Krzysztof S.

Krzysztof S. specjalista ds.
marketingu,
koordynator ds.
edukacji, tłu...

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)

Dwóch generałów - desantowiec i czołgista, przechwala się, który ma odważniejszych żołnierzy, w końcu jeden z nich mówi:
- No dobra, to ja ci pokażę, że u mnie, w desancie są najodważniejsze chłopaki, patrz:
- Szeregowy!
Podbiega jakiś mundurowy, salutuje i krzyczy:
- Tak jest!
- Widzicie ten czołg?
- Tak jest!
- Powstrzymajcie go własnym ciałem!
- Pojebało Cię? Przecież by mnie, kurwa, zmiażdżył!
A Generał obraca się do kumpla i mówi:
- Niezłe co? Jaką odwagę trzeba mieć, aby tak odpowiedzieć generałowi!

***

Polska armia leci do Afganistanu. Na pokład samolotu odlatującego z Warszawy wchodzą żołnierze z kapitanem. Samolot startuje, kapitan zauważa smutek w oczach żołnierzy. Myśli sobie - kurwa, rozklejają mi się, z takich żołnierzy nie będzie pożytku. Kapitan więc postanawia ich umotywować i krzyczy:
- Żołnierze! W Afganistanie albo my ich albo oni nas! Daję, kurwa, 100 euro za każdą głowę Afgana.
W oczach żołnierzy pokazuje się radość, ekstaza i chęć walki Zaczynają wznosić wojenne okrzyki i razem się nakręcać.
Samolot powoli zniża się do lądowania, a żołnierze drą się jak zwierzęta, w oczach amok.
Kapitan coś tam do nich jeszcze krzyczy, ale oni już nie słuchają, chcą krwi.
Tylna część samolotu się otwiera, żołnierze wypadają i jak harty poszli w pola .....
Kapitan myśli:
- Co to, kurwa, było!?
Po godzinie wracają, worki pełne głów, na bagnetach głowy. Kapitan aż przysiadł.... Krzyczy:
- Co wyście, kurwa, narobili!?
A żołnierze - Ale panie kapitanie sam pan mówił, że stówa za głowę.
Kapitan przerażony - Tak! Ale to było, kurwa, dopiero międzylądowanie w Krakowie...

***

Przed wojną spotkało się 2 generałów - niemiecki i francuski.
Rozmowa przy śniadaniu:
(N)iemiecki generał: - drogi kolego jestem zdumiony brakiem dyscypliny we francuskiej armii
(F)rancuz: - przesadza Pan kolego...
(N) - No to się przekonamy (i tu wola swojego adiutanta) - Otto!
(Otto): Jawohl Herr General!
(N): Otto, weź ten pistolet
(Otto): Jawohl Herr General!
(N): Otto, przyloz pistolet do skroni
(Otto): Jawohl Herr General!
(N): Otto, nacisnij spust
BUM! ...i Otto pada martwy
Francuski general zbladl, ale żeby ratować honor Francji, woła swojego adiutanta:
(F): Jean!
(Jean): - Pan mnie wołał mon general?
(F): Jean, weź ten pistolet
(Jean): - O! Dziękuje mon general!
(F): - Jean przyłóż pistolet do skroni (Jean spojrzał zdziwiony, ale wykonał polecenie)
(F): -Jean naciśnij spust
A na to Jean ze śmiechem odkładając pistolet:
(Jean): - Jak Boga kocham, 9 rano a mój generał już zalany!
Paweł Sypniewski

Paweł Sypniewski Zawodowo zbawiam
świat.

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)

Dwadzieścia lat temu, Józek Gąsienica spod Zakopanego został wezwany do zaszczytnego obowiązku obrony Ojczyzny.
Pierwszego dnia dostał przydziałową szczoteczkę i pastę do zębów. Po południu dentysta wojskowy wyrwał mu dwa zepsute zęby.
Drugiego dnia dostał przydziałowy grzebień. Po południu regulaminowo ogolono go na zero.
Trzeciego dnia dostał przydziałowe majtki.
Żandarmeria szuka go do dziś.

konto usunięte

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)


Obrazek

konto usunięte

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)


Obrazek
Krzysztof S.

Krzysztof S. specjalista ds.
marketingu,
koordynator ds.
edukacji, tłu...

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)

Siedzą dwaj chińscy generałowie na ławce i mówią:
- Skrzydłami będziemy atakować małymi grupkami po dwa, trzy miliony a środkiem pojadą czołgi.
Na co drugi pyta:
- Obydwa?

