Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)
Stare... bardzo stare... i długie
===========================================================================
BBS: MALOKA BBS
Date: 96-01-16 (09:16) Number: 634577
From: MCORP Refer#: NONE
To: ** ALL ** Recvd: NO
Subj: Na patrolu... 1/3 Conf: (11) HUMOR
---------------------------------------------------------------------------
- Chol-lera. Ale mie łeb boli... - wycharczał Pierwszy. - Piwa bym się napił.
- Nie ma - zadudnił przekaźnik Głównego Komputera.
- Nie pieprz, widziałem wczoraj karton w śluzie awaryjnej - burknął Pilot.
- To Żywiec - miauknął przekaźnik.
- Ojezu, tylko nie te szczyny - Pierwszy trzymał głowę na rurze chodzącej. - A tyle razy se obiecywałem, żadnych waszych destylatów.
I co? Zmusiliście mie, dranie.
- Ale ty chrzanisz, Pierwszy, niezła bibka byla. A pamiętasz, jak się oświadczyłeś sprzątaczce? Niezła lufa, co? Model 22, nówka - chichotał Pilot.
Pierwszy chciał rzucić miażdżące spojrzenie, ale akurat huknęło mu potężnie w głowie.
- Niezłe ma... zderzaki. Sprężony polistyren, wytrzymałość 20 ton.- Pilot miał dziwne poczucie humoru. Pierwszy zemdlał. Ocuciły go dwa silne, z otwartej. Kawal chłopa był z Pilota.
- No, pokaz się, ojciec. Ale masz gały czerwone. Jak ten, no... no jak się nazywał ten mięśniak ze starych filmów?
- Schwarzenegger, Arnold - Główny Komputer był niezawodny.
- Cos ci się popieprzyło, druciaku. On się nazywał Terminator. -
Pilot przyglądał się Pierwszemu z dezaprobatą. - No to nieźle się zaprawiłeś, ojciec - uśmiechnął się krzywo.
- Nie mów do mnie ojciec - wysapał Pierwszy, robiąc zeza.
- Dobra, dobra, spoko, tylko się ogarnij trochę, bo jak cię Stary przytnie w takim stanie to cię wyśle na szmatę. Chociaż może ci się i spodoba, ta sprzątaczka wpadła ci w oko...
- Odpierdolisz się w końcu, czy nie? - Pierwszy stanął niepewnie na nogach. - A Stary to mi może skoczyć obiema nogami na warstat. Od dwóch dni gra w bierki z Doktorem.
- Jak mi się nudziło, to chciałem im włączyć grawitacje - Pilot nudził się dosyć często.
Pierwszy uznał, ze należy wrócić do obowiązków.
- Jaki kurs? - próbował złapać ostrość, ekran nawigacyjny skakał mu przed oczami.
- Na łeb ci padło? A co mie to obchodzi? Komputera spytaj.
- Komputer? Podaj aktualny kurs - Pierwszy zmilczał zniewagę.
- Może pifka? - Komputer chciał jak najlepiej.
- Kurs podaj, ty złomie cholerny! - ryknął Pierwszy. Niepotrzebnie, głowa mu o mało nie wybuchła.
- 33 stopnie X, 12 Y. Prędkość 0,77c, kwadrant brzegowy II.
- No i fajnie. Gdzie Stary?
- W spisie nazwisk załogi nie ma takiego klucza.
- Co, obraziłeś się? Bo wyłączę - najeżył się Pierwszy. - Dowódca gdzie jest, półgłówku.
- Komandor Floty ONZ Stefan Bula znajduje się we własnej kajucie, w towarzystwie docenta doktora habilitowanego Andrzeja Kopacza - wyskandował komputer.
- W dupę mie pocałuj - warknął Pierwszy oficer patrolowca Floty ONZ, porucznik Tadeusz Cichy.
- Daj spokój, Tadziu, z nim nie wygrasz - Pilot szukał czegoś wśród pustych kartonów po pizzy, zalegających podłogę sterówki. - Gdzieś tu miałem sok z ogórków...
- To jeszcze zobaczymy - odgrażał się Pierwszy - Komputer? Były jakieś wiadomości? -
- Tak.
- No? Dawaj.
- Nie rozumiem polecenia.
