Wojciech D.

Wojciech D. Inicjator, Rewolucja
w Edukacji

Temat: Światowe przyspieszenie

Najpierw cytat:

"Dziś wszystko jest szybsze. Dosłownie i w przenośni. Szybszy obieg informacj, szybsze środki transportu, szybsze cykle życia produktu. To przyspieszenie wymusza na nas, żebyśmy i my działali
szybciej i szybciej podejmowali decyzje.

Interesujące jest to, że mamy coraz mniej czasu. Patrząc z boku – wydaje się to dziwne, bo dlaczego mamy mało czasu, skoro wokół tyle urządzeń i metod, dzięki którym ten czas oszczędzamy? Dlaczego czasu mamy coraz mniej, skoro pracy, które wykonywaliśmy wcześniej w 5 godzin, teraz możemy wykonać w godzinę?

Okazuje się, że czasu jest ciągle tyle samo, ale za to czasu na konkretne działanie – coraz mniej. Tych działań do podjęcia i projektów do poruszenia – mamy coraz więcej. Dziś wyzwanie polega
na tym, żeby ludzie i całe organizacje nauczyły się, jak dobrze działać i odpowiednio zarządzać tymi działaniami. Musimy przystosować się do szybkiego świata."

Według mojej prywatnej teorii ludzie wyprzedzili ewolucję.
To znaczy, że stworzyliśmy świat - tak szybki i tak bardzo skomplikowany, wymagający takiego wysiłku, że nasze ciała nie są do niego przystosowane. Nasze mózgi również wysiadają, bo muszą ogarnąć tak wiele spraw.

Jakie jest Wasze zdanie - świat faktycznie przyspieszył?
Jeśli tak, to jak sobie z tym radzić?
Aleksander K.

Aleksander K. Trener, doradca,
coach, mentor;
przywództwo, Polska,
MŚP,...

Temat: Światowe przyspieszenie

Witaj, Wojtku,
stawiasz bardzo ciekawe pytania (problem w tym, ze większość ludzi od nich ucieka - trochę jak "ucieczka od wolności").
Temat jest obszerny i wielowątkowy, masz rację z tym czasem, ja podejmę tu jeden wycinek:
otóż myślę, że to nawet nie jest kwestia samego ciała i mózgu w sensie fizycznej (fizjologicznej) niewydolności, a bardziej zachwiania równowagi - jakkolwiek ją nazwiemy: ekologicznej, żywieniowej, chemicznej, środowiskowej, ekosystemowej, zdrowotnej itd.
Pytam się często - czym jest rozwój? Oczywiście odpowiedzi można udzielić wiele. Cóż uczyniła z tym pytaniem cywilizacja zachodnia? Sprowadziła ją do materialnego WIĘCEJ - więcej produkcji, więcej ton, więcej sztuk, więcej sprzedaży, więcej zysku, więcej pieniędzy. Jest to jak ślepa pogoń za coraz większą ilością dóbr materialnych za cenę wyzysku, degradacji planety, chemizowania żywności, podawania podejrzanych szczepionek i medykamentów, zabijania życia rodzinnego itd. itp. I jeżeli zgadzam się z Twoja wypowiedzią, to w tym sensie, że wywierana jest na nas (pytanie odrębne - prze kogo?) nieustanna presja na to "więcej". Mało tego, straszy się nas zbrodniami, kataklizmami, epidemiami, wojnami, erupcjami wulkanów, chmurami pyłowymi lub radioaktywnymi, brakiem pracy, brakiem pieniędzy na emerytury itd itp. I zalewa się nas "papką informacyjną", żeby nie powiedzieć "paplaniną informacyjną" lub "paplaniną dezinformacyjną" lub "pomyjami informacyjnymi".
To są według mnie główne przyczyny tego, że - jak piszesz - nie mamy czasu, nie ogarniamy, nie dajemy rady.
Nasze ciała i nasze mózgi dadzą sobie radę z dużo trudniejszymi wyzwaniami, jeżeli (!) będziemy sami sterowali naszym życiem, eliminowali szum informacyjny, budowali świadomie "plan życia", konsekwentnie dążyli do NASZYCH celów, zgodnie z wartościami.
I jeszcze jedna uwaga: spójrz na wielu mieszkańców małych wiosek (w Polsce i gdzie indziej) - mają czas, by usiąść przed domem (jak się jedzie przez takie wioski, to widać ich przed domami) na ławeczce, porozmawiać, zaćmić fajkę, pospacerować, nacieszyć się promieniami słońca, by po chwili pójść spokojnym krokiem do zwierząt, dać im paszę, wydoić, upiec chleb i położyć się spać pod zdrową pierzyną.
By rankiem wstać o świcie, oporządzić zwierzęta, zebrać jajka, mleko, urwać jakieś warzywa, zjeść śniadanie, wyprawić dzieci do szkoły, zrobić swoje na polu lub w gospodarstwie itd. Prawda, że sielski obrazek? Są jeszcze takie enklawy !
A wielu wynalazców, odkrywców i geniuszy też dokonywało swoje wielkie dzieła w zaciszu, spokoju, w swoim gabinecie, garażu czy przydomowym warsztacie.
Wszystko jest w naszej głowie, tzn. w naszej mocy !
Pozdrawiam