***

2018 rok dzwoni dowódcza wojsk armii chińskiej do USA i proponuje wojnę:
- Witajcie Amerykanie chcemy wypowiedzieć wam wojnę, co wy na to?
- Amerykanin - na dzień dzisiejszy jest to nie możliwe nasze wojska są w Iraku i Afganistanie, więc ze względów ekonomicznych odpada, zadzwoń do Rosji myślę, że oni się zgodzą.
Chińczyk dzwoni do Rosji i zaczyna rozmowę w ten sam sposób
- Witajcie bracia Rosjanie chcemy wypowiedzieć wam wojnę, co wy na to?
- Rosjanin - w obecnych czasach nie ma takiej możliwości u nas ciągle niewyjaśniona jest sytuacja z Gruzją i Czeczenią, więc o nowych konfliktach zbrojnych nie ma mowy.
- Chińczyk - to, z kim wreszcie możemy walczyć?
- Rosjanin - dzwoń do Polski!!!
- Chińczyk - gdzie? Do Polski? A co to za kraj?
- Rosjanin - to nasi sąsiedzi, bardzo waleczny naród około 40 mln ludności z bogatą historią wojenną. Oni na pewno wam nie odmówią.
Chińczyk dzwoni do Polski i rozpoczyna rozmowę.
- Witajcie dzwonię z Chin. My Chińczycy chcemy wypowiedzieć wam wojnę ?
- Polak - nam Polakom?
- Chińczyk - tak wam Polakom!
- Polak - a ilu was jest?
- Chińczyk - 3 miliardy.
- Polak - ilu???
- Chińczyk uśmiecha się - 3 miliardy
- Polak, po chwili milczenia... Kurwa, tylko gdzie my was wszystkich będziemy chować?Ten post został edytowany przez Autora dnia 30.07.13 o godzinie 11:33
Irek Ś.

Irek Ś. No bez przesady

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)

Armia amerykańska postanowiła wynagrodzić trzech zasłużonych generałów. Ciężko się było zdecydować dokładnie za co, więc każdy centymetr swego ciała każdy z nich miał dostać po 1000 $.
Pierwszy mówi: zmierzcie mnie od stóp do głowy! - Generał miał 185 cm wzrostu i dostał swoją należność.
Drugi powiedział: zmierzcie mnie od stóp do wyciągniętych ramion! - miał 228 cm i też dostał swoją należność.
Nadszedł czas na trzeciego generała, który mówi: zmierzcie mnie od jaj do końca fiuta! - Lekarz nieco zdziwiony mówi do generała, że dużo raczej nie będzie.
Po chwili generał ściąga majtki. Lekarz zdumiony pyta: Generale, ale gdzie wy macie jaja?
- w Kazachstanie.
Michał Rolka

Michał Rolka zwykły, prosty
informatyk...

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)

Stare... bardzo stare... i długie

===========================================================================
BBS: MALOKA BBS
Date: 96-01-16 (09:16) Number: 634577
From: MCORP Refer#: NONE
To: ** ALL ** Recvd: NO
Subj: Na patrolu... 1/3 Conf: (11) HUMOR
---------------------------------------------------------------------------