- A kopa chcesz? Może ci troszkę obniżyć zasilanie, co? Albo niechcący mi się wyleje browar na płytę czołową, co ty na to?
- Płyta czołowa jest wodoszczelna, pancerz wytrzymuje nacisk 350 kg na centymetr kwadratowy. No, spróbuj, spróbuj, ty leszczu - komputer nie wytrzymał.
Pierwszy zamknął oczy na chwile. - Wyłączę go, co? Chociaż na pół godziny, stawia się, wredny tranzystor.
- Taa, wyłącz, wyłącz, sam se będziesz trymował i odpalał ekrany, sam se napompujesz chłodziwa do reaktora i sam będziesz regulował skład mieszanki, co, frajerze? - Komputer poczuł się SILNY.
- ... ci w oko! - Pierwszy poddał się pierwszy. - Wyświetl ostatnie depesze. Natychmiast. - popatrzył na ekran i zamarł.
Pilot z triumfalnym rykiem wydostał spod kartonów jakiś słoik. - A! Wiedziałem, ze gdzieś tu som! Mamusia mi dala przed odlotem. I grzybki w occie... - cieszył się jak dziecko. Popatrzył na Pierwszego.
- Ty, cos tak zsiniał? Niedobrze ci? Rany boskie, jak zahaftujesz sterówkę to cię strzelę... masz tu soczek. Z ogórków. Dobry, kwaskowy.- Pierwszy dźgał paluchem w punkt na ekranie i łapał gwałtownie powietrze otwartymi ustami.
- No co tam masz? Jakiś feler? Pokaz. - Pilot odsunął trzymającego się za serce Pierwszego i zaczął czytać.
- O kurwa. Alarm czerwony dla kwadrantów I, II i III, plan defensywny "High Tower"! Kurwa mac! Kiedy to przyszło?! Komputer?! Kiedy, do cholery to przyszło?
- Czas pokładowy przyjęcia depeszy: 23:12:30
- Ty cycu krzemowy! Dlaczego nie podałeś ogólnym?!
- Służbę pełnił porucznik Tadeusz Cichy. Brak odzewu na sygnał przywoławczy - najprawdopodobniej zatrucie alkoholowe.
- Ale Stary, mogłeś zawiadomić Starego! - pienił się Pilot.
- Komandor Stefan Bula odłączył kanały komunikacyjne swojej kajuty. Rozgrywał właśnie wariant podwójnego harpuna z bosakiem.
- Co ty bredzisz?!
- Bierki. Grał w bierki z Doktorem.
- No to leżymy. Podaj lokalizacje pozostałych jednostek Floty w kwadrantach I - III. - Pilot nie zauważył, ze słoik z bezcennymi ogórkami wysuwa mu się z palców.
- 5 okrętów liniowych kontynuuje koncentracje w sektorze A7 i wzywa wszystkie jednostki pomocnicze do dołączenia do grupy.
- Ale prewet...ale prewet... - Pierwszy patrzył tępo w ścianę i histerycznie jęczał.
- Ubikacje znajdują się 20 metrów po lewej stronie od głównego korytarza - Komputer zaczynał się gubić.
- Wiesz co? Jesteś jak wielki, bolesny wrzód na dupie - Pilot nerwowo przerzucał jakieś wajchy. - Tadziu, lepiej się chwyć czego, albo legnij tu, w sterowce. - Złapał mikrofon - Załoga! Uwaga, za 30 sekund pełny ciąg, idziemy za alarmem czerwonym, po wyrównaniu przyspieszenia na stanowiska bojowe. Pełna gotowość okrętu za około poł godziny!
***************************
Kabina dowodzenia UNS "Geneva".
Głównodowodzący Floty, komandor Jean Bessard był w kiepskim nastroju. Biegał nerwowo wokół ekranu nakresowego. Wiadomo było powszechnie, że jeśli prędkość biegu komandora przekraczała 15 km/godzinę, to lepiej było do niego nie podchodzić. Obecnie martwa strefa wokół Bessarda rozciągała się na około 3 metry.
- Podać zaawansowanie koncentracji sil - warknął.
- 80% - ten komputer był strojony przez Niemców.
- Do jasnej cholery! Kogo jeszcze nie ma?! - grzmiał Francuz - rozkaz został nadany 6 godzin temu!!