Temat: Światowe przyspieszenie

Wojciech Dudziak:
Najpierw cytat:
Interesujące jest to, że mamy coraz mniej czasu. Patrząc z boku – wydaje się to dziwne, bo dlaczego mamy mało czasu, skoro wokół tyle urządzeń i metod, dzięki którym ten czas oszczędzamy? Dlaczego czasu mamy coraz mniej, skoro pracy, które wykonywaliśmy wcześniej w 5 godzin, teraz możemy wykonać w godzinę?

Jest takie powiedzenie: "Komputery są po to by wykonać pracę, której by nie było, gdyby nie było komputerów".
;)

A na poważnie, to ludzie chyba są przyzwyczajeni do pracy na godziny. Jak mają pracować 8 godzin i zrobią pracę w 3 godziny, to biorą się za coś innego by te pozostałe zagospodarować.
A gdyby pracowali na efekty, czyli zadaniowo, to wykonali by zadanie w optymalnym czasie, i zadbali zarówno o jakość wykonania, jak też nie marnowaliby czasu bez potrzeby.

Według mojej prywatnej teorii ludzie wyprzedzili ewolucję.
To znaczy, że stworzyliśmy świat - tak szybki i tak bardzo skomplikowany, wymagający takiego wysiłku, że nasze ciała nie są do niego przystosowane. Nasze mózgi również wysiadają, bo muszą ogarnąć tak wiele spraw.

Jakie jest Wasze zdanie - świat faktycznie przyspieszył?
Jeśli tak, to jak sobie z tym radzić?

Świat nie przyspieszył, to my biegamy jak kot z pęcherzem. To chyba jakiś atawizm ... widzimy biegnące stado i nie pytamy dokąd, tylko się rozglądamy i galopujemy za nimi.

I ja do pewnego czasu tak goniłam, sama sobie podnosiłam poprzeczkę. Aż natura się zbuntowała ... organizm dał znać o sobie. Powoli zaczęłam sobie odpuszczać pewne rzeczy ... i co? NIC! Nikt nawet nie zauważył różnicy, a co najdziwniejsze i dla mnie nie była ona tak istotna.
Kiedy się rozsmakowałam w tych chwilach, które nazywam "stop-klatką", to teraz wykorzystuję każda okazję, by sobie pobyć "tu i teraz", nacieszyć chwilą ... a chwile te są coraz dłuższe. I nie wpływa to negatywnie na efektywność, co mam zrobić, to zrobię.

