Grzegorz W. WEKTOR
Temat: "Na jednego inżyniera w naszym kraju czeka co najmniej...
Marcin G.:
Moim zdaniem to dość dyskusyjna sprawa. Wydaje mi się że każdy w organizacji by znalazł taki argument (od operatora, montera po dyrektora). Osobiście zajmuje się doskonaleniem procesów. Projekty które realizuje przynoszą znaczne oszczędności. Jednak przypadki gdzie pensja uzależniona by była od skali oszczędności zdarzają się niezmiernie rzadko.
Oczywiście. Ja nie mam tu na myśli wprost proporcjonalnych zarobków. Chodzi mi o to, że pracodawca może sobie to tak kalkulować, więc nie zdziwiłoby mnie, gdyby chciał zapłacić takie pieniądze za dobrego inżyniera i nie byłoby to jakąś wygórowaną pensją. Jak zarobki się kształtują faktycznie, to już inna sprawa.
Katarzyna W.:
bez urazy ale hunterzy często są kompletnymi laikami
Laikami są i będą. No chyba, że skończyli studia techniczne. Ja po kilku latach pracy z inżynierami wiem trochę, ale przecież to wiedza powierzchowna! (...)
(...) Rola head-huntera nie polega przecież na weryfikacji wiedzy inżyniera.
No tak ale już np te nieszczęsne wymagane programy moim zdaniem świadczą albo o hunterach albo o przyszłych pracodawcach. Zakładam, że po prostu ktoś taki /hunter lub pracodawca) sam nie wie, kogo szuka.
Żeby nie było tak jednostronnie, to inżynierowie też mają swoje za uszami. Pracowałem kiedyś jako szef działu i prowadziłem rekrutacje. Powiem szczerze - tragedia! Większość "inżynierów" nie miała żadnej wiedzy ani ambicji. W/g CV i listu motywacyjnego robili cuda. Dla mnie nie były ważne programy, tylko czy człowiek będzie potrafił się czegoś nauczyć, przystosować, wdrożyć... na ile potrafi myśleć konstruktywnie, przestrzennie. Ot luźna rozmowa np o dotychczasowej pracy.
Przykład rozmowy z kandydatem:
Ktoś, kto wg CV i LM przez 1,5 roku pracował jako lider produkcji i technolog w firmie produkującej wyroby z poliuretanów (pianki integralne), opracowywał procesy technologiczne, wyceny, zarządzał ludźmi itp.... no cud miód :)
Taki człowiek nie potrafił mi odpowiedzieć na pytania typu:
- jaka temperatura formy jest konieczna (bo to już majster ustawiał)
- jaka jest cena kilograma surowca (to przecież wiedzą tylko zakupowcy)
- kto był głównym dostawcą, jakie rodzaje poliuretanów przetwarzał, jakie gęstości mają surowce, jaka jest wymagana siła zamykania formy...
Te pytania nie miały żadnego znaczenia dla jego przyszłej pracy ale to, co robił w poprzedniej i ile się nauczył było dla mnie wystarczającą informacją. Przy okazji nie był to jedyny tego typu kandydat, ich była niestety zdecydowana większość!