących inspekcji, zwiększyć częstotliwość kontroli. Przy okazji miały też zmniejszyć się koszty.
W Europie jest wiele przykładów konsolidacji służb kontrolnych. W Unii panuje tendencja do łączenia inspekcji zajmujących się bezpieczeństwem żywności. Tak stało się m.in. w Belgii, a wcześniej w Norwegii i Francji, taki system miał powstać też w Holandii.
Niestety planowana zmiana sytemu kontroli żywności nie została zrealizowana. Do dzisiaj problem konsolidacji służb zajmujących się kontrolą żywności nie został rozwiązany. Tymczasem bezpieczeństwo żywności to sprawa wagi narodowej i międzynarodowej. Dotyczy bowiem zdrowia i życia ludzi. To także kwestia podstawowa dla interesów rolnictwa oraz przemysłu spożywczego. Od tego zależy sukces rynkowy firm.
Cały łańcuch żywnościowy musi dobrze funkcjonować, a to jest możliwe tylko przy skutecznym systemie kontroli i egzekwowaniu wymogów prawa.
Bez rozwiązania tego problemu wciąż utrzymuje się rozmycie kompetencji kontrolnych w różnych inspekcjach podległych różnym ministerstwom. Dlatego z uporem powtarzam: potrzebny jest jeden urząd, który kontrolowałby żywność na wszystkich etapach produkcji i obrotu.
Dzisiaj, po wielu konsultacjach wiem, że oprócz wspomnianego superurzędu powinna powstać także „Ustawa o zrównoważonym rozwoju przemysłu spożywczego”. Niezbędne też jest „Prawo żywnościowe”.
Kiedy wszystkie te elementy – Urząd ds. Bezpieczeństwa Zdrowotnego Żywności, „Prawo żywnościowe” i w/w ustawa powstaną – jest szansa, że takie historie jak ta w „Constarze” już się nie powtórzą, a jakość żywności ulegnie poprawie.
Czego Państwu i sobie życzę.