A jak sobie z tym radzić?
Jeśli ktoś zadaje takie pytanie, to znaczy, że już połowę roboty ma z głowy. Bo najważniejsze to przyznać się przed samym sobą i zaakceptować fakt, że mam problem. reszta przyjdzie sam ... trzeba zacząć robić to co nam podpowiada nasz organizm, nasza intuicja. Przede wszystkim zostać swoim najlepszym przyjacielem, polubić siebie, a nawet pokochać. I zrobić dla siebie to, co byśmy zrobili dla ukochanej osoby.

Nie bójmy się, że będziemy wstrętnymi egoistami. Człowiek z natury jest dobry i jaki jest dla siebie, taki jest dla innych. Więc z jednej strony wymusi godzinkę dla siebie z dala od obowiązków, ale z drugiej strony zgodzi się, gdy ktoś z rodziny będzie potrzebował godzinkę dla siebie.

P.S. A jak ktoś nie przyznaje się do swojego problemu, to życie inaczej go załatwi ... posypie się zdrowie i będzie sporo czasu na myślenie, jak też na stwierdzenie przykrego faktu, że świat się bez nas nie zawalił.Violetta Nowak edytował(a) ten post dnia 11.05.10 o godzinie 13:50
Wojciech D.

Wojciech D. Inicjator, Rewolucja
w Edukacji

Temat: Światowe przyspieszenie

Aleksander K.:
Pytam się często - czym jest rozwój? Oczywiście odpowiedzi można udzielić wiele. Cóż uczyniła z tym pytaniem cywilizacja zachodnia? Sprowadziła ją do materialnego WIĘCEJ - więcej produkcji, więcej ton, więcej sztuk, więcej sprzedaży, więcej zysku, więcej pieniędzy.

A co myślisz o tym, żeby rozwój określić nie jako "więcej", ale jako "GŁĘBIEJ"? Innymi słowy - odejść od skupienia na tym, żeby było jak najwięcej. Bardziej skupić się na tym, żeby było jak najlepiej - a już najbardziej na tym, żeby najlepiej doświadczać to, co już jest.
Wojciech D.

Wojciech D. Inicjator, Rewolucja
w Edukacji

Temat: Światowe przyspieszenie

Violetta Nowak:
A na poważnie, to ludzie chyba są przyzwyczajeni do pracy na godziny. Jak mają pracować 8 godzin i zrobią pracę w 3 godziny, to biorą się za coś innego by te pozostałe zagospodarować.
A gdyby pracowali na efekty, czyli zadaniowo, to wykonali by zadanie w optymalnym czasie, i zadbali zarówno o jakość wykonania, jak też nie marnowaliby czasu bez potrzeby.
>
Bardzo fajnie to zestawiłaś - praca na godziny vs. praca na efekty. I ja ostatnio zauważyłem (na samym sobie), że czasem poświęcam swój czas na działania, które nie przynoszą efektów. Czyli tak jak piszesz - jeśli działanie, o którym myślałem, że potrwa mi pół dnia uda mi się zrobić w 3 godziny - to resztę tego czasu i tak zagospodaruję - pracując nad tym samym projektem... Mimo tego, że tylko to pierwsze działanie da realny efekt, realną korzyść.

Teraz jednak to się zmieniło:) Staram się działać tyle, ile to jest konieczne. Jeśli trzeba to działam dużo, ale jeśli wiem,że moje działanie akurat w danym momencie jest niepotrzebne, lub lepiej będzie, jeśli wykonam je później - to je przekładam. Mam czas dla siebie:)
Aleksander K.

Aleksander K. Trener, doradca,
coach, mentor;
przywództwo, Polska,
MŚP,...

Temat: Światowe przyspieszenie

Wojciech Dudziak:
Aleksander K.:
Pytam się często - czym jest rozwój? Oczywiście odpowiedzi można udzielić wiele. Cóż uczyniła z tym pytaniem cywilizacja zachodnia? Sprowadziła ją do materialnego WIĘCEJ - więcej produkcji, więcej ton, więcej sztuk, więcej sprzedaży, więcej zysku, więcej pieniędzy.