- Chol-lera. Ale mie łeb boli... - wycharczał Pierwszy. - Piwa bym się napił.
- Nie ma - zadudnił przekaźnik Głównego Komputera.
- Nie pieprz, widziałem wczoraj karton w śluzie awaryjnej - burknął Pilot.
- To Żywiec - miauknął przekaźnik.
- Ojezu, tylko nie te szczyny - Pierwszy trzymał głowę na rurze chodzącej. - A tyle razy se obiecywałem, żadnych waszych destylatów.
I co? Zmusiliście mie, dranie.
- Ale ty chrzanisz, Pierwszy, niezła bibka byla. A pamiętasz, jak się oświadczyłeś sprzątaczce? Niezła lufa, co? Model 22, nówka - chichotał Pilot.
Pierwszy chciał rzucić miażdżące spojrzenie, ale akurat huknęło mu potężnie w głowie.
- Niezłe ma... zderzaki. Sprężony polistyren, wytrzymałość 20 ton.- Pilot miał dziwne poczucie humoru. Pierwszy zemdlał. Ocuciły go dwa silne, z otwartej. Kawal chłopa był z Pilota.
- No, pokaz się, ojciec. Ale masz gały czerwone. Jak ten, no... no jak się nazywał ten mięśniak ze starych filmów?
- Schwarzenegger, Arnold - Główny Komputer był niezawodny.
- Cos ci się popieprzyło, druciaku. On się nazywał Terminator. -
Pilot przyglądał się Pierwszemu z dezaprobatą. - No to nieźle się zaprawiłeś, ojciec - uśmiechnął się krzywo.
- Nie mów do mnie ojciec - wysapał Pierwszy, robiąc zeza.
- Dobra, dobra, spoko, tylko się ogarnij trochę, bo jak cię Stary przytnie w takim stanie to cię wyśle na szmatę. Chociaż może ci się i spodoba, ta sprzątaczka wpadła ci w oko...
- Odpierdolisz się w końcu, czy nie? - Pierwszy stanął niepewnie na nogach. - A Stary to mi może skoczyć obiema nogami na warstat. Od dwóch dni gra w bierki z Doktorem.
- Jak mi się nudziło, to chciałem im włączyć grawitacje - Pilot nudził się dosyć często.
Pierwszy uznał, ze należy wrócić do obowiązków.
- Jaki kurs? - próbował złapać ostrość, ekran nawigacyjny skakał mu przed oczami.
- Na łeb ci padło? A co mie to obchodzi? Komputera spytaj.
- Komputer? Podaj aktualny kurs - Pierwszy zmilczał zniewagę.
- Może pifka? - Komputer chciał jak najlepiej.
- Kurs podaj, ty złomie cholerny! - ryknął Pierwszy. Niepotrzebnie, głowa mu o mało nie wybuchła.
- 33 stopnie X, 12 Y. Prędkość 0,77c, kwadrant brzegowy II.
- No i fajnie. Gdzie Stary?
- W spisie nazwisk załogi nie ma takiego klucza.
- Co, obraziłeś się? Bo wyłączę - najeżył się Pierwszy. - Dowódca gdzie jest, półgłówku.
- Komandor Floty ONZ Stefan Bula znajduje się we własnej kajucie, w towarzystwie docenta doktora habilitowanego Andrzeja Kopacza - wyskandował komputer.
- W dupę mie pocałuj - warknął Pierwszy oficer patrolowca Floty ONZ, porucznik Tadeusz Cichy.
- Daj spokój, Tadziu, z nim nie wygrasz - Pilot szukał czegoś wśród pustych kartonów po pizzy, zalegających podłogę sterówki. - Gdzieś tu miałem sok z ogórków...
- To jeszcze zobaczymy - odgrażał się Pierwszy - Komputer? Były jakieś wiadomości? -
- Tak.
- No? Dawaj.
- Nie rozumiem polecenia.
- A kopa chcesz? Może ci troszkę obniżyć zasilanie, co? Albo niechcący mi się wyleje browar na płytę czołową, co ty na to?
- Płyta czołowa jest wodoszczelna, pancerz wytrzymuje nacisk 350 kg na centymetr kwadratowy. No, spróbuj, spróbuj, ty leszczu - komputer nie wytrzymał.
Pierwszy zamknął oczy na chwile. - Wyłączę go, co? Chociaż na pół godziny, stawia się, wredny tranzystor.
- Taa, wyłącz, wyłącz, sam se będziesz trymował i odpalał ekrany, sam se napompujesz chłodziwa do reaktora i sam będziesz regulował skład mieszanki, co, frajerze? - Komputer poczuł się SILNY.
- ... ci w oko! - Pierwszy poddał się pierwszy. - Wyświetl ostatnie depesze. Natychmiast. - popatrzył na ekran i zamarł.
Pilot z triumfalnym rykiem wydostał spod kartonów jakiś słoik. - A! Wiedziałem, ze gdzieś tu som! Mamusia mi dala przed odlotem. I grzybki w occie... - cieszył się jak dziecko. Popatrzył na Pierwszego.
- Ty, cos tak zsiniał? Niedobrze ci? Rany boskie, jak zahaftujesz sterówkę to cię strzelę... masz tu soczek. Z ogórków. Dobry, kwaskowy.- Pierwszy dźgał paluchem w punkt na ekranie i łapał gwałtownie powietrze otwartymi ustami.
- No co tam masz? Jakiś feler? Pokaz. - Pilot odsunął trzymającego się za serce Pierwszego i zaczął czytać.
- O kurwa. Alarm czerwony dla kwadrantów I, II i III, plan defensywny "High Tower"! Kurwa mac! Kiedy to przyszło?! Komputer?! Kiedy, do cholery to przyszło?
- Czas pokładowy przyjęcia depeszy: 23:12:30
- Ty cycu krzemowy! Dlaczego nie podałeś ogólnym?!
- Służbę pełnił porucznik Tadeusz Cichy. Brak odzewu na sygnał przywoławczy - najprawdopodobniej zatrucie alkoholowe.
- Ale Stary, mogłeś zawiadomić Starego! - pienił się Pilot.
- Komandor Stefan Bula odłączył kanały komunikacyjne swojej kajuty. Rozgrywał właśnie wariant podwójnego harpuna z bosakiem.
- Co ty bredzisz?!
- Bierki. Grał w bierki z Doktorem.
- No to leżymy. Podaj lokalizacje pozostałych jednostek Floty w kwadrantach I - III. - Pilot nie zauważył, ze słoik z bezcennymi ogórkami wysuwa mu się z palców.
- 5 okrętów liniowych kontynuuje koncentracje w sektorze A7 i wzywa wszystkie jednostki pomocnicze do dołączenia do grupy.
- Ale prewet...ale prewet... - Pierwszy patrzył tępo w ścianę i histerycznie jęczał.
- Ubikacje znajdują się 20 metrów po lewej stronie od głównego korytarza - Komputer zaczynał się gubić.
- Wiesz co? Jesteś jak wielki, bolesny wrzód na dupie - Pilot nerwowo przerzucał jakieś wajchy. - Tadziu, lepiej się chwyć czego, albo legnij tu, w sterowce. - Złapał mikrofon - Załoga! Uwaga, za 30 sekund pełny ciąg, idziemy za alarmem czerwonym, po wyrównaniu przyspieszenia na stanowiska bojowe. Pełna gotowość okrętu za około poł godziny!

