Temat: Dlaczego tak wielu ludzi wybiera dziś samotność...?
Trafiłam na tę dyskusję przez przypadek i może nawet nie bardzo tu pasuję, ale trudno..
Jestem trudnym przypadkiem. Nie szukałam miłości ( a wręcz miałam "przerwę" po jakiejś totalnej pomyłce, z myślą "żadnego więcej palanta", wybaczcie :)) a miłość sama mnie znalazła.
Nie szukajcie miłości. Ona przyjdzie.
Nie przegapicie jej. Jej się nie da przegapić.
Można ją pomylić z zaślepieniem (jeden z pierwszych postów o ojcu, ktory zrzekł się praw do dziecka). Z namiętnością (te motyle w brzuchu to z tego :)). Z poczuciem radości z "upolowania kogoś" lub "bycia upolowanym/adorowanym" czyli poprawienia sobie własnego ego.
Moja miłość znalazła mnie, gdy byłam baaaardzo młoda. W kwietniu przyszłego roku mamy 21 rocznicę ślubu.
Teraz to moje dzieci mnie pytają o to, o czym tu rozmawiacie. A ja im tłumaczę. NIe wiem czy mam rację. Ale przeżyłam to co przeżyłam.
Co widzę wokół siebie? Dlaczego ludzie się rozchodzą ? Dlaczego nie potrafią być razem ? Dlaczego nie umieją stworzyć prawdziwego związku? Powodów jest kilka.
1. Boją się odpowiedzialności.
Tak, bo już nie można sobie "robić co się chce". Zawsze trzeba się oglądać na swoją połówkę. Nie można codziennie hulać do białego rana i z każdej imprezy wyjść z kimś innym - ciekawym, czarującym, obezwładniającym. Nie można nawet czasem po prostu pójść na piwo, bo żona rodzi, bo dziecko chore, bo zakupy trzeba zrobić. Nie można olać swojej połówki, bo to jest człowiek. I te wszystkie "nie można" nie wynikają stąd, że "nie wypada" "nie tak cię mama wychowała". Wynika ze zwykłej , ludzkiej przyzwoitości - ktoś ci coś daje, opiekuje się tobą, przejmuje się - ludzka przyzwoitość wymaga mu się odpłacić tym samym. Dlatego szare życie jest najtrudniejsze - i to jest ta cholerna odpowiedzialność, która każe nam budować. Jeśli staje się to przykrym obowiązkiem - nie jest to miłość i nikt tego nie zniesie.
2. Zakochujemy się w swoich wyobrażeniach.
Poznajemy kogoś i okazuje się, że jest cudowny. Jasne. Kwiatki, czekoladki, sex. Zajebiście. Nagle okazuje się, że zostawia skarpetki pod kanapą, siorbie herbatę, lubi bajerować ledwie spotkanych facetów lub... zrzeka się praw rodzicielskich. To nie dotyczy tylko kobiet. Moja koleżanka też tak zrobiła swojemu mężowi (patrz punkt pierwszy - bardziej interesujący był "wielki świat"a nie pieluchy). Tracimy łeb. Wszystkie wady mamy jak na talerzu, ale zawsze umiemy sobie wytłumaczyć , że "on/ona nie chciał/a".
Przed ślubem był duszą towarzystwa ? Och, jakie to cudowne. A potem się okazało, że dziwkarz ?
Przed ślubem zawsze idealny makijaż i wymuskane paznokcie ? A po ślubie nie myje garów ?
Przed ślubem kierowca rajdowy - taki podniecający ! A po ślubie ciągle na tych rahdach, osieroci dziecko i nigdy go w domu nie ma ?
Przed ślubem nie znosiła bachorów a po ślubie nie chce NASZEGO dziecka ?
Przemyślcie to - nikt nie zmieni się po ślubie. To my zmieniamy swój punkt widzenia.
3. W zdrowiu i chorobie ...
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo - patrz punkt pierwszy. Bycie razem (ze ślubem czy bez) zobowiązuje. Jak nie ma kasy też. Ciężko jest przetrwać głód. O ile nie rozumie się, że łatwiej go przetrwać we dwoje. O ile nie staje się na środku mieszkania i nie drze ryja : "No i co ? Nieudaczniku ! Znów nie masz pracy ! Z czego zapłacimy za przedszkole? Za co kupisz jedzenie dla dziecka?" Roszczenie, roszczenie, roszczenie. Będąc z kimś nie bierzemy sobie za darmo utrzymania, wiktu i opierunku. Raz jedno ciągnie wózek, raz drugie. Chyba, że wybrałeś sobie pasożyta - patrz punkt drugi. To nie spodziewaj się cudu.
4. Jakie to szare życie nudne ...
Nuda. Marazm. Stagnacja. Dni wyglądają tak samo. Najpierw było super - nie kończyły nam się tematy do rozmowy. A teraz ? Praca, odebrać dziecko, zrobić zakupy, naprawić kontakt, ugotować obiad, skosić trawnik, a jeszcze dokończyć projekt, położyć dzieci, kuźwaaaaaaaaaaaaaa....
Tak. Niektórzy tak to widzą. A inni czerpią z tego przyjemność :) Niemożliwe ? A jak myślicie -jakim cudem wytrzymałam 21 lat, dwójkę dzieci, w pewnym okresie życia głód, choroby, szpitale, operacje swoje, męża, dzieci, teścia ...? To nie jest tak jak na filmie. Dlaczego więc niektórym się udaje ?
I dochodzimy do sedna : bo chcą być razem. Tylko tyle. Bo można nie mieć na chleb, można jeździć na wózku, można srać kasą , ale najważniejsze w związku jest jedno : zaufanie.
Jeśli wiesz, że Twój facet/kobieta zawsze stanie za tobą murem to jest właśnie to. Ale musisz mieć pewność - patrz punkt drugi. Więc miej oczy otwarte - nie przegap miłości. I nie uwierz w to, że ten tombak to złoto.
Ale się rozpisałam... taki wieczór :) Na pewno wszyscy samotni znajdą swoją drugą połowę, o ile otworzą oczy i serce.