konto usunięte
Temat: Rozmowa rekrutacyjna - wrażenia
Dość dramatyczne historie tutaj opowiadacie... ale z życia:) tak się dziwnie składa, że pewne zjawiska z czasem obrastają z jednej strony w mitologie, z drugiej schematy. Jedna pani pisała w innym wątku (dodam: pani zawodowo zajmująca się rekrutowaniem), ze najważniejsze jest "autoprezentacja, wrażenie, plus kwalifikacje". Zapytałem grzecznie, dlaczego taka kolejność ale odpowiedzi się nie doczekałem. Rozmowy kwalifikacyjne przeradzają się za często w sztukę dla sztuki, w teatr, we wzajemne podchody. "Autoprezentacja" staje się najważniejsza, plus "wrażenie". Znam fantastycznego specjalistę, mistrza w swojej dziedzinie, który ma tę wadę, że nie potrafi grać, "autoprezentować się", wskutek tego czesto ponosi porażki w staraniach. Naprzeciwko niego siada bowiem na przykład cytowana przeze mnie Pani, która oczekuje, ze kandydat głownie będzie patrzył jej w oczy, miał gustowny ale nie przesadnie krzykliwy krawat, umiejętnie potrafi brnąć w meandry rozmowy, w której padają sakramentalne pytania typu "jakie są pana najwieksze sukcesy i porażki" albo "dlaczego chce pan pracować w naszej firmie". Warsztatowa sprawność w konkretnej branży schodzi na dalszy plan. I myśle teraz, jako hipotetyczny szef Firmy: kogo zrekrutuje mi ta rozkoszna Pani? Czy doskonałego aktora w gustownym krawacie czy najlepszego możliwego do osiągnięcia specjalistę? I który z nich przyniesie swoją pracą większy zysk firmie?Ale prózne gadanie:) Liczy się bowiem "wrażenie plus autoprezentacja". Smutne co?