***************************

Kabina dowodzenia UNS "Geneva".

Głównodowodzący Floty, komandor Jean Bessard był w kiepskim nastroju. Biegał nerwowo wokół ekranu nakresowego. Wiadomo było powszechnie, że jeśli prędkość biegu komandora przekraczała 15 km/godzinę, to lepiej było do niego nie podchodzić. Obecnie martwa strefa wokół Bessarda rozciągała się na około 3 metry.
- Podać zaawansowanie koncentracji sil - warknął.
- 80% - ten komputer był strojony przez Niemców.
- Do jasnej cholery! Kogo jeszcze nie ma?! - grzmiał Francuz - rozkaz został nadany 6 godzin temu!!
- Nie zgłosił się jeszcze UNS ..."Waziava" - komputer zabzyczał niepewnie.
- Co tam seplenisz? Mów wyraźnie, kurwa, co tu się dzieje?! - zły humor Bessarda nie oszczędzał nikogo i niczego.
- UNS "Warsaw" - sygnalizator przeciążenia translatora zgasł po chwili.
- Polacy. WIEDZIALEM. Kto tam dowodzi? Komputer, ruszaj się, do cholery, mój kalkulator jest szybszy!
- Komandor Stefan Bula. -
- No tak. Jeszcze fana bierek mi tu brakuje. Gdzie oni są? -
- Idą pełnym ciągiem w naszym kierunku. Przewidywany czas dołączenia do grupy: za około dwie godziny -
- Mogą sobie wsadzić w dupę dwie godziny! Za dwie godziny może już być po nas. Obcy nie będą czekali, aż szanowna Bula wyleczy z kaca załogę i łaskawie zajmie pozycje. Przypomnij mi, żebym posłał wniosek o postawienie go w stan oskarżenia za niesubordynację. Będzie latał. Ze szczotą po moim pokładzie chyba. Dobra, damy sobie rady bez ich zachlanego patrolowca. Zresztą i tak pewnie wybiliby mi pół grupy, zanimby się zorientowali, ze walą do swoich. A jakby tak wywalić ich w przestrzeń jako tajną bron...? - rozmarzył się Bessard. - Te ich zapasy gorzały mogłyby zrobić niezły młyn.
- Tej gorzały to już tam pewnie nie ma - wtrącił adiutant. - Na płycie celnicy znaleźli dwie skrzynki. Zabrali wszystko.
- Gówniarz jeszcze jesteś, nie znasz ich. Specjalnie podłożyli dwie, ze niby to już wszystko. Dwie skrzyneczki "Wyborowej" to oni mają na jeden weekend. Cholerne cwaniaki. Dobra, gdzie te zielone pokurcze?
- Zajmują pozycje na prawym skrzydle. Mają przewagę, sami ich nie zatrzymamy. -
- Daliśmy dupy. Ale przynajmniej przytrzymamy ich do przybycia 4. grupy. Przygotować się do obrony strefą kołową. UNS "Geneva" w centrum, Amerykanie na skrzydła.