- Nie zgłosił się jeszcze UNS ..."Waziava" - komputer zabzyczał niepewnie.
- Co tam seplenisz? Mów wyraźnie, kurwa, co tu się dzieje?! - zły humor Bessarda nie oszczędzał nikogo i niczego.
- UNS "Warsaw" - sygnalizator przeciążenia translatora zgasł po chwili.
- Polacy. WIEDZIALEM. Kto tam dowodzi? Komputer, ruszaj się, do cholery, mój kalkulator jest szybszy!
- Komandor Stefan Bula. -
- No tak. Jeszcze fana bierek mi tu brakuje. Gdzie oni są? -
- Idą pełnym ciągiem w naszym kierunku. Przewidywany czas dołączenia do grupy: za około dwie godziny -
- Mogą sobie wsadzić w dupę dwie godziny! Za dwie godziny może już być po nas. Obcy nie będą czekali, aż szanowna Bula wyleczy z kaca załogę i łaskawie zajmie pozycje. Przypomnij mi, żebym posłał wniosek o postawienie go w stan oskarżenia za niesubordynację. Będzie latał. Ze szczotą po moim pokładzie chyba. Dobra, damy sobie rady bez ich zachlanego patrolowca. Zresztą i tak pewnie wybiliby mi pół grupy, zanimby się zorientowali, ze walą do swoich. A jakby tak wywalić ich w przestrzeń jako tajną bron...? - rozmarzył się Bessard. - Te ich zapasy gorzały mogłyby zrobić niezły młyn.
- Tej gorzały to już tam pewnie nie ma - wtrącił adiutant. - Na płycie celnicy znaleźli dwie skrzynki. Zabrali wszystko.
- Gówniarz jeszcze jesteś, nie znasz ich. Specjalnie podłożyli dwie, ze niby to już wszystko. Dwie skrzyneczki "Wyborowej" to oni mają na jeden weekend. Cholerne cwaniaki. Dobra, gdzie te zielone pokurcze?
- Zajmują pozycje na prawym skrzydle. Mają przewagę, sami ich nie zatrzymamy. -
- Daliśmy dupy. Ale przynajmniej przytrzymamy ich do przybycia 4. grupy. Przygotować się do obrony strefą kołową. UNS "Geneva" w centrum, Amerykanie na skrzydła.
***
- Ale mam wory pod oczami. Nie mogę patrzeć na te obwisłą maskę - Pierwszy gapił się w lustro. Beznadziejna sprawa, wyglądam na 60 lat - pomyślał.
- Ty, piękny, wyjdź z kibla. Chyba się zaczęło - Pilot wyglądał dziwnie dobrze, jak na dwudniową zabawę.
- Co się zaczęło? - Pierwszy jeszcze nie kojarzył.
- Gówno. Grzeją się na całego. Walą z obu stron. Właśnie chyba straciliśmy jednego. To chyba Amerykanie - wyjaśniał Pilot.
- Zatkali się gumą do żucia - Pierwszy zaczął być cyniczny. - Kiedy dolecimy? -
- Za jakieś poł godziny. Ale chyba nie będzie już do kogo się odezwać. Ale jatka. Szkoda, ze nas tam nie ma. Dalibyśmy ufolom kopa! - podgrzewał się Pilot.
- Ta, ty byś szczególnie dal. W gardło, to ty umiesz dawać. I tylko to.
- Spadaj, jeszcze mie nie znasz. Moj prapradziadek pod Lenino...-
- Zostaw przodka w spokoju, dobra? Co mie obchodzi twoja genealogia? -
- Ge... co? -
- Jajco. Przeczytałbyś jakąś książkę czasem. -
- Wczoraj przeczytaliśmy razem. Nawet kilka - zarechotał Pilot. Pierwszy wzniósł oczy do nieba.
- Włącz komputer bojowy lepiej -
- W kule grasz? Przecież nie działa. - Pilot był zdziwiony.
- Jak to nie działa?! Dlaczego nie działa?! - spienił się Pierwszy.
- Ty, jak chcesz rżnąc głupa, to pogadaj z kucharzem. Opchnęliśmy moduł celowniczy Ruskom. Za kawior. Pamięć ci odjęło? - urażony Pilot wzruszył ramionami.
