konto usunięte

Temat: Nic tak nie boli jak sukces innych...

Znalazłem dziś ciekawy artykuł, który traktuje o podejściu ludzi do czyjegoś sukcesu... Autorka zakłada, że człowiek z reguły promuje postawę nastawioną na rywalizację, stąd nie potrafimy (już!) cieszyć się z sukcesów innych ludzi.

Moje osobiste przemyślenie jest następujące:

Trzeba być naprawdę silnym, żeby nauczyć się z sukcesów innych

Czy Wam zdarzyło się choć lekko zasmucić z powodu czyjegoś sukcesu?
Jakie macie sposoby na przezwyciężanie zwykłej, ludzkiej zawiści?

A oto link do artykułu

http://www.psychologia.aplus.pl/html/nic_tak_nie_boli_...Wojciech Wychowaniec edytował(a) ten post dnia 18.01.11 o godzinie 15:21

konto usunięte

Temat: Nic tak nie boli jak sukces innych...

mawia się, że nic tak nie cieszy jak cudze nieszczęście... i coś w tym jest. zjawisko, o którym piszesz jest jak sądzę odmianą tego, o czym mawiają...
i zgodze się z Tobą, że to kwestia siły. Ale też samoświadomości, dojrzałości, stabilnego, wewnętrznego poczucia własnej wartości, wewnątrzsterowności i osobowości, która pozwala nam na nieustający rozwój.
najkrócej to sobie myślę tak: im bardziej cenisz siebie i swoje sukcesy, tym łatwiej ci przychodzi radość z cudzych. rzecz jasna wciąż mówimy o zdrowych, dojrzałych ludziach, którzy świadomie zapracowali na swój sukces.

konto usunięte

Temat: Nic tak nie boli jak sukces innych...

Nie każdy ma w sobie naturalną siłę do przezwyciężenia tej (nieco paskudnej) słabości. Warto nad tym pracować. Myślę, że warto polecić trzy kroki:
1) Nauczyć się cieszyć ze swoich sukcesów
2) Nauczyć się cieszyć z sukcesów bliskich
3) Nauczyć się cieszyć z sukcesów obcych
Michał Jakubowski

Michał Jakubowski Fund Accountant,
State Street

Temat: Nic tak nie boli jak sukces innych...

Uważam, że potrafię się cieszyć z niektórych sukcesów innych, nawet jeśli sa częściowo moim kosztem, staram się na to patrzeć obiektywnie. I tak jak oleżanka awansowała a mogłem ja, pogratulowałem, jej też się należało, była dobra. Ale jak widzę/słyszę o "sukcesach" innych (awans, fajna praca), których znam od wielu lat (czyli w moim przypadku prawie od dziecka), i mam świadomość, że jestem lepiej przygotowany od nich, wiem więcej, po prostu nieskromnie uważam, że jestem lepszy (żeby nie było, w luźnych rozmowach zwykle tak wychodziło w opiniach wspólnych znajomych), to mnie coś w środku trafia. Owszem, świat jest niesprawiedliwy i trzeba żyć dalej. Więc żyje i zastanawiam się, dlaczego ktoś o gorszych predyspozycjach odniósł sukces. Na szczęście staram się przy tym dowiedzieć co robiłem źle, więc nie jest to zawiść całkowicie bezproduktywna;)
Z dugiej strony, jeśli ktoś, kto wiem, że jest dobry w tym co robi, odniesie sukces, to zawsze gratuluje, i to szczerze:)
W kwestii sukcesów osobstych to inna sprawa, znajmi z którymi utrzymuje bliższy kontakt są tak dobrani, że zawsze im dobrze życze, więc o zawiści nie może być mowy (i jej nie ma:)

A zazdrość itp nie koniecznie muszą być całkowicie złe, zależy jak je ukierunkujemy:)

Następna dyskusja:

Studia w Krakowie - co wart...




Wyślij zaproszenie do