Temat: Dlaczego trenerom nie idzie na rynku?
A no właśnie...
Jako trenerzy mamy trzy możliwości funkcjonowania na rynku szkoleniowym:
1) trener wewnętrzny w korporacji
2) "wolny strzelec"
3) właściciel biznesu szkoleniowego
Jako trener wewnętrzny nie muszę myśleć o niczym (upraszczając) - mam robotę, mam co miesiąc pensję.
Jako "wolny strzelec" mam dwie alternatywy:
a) albo współpracuję z firmą szkoleniową - mam czasem robotę i bardziej lub mniej systematyczny dochód (przecież można współpracować z kilkoma firmami)
b) albo sam pozyskuję Klientów - robotę mam czasem, mniej systematyczny dochód (ale wyższy niż współpracując z firma szkoleniową)
Jako właściciel biznesu w zasadzie to nawet szkolić nie muszę - pracownicy sprzedają szkolenia, zatrudnieni trenerzy szkolą.
Większość absolwentów szkół trenerów, których znam, którzy postanowili mieć własną firmę szkoleniową, wybierają opcję - "wolny strzelec". To samo zresztą dotyczy byłych trenerów wewnętrznych.
Kłopot w tym, że właśnie Ci są w najtrudniejszej sytuacji - tak jak nasz Pan X. Aby odnieść sukces na rynku taki trener musi posiadać rozwinięte trzy grupy umiejętności:
1) umiejętności trenerskie - jak szkolić?
2) umiejętności i wiedza merytoryczna - z czego szkolić?
3)
umiejętności sprzedażowe - jak pozyskać Klienta?
Najpierw muszę sprzedać, dopiero potem mogę szkolić. A żeby było śmieszniej, typowy trener konsultant ma zupełnie inny profil osobowościowy, niż rasowy sprzedawca. "
Jak to ja mam sprzedawać?" - myśli sobie Pan X.
Na własnej skórze odczułem tę gorzką prawdę.
Zdarzyło mi się stworzyć fantastyczny produkt, którego nikt nie chciał kupić.
Teraz jestem na równi trenerem, co sprzedawcą.
Najpierw sprzedaję, potem tworzę szkolenie.
A o samym szkoleniu myślę jak o produkcie, który jest dobrej jakości i "w ładnym opakowaniu".
Więc następnym razem zanim zaczniesz się ekscytować pomysłem na nowe szkolenie, pomyśl o potrzebach swoich Klientów, oblicz rentowność całego projektu i zaprojektuj efektywny proces sprzedaży...
To dlatego zamiast bawić się w tworzenie atrakcyjnych gier szkoleniowych, muszę przemóc się, aby Cię namówić na kliknięcie w napis, który umieściłem na końcu wypowiedzi. To jest właśnie sprzedaż i wcale nie jest ona tak megafajna jak obserwowanie rozwoju i zmiany w uczestnikach szkoleń...
TO JEST REKLAMA
Co z tego, że wolę być trenerem?
Najpierw sprzedaż, sprzedaż, sprzedaż, potem reszta!
Rafał Szewczak edytował(a) ten post dnia 19.05.10 o godzinie 00:29