- Kurwa, ty to byś matkę własną sprzedał. - Pierwszemu opadły ręce.
- Taaa? A kawior to żarłeś, co? Az ci się uszy trzęsły, tak wpieprzałeś. Pewnie od tego tak cię łeb boli. - Pilot obraził się definitywnie.
- No to przeprogramuj glowny. Odpalać będziemy sami. -
- Peta se możesz sam odpalić. Jak pokierujesz ogniem? Na oko? Na twoje bym za bardzo nie liczył, niedługo zaczniesz świecić w nocy. - sceptycyzm Pilota był ogólnie znany. I szanowany.
- No to nie wiem, będziemy taranować może, co cwaniaku? -
- A tak. Abordaż, HURRAAAAA!!! - Pilot zerwał się z fotela z groźną miną.
- Nie drzyj się, jasny gwint, łeb mi zaraz pęknie. No nic, lecimy na razie, potem się zobaczy. Co robi Stary? -
- Zgadnij -
- Bierki? Cały czas? -
- No. Długa partia. -
- Powiemy mu? -
- Po co? I tak nie wyjdzie. Powie, ze opracowuje strategiczny plan urlopowy i żeby mu nie przeszkadzać jakimiś gównami. -
- No i fajnie. Możecie mie wszyscy w dupę pocałować. Idę strzelić browar.-
- Daj jedno, jedno jeszcze nikomu nie zaszkodziło. - zgodził się łaskawie Pilot.
***
- Ognia, chłopaki, ognia! - darł się Bessard - zachodzą nas dwa z lewej, odpalić pozoratory!
- UNS "Washington" melduje uszkodzenie chłodzenia stosu. Rdzeń im się topi - adiutant gorączkowo walił w klawisze.
- Niech się ewakuują i ustawią kurs statku na centrum grupy nieprzyjacielskiej. Może chociaż podeślemy im bombę. -
Na głównym ekranie zalśniła rubinowo chmura rozpylonych gazów. Znikły w niej dwa statki o dziwacznych kształtach. Obcy.
- Dobra. Dwóch mamy z głowy. Ilu wyszło z "Washingtona"?
- Nikt. Zacięły im się śluzy awaryjne. -
- Szkoda. Z Hendersonem grałem w szachy. Dobry był. - Bessard patrzył martwo w ekran. Nagle wyostrzył wzrok.
- Ty, co to za wariat? - adiutant rzucił wzrokiem na ekran nakresowy.
- Komputer, zidentyfikuj obiekt Sierra-7 -
- UNS ..."Wa..War..a" - bełkot maszyny stal się niezrozumiały.
- Daruj sobie, to Polacy. Co oni kurwa mac robią?! -
- Ich komputer bojowy nie zgłasza się. Wpieprzają się w sam środek ich lewego skrzydła. Zbliżenie! O rany, co z nimi, będą taranować???
- To nie Trafalgar, poruczniku. Nie można abordażować statku kosmicznego. -
- Wiem, komandorze. Ale oni nie wiedzą - adiutant wskazał na ekran - walą prosto w ich centralny okręt, to chyba flagowy.
- Ojezu, a jak im się uda? Co ja powiem w sztabie?? Ze zdobyliśmy obcy statek flagowy przy pomocy ABORDAŻU??? Może jeszcze wywieszą sobie "Jolly Roger" na maszcie przekaźnikowym?!
***
Pilot odlepił twarz od klawiatury i przymglonym wzrokiem zmierzył kabinę. "Ale syf" pomyślał. "I co to tak brzęczy?"
- O kurwa! Alarm zbliżeniowy! Komputer! Coś ty zrobił?! - Pilot miotał się miedzy pulpitami.
- Ja? Bylem cały czas w sleep mode.- komputer był leszcze trochę obrażony.
- Tadziu! Tadek, obudź się, do cholery! Zaraz wyrżniemy w jakieś gówno! - Pilot szarpał śpiącego pod szafkom Pierwszego.
- Nnn...no co...co mie trząchasz, odpieprz się, baranie - rozespany Pierwszy rozgarnął stertę puszek usiłując wstać.
