Temat: z życia wzięte !
No to znow z zycia.... prywatnego :D
Dwie godziny w banku... nie w Bangkoku... ani w Bang Cocku... W banku... rolka papieru toaletowego na dokumentacje. Powod? Potrzeba zmiany hasla do systemu internetowego. Duzo hasel do zapamietania, prawie kazdy interfejs ma inne wymogi dot. liczby i kombinacji znakow. Koniec koncem, moze sie czlowiek pogubic. Interfejs mojego ICBC umozliwia trzy proby logowania z jednego adresu IP w ciagu 24 godzin. Po kilku dniach prob i bledow, poleglem i wybralem sie za brame kampusu. No, ale..... globalizacja i unifikacja obslugi na calym swiecie. Eh, gdzie te czasy kiedy byly wojskowe banki gdzie wszystko dzialalo jak w szwajcarskim zegarku (byly takie w ogole?). Jak to w kazdym kraju bywa, obsluga zapomina troche niektorych punktow szkolenia. Moja konsultantka, tym razem, zapomniala jak wyglada paszport i, na ktorej stronie znajduja sie dane obywatela. Dobrze, ze wzrok nie kuleje mi jeszcze na tyle, ze udalo mi sie zauwazyc, ze wklepywala do systemu dane z jednej z niewaznych juz od dawien dawna wiz (a nie wiedzac czemu, systemy wymagaja zgodnosci danych/numerow z data wystawienia/wygasniecia dokumentu). Ale zeby przekonac, ze zle dane wklepywala - to juz byla wyzsza szkola jazdy, nie tylko mandarynskiej.
Drogie panie bankierki... prosze... blagaaaaaaammmmm.... szanujcie czas klientow. Jesli klient przychodzi do Was z prosba to nie chce sie wyzalic, ze mu cos tam nie rosnie tylko skorzystac z Waszych uprawnien w systemie. Klient wie co chce i prace domowa zawsze odrobi. Wpuszczajcie i zapuszczajcie no klientow w celu samoobslugi za biurko i, jak na konsultantki przystalo, wspomozcie w razie problemu - a jak problemu nie ma to kawe podajcie. Bedzie szybciej, milej i przyjemniej