Temat: Zaczęło się od żartów ...
Fantastycznie, że ktoś utrwalił to na wideo. Piękny materiał ku pokrzepieniu serc.
Codziennie spotykam w centrum Poznania tego typu ludzi, ba kilku z nich znam z widzenia.
Po kilku sytuacjach doszedłem do wniosku, że tym ludziom brakuje "społeczności", rozmów, LUDZI.
Pamiętam jedną historię z jednym menelkiem, kiedy zaczepił mnie i mojego kolegę na Stary Rynku jak zwykle prosząc o papieroska. Oczywiście dostał, bom sam palę. Kiedy odeszliśmy kilka kroków zaczęliśmy komentować i szydzić z niego. Po chwili usłyszeliśmy jeszcze raz jego głos zza siebie. Prosił nas jeszcze o ognia do peta. Zaczęła się rozmowa. Okazało się, że miał na imię Stanisław i miał wykształcenie wyższe niepełne. Miał dom i żonę, której zdjęcie cały cza przy sobie nosił. Pewnego dnia potrącił go autobus. Operowano mu nogi. Później miał rehabilitację. Wszystko kosztowało go wiele pieniędzy i zona wraz z dziećmi od niego odeszła a on sam zaczął pić... Później w trakcie rozmowy tak bardzo się rozpłakał, że pobliscy przechodnie aż się dziwili i myśleli, że my chcemy go obrabować. Troszkę później proponowaliśmy mu aby poszedł do domu opieki społecznej, lecz bał się bo słyszał jakieś różne historie z tamtąd o nieludzkim traktowaniu człowieka.
Na koniec zaufał nam i postanowił pójść do Opieki Społecznej i jedno co poprosił to to abyśmy w przyszłości, kiedy go gdzieś spotkamy, znów zatrzymali się i porozmawiali.
Ciekaw jestem czy choć w małej części zmieniło się coś w jego życiu, czy może jednak zapomniał i nadal sępi fajeczki na Starym.