- Ty, popatrz na ekran, co to za dziwoląg? - Pilot gapił się w obraz transmitowany przez kamery na pancerzu - Ojezu, ale wielkie bydle...-
Pierwszy nie wyglądał na zainteresowanego:
- Daj mi pospać, idę do siebie -
Pilot zafascynowany szeptał do siebie: "Obcy, to jest, do kurwy nędzy obcy statek"
Pierwszy otrzeźwiał momentalnie.
- Cos ty powiedział?! Pokaz! - dopchał się do ekranu - Oz ty w mordę!
- No, jak stodoła, nie? - Pilot był w siódmym niebie.
- Co ty pieprzysz?! Zaraz się w niego wrąbiemy z wielkim hukiem, zmieniaj kurs, baranie!! - wrzeszczał Pierwszy.
- Za późno trochę, musiałbym rozwinąć jakieś 20 g, żeby się z tego wywinąć. Pęklibyśmy jak banki - rozmarzył się Pilot.
Pierwszy oklapł wyraźnie. Po chwili wzrok mu stwardniał.
- Taaak? - wysyczał. - No to ja im pokaże. Jeszcze zobaczymy, na Warszawiaka się porwałeś, łachmyto jedna, zobaczysz, co znaczy zadrzeć z chłopakiem z Prażki - warczał przez zaciśnięte zęby, waląc zaciekle w klawisze - Chodź, Tomek, pokażemy im wszystkim - Pilot miał łzy w oczach. Usiadł w fotelu sterowniczym, wyprostował się, zapiął pasy.
- Dobra, za pradziadka. Otworzyć luki torpedowe. Głowice jądrowe uzbrojone. Wyrzutnie 1-6... OGNIA! - Lekki wstrząs oznajmił start 6 ciężkich rakiet.
- I lu go w dupę! - ryczał Pierwszy - I co tera? Głupio ci, co, szmaciarzu? A co powiesz na to? - wyregulował optyczny celownik lasera.
- Laserem go, Tadziu, laserem! - wrzeszczał z fotela Pilot, napinając pasy.
Na ekranie głównym ogromna, niekształtna bryła metalu, odwrócona do nich tyłem rozpoczęła powolny obrót w ich kierunku.
- Trzymaj go, Tomek, wal torpedy!
- Wyrzutnie 7-12 OGNIA!
Dwie z rakiet, skierowały czujniki na potężne źródło promieniowania podczerwonego - dysze silników pomocniczych Obcego.
- Ojezu, ale pierdutnęło - szepnął Pilot - co to było?
- Nie wiem, chyba dostał prosto w komorę. Rozpieprzyło mu cały napęd -
- A jak ma jonowy?
- To jeszcze go raz - Pierwszy przejechał laserem po garbatej powierzchni - chyba mu pociąłem anteny.
- Chyba po nim. Nie rusza się, brak aktywności EM. W całym spektrum cisza.
- Haaa! Mamy go! Jezdem Tygrys przestrzeni!
- Jest łączność z Głównym.
Pierwszemu zrzedła mina. - Opieprzą nas. Jak nic mamy po szeregowcu. -
- Nie peniaj, wiesz, co mówią? - Pilot przełączył odbiór na wewnętrzne głośniki:
- ... po brawurowym ataku okrętu UNS "Wa..za..wasa.. WARSAW" zniszczono statek dowodzenia obcej floty!!" - piał w zachwycie głośnik - "Ten niespodziewany, prawie samobójczy atak zmienił całkowicie obraz bitwy i odwrócił zły los..."
- Tadziu, to o nas?? -
- A jak. Mów do mnie "Tygrysie" - wypiął się dumnie Pierwszy.
Głośnik zachrypiał znowu:
-"...rozszyfrowanej depeszy poprzedzającej odwrót napastników. Brzmi on: <zaatakowani przez (statek?) specjalnych sil taktycznych, (genialny?) manewr jednostki bojowej o (kodowej?) nazwie POLACY> To święta prawda, dodatkowo potwierdzamy przechwycony niekompletny meldunek z UNS "Warsaw", z którego odczytano tylko tajemniczy okrzyk "Na Berlin!...". UNS "Berlin" nie brał udziału w bitwie z powodu remontu w stoczni kosmicznej w Bremie. Czekamy na wyjaśnienia. Dziękujemy wam, Polacy!"
--- patrol.txt ---