A co myślisz o tym, żeby rozwój określić nie jako "więcej", ale jako "GŁĘBIEJ"? Innymi słowy - odejść od skupienia na tym, żeby było jak najwięcej. Bardziej skupić się na tym, żeby było jak najlepiej - a już najbardziej na tym, żeby najlepiej doświadczać to, co już jest.

Myślę, że to jedna z wersji poprawnej odpowiedzi, choć pewnie też wszystkich nie zadowoli.
Jak widzisz, moje hasło w profilu woła: dalej w głąb i dalej wzwyż!
To połączenie GŁĘBIEJ z WYŻEJ jest chyba pełniejsze niż samo GŁĘBIEJ.
(tu trochę zaczynamy bawić się w słowa). Piszę tak (ostrożnie wobec owego "głębiej"), ponieważ spotkałem też w moim życiu ludzi, którzy chcieli być bardzo głęboko uduchowieni, ale w życiu codziennym nie było tego widać. To było takie dziwne "głębiej". Hm...
Aleksander K.

Aleksander K. Trener, doradca,
coach, mentor;
przywództwo, Polska,
MŚP,...

Temat: Światowe przyspieszenie

Wojciech Dudziak:
Violetta Nowak:

A na poważnie, to ludzie chyba są przyzwyczajeni do pracy na godziny. Jak mają pracować 8 godzin i zrobią pracę w 3 godziny, to biorą się za coś innego by te pozostałe zagospodarować.
A gdyby pracowali na efekty, czyli zadaniowo, to wykonali by zadanie w optymalnym czasie, i zadbali zarówno o jakość wykonania, jak też nie marnowaliby czasu bez potrzeby.
>
Bardzo fajnie to zestawiłaś - praca na godziny vs. praca na efekty. I ja ostatnio zauważyłem (na samym sobie), że czasem poświęcam swój czas na działania, które nie przynoszą efektów. Czyli tak jak piszesz - jeśli działanie, o którym myślałem, że potrwa mi pół dnia uda mi się zrobić w 3 godziny - to resztę tego czasu i tak zagospodaruję - pracując nad tym samym projektem... Mimo tego, że tylko to pierwsze działanie da realny efekt, realną korzyść.

Teraz jednak to się zmieniło:) Staram się działać tyle, ile to jest konieczne. Jeśli trzeba to działam dużo, ale jeśli wiem,że moje działanie akurat w danym momencie jest niepotrzebne, lub lepiej będzie, jeśli wykonam je później - to je przekładam. Mam czas dla siebie:)

Tu dotknęliście kapitalnego tematu pracy ludzkiej, jej sensowności, wykorzystania czasu, efektywności, pogoni za czasem.
Chcę na ten temat napisać książkę, ale to złożona materia i wciąż... brakuje mi czasu, żeby SPOKOJNIE nad tym usiąść.
Zgadzam się z Wami, że powinno się pracować zadaniowo. Ale gdybyśmy ten postulat chcieli zrealizować do końca, to wiecie, jakie by to miało konsekwencje? trzeba by zlikwidować de facto instytucję "etatu" jako formę pracy w godzinach od... do... A to już jest rewolucja! Może nastał czas rewolucji i przemian? Może te daty typu 2012 coś znaczą? Zaczyna się niewinnie, a robi się coraz ciekawiej...

Temat: Światowe przyspieszenie

Etat i tak jest już na straconej pozycji. Nie zniknie, ale z pewnością stanie się jedną z form zatrudnienia. Przestanie być synonimem słowa praca.

Niektórzy młodzi ludzie wolą zatrudniać się na umowę zlecenie, bo wtedy mają więcej na rękę i możliwość swobodnej zmiany "pracy". A na swoją emeryturę czy na prywatną opiekę zdrowotną odkładają samodzielnie. A w ten sposób stać ich na to, no i nie zasilają tego dinozaura ZUSu.
Aleksander K.

