Aleksander
Adamowski
Security Engineer,
Facebook
Temat: Dlaczego drogi są takie złe??
Marek H.:
Wcześniej już pisałem:
NIE DYSKUTUJMY O TYM CO WIDZIMY DZIŚ LUB WCZORAJ bo zarządca może nie skończył swojej roboty...
OK, zgadzam się.
Choć i tutaj znajdzie się dość zabawny kontrprzykład - ścieżki rowerowe w Nowej Soli:
http://www.drogipolskie.republika.pl/podstrony/foto_po...
Robota dość niedawna (nie da się zwalić na "zamierzchłe czasy") i wygląda na skończoną (tu chyba już nic nie można poprawić - chyba że nie znam jakiejś magicznej sztuczki której uczą na waszych uczelniach...).
Ogólnie natomiast chciałbym wyrazić opinię, że strony w rodzaju drogipolskie.republika.pl są moim zdaniem bardzo wartościowe i pożyteczne - przydałoby się ich więcej.
Tak, wzbudzają kontrowersje, mogą drażnić, ale o to właśnie chodzi - dzięki nim tematem zainteresuje się zwykły zjadacz chleba, który nad suchymi technicznymi dokumentami (przykład: http://siskom.waw.pl/obwodnica-sr-zachod.htm) przeznaczonymi dla inżynierów drogowców po prostu zaśnie.
A tacy zjadacze chleba później trafiają do samorządów i występują w roli inwestora - muszą choć trochę znać temat żeby nie dać się wpuścić w maliny łasemu na kasę wykonawcy.
Strona drogipolskie Pana Bolesława Pisańskiego jest wprawdzie wypełniona prowokacyjnymi komentarzami na temat "zostawiających w domu rozum inżynierów", ale też jest pisana z dowcipem i potrafi wciągnać w temat ludzi z plebsu.
A potrzebna jest popularyzacja tego tematu, bo obecnie większość zwykłych użytkowników dróg ma postawę pasywno-obojętną - trochę ponarzekają, a potem umilkną. Tylko umęczone podwozie wymagać będzie częstszych remontów...
Myślę, że właśnie takie strony są lekarstwem na zakorzeniony w Polsce układ w stylu iście starożytno-egipskim, z wykształconymi kapłanami drogownictwa pilnie strzeżącymi swych sekretów, i ciemnym ludem (który obejmuje nie tylko zwykły plebs - użytkowników dróg, ale i samorządy, i gałąź ustawodawczą).
Rozwiązanie problemów w polskim drogownictwie wymaga większego zaangażowania w nie ogółu społeczeństwa, powstania kultury otwartości i dzielenia się wiedzą.
To jedyny sposób na firmy, które budując i remontując naszą infrastrukturę mają 2 podstawowe cele: chcą zmaksymalizować swój przychów i zminimalizować koszty. To jedyny sposób na samorządowców, którzy zawsze obiecują przed wyborami gruszki na wierzbie i równe nawierzchnie na drogach, a po wyborach tylko pilnują swojego stołka - bo wiedzą, że większość wyborców przeszła w tryb pasywny i już zapomniała, na kogo głosowała.
My jako społeczeństwo musimy być przynajmniej na tyle kompetentni i zainteresowani tematem, aby móc skontrolować wyniki ich pracy - i jednych i drugich.
Nasi inżynierowie drogowcy będą narzekać, że "chcieliby robić rzetelnie i trwale, lecz im nie pozwalają", a nasze drogi dopóty będą w tyle Europy, dopóki odpowiednia ilość ludzi w społeczeństwie nie będzie umiała odróżnić drogi dobrze zrobionej od spartaczonej jeszcze zanim zaczną się pojawiać na niej dziury.
I dopóki nie wdroży tej umiejętności w życie, dopóki nie zacznie pamiętać i przypominać sobie faktów, kiedy obowiązek obywatelski wzywa do urn.