Wojciech R. mało istotne..
Temat: oszuliwac czy naturalnie?
kiedy pierwszy raz wyslalem swoje cv gdzies tam - uczynilem to bez czytania madrych rad "co wolno a czego nie aplikantowi"...potem , ktos mi powiedzial : przeczytaj jak to sie robi ... to "poszedlem " i poczytalem...
czytam, tez pewne wypowiedzi tutaj i powiem szczerze wlos mi sie zaczyna jezyc.
zaczne od samego "na poczatku" :
kiedys dalem ogloszenie o naborze do pracy w mojej firmie. Potrzebowalem odpowiedzialnego pracownika do dosc szczegolnej pracy zwiazanej z kontaktami zewnetrznymi .. niewazne.
zglosilo sie wielu .. miedzy innymi pewien gosc ..mlody.. dynamiczny, wygadany.. z reklamowka pod pacha i w berecie.. taka "wiocha" po prostu... opowiadajacy, czego to on nie jest w stanie zrobic
i inna osoba : starsza ode mnie wtedy o pare dobrych latek ( ok 40tki) , skromnie ale z cicha elegancja ubrana dziewczyna, ktora wprost przyznala : "nie mam zadnego doswiadczenia w tym kierunku"
wybralem ta druga kandydature i przez lata tworzylismy sukces za sukcesem.
Ale, czytajac madre wskazowki dla aplikantow, zastanawiam sie co by bylo, gdyby ow wiochmen wtedy rowniez je przeczytal. Ubralby sie pewnie w pozyczony garnitur..popachnil woda toaletowa z testera w Sephorze, reklamowke zaminil na pozyczona teczke i .... gotowy knot.
Ja rozumiem, ze zawsze znajdzie sie paru gosci, ktorzy zechca stworzyc wademecum chocby aplikanta pn. "Sprzedaj sie jak najlepiej". Tylko, co z tego wynika? Kompletne zaciemnienie sytuacji dla rekrutera. To, czy zdjecie czy nie w cv to pikus...Wazny jest obraz calosci. Predzej czy pozniej wyjdzie wnetrze takiego "przebieranca'.. predzej czy pozniej ktos go rozszyfruje... ale przez ten czas zajmie miejsce kogos, kto przychodzi lub wysyla cv bez maski i sciemniania.
Wiem... bariera powinna byc wiedza i kwalifikacje rekrutera... ale czesto tak nie jest.. czesto ten rekruter jest rowniez z podobnego naboru przebierancow... zdarza sie...
wiec , nurtuje mnie pytanie... czy postepujac w/g przez kogos tam okreslonych zasad skladania aplikacji (zdjecie/wyksztalcenie/kolejnosc/segregacja cech..itd..itd... ) nie psujemy sami sobie rynku ? Wielu z aplikantow stosuje zasade : byle "oszukac" rekrutera... czyni to ... nie wpisujac pewnych rzeczy w cv... unikajac okreslonych sformulowan ( ot chocby nawiazanie do prowadzonej dzialalnosci gosp. ) Semantyka to potezna bron... walczymy z rekruterami na sformulowania, slowa.. stosujemy unki... kolujemy ...Na wlasna szkode czy dla naszego pozytku ? Chcemy znalesc prace, w ktorej bedziemy sie dobrze czuli czy wylacznie wynagrodzenie?
Kiedys napisalem dla proby takie cv na podstawie roznych rad - przeczytalem.. to nie bylem ja... czytalem cv kogos innego choc napisane bylo moja reka... niby zadnych klamstw.. ale "obcialem" wiele cech.. dodalem o wylacznie podobnym znaczeniu ale zmieniajace calkowicie moj charakter...... wycialem okreslone fakty w moim zyciu zawodowym.. zredukowalem wyksztalcenie.. totalny falsz... byc moze dostalbym ta prace ale nie wyslalem... w moim mniemaniu slusznie...
Ktos tu pisal w jakims watku : "ani sie waz notowac"... ktos inny : "nie dawaj wizytowki"... gdzies czytalem : "nie idz do niemieckeij firmy w zielonym garniturze " ( nawiazanie do zielonych nie lubianych mundurow Polizei)
pomyslalem : kruca!!! ale wpadka- notowalem, wyciagnalem wieczne pioro marki Parker, dolaczylem do cv swoja prywatna wizytowke, pocalowalem rekruterke w dlon...Boszszsz!
ale dlaczego nie? dlaczego mam sie zachowywqac sztucznie... taki mam styl.. takie zwyczaje... Jaki osiagne cel pokazujac sie innym w rzeczywistosci niz jestem?..Czy nie bede musial udawac dalej - jesli mnie przyjma ?