Aleksander K. Trener, doradca,
coach, mentor;
przywództwo, Polska,
MŚP,...

Temat: Światowe przyspieszenie

Violu,
znów się z Toba zasadniczo zgadzam, jednak jest zawsze jakieś "ale"...
Chciałbym, aby etat - jak piszesz - był na straconej pozycji, ale czy rzeczywiście tak jest?
Parę danych historycznych:
na początku XX wieku 90% ludzi pracujących to byli ludzie "wolni" - samodzielni, rzemieślnicy, ludzie tzw. wolnych zawodów, przedsiębiorcy, handlarze itp. Tylko 10% było "na etacie".
Po zakończeniu XX wieku - wieku totalitaryzmu i socjalizmu - proporcje się odwróciły. Tylko ok. 10% to ludzie wolni od etatu.
Słowo etat oznaczało pierwotnie "posadę państwową", a instytucja etatu została upowszechniona przez Bismarcka, opętanego obsesją "idealnego" państwa, zorganizowanego na wzór karnej armii, gdzie "urzędnik" (Beamte) = żołnierz wykonujący polecenia/rozkazy.

Ów XX-ty wiek socjalizmu - zarówno na Wschodzie jak i na Zachodzie - zrobił ogromne spustoszenie w świadomości ludzkości, której duża, bardzo duża część dała się "usidlić" w nowoczesną formę skoszarowania (by nie powiedzieć niewolnictwa) właśnie przy pomocy etatu - dającego pozorne gwarancje bezpieczeństwa i komfortu. Korporacyjny "żołnierz" czy "urzędnik" szybko przyzwyczaił się do "wygody" etatowego życia za cenę posłuszeństwa i ograniczenia życia prywatnego.
Oczywiście, coraz więcej ludzi w Polsce zakłada własną działalność gospodarczą (świetnie !!!), ale wciąż dominuje etat (ponad 80%).
Likwidacja instytucji etatu byłaby ożywcza, ozdrowieńcza i wyzwoliła wielkie pokłady inicjatywy, kreatywności, elastyczności i efektywności. Ale nie łudźmy się - likwidacji etatu nie będzie, bo to nie w smak elitom polityczno-oligarchicznym i niepopularne, bo uderzyłoby w większość społeczeństwa.
To, że większość wcale nie musi mieć racji, to wiemy już od tysiącleci, ale cóż z tego wynika w tym przypadku?

Ciekawe, co Wy o tym sądzicie, Drodzy Grupowicze?
Miłego dnia i wolności

Temat: Światowe przyspieszenie

Oczywiście, że likwidacji nie będzie. I to dlatego, że samemu społeczeństwu to nie w smak. Tak wychowani uważają, że etat to dobrodziejstwo, stabilizacja.

I czasem trudno się z nimi nie zgodzić. Przecież wiąże się z tym tyle uprawnień socjalnych (szczególnie w państwowych instytucjach). Poza tym można w godzinach pracy załatwić wiele spraw, odpocząć, spotkać się z ludźmi, a po po pracy, jak ktoś potrzebuje, to brać się za robotę i zarabiać.
We własnej firmie pracuje się cały czas, bo czas to pieniądz i chodzi o efekty, a nie przepracowanie 8 godzin.

Na etacie jest wygodnie - mamy zakres obowiązków i czy szef znajdzie klientów na usługi naszej firmy czy nie, to nie nasz problem, bo zapłacić za godziny pracy musi. Inna rzecz, że często nie płaci, oszukuje przy nadgodzinach itp.

Poza tym są takie zawody, gdzie płaci się za gotowość i obecność. Np. sklep musi być otwarty od - do.

Tak więc rewolucji nie będzie, choć dla niektórych tak to się jawi, bo niestety liczba etatów gwałtownie maleje i nie zapowiada się, że będzie lepiej. Ale jeszcze sporo wody upłynie zanim większość ludzi przestanie utożsamiać pracę ze słowem etat.



Wyślij zaproszenie do