***

- Ale mam wory pod oczami. Nie mogę patrzeć na te obwisłą maskę - Pierwszy gapił się w lustro. Beznadziejna sprawa, wyglądam na 60 lat - pomyślał.
- Ty, piękny, wyjdź z kibla. Chyba się zaczęło - Pilot wyglądał dziwnie dobrze, jak na dwudniową zabawę.
- Co się zaczęło? - Pierwszy jeszcze nie kojarzył.
- Gówno. Grzeją się na całego. Walą z obu stron. Właśnie chyba straciliśmy jednego. To chyba Amerykanie - wyjaśniał Pilot.
- Zatkali się gumą do żucia - Pierwszy zaczął być cyniczny. - Kiedy dolecimy? -
- Za jakieś poł godziny. Ale chyba nie będzie już do kogo się odezwać. Ale jatka. Szkoda, ze nas tam nie ma. Dalibyśmy ufolom kopa! - podgrzewał się Pilot.
- Ta, ty byś szczególnie dal. W gardło, to ty umiesz dawać. I tylko to.
- Spadaj, jeszcze mie nie znasz. Moj prapradziadek pod Lenino...-
- Zostaw przodka w spokoju, dobra? Co mie obchodzi twoja genealogia? -
- Ge... co? -
- Jajco. Przeczytałbyś jakąś książkę czasem. -
- Wczoraj przeczytaliśmy razem. Nawet kilka - zarechotał Pilot. Pierwszy wzniósł oczy do nieba.
- Włącz komputer bojowy lepiej -
- W kule grasz? Przecież nie działa. - Pilot był zdziwiony.
- Jak to nie działa?! Dlaczego nie działa?! - spienił się Pierwszy.
- Ty, jak chcesz rżnąc głupa, to pogadaj z kucharzem. Opchnęliśmy moduł celowniczy Ruskom. Za kawior. Pamięć ci odjęło? - urażony Pilot wzruszył ramionami.
- Kurwa, ty to byś matkę własną sprzedał. - Pierwszemu opadły ręce.
- Taaa? A kawior to żarłeś, co? Az ci się uszy trzęsły, tak wpieprzałeś. Pewnie od tego tak cię łeb boli. - Pilot obraził się definitywnie.
- No to przeprogramuj glowny. Odpalać będziemy sami. -
- Peta se możesz sam odpalić. Jak pokierujesz ogniem? Na oko? Na twoje bym za bardzo nie liczył, niedługo zaczniesz świecić w nocy. - sceptycyzm Pilota był ogólnie znany. I szanowany.
- No to nie wiem, będziemy taranować może, co cwaniaku? -
- A tak. Abordaż, HURRAAAAA!!! - Pilot zerwał się z fotela z groźną miną.
- Nie drzyj się, jasny gwint, łeb mi zaraz pęknie. No nic, lecimy na razie, potem się zobaczy. Co robi Stary? -
- Zgadnij -
- Bierki? Cały czas? -
- No. Długa partia. -
- Powiemy mu? -
- Po co? I tak nie wyjdzie. Powie, ze opracowuje strategiczny plan urlopowy i żeby mu nie przeszkadzać jakimiś gównami. -
- No i fajnie. Możecie mie wszyscy w dupę pocałować. Idę strzelić browar.-
- Daj jedno, jedno jeszcze nikomu nie zaszkodziło. - zgodził się łaskawie Pilot.

***

- Ognia, chłopaki, ognia! - darł się Bessard - zachodzą nas dwa z lewej, odpalić pozoratory!
- UNS "Washington" melduje uszkodzenie chłodzenia stosu. Rdzeń im się topi - adiutant gorączkowo walił w klawisze.
- Niech się ewakuują i ustawią kurs statku na centrum grupy nieprzyjacielskiej. Może chociaż podeślemy im bombę. -
Na głównym ekranie zalśniła rubinowo chmura rozpylonych gazów. Znikły w niej dwa statki o dziwacznych kształtach. Obcy.
- Dobra. Dwóch mamy z głowy. Ilu wyszło z "Washingtona"?
- Nikt. Zacięły im się śluzy awaryjne. -
- Szkoda. Z Hendersonem grałem w szachy. Dobry był. - Bessard patrzył martwo w ekran. Nagle wyostrzył wzrok.
- Ty, co to za wariat? - adiutant rzucił wzrokiem na ekran nakresowy.
- Komputer, zidentyfikuj obiekt Sierra-7 -
- UNS ..."Wa..War..a" - bełkot maszyny stal się niezrozumiały.
- Daruj sobie, to Polacy. Co oni kurwa mac robią?! -
- Ich komputer bojowy nie zgłasza się. Wpieprzają się w sam środek ich lewego skrzydła. Zbliżenie! O rany, co z nimi, będą taranować???
- To nie Trafalgar, poruczniku. Nie można abordażować statku kosmicznego. -
- Wiem, komandorze. Ale oni nie wiedzą - adiutant wskazał na ekran - walą prosto w ich centralny okręt, to chyba flagowy.
- Ojezu, a jak im się uda? Co ja powiem w sztabie?? Ze zdobyliśmy obcy statek flagowy przy pomocy ABORDAŻU??? Może jeszcze wywieszą sobie "Jolly Roger" na maszcie przekaźnikowym?!

***

Pilot odlepił twarz od klawiatury i przymglonym wzrokiem zmierzył kabinę. "Ale syf" pomyślał. "I co to tak brzęczy?"
- O kurwa! Alarm zbliżeniowy! Komputer! Coś ty zrobił?! - Pilot miotał się miedzy pulpitami.
- Ja? Bylem cały czas w sleep mode.- komputer był leszcze trochę obrażony.
- Tadziu! Tadek, obudź się, do cholery! Zaraz wyrżniemy w jakieś gówno! - Pilot szarpał śpiącego pod szafkom Pierwszego.
- Nnn...no co...co mie trząchasz, odpieprz się, baranie - rozespany Pierwszy rozgarnął stertę puszek usiłując wstać.
- Ty, popatrz na ekran, co to za dziwoląg? - Pilot gapił się w obraz transmitowany przez kamery na pancerzu - Ojezu, ale wielkie bydle...-
Pierwszy nie wyglądał na zainteresowanego:
- Daj mi pospać, idę do siebie -
Pilot zafascynowany szeptał do siebie: "Obcy, to jest, do kurwy nędzy obcy statek"
Pierwszy otrzeźwiał momentalnie.
- Cos ty powiedział?! Pokaz! - dopchał się do ekranu - Oz ty w mordę!
- No, jak stodoła, nie? - Pilot był w siódmym niebie.
- Co ty pieprzysz?! Zaraz się w niego wrąbiemy z wielkim hukiem, zmieniaj kurs, baranie!! - wrzeszczał Pierwszy.
- Za późno trochę, musiałbym rozwinąć jakieś 20 g, żeby się z tego wywinąć. Pęklibyśmy jak banki - rozmarzył się Pilot.
Pierwszy oklapł wyraźnie. Po chwili wzrok mu stwardniał.
- Taaak? - wysyczał. - No to ja im pokaże. Jeszcze zobaczymy, na Warszawiaka się porwałeś, łachmyto jedna, zobaczysz, co znaczy zadrzeć z chłopakiem z Prażki - warczał przez zaciśnięte zęby, waląc zaciekle w klawisze - Chodź, Tomek, pokażemy im wszystkim - Pilot miał łzy w oczach. Usiadł w fotelu sterowniczym, wyprostował się, zapiął pasy.
- Dobra, za pradziadka. Otworzyć luki torpedowe. Głowice jądrowe uzbrojone. Wyrzutnie 1-6... OGNIA! - Lekki wstrząs oznajmił start 6 ciężkich rakiet.
- I lu go w dupę! - ryczał Pierwszy - I co tera? Głupio ci, co, szmaciarzu? A co powiesz na to? - wyregulował optyczny celownik lasera.
- Laserem go, Tadziu, laserem! - wrzeszczał z fotela Pilot, napinając pasy.
Na ekranie głównym ogromna, niekształtna bryła metalu, odwrócona do nich tyłem rozpoczęła powolny obrót w ich kierunku.
- Trzymaj go, Tomek, wal torpedy!
- Wyrzutnie 7-12 OGNIA!
Dwie z rakiet, skierowały czujniki na potężne źródło promieniowania podczerwonego - dysze silników pomocniczych Obcego.
- Ojezu, ale pierdutnęło - szepnął Pilot - co to było?
- Nie wiem, chyba dostał prosto w komorę. Rozpieprzyło mu cały napęd -
- A jak ma jonowy?
- To jeszcze go raz - Pierwszy przejechał laserem po garbatej powierzchni - chyba mu pociąłem anteny.
- Chyba po nim. Nie rusza się, brak aktywności EM. W całym spektrum cisza.
- Haaa! Mamy go! Jezdem Tygrys przestrzeni!
- Jest łączność z Głównym.
Pierwszemu zrzedła mina. - Opieprzą nas. Jak nic mamy po szeregowcu. -
- Nie peniaj, wiesz, co mówią? - Pilot przełączył odbiór na wewnętrzne głośniki:
- ... po brawurowym ataku okrętu UNS "Wa..za..wasa.. WARSAW" zniszczono statek dowodzenia obcej floty!!" - piał w zachwycie głośnik - "Ten niespodziewany, prawie samobójczy atak zmienił całkowicie obraz bitwy i odwrócił zły los..."
- Tadziu, to o nas?? -
- A jak. Mów do mnie "Tygrysie" - wypiął się dumnie Pierwszy.
Głośnik zachrypiał znowu:
-"...rozszyfrowanej depeszy poprzedzającej odwrót napastników. Brzmi on: <zaatakowani przez (statek?) specjalnych sil taktycznych, (genialny?) manewr jednostki bojowej o (kodowej?) nazwie POLACY> To święta prawda, dodatkowo potwierdzamy przechwycony niekompletny meldunek z UNS "Warsaw", z którego odczytano tylko tajemniczy okrzyk "Na Berlin!...". UNS "Berlin" nie brał udziału w bitwie z powodu remontu w stoczni kosmicznej w Bremie. Czekamy na wyjaśnienia. Dziękujemy wam, Polacy!"

--- patrol.txt ---

konto usunięte

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)


Obrazek
Marcin S.

Marcin S. Technik transportu

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)

front pod stalingradem 1942 roku. nieprawdopodobnie surowa ruska zima. zamieć, minus 45 stopni.

z płonącego zniszczonego czołgu wyskakuje zajęta ogniem niemiecka załoga. padają na śnieg. czują ulgę, leżą...

po minucie wstają i znów wskakują do płonącego wraku czołgu.
Paweł P.

Paweł P. pracownik fizyczny

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)

Armia Polska postanowiła stworzyć w czasie wojny partyzantkę w kraju. Zgłosiło się paru kamikadze. Na przeszkoleniu generał tłumaczy im, co maja robić:
- Wsadzimy was do samolotu, polecicie nad kraj, 3 minuty od granicy wyskoczycie ze spadochronem. Pociągniecie za prawa rączkę. Jeśli spadochron zawiedzie, to za lewa. Wylądujecie koło rzeki, tam w krzakach będzie rower, pod siodełkiem pistolet i mapa. Tak dotrzecie do oddziału.
Stefan był odważnym chłopem, zgłosił się jak na prawdziwego patriotę przystało. Leci samolotem, skoczył 3 minuty od granicy jak pan generał przykazał. Spadając chwyta za prawa rączkę - nic - , za lewa - dalej nic. Skonsternowany mruczy pod nosem:
- Jak i tego roweru w krzakach nie będzie, to ja pieprzę taka partyzantkę!!!
Paweł P.

Paweł P. pracownik fizyczny

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)

W czasie zimnej wojny amerykanie wyszkolili szpiega i zrzucili go na Syberii. Szpieg trafił do chaty tubylca, który zaproponował mu nocleg. Na drugi dzień tubylec mówi:
- Nu, ty gawarisz kak nasz, ty pijesz kak nasz, nu ale ty nie nasz!
- Paczemu ty tak dumajesz? - pyta skonsternowany Amerykanin.
- A potomu, szto u nas cziornych niet!

konto usunięte

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)


Obrazek

konto usunięte

Temat: Wojskowe - także w żołnierskich słowach ;)


Obrazek



Obrazek
Ten post został edytowany przez Autora dnia 10.04.15 o godzinie 19:02



Wyślij